Witam!
Po raz kolejny mam problem z kolimacją w teleskopie Newtona (MT-800, czyli GSO 8"). Specjalnie kupiłem kolimator i korektor komy za kilka setek, aby pocieszyć się robieniem fotek przechodząc z 300mm na 800mm. No i nie wyszło. Kolimacja nadal nie wychodzi.
Problem jest w tym, że gwiazdki po ustawieniu najlepszej ostrości robią przecinki (jakby komety). Kolimacja została wykonana perfekcyjnie: laser znajduje się idealnie w kółeczku na lustrze głównym i idealnie przechodzi przez dziurkę w kolimatorze. Po wyjęciu, przez wyciąg okularowy widać całe lustro główne i wszystko wygląda, jak należy. Ale wciąż jest pewne nachylenie.
Spodziewam się, że to przez śrubki trzymające kolimator. Stąd wychyla się na niewielki kąt. Okazuje się, że przetrzymując kolimator, kropka lasera znajduje się około 1.2-1.4 centymetra od środka kółeczka na lustrze głównym. A na kolimatorze jakiś centymetr od środka. No dobra, załóżmy, że ustawię kolimator przetrzymując kolimator w środku. Mamy wszystko perfekcyjnie. Ale co mi to da, jeśli po podłączeniu aparatu, pierścienia T2 i kolimatora komy, będę i tak musiał dokręcić śrubkę? Im bardziej dokręcam, tym wyraźnie ugina się obraz w ekraniku. A więc zmienia się kąt. Jeszcze większy problem będzie, kiedy będę chciał dodać soczewkę Barlowa. Kolejne ugięcie spowodowane masą i ilością śrubek.
Jedynym sposobem na poprawę jakości obrazu jest przykrycie dolnej części tuby, skąd wchodzi światło. Wtedy ogonki znikają, a gwiazdki stają się ostre. Niestety, tracę wtedy 25% światła, które może mieć decydujący wpływ na finalne zdjęcie.
W takim razie, co mogę zrobić w celu uzyskania idealnego obrazu?