Nareszcie znalazłam chwilę by również podzielić się moimi wrażeniami z Teneryfy. Na ten wyjazd czekałam bardzo długo i teraz wiem, że było warto. Szkoda jedynie, że te 10 dni tak szybko minęło. Przed wyjazdem każdy mój sen był o Teneryfie. Rzeczywistość jednak okazała się jeszcze bardziej niesamowita. Było tak wspaniale, że po powrocie miałam wrażenie, że chyba mi się to wszystko śniło.
Chociaż bardziej nastawiałam się na wyprawę wakacyjną niż astronomiczną, to równie mocno jak moi towarzysze, nie mogłam doczekać się widoku rozgwieżdżonego nieba z wulkanu. Dlatego też nie będę się rozpisywać o samej wyspie bo pewnie nocy by mi nie starczyło na streszczenie tych wszystkich widoków i przeżyć. Wspomnę jedynie o tym, które było dla mnie najważniejsze czyli o wyjątkowym piątku trzynastego kiedy to wyszliśmy na sam szczyt majestatycznego wulkanu el Teide i w tymże miejscu oszalałam ze szczęścia gdy mój wybranek mi się oświadczył. Tak oto zostałam upragnioną narzeczoną. Wszystko oczywiście zostało udokumentowane kamerą przez Maxa za co mu serdecznie dziękuję.
Teraz skupię się na naszym „życiu nocnym”. Sześć z 10 nocy spędziłam na wulkanie el Teide i nie żałuję ani minuty choć na wysokości ponad 2200 metrów było bardzo zimno i część nocy siedziałam w samochodzie zawinięta w koc, w czasie gdy chłopaki nie odchodzili od sprzętu ani na krok. Jednakże te nieziemskie widoki były tego warte. Nigdy w życiu nie widziałam Wenus bijącej tak ogromnym blaskiem jak tam. W tym blasku zaś skąpane chmury pod nami. Coś niezapomnianego.
Największe wrażenie zrobiła na mnie Omega Centauri i Skorpion w całej okazałości, na którego tak czekał mój luby. Kiedy zastała nas noc w drodze do wioski Masca, widok tamtejszego nieba odjął mi mowę. Pierwszy raz zobaczyłam światło zodiakalne. Z kolei wizyta w obserwatorium była równie ekscytującym przeżyciem, ale rozczarowałam sie bardzo widokiem przez teleskop MONS. Nie było się czym zachwycać, choć cała jego konstrukcja robiła wrażenie.
Podsumowując, była to najlepsza wyprawa wypoczynkowo-astronomiczna jaką mogłam sobie wyobrazić. Polecam Teneryfę każdemu i mam nadzieję, że w przyszłym roku uda się tam wybrać w większym gronie