Strasznie nadęte, snobistyczne i/albo infantylne są tu wypowiedzi niektórych osób.
Ja nie czuję się zbytnio związany z astro. Nie robię nic nadzwyczajnego i zapewne nigdy nie osiągnę nic co mogłoby zostać przez Was uznane za Coś. Ale mi to nie przeszkadza.
Czasami widzę wędkarzy nad rzeką, którzy godzinami moczą kije w wodzie - przecież oni nie robią tego (w większości) z miłości do do sportu, albo rybek Robią to bo mogą posiedzieć sobie w ciszy i spokoju i pokontemplować naturę. Pamiętam jak byłem mały to też łowiłem ryby i nie chodziło mi o to żeby cośtam faktycznie złowić, ale żeby łowić w ogóle.
Ja nie podchodzę zbyt ambitnie do astro. Mam swoją rzekę w postaci nieba i rybki w postaci DSów i innych tam planet, księżyców i farfocli. Mnie to odpręża.
Czy jeśli zajmowaliśmy się czymś hobbystycznie a potem to rzuciliśmy to znaczy, że nie byliśmy z tym "na poważnie"? Chyba jasne, że nie.
A z innej beczki:
Kiedyś udzielałem się na forum poświęconym literaturze SF i Fantazy i był tam taki gość co mniej więcej co roku się logował pod innym nickiem i wrzucał temat, w którym pisał, że przeczytał trylogię Tolkiena i tak sobie myśli, że to straszny kicz jest. Starzy bywalcy wiedzieli w czym rzecz więc siedzieli cicho, ale "młodzi" rzucali się natychmiast by własną piersią bronić mistrza. I tak po 2-3 dniach burzy gość pisał: o! a w tym roku udało mi się złowić pięciu jeleni.
Po prostu wrzucał to co roku i z satysfakcją zliczał ilu "młodych" się nabierze na taką prowokacje .
Pozdrawiam wszystkich
-G.