Skocz do zawartości

Jarek

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jarek

  1. Jarek

    !!! RATUNKU !!!

    Te szybkowiążące kleje cyjanoakrylowe sa zdradliwe... Kiedyś kleiłem tym "słoneczną" folię Baadera do małej kompaktowej lornetki i zasyfiło okrutnie. Paruje strasznie i żre... Pozdrawiam -Jarosław
  2. Koronograf to ciężka sprawa, z resztą efekty w urzadzeniach nazimnych sa mizerne w stosunku do tego, co widać w koronografach satelitarnych czy podczas całkowitego zaćmienia. Po prostu atmosfera przeszkadza . Mnie rajcuje co innego: spektrohelioskop. Coś takiego jak H-alfa i nawet więcej. W ferworze zapału kiedyś nawet siatkę dyfrakcyjną kupiłem na mały testowy model, ale na razie sprawa poległa - kostruktor raczej ze mnie kiepski na razie. Może Hamal ze swoim talentem sie pokusi? Najgorsze problemy do rozwiązania to tzw. syntetyzer obrazu i szczeliny spektroskopowe - tu miałem pare pomysłów opartych na ciekawych rozwiązaniach z netu, ale co innego pomysł, a co innego realizacja... Pozdrawiam -Jarosław
  3. Ależ ZAĆMIENIE Cygnusie! Jak najbardziej! Jeden składnik zaćmi drugi. Wszak Algol to typowa zmienna zaćmieniowa... Pozdrawiam -Jarosław [nie obserwujacy na ogól zmiennych]
  4. Nawet te durale chyba ważą trochę mniej niż 3.7g/cm3... Ale faktycznie troche więcej od Al. Ile dokładnie, to nie pomnę, bo kupowałem te materiały dość dawno. Ciekawi mnie natomiast co innego. W Lublinie nie można dostać rur z PA6 czy PA7, są tylko wałki. Rury grubościenne są tylko z PA38, które jest miękkie i nie nadaje się do wykonania drobnych cześci pracujących pod obciążeniem. Ciekaw jestem ,gdzie mozna dostać rury/tuleje z PA6 na przykład... Przerabiałem temat porjektując tuleje projekcyjna do mikroskopu. Jesli chodzi o czesci teleskopowe, sam tubus do refraktora to można zrobic z rury zwijanej, ale jakoś to trzeba łączyć z oprawą obiektywu czy wyciągiem, a tu bez toczonych pierścieni/tulei z twardego materiału ani rusz. Podobny problem przy wyrobie różnych adapterów, złaczek czy elementów np. do montażu para itp. - wszędzie, gdzie aż prosi się tuleja jako materiał wyjściowy trzeba robić z wałka... pozdrawiam -Jarosław
  5. Jakiego pochodzenia [gdzie kupowane] są te obiektywy 127/1000? Pozdrawiam -Jarosław
  6. Co do noszenia Synty, lub innego dobsona o podobnej masie, to mam chyba pomysł, co prawda oparty na doświadczeniach ze znacznie mniejszym sprzętem. Nalezy wykonać rodzaj pasa nośnego na tubus, musi siedzieć na nim w sposob absolutnie pewny i bezpieczny, z możliwościa szybkiego zdejmowania, gdy już osadzimy tubus na czopach montażu. W tym wariancie po podniesieniu tuby możemy wziąść montaż w jedną rękę i w każdej chwili postawic, by odpoczać, mamy też wolna rękę do otwierania drzwi. Noszenie 10kg oburącz jest mało efektywne, do niedawna tak właśnie nosiłem swoją 130-tkę -tubus na montażu i za uchwyty - jest to kompletna porażka, o ile da się znieśc po schodach, to juz rundka na łake za blokami to droga przez mękę, z postojami co 30-50m. rozbicie tego ciężaru na dwa wg. mnie rozwiązuje sprawę. Synta waży prawie dwa razy tyle,ale zaden z komponentów [tuba, montaz] nie przekracza 10kg i sądzę,że dałby sie przenosić w pojedynkę własnie za pomoca tego patentu z nosidłem na tubę. Trzeba tylko uważać w drzwiach i na schodach. Pozdrawiam -Jarosław P.S. Wypróbowałem ostatnio coś podobnego na swoim dobsoniku [w mocno prowizorycznej wersji] i sprawdza się, ale to tylko 10kg w sumie. Myślę, że przy wiekszej masie tez się sprawdzi, ale to już musicie sami spróbować
  7. No tego,że działanie igły magnetycznej zakłóca obecnośc przedmiotów wykonanych z materiałów na bazie żelaza, to chyba uczą w szkołach... A może juz nie... Daedalusie, jesli chcesz użyć kompasu do ustawienia montażu, to wcale nie musisz go przykładać do statywu. Najprościej, jak za pomoca kompasu ustalisz kierunek północny, patrząc z miejsca obserwacji na jakis punkt orientacyjny [wzgórze, drzewo, latarnia, domitp.], który wypadnie w kierunku pólnocnym wskazanym przez igłę. Potem montaż stojący np. kilka metrów dalej za tobą w kierunku mniej więcej południowym orientujesz na ten ustalony punkt terenowy i gotowe. Warunek: punkt ten musi być odległy od ciebie o jakiś kilometr. Dokładniej i tak nie ma sensu, bo kompas magnetyczny też nie pokazuje pólnocy geograficznej. Odchyłka nie przekracza u nas paru stopni, a gdzieniegdzie jest mniejsza, moze nawet poniżej 1*, ale to zależy od miejsca. Pozdrawiam -Jarosław
  8. W kwestii nieporozumień dot. refrakcji/aberacji, czy przypadkiem wyjaśnieniem nie będzie to, że na zdrowy rozum efekt od aberracji chromatycznej jest podobny do powodowanego przez refrakcję, gdy obiekt jest poza osią optyczną? Wtedy kolory też będą asymetrycznie, jak przy refrakcji atmosfery... Czy to przypadkiem nie jest opowiedź na wątpliwości Adama? Poprawcie mnie, jesli się mylę. Pozdrawiam -Jarosław
  9. Jarek

    Jowisz

    Adam, czy Twoim zdaniem ma sens zakup ortoskopa powiedzmy 9-10mm ogniskowej i użycie go z barlowem 2x w światłosilnym [F/5] Newtonie 130mm? Do tej pory w tej konfiguracji używałem plossla 10-tki, dawało to 130x, uprowadzić tego krótkiego dobsona za planetami mogę jeszcze przy 175x, ale to juz hardcore, nie obserwacja. Czy wariant orto+barlow powiedzmy do 150x da jakiś widoczny efekt w porownaniu z Plosslem przy obserwacji, powiedzmy Jowisza? Pozdrawiam -Jarosław
  10. Witam! przeklejam ten wątek z astro4u... W zasadzie mogłem odświeżyć wiadomy wątek, ale tym razem mam konkretne??? pytanie do osób, które posługiwały się krótkimi achromatami klasy F/5-6, np. Celestron Firstscope 102/500 albo Orion Short Tube alias SkyWatcher/Celestron WA etc. 80/400 itp. 'maszynami', szczególnie z użyciem takich wynalazków, jak -V filter lub contrast booster. Wyjasniam o co chodzi: w rozważaniach nt. plecakowego travellera pojawiła się opcja refraktora80/400 [tylko lżejsza wersja] + filtr Fringe Killer Baadera do dużych powiększen z jasnymi obiektami typu planety, Księżyc itp. Sęk w tym, ze ten 80/400 idealnie pasuje gabarytowo, natomiast optycznie jest to porażka z powiększeniami od 50x w górę, wg. dotychczasowych opinii i testów, ktore pojawiały się na forum. Wiem,że niektórzy z Was eksperymentowali z tym sprzętem i filtrami. Fringe killer ma być ulepszoną wersją -Violet'a, zachowującą 50% transmisji w niebieskiej części widma, co redukuje zażółcenie obrazu. Na ile taki wynalazek może umożliwić sensowną obserwacje planet [Księżyc, Jowisz powiedzmy] do 100-120x? Kolory mogą być przekłamane, byle by widoczne były detale przyzwoicie jak na 80mm. To ma być zestaw na wyjazdy plecakowe w góry [jako alternatywa dla lornetki, głównie DS-y] oraz za granicę na specjalne okazje [np. zaćmienia Słonca, Księżyca] i to określa moje oczekiwania co do jakości obrazu przy tych 100x - żadnych wodotrysków, ale żeby dało się oglądać. Dlatego interesuje mnie skutecznośc tych filtrów w F/5, zapraszam osoby mające doświadczenie w tej materii do zabrania głosu. Pozdrawiam -Jarosław
  11. Da się ustawić, tylko trzeba rączke głowicy skierować do przodu. Jeśli i to nie pomoże, można we własnym zakresie zrobic adapter do mocowania sprzętu na głowicy w ten sposób, by luneta przy poziomym ustawieniu głowicy patrzyła juz pod kątem ok. 15* w górę. Wtedy nie bedzie problemu, nawet jeśli sama głowica nie sięga zenitu. Pozdrawiam -Jarosław
  12. A co do obiektów widocznych przez lornetki... Zobaczysz mnóstwo jasnych gromad otwartych -cześć jako gęste skupiska gwiazd, część jako świetliste plamki. Troche gromad kulistych - jako zwarte, okragłe kulki, w małych lornetkach z trudem odróżnialne od gwiazd. Poza tym parę galaktyk na krzyż [M31, M33, M81/82]. Od 1 do kilku mgławic emisyjnych [M42] -zależnie od warunków i jakości wzroku. Co roku od 1 do kilku jasnych komet - zależnie od szczęścia, pogody i wytrwałości. Poza tym rózne malownicze zjawska jak koniunkcje planet, zaćmienia. No i jeszcze ksieżyce Jowisza. Poza tym możesz polować na jasniejsze asteroidy - wyglądają jak gwiazdy, tyle,że przemieszczaja się po niebie, względem innych gwiazd. Inni dorzuca pewnie obserwacje gwiazd zmiennych i jeszcze parę wątków... Pozdrawiam -Jarosław
  13. Andrzeju, w przypadku lornetek powiekszenie ma znaczenie raczej drugorzędne [ co nie znaczy,że jego dobór jest do pominięcia] Generalnie najważniejsze kryteria to średnica obiektywów oraz pole widzenia. Lornetka to jakby mały, światłosilny teleskop o dużym polu widzenia. Generalnie mozna lornety podzielic na podręczne, do użycia w reku jak i ze statywu, czyli powiększenie maksymalnie 10-12x i średnicy 50-60mm. Druga kategoria to lornety z powiększeniami od 15x w górę, z możliwie dużą srednicą obiektywów od 70 (60) mm w górę. Tutaj już mozna powolić sobie na większe powiększenia, z 2 powodów: statyw stabilizujący obraz, ale takze większa średnica obiektywów dająca więcej światła. Zwykle maja mniejsze pole widzenia od lornet I-szej kategorii, oczywiscie większy zasięg, no i lepiej wyglądają w nich obiekty o małych rozmiarach [np. gromady kuliste] - zarówno ze względu na to,że są wyraźniej widoczne [więcej światła], jak i na większe rozmiary w okularze [większe powiekszenie]. Jeśli chodzi o sam dobór powiekszenia, to istotne jest też, gdzie bedziesz używał lornety -wieksze powiększenie ściemni nieco tło nieba i jest korzystne w warunkach miejskich/podmiejskich. Pod ciemnym niebem lepiej mieć [przy tej samej średnicy obiektywu] lornetkę o nieco mniejszym powiększeniu i tym samym wiekszej źrenicy wyjściowej, w granicach 4-5mm. Ja np. osobiście zdecydowanie wolę 15x70 od 20x60 - po prostu większa średnica robi swoje. Dodatkowo zyskuję na polu widzenia [ponad 4* vs 3.5*]. Pozdrawiam -Jarosław P.S. Ja np. mam 2 lornety o tym samym powiekszeniu 15x, ale różnej średnicy: 15x60 i 15x70 Ciekawie wypada ich porównanie na M27, obiekcie lornetkowo dość trudnym [mgławica planetarna -obiekt raczej do obserwacji teleskopem]. 60-tką M27 znalazłem dopiero po namierzeniu jej teleskopem, wcześniejsze próby były nieudane. Obiekt ledwo dostrzegalny. W 70-tce widzę ją już zupełnie wyraźnie [widoczny kształt, choć jeszcze bez charakterystycznej "ogryzkowatości"], znalezienie nie przedstawia problemu. Ta moja 15x60 ma z resztą marną transmisję, jak wykazały testy CAMK-u. Przez 10x50 z kolei M27 widziałem tylko raz, w górach Rumunii przy wyjątkowo dobrych warunkach. Przy czym obiekt było widac niemal "punktowo" i w zasadzie był nieodróżnialny od gwiazd, zgadzała się jedynie lokalizacja - po powrocie nie sprawdziłem z reszta dokładnie w lepszym atlasie albo w HNSKY, więc tamtej obserwacji jestem pewien tak na 80-90%...
  14. Panowie! Mam mały apel: nie mam nic przeciw zbieraczom pamiątek, pamiętajmy jednak, by nie rozkopywać na większa skalę stanowisk archeologicznych i budowli obronnych. Trochę się interesuję architektura obronną i nieraz widziałem ślady spustoszeń dokonanych przez amatorów pamiątek militarnych. Chodzi o to,że struktury ziemne czy ich relikty to znaczący składnik tego typu zabytków, często jedyny. Poza tym, nawet tam, gdzie zachowały się kubaturowe struktury murowane czy betonowe [jak np. tzw, bunkry z II W.Ś.], wbrew pozorom struktury ziemne również stanowia ważną, integralna część obiektu [niekiedy jego jedyną pozostałość!], mówiącą sporo o jego przeznaczeniu i funkcjonowaniu [fosy, rowy dobiegowe, nasypy stoku bojowego lub orylonów, struktura profilu wału starych fortów itp.]. Są to elementy, które najbardziej są narażone na upływ czasu, działalność człowieka i roślinności i rzadko kiedy zachowuja się dobrze. Tym bardziej trzeba je chronić. Niestety częstą praktyką "zbieraczy" jest rozkopywanie terenu na dużą skalę i w dodatku brak jakichkolwiek prób usunięcia śladów swojej działaności. Przykłady na fortach przemyskich lub np. w Bieszczadach w rejonie Rabego i Bystrego - na grzbiecie góry [nie pamietam nazwy] rowy po dzikich wykopaliskach ciagna sie dzisiątkami metrów, zupełnie niszcząc ślady okopów z I wojny -to one były celem "wykopalisk", nie mówiąc o estetycznej dewastacji tego zakątka. Więc jesli już się bawimy w archeologa amatora, to chociaż przywracajcie stan pierwotny [co wymaga dużo pracy], kopcie "punktowo" i, na litość boską, NIE rozkopujcie dzieł obronnych. W tym ostatnim wypadku ze względu na nieznajomośc zagadnień nawet nie będziecie wiedzieć, że np. niepozorna pryzma ziemi jest w rzeczywistosci ostatnim zachowanym kawałkiem struktury obiektu lub jego otoczenia, czytelnym jedynie dla ludzi znajacych temat -tak fachowców, jak i zwykłych turystów posiadających pewną wiedzę i zainteresowanie tematyką.... Pozdrawiam -Jarosław
  15. Zdecydowanie odradzam kupowanie tych zoomów z serii Everest. Sprawdź pole widzenia tej 70-tki i przelicz na stopnie. Mnie wychodzi 2.4* -tragicznie mało!!! Dla porównania Celestron Sky Master 15x70 [też z Delta Optical], którą mam ma pole ponad 4* Kupowanie lornetek zoom do astro mija się z celem własnie ze wzgledu na te zawężone tragicznie pola widzenia, do tego dostajesz bardziej skomplikowana mechanikę, potencjalnie bardziej awaryjną i zmienne powiększenia, które tak naprawde nie na wiele Ci sie przydadzą, bo i tak są za małe do ogladanie np. planet czy Ksieżyca. W kwestii 20x60 -to dobry sprzęt, ale skoro za porównywalne pieniądze można dostac lornety 70mm lub nawet najtańsze 80mm, to powoli traci rację bytu. Tak czy siak jest to typowa lorneta statywowa, ze wzgledu na powiekszenie, więc jak juz kupować taki sprzęt, to o wiekszej aperturze [średnicy obiektywu]. Pozdrawiam -Jarosław
  16. Jarek

    Machholz Q2

    Witam! Ja równiez spedziłem wieczór poza Lublinem, nawet miałem jechać pod Krasienin, ale znajomy ostrzegł mnie, że już pojawiaja się chmury, więc ostatecznie pojechaliśmy na południe [front nadciagał z NW]. Początkowo ogladałem kometę z balkonu w miescie [ok.18.30] przez 10x50 i 8x30, w obu widoczna, Plejady i kometa jeszcze miesciły sie na skrajach pola widzenia, czyli odległość poniżej 6.5-7.0* -piękny widok. Przed 21-szą zdołaliśmy sie zebrać w kilka osób i hajda za miasto. Chmury dopadły nas w momencie rozstawiania sprzetu, zdążyliśmy zerknąć przez 50-tkę, a potem szlag wszystko trafił -rozpacz. Na szczęscie wzieliśmy na przeczekanie i po paru niezbyt udanych przymiarkach [widok komety przez chmury] wreszcie zrobiło się czyste niebo w odpowiednim miejscu i zaliczylismy piekny widok w 10x50 oraz 15x70 [ze statywu]. W 70-tce pieknie widoczna centralna kondensacja, położona niesymetrycznie. Brak warkocza. Potem poogladalismy dla przyjemności okolice Oriona i Małego Psa, takze M44 w Raku i ok. 22.30 zakonczyliśmy działalność. Zastanawiałem się, jaki musiał być widok przez tę 100-tkę Mietka P., mam też nadzieję,że Leszkowi i Adamowi zdjęcia sie udały... Pozdrawiam -Jarosław P.S. A propos, Panie Leszku, na jakim statywie wisi ta 100mm Mietka P. ?
  17. Sprawdziłem JIMO: napęd jonowy, reaktor rozszczepieniowy jako źródło energii [jednak]. Z tego co pamietam, to dalej prowadzi sie prace nad generatorami bazującymi na rozpadzie plutonu lub innych izotopów, tak jak stosowane obecnie termoelektryczne. Np. próbowano użyć rodzaju prądnicy zasilanej czynnikiem roboczym w cyklu Rankine'a czy jakoś tak -chodzi głównie o wyciągnięcie z tych generatorów izotopowych większej sprawności termodynamicznej niz zapewniaja termoelementy obecnych generatorów, oznaczanych chyba jako RTG [Radioisotope Thermoelectric Generator]. W tego typu źródła energii wyposażone były Pioneer-y 10 i 11, Voyager 1 i 2, lądowniki Viking na Marsie, z nowszych Galileo i Cassini. Poza tym trochę satelitów wojskowych i zestaw pomiarowy ALSEP umieszczany na powierzchni Ksieżyca przez załogi Apollo. Wracając do kwestii napedu jonowego, to ma on ogromna przyszłość w przypadku misji sond międzyplanetarnych, bo jego niewielki ciąg nie jest przeszkodą ze względu na niewielkie gabaryty sond oraz i tak długi z natury rzeczy czas misji. W przypadku lotów załogowych wygląda to trochę inaczej, potrzebne były by b. wydajne źródła zasilania, najpewniej reaktory jadrowe o małej masie. Do kolekcji mamy jeszcze silniki plazmowe. Jedna z wersji, tzw. VASIMR [Variable Specific Impulse Magnetohydrodynamic Rocket] jest szczególnie obiecująca, dzięki możliwości regulacji tegoż własnie impulsu właściwego. Nie wdając się w definicje, chodzi o to,że możemy mieć raz duży ciąg [kosztem zuzycia masy odrzutowej] do szybkich manewrów [np. wejscia na orbite itp.], a raz mały ciąg przy bardzo oszczędnym zużyciu "paliwa" i długotrwałej pracy, zapewniający osiąganie dużych prędkości końcowych. Pozdrawiam -Jarosław
  18. Ludzie! Ludzie! Co post, to bzdury wypisujecie... a przynajmniej wprowadzacie mase nieporozumień. Sonda [nie: sąda] Deep Space 1 to obiekt testowy, głownym zadaniem było do zbadanie silnika jonowego w praktycznym zastosowaniu. W zadnym wypadku nie miała lecieć poza Układ Słoneczny. Zadaniem dodatkowym było badanie przestrzeni Układu Sł., głownie asteroidów i komet mijanych po drodze. Obecnie sonda jest juz nieaktywna, o ile dobrze pamietam, ze względu na wyczerpanie 'paliwa' -mówiąc umownie, chodzi zarówno o hydrazynę do silniczków korekcyjnych kontroli położenia[zwykłego typu, używanego powszechnie np. w sztucznych satelitach] jak i ksenonu, który stanowi czynnik roboczy dla silnika jonowego. Jego ciąg nie przekracza 150 czy paruset miliniutonow [mN], a to ze względu na niewielka moc zasilania z i tak sporych baterii słonecznych, rzedu paru kW. Masa sondy wynosi zaś ok. 300kg. Tym samym przyspieszanie w 4 dni do 100km/s mozecie między bajki włożyć. Cały dowcip polega na tym,że ze względu na duża szybkość wyrzucanej przez silnik jonowy masy, zużycie ksenonu jest znikome, a silnik moze pracowac miesiącami, dając zmianę predkości sondy nieporównywalnie większa niz w przypadku napędu chemicznego o tej samej masie. W przypadku misji daleko od Słońca nie będzie mozna wykorzystac baterii słonecznych, a tylko jadrowe źródła zasilania. Bynajmniej nie musza to być i z reguły nie są, także w przypadku Voyagerów reaktory jądrowe. Sa to generatory termoelektryczne, wykorzystujace ciepło pochodzace z rozpadu pewnych izotopów promieniotwórczych [zwykle pluton 238, nie ten od bomby atomowej] Moc takiego generatora maleje z czasem, zarówno ze względu na zużycie półprzewodnikowych termolelementów, jak i zanik aktywności 'paliwa'. O ile wiem, jest przez NASA przygotowywana misja do Jowisza z użyciem (chyba) napędu jonowego oraz (na pewno) nowej generacji generatorów energii, opartych na innym typie przetwarzania energi cieplnej na elektryczną. Pierwotnym źródłem energii ma być nadal rozpad nuklidu promieniotwórczego, chyba,że wsadzą tam mały reaktor, ale raczej wątpie(o ile pamięć nie zawodzi) -do sprawdzenia na stronach NASA poświęconych tej misji, chyba kryptonim JIMO, o ile pamiętam Tak na zakończenie, jeśli piszecie w zamierzeniu coś poważnego o detalach misji kosmicznych, to sprawdzajcie poważne materiały źródłowe. To co napisałem, można znaleźc np. na stronach www NASA lub w innych poważnych źródłach. Korzystanie z pobieżnych,obiegowych informacji prowadzi czesto do nieporozumien i powielania różnych nieścisłości, czy wręcz idotyzmów. Polecam: http://science.hq.nasa.gov/missions/phase.html Pozdrawiam -Jarosław
  19. Hmm, ja czasem wracając wieczorem z pływalni z oczami nieco podrażnionymi chlorem widywałem tęczowe halo wokół latarń. Chyba to nie były jedyne okazje tego rodzaju, ale nie mogę odtworzyć, kiedy podobne "zjawiska" mi się zdarzały. Pomijam tu historie spowodowane mgłą etc. Pozdrawiam -Jarosław
  20. Hmm, co do tego 114/1000, to trzeba by ustalić, gdzie jest ta soczewka wydłuzająca ogniskową. W analogicznych Optisanach była w wyciągu i to rzeczywiście była pomyłka - bo w takim układzie lustro wtórne jest duże, jak w światłosilnym Newtonie do DS, co na pewno nie robi dobrze dawanym obrazom. Jest jeszcze możliwość zainstalowania takiej soczewki przed lustrem wtórnym, wtedy może ono mieć małe wymiary, tak jak w Newtonach o małej swiatłosile, które dają dobre obrazy planet. Wszystko wówczas zależy od jakości tej soczewy. Może warto poszperac bliżej w DO, porównać, jaka jest obstrukcja w tym modelu w relacji do normalnego Newtona 114/900. Dodatkowe pytanie, co ta soczewa koryguje oprócz ogniskowej - sporo zależy od tego, czy wsadzają tam lustro sferyczne, czy parabolę, bo w każdym z tych przypadków trzeba korygowac komę, a w pierwszym jeszcze aberrację sferyczną... Pozdrawiam -Jarosław
  21. McArti! Figa z makiem z tym makiem! :mrgreen: Bo ten mak 127mm wcale nie bedzie lepszy do DS niz 120mm refraktor. Jak sam mi meldowałes [dzieki za tamto info raz jeszcze], lusterko wtórne ma 39mm srednicy. Policz sam, jaki procent powierzchni apertury blokuje i jak bedzie przeliczeniowo apertura tego maka [wychodzi w zaokragleniu 121mm]. Poza tym w maku masz z definicji mniejsza sprawność optyczna [zakładajac dla uproszczenia te sama jakość warstw MC i odbicia luster]. Oba typy wymagaja katówki w zasadzie, więc eliminujemy ją z rozważań. A zatem, refraktor: straty tylko na obiektywie [2 soczewki z warstwami Fraunhoffer]; maksutov: straty na menisku [pojedyncza soczewka z warstwami], straty na lustrze głównym, straty na lusterku wtórnym. Nawet przy dobrych warstach antyrefleksyjnych aszczególnie pkryciach odbjajacych luster nie mozna tego lekcewazyc przy tak małej róznicy apertury. Nawet jesli sprawność maka bedzie mniejsza tylko o kilka procent, dostaniesz mniejszy zasięg niż w omawianym refraktorze, choć różnica nie musi byc duża. Pozostaje małe pole, ale to akurat nie jest najwiekszy ból. Ze względu na długa ogniskowa maka nie zejdziesz z powiększeniem w dół na tyle, by uzyskać dużą źrenice wyjściowa i jasny obraz do słabych [w sensie jasności powierzchniowej] DS-ów. Co do podwątku z przysłonami - w refraktorze ma to sens, o ile dysponujemy zapasem apertury i nie za krótka ogniskową. Taki 150/750 np. to trzeba by przysłonić do 75mm, żeby było F/10, ale F/8 czy F/9 daje odpowiednio 93 i 83mm -troche lepiej, ale nadal mało. Za to w teleskop-service maja 152mm/990 - i ten by sie do takiego wariantu nadawał, bo F/9 daje nam 110mm planetarny refraktor, czyli rzeczywiście byłby to sprzęt dość uniwersalny... O tym ostatnim refraktorku sam mysle od czasu do czasu... Pozdrawiam -Jarosław P.S. Tak na marginesie, ciekaw jestem, jak ma się jakość planetarnych obrazów z takiego Maka 127mm do Newtona F/5 130mm, czy "na planety" byłby to zysk czy zamiana siekierki na kijek... Obstrukcja wychodzi niemal identyczna [to dlatego pytałem Cie kiedys McArti o to wtórne w twoim Maku], więc boję się ,że trzeba by inwestowac w maka 150mm, a to już koszt-horror dla mnie...
  22. Jarek

    Machholz Q2

    :mrgreen: :mrgreen: Panie Leszku! O której był Pan w Prawiednikach? O mały włos byśmy się spotkali, bo ja też obserwowałem stamtąd wczoraj... Moje miejsce jest przy pierwszej drodze w lewo na początku Prawiednik, potem zjazd w pole. Niestety to miejsce się już kończy, bo własnie powstaje tam nowy rząd domów. Po obserwacji -dość krótkiej z racji zimnego wiatru- pojechałem po okolicy szukać lepszego stanowiska na przyszłość , ale nic nie znalazłem -brak dogodnych gruntówek na środek pola i wszędzie latarnie przy wiejskich drogach. Również nie widziałem warkocza, sama koma doskonale widoczna, jaśniejsza w środku [lornetki 10x50, 15x70]. Nie umiem za dobrze wyznaczać jasności komet, ale rozogniskowując sąsiednie gwiazdy wychodzi tak ok. 5 mag. W obserwacji ewidentnie przeszkadza zmniejszona przejrzystość i lekkie zaświetlenie tuż nad horyzontem -mimo,że to za miastem. Przydałyby się góry pod Lublinem... Tak przy okazji, czy sądzi pan,że jazda jeszcze dalej na południe od miasta ma sens? W Prawiednikach od północy jest straszna łuna, nie wiem, na ile południowa strona nieba cierpi na tym. Kiedyś pojechałem Kraśnicką prawie pod sam Wilkołaz, czyli 25km od miasta i tam było ciemno z każdej strony horyzontu. Ale to strasznie daleko... pytam w kontekscie wypadów z teleskopem na DS-y, bo przy moich 130mm odrobina świateł czy mgły to już prawdziwa klęska... Pozdrawiam -Jarosław
  23. Poszukaj krótkich refraktorków na: http://www.teleskop-service.de i na: http://www.megaoptics.de Pozdrawiam -Jarosław
  24. Ludzie, nie miotajcie się tak... :? Cygnusie, problem moze bc tego rodzaju,że faktycznie niewiele mozna będzie poradzić i wtedy rada typu: oddaj to w cholere póki mzesz będzie jak najbardziej na miejscu. Mnie najbatrdzie podejrzanie wygląda to lustro 114/500 - toż to małe F/4. Jeśli jeszcze zrobili sferyczne lustro albo b. szemraną parabole, no to tłumaczyło by t ten efekt,że raz jest ostre w środku, a raz po brzegach. Jeśli to jest to , to chyba na prawdę niewiele mozna zrobić... Pozdrawiam -Jarosław
  25. Hmm.. ja w ogóle nie ma radia, a zamki tez musiałem zmieniać A garaż mam kilometr od domu... Pozdrawiam -Jarosław
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.