Marcin, to jest kwestia psychologii. Wszyscy zachowujemy się w ten sposób, więc wydaje nam się to zupełnie naturalne, ale czy takie jest, to już niekoniecznie. Stawiamy sobie jakieś wielkie cele w przyszłości i myślimy, że jak już się uda to będziemy wniebowzięci i szczęśliwi po wsze czasy, ale to niemożliwe!!! Będziesz zbierał pół życia na lornetkę, w końcu ją kupisz i będziesz zachwycony, ale zachwyt przemija, jak wszystko, i co potem?
Potem postawisz sobie następny cel, np. super-apo-fluoro-triplet 150mm czy coś takiego, i znowu zaczniesz zbierać.
Myślę, że dużo ważniejsze jest nie bujać w obłokach i cieszyć się tym co się ma, nawet jeśli nie jest doskonałe. Jasne, że w końcu to może przestać wystarczać, i wtedy kupuje się coś innego, ale nie powinno się z tego robić wielkiego celu życia. Popatrz na ludzi, którzy mają wszystko. Osiągają już wszystko i co??? Zostaje im pustka, do niczego już nie mogą dążyć. I strzelają sobie w głowę, albo im odbija jak Majkelowi Dżeksonowi, albo scigają się po autostradach 300km/h, żeby tylko uciec od siebie.
To przykłady krańcowe, ale dobrze opisują to co chciałem powiedzieć. Ale wiem, że tacy już jesteśmy, widzisz taką lornetkę i ślinka cieknie, naturalna sprawa. Nie jesteśmy doskonali :wink:
Pozdr.