Masz rację Radek, sam doskonale pamiętam jak nieco ponad rok temu biegałem z małą lunetką, żeby gdzieś pomiędzy drzewami wypatrzeć zachodzącego już Oriona z jego mgławicą. Pamiętam doskonale to uczucie, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem księżyce Jowisza, jak zmieniają swoje położenie z dnia na dzień. Ciężko to opisać. Mieszanka szczęścia, podekscytowania, wszystko spotęgowane panującą ciemnością i ciszą. Niezapomniane przeżycia.
A polaris wzbudził u mnie uczucie tęsknoty do owego mrowia bezładnie rozrzuconych gwiazd. Do tego jak kiedyś leżałem na trawie na wsi i patrzyłem, patrzyłem. Nie na gwiazdozbiory, na tą mapę, ale właśnie na nieskończoną ilość gwiazd. Piękne......
P.S. W międzyczasie jeszcze jeden post doszedł. Racja, kamera pokaże znacznie więcej i w kolorze. Ale nie da już tego uczucia, które dają obserwacje. Wśród nas są chyba dwa rodzaje ludzi - jedni podchodzą do sprawy bardziej naukowo. Drudzy bardziej uczuciowo. Nie jestem pewiem ale zdaje się, że Oskar napisał kiedyś, jak bardzo potrafi go wzruszyć widok tysięcy gwiazd Drogi Mlecznej przez zwykłą lornetkę.
Powodzenia Piotrze w odkrywaniu piękna nieba.