Ja to bym zrobił w taki sposób. Zjawisko to jest bardzo nagłe i może pojawić się w każdym momencie. Oglądałeś może filmiki w Internecie?
Najlepiej byłoby to nagrywać w jak największej ilości FPS (30-50 minimum), o jak najkrótszym dostępnym czasie naświetlania (1/30-1/60) i można też użyć wysokie ISO. Nie będziemy podejmować fotometrii, wystarczy ustalić moment zniknięcia i pojawienia się. Zmiany jasności nie będą potrzebne, gdyż znamy jasność planetoidy i zakrywanej gwiazdy. Tylko godziny, aby potem porównać wyniki innych obserwatorów.
Jeśli chodzi o sprzęt, to po prostu najlepiej wybrać taki, przy którym podczas nagrywania będzie jak największy zasięg gwiazdowy. Dla porównania, u siebie (Canon EOS 60D), przy czasie 1/60s (50 FPS) i ISO 6400 mam taki zasięg:
- ogniskowa 300mm (przysłona f/5.6): około 7.5 magnitudo
- ogniskowa 800mm (przysłona f/8.0): około 11.0 magnitudo
Tak więc, teleskop u mnie bardziej się nada niż obiektyw 300mm. Do takich zjawisk najlepiej użyć taki, aby obserwowany obiekt był przynajmniej 1 mag. jaśniejszy od granicy. To dlatego, że słabe obiekty w niektórych klatkach "znikają", a w innych są widoczne. Można nawet zmniejszyć ISO, gdyż nieco ułatwi ustalanie momentów zakrycia. Radziłbym, abyś sobie porównał jak będzie u Ciebie. Z pewnością nie próbuj czasów dłuższych niż 0.1 sekundy. Przez to margines błędu będzie wynosił właśnie tyle, a przy zakryciu o rzeczywistej długości 0.22 sekundy - 0.2 i 0.3 mogą mieć duże znaczenie. Przy 50FPS ustalisz dokładność mniej więcej do 0.02 sekundy i będzie w porządku.
A co do ustalenia godziny - fajny jest program Time The Sat (chyba tak się nazywa) na Androida. Nagrywasz z dźwiękiem, a na samym początku stukasz telefon. Zrobi charakterystyczny dźwięk "bip", a na wyświetlaczu pojawi się dokładna godzina (co do 0.001 sekundy). A potem przy obróbce odnajdujesz moment pojawienia się dźwięku i masz już punkt odniesienia do czasu