Skocz do zawartości

PiotrTheUniverse

Społeczność Astropolis
  • Postów

    726
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez PiotrTheUniverse

  1. Ramiona wirowe przy ladnym seeingu widziałem nieraz ósemką tuż koło ...Warszawy, (okular SW13), także nie powinien to być wyznacznik.
  2. Tam w Beskidach masz wyżej, więc lepszą przejrzystość i zazwyczaj mniejszą wilgoć. Ciemniejsze południe. Nie obserwowałem w Twej okolicy, ale jeśli u Ciebie występują suche noce z przejrzystym powietrzem, to nie narzekałbym (a wręcz zazdroszczę). W Beskidzie różnica zauważalna jest dla słabych obiektów nisko nad południowym horyzontem (dodatkowo świecą one z 1,5 stopnia wyżej) - niebo jest ciemne po sam południowy horyzont, ot to.
  3. Czy Wy tam mieliście w sobotę wieczór choć trochę pogody? Niech zgadnę - odsłonięte trochę wschodu?
  4. Scenariusz jak u Hitchcock'a, dość szczęśliwie się kończy. Jakimiś niewielkimi smugami nie przejmuj się, po kilku obserwacjach zasyfi się bardziej, co i tak nie wpłynie na obraz.
  5. Jak aktualne, to kupuję. Poproszę dane na priv, ew. sam mogę odebrać w okolicy Warszawy.
  6. W całości. 14 i 16 już bym musiał rozkręcać i ciężko by się nosiło.. 12 - ostatni mobilniak.
  7. Chevrolet Matiz; 12 flex mieści się bez rozkładania tylnych foteli. Po rozłożeniu ich wchodzą 2 teleskopy: 12tka flex i 8mka
  8. Sporo dalej też bywałem, ale tym razem, przy niepewnej pogodzie, nie chciało mi się tłuc dalej po asfalcie dziurawym, jak ser szwajcarski... Kiedy w dobrą pogodę będę rozważał opcję południową - odezwę się do Ciebie w takim razie.
  9. Kiedyś jesienią byliśmy z astro-znajomkami tak ze 45 km na południe od Tomaszowa. Po zachodzie Księżyca widok obłędny; jak na galaktyki, to tam, albo w Bieszczady Tylko wczoraj ustał wiatr i zrobiło się zbyt wilgotno, więc i ja nie mogłem zobaczyć wszystkiego. A popatrzyłbym jeszcze z chęcią właśnie na te wiodące prym, messierowe galaktyki. W samej M33 przedwczoraj, przy chwilach dobrego seeingu, widać było co najmniej kilka mgławic.
  10. NGC 1501 - dobra planetarka, całkiem zwarta / jasna. Ładny środek. NGC 1579 i NGC 1333 nie widziałem A to się wydaje ciekawe, jak u Ciebie wyglądały?
  11. Ostatnio opisywałem pierwszą wizytę z teleskopem w Turowej (14.01), a 15.01 również udało mi się pobuszować w skarbach nieba – a przede wszystkim – w mgławicach galaktyki M33! Podsycony okazją na TRZECI w miarę pogodny wieczór z rzędu, doskonale wiedziałem, jak tu mile zakończyć ponad tygodniowy urlop. Korzystnie usytuowaną wieś znalazłem w woj. Łódzkim, malowniczo położoną pośród pól i sadów. Przy miejscowym dworku kręcono sceny do kilku filmów (np. Pan Tadeusz). Z Warszawy dojeżdżam tu w niecałą godzinę, a południe jest nie tylko odsłonięte, ale i mało zaświetlone (niewielka łuna od oddalonej o 6 km Białej Rawskiej nie stanowi istotnego problemu). W zenicie też całkiem ciemno, a gdy nadciągam tutaj z północy (dopiero drugi raz), to nie po to, by spoglądać w kierunku wstecznym (istotnie – ta część nieba dosyć jasna). Sunąc jeszcze ekspresówką - na wyjątkowo czystym niebie (!) dostrzegłem coraz wyżej panującą Jutrzenkę. Dojeżdżając już swoiście wyboistą dróżką - tym razem nie spotykam żadnego zająca, choć w styczniu przyroda tu nie zamiera. Kilkadziesiąt metrów od miejsca obserwacji – intensywnie nadają Kaczki w dzikim stawie. Ładne tereny - zapewne i w dzień. Widok z lotu ptaka na południe (miejsce obserwacji - dróżka ponad stawem): Szybko instaluję Syntę 12 na dzikiej łączce, gnieżdżącej się za pomiędzy drzewami, a krzakami blokującymi światła przejeżdżających na północnym wschodzie aut . Jako, że na galaktyki jest jeszcze trochę za widno – kieruję sprzęt na Wenus. Okular 8 mm to zbyt skaczący obraz, ale w 13 mm planeta I jej “ucięta” lekko tarczka prezentuje się okazale. Teleskop chłodzi się jeszcze krótko, a w powietrzu czuję, niestety, zimną wilgoć. Z ziemi - południowy horyzont też imponująco odsłonięty... Koniec z Wenus (która emituje coraz większe light pollution!) – gdyż potrzebna adaptacja, do całkowitego zmierzchu brakuje minut, więc czas zacząć DS-owanie, nareszcie! Namierzam Trójkąt i podłużną galaktykę NGC 672, 10,7 mag. Jest już widoczna bezpośrednio, ale przylegająca doń słabsza “siostra”, IC1727, 11,4 mag, nie majaczy jeszcze nawet zerkaniem. W szerokim zaś polu (1,2 stopnia) mieści się wyraźna gromada otwarta, Cr21 – obrys grzybka utworzony z kilkunastu gwiazdek. By ujrzeć te trzy obiekty naraz – niezbędne jest doskonale ciemne niebo – na które muszę chwilę zaczekać. Z całej tej trójki najlepiej się jednak przyjrzeć NGC672, która wczoraj, późniejszym już wieczorem, mieniła się ni to Igłą, ni Wielorybem. Po jakimś czasie wypatrzyłem wreszcie IC1727; blisko 672, a I tak nie rzuca się w oczy – duża i rozmyta, tylko zerkaniem; kontrastowy okular 13 mm był tu również pomocny. Symulacja, jak ww obiekty obejmuje pole widzenia około 1,25 stopnia: Na teleskopie pojawia się wilgoć, a niedługo potem szron. Z braku grzałki na lustro wtórne - co jakiś czas przykładam tam delikatnie dłoń, asekurując powierzchnię miękką szmatką. Oczywiście nie jest to metoda do końca bezpieczna dla powłoki, robię to na własną odpowiedzialność – przy temperaturze w okolicach zera, jaka dziś panuje. Okulary I szukacz też już trochę parują... tu na razie wystarczają kieszenie, chociaż mi też jest zimno I coraz mniej to wszystko wygodne. Jednak będę walczył do ostatniego szkiełka, gdyż mam zamiar porządnie zachwiać swoją listą jesienno-zimowych obiektów! Odhaczam więc kolejne z nich: NGC428 Pisces 11,4 mag Spora, bardzo rozmyta galaktyka, jawi się koliście bądź eliptycznie. Umiejscowiła się trochę powyżej szerokiej pary dwóch dość jasnych gwiazd – w środku odległości między nimi. NGC428 / HST: NGC520 Pisces 11,2 mag Nie za duży kłaczek, który sprawia wrażenie soczewkowatej, spiralnej, lub nieregularnej (podejrzana sprawa)... A są to... zderzające się ze sobą galaktyki spiralne! Nawet w 12 calach coś jest na rzeczy... NGC520 / HST: IC1613 Cetus 9,2 mag (przy rozmiarach kątowych 16,2 x 14,5 min!) Galaktyka -karzeł. Dla świętego spokoju – uznałem, że ją dostrzegam. Ale jeśli tak było – to zaledwie jakieś delikatne, podłużne mrówczenie nieba w jednym miejscu, na obszarze 3-4 minut łuku. Ile ja już razy starałem się ujrzeć w tym miejscu (w takim trójkątnym asteryzmie), w szerokim okularze, jakiekolwiek lekkie pojaśnienie... Mam już dość – powiedzmy, że dzisiaj, ze szkiełkiem MaxVission 28 mm (u mnie pow. 54 x, pole 1,26 stopnia), w końcu udało mi się! DS-owy Masochisto! Szczęścia należy wypatrywać poniżej wierzchołka dużego, charakterystycznego trójkąta (ponad 1 stopień w podstawie). IC1613 / ESO: NGC1360 Fornax Robin's Egg Planetary Nebula 9,4 mag Niziutko, choć tym razem “aż” 11 stopni nad horyzontem – dla Pieca w Polsce to I tak sporo. Nietypowe, duże pojaśnienie nieba wokół najsłabszej z gwiazd kolejnego asteryzmu trójkąta. Bardzo trudny obiekt. Jakże się cieszę, że bez wątpienia dostrzegłem jego światło. Pomógł w tym znowuż szeroki okular MaxVission. Jajko wycięte ze SKY-MAP.ORG: NGC1385 Eridanus 10,9 mag Przypomina rozmytą kulistą... A to mglista spiralna, widoczna z góry. Nie za duża, trudna do wypatrzenia, ale gdy już się wyłoni gdzieś z przeczesywanego mroku – widoczna dość dobrze. Niezbędny był już jednak okular 13 mm (dający mi powiększenie 115 x). NGC1385 / HST: NGC1097 Fornax 9,5 mag Galaktyka nie najsłabsza, ale w Polsce niemal szoruje po linii horyzontu. Świeci niczym kometa – wyraźna koma I coś nieklarownego roztrzepane na boki. NGC1097 / ESO: IC166 Cassiopeia 11,7 mag Jedynie mizerne pojaśnienie nieba wśród mrowia słabych gwiazdek Kasjopei. Hardkorowe wypatrywanie tej subtelnej mgiełki. Pełniejszy, inspirujący widok tej i innych gromad Kasjo znajdziecie u Grzędziela: Bylem rad z tych wszystkich, trudnych obiektów, oj tak! Niemniej – nie chciałem składać broni, w planach miałem też wycelowanie w niektóre jaśniejsze opcje, jak Triplet Lwa, wschodząca niedługo Asmidiske, czy też pewna niesamowita NGC galaktyka w smoku. Niestety, okular parował już drastycznie, lustra wtórnego przy panującym coraz lepiej mrozku również było by mi już szkoda. Celując w smoczą galaktykę – dostrzegłem tylko... zamglone szkło i za duże light pollution w tej części nieba. Jeśli muszę obserwować samemu - to naprawdę świetne uczucie, kiedy mam już te 50 kg sprzętu spakowane w drogę! I ten dzisiejszy, kapitalny widok mrocznej odchłani – w delikatnej, ale zapewne krytycznej dla obserwacji mgle... Niestety tylko 3h godziny marznięcia... wolałbym ze 4-5. Ale satysfakcja jest I tak! Halo, to styczeń! Tak na szybko - symulacja mhrocznego widoku przed odjazdem do domu:
  12. Dziś epickiego nieba ciąg dalszy, a jutro więcej wspomnień.

    5 cr.jpg

  13. Mała, wredna, i to jeszcze w tym całym gąszczu Perseusza; ale jak się ją powiększy ponad stówę - robi wrażenie. Coraz lepszy nawigator te Chichoty.
  14. A kogo ja tam we wioskach pozarażam. Dziś bym skoczył pod lepsze niebo, tylko znowóż nie wiadomo, dokąd. Chmurne esy i floresy... Specjalistyczną to trzeba prognozę sprawdzać
  15. Od kilku dni leczyłem ospę, dostając już w domu przysłowiowego Golca. Zamiast zająć się zaległymi pracami, seryjnie szmuglowałem do folderu „trasy samochodowe” kolejne, ciekawe miejsca z niższym lightpollution – w Polsce i Europie wschodniej. ICM nie wróżył przejaśnień w pobliżu, ale szczęśliwie sprawdziłem mapkę z prognozą aktualnie proponowaną przez ventusky. Nowy cień nadziei i zrodziła się inicjatywa wyjazdu, trochę od czapy, do starej miejscówki w okolicy Nowego Miasta nad Pilicą. Mogę zarażać, więc jadę tym razem sam (zresztą, mała szansa by ktoś z obserwatorów chciał spróbować przy dzisiejszej ilosci chmur na niebie – a tu trzeba ruszać jeszcze za dnia, by osiągnąć cel w okolicy zmroku. No i pół godziny pakowania bambetli – na pokładzie melduje się Synta 12 flex, Skymaster 15x70 i „awaryjnie” - refraktor 80/400, który nie był ostatecznie użyty. Grzęznąc w warszawskim korku spostrzegłem, że niebo zupełnie nagle zrobiło się ładne. Po godzinie jazdy pokonuję w końcu lokalne wyboje – a niebo nieco pogarsza się. Rezygnuję więc z dalszej podróży – szczęśliwie składa się, że tutaj, koło Turowej Woli za Mszczonowem, pewna zamiejska miejscówka czeka od dawna na sprawdzenie. Dokowanie tutaj okrasza zając. Mijam trochę śmieci i lokuję się pomiędzy pustymi polami od interesującego mnie dzisiaj, południowego zachodu, a szuwarami, przysłaniającymi asfaltówkę biegnącą 100 m dalej. Niestety, wieje trochę od odsłoniętego południa. Dużo zamglenia; na błękitnym wciąż niebie przebija się Wenus i gwiazdy wokół zenitu; czy jest sens obserwować? Nie mam już wiele do stracenia, więc rozstawiam i kolimuję Newtona. Obserwację zacząłem niezwykle planowo - o 17:30 od spojrzenia w powiększeniu 115 x na nieźle już widoczną Fazę Wenus, która świeciła z 15 stopni nad polami. Jasna tarcza planety wyraźnie przycięta – typuję, że w 80-85%; cieszę się, iż chmury osłabiły nieco jej blask. 40 stopni w prawo, również już nisko, „zduszonym” 10 magnitudo świecić powinna NGC6891. Gołym okiem prawie nie widziałem gwiazd na północnym zachodzie, gdzie oprócz chmur nad horyzontem doskwierała łuna. Niemniej, spróbowałem poszukać mgławicy planetarnej w Delfinie... Przynajmniej przekonałem się, że najlepiej poczekać z tym do wiosny / lata; to nie była pierwsza próba i przyda się mi również mapa o większym zasięgu, niż w Stellarium – małą tarczkę planetarki ciężej odróżnić od gwiazd. Co tu oglądać, gdy chmury sprawiają, iż gwiazdy świecą słabo, jak na obrzeżach Warszawy? Najlepiej wygląda niebo nad głowią – skierowałem więc tam lornetkę Skymaster 15x70 w poszukiwaniu komety o jasności 9,5 magnitudo, nieopodal Chichotek. Zimno nie pomagało utrzymać stabilizacji. Pełno rozmytych punkcików; nie dowiedziałem się, którym z nich jest mała C/2017 T2 (PANSTARRS). Po raz kolejny przekonałem się, że o wiele lepsze niebo zachmurzone, niż mocno zaświetlone. Ledwie widoczny przez chmury był Wieloryb, ale odhaczyłem w nim stosunkowo łatwą galaktykę - 11,3 magnitudową NGC636 – Newtonem i SW13. W tych warunkach był to tylko graniczny, rozmyty paproch. Zaskakująco dobrze poszło mi ze świecącą powyżej -w Rybach – atrakcją dzisiejszej pochmurnej nocy. Roboczo nazway przeze mnie "Triplet Ryb" to ciasny układ trzech galaktyk, z których każda ma niecałe 12 magnitudo. Są to odlegle nawet o 100 mln lat świetlnych, fascynujące obiekty http://apod.pl/apod/ap110226.html. A w PS sporządziłem taką symulację mojego widoku: Jeśli chodzi o Messiera 74 w Rybach – nie była to noc, by dojrzeć konkretną strukturę jej ramion, ale i tak ucieszył widok tej stosunkowo jasnej kropki mgiełki ze sporą, subtelną otoczką. Gęstsze chmury spowijały jednak już prawie cale niebo – poszedłem w zenit, do gwiazdozbioru Kasjopei, by odszukać 11 magnitudową gromadę otwartą NGC609. Warunki jednak nie pozwoliły – to slaba, niewielka chmurka, którą normalnie powinienem wyłapać choćby zerkaniem – a tu spostrzegłem jedynie bliższe nam gwiazdki, nie tworzące zbyt regularnych kształtów. Ale już nasza kometa T2, z triumfującym dzisiaj powiększeniem, 115 x, była całkiem ładna – zarysowywał się warkocz. Marzłem trochę od wiatru, lecz nie składałem broni; prawdopodobnie, w tym samym okularze wypatrzyłem malutką, 12 magnitudową mgławicę planetarną IC 2120 w Woźnicy – dosłownie, jako słabą gwiazdkę. Na niebie pozostały już tylko 3 widoczne konstelacje – za ostatni cel obrałem sobie NIEPOTRZEBNIE IC 443. Dopiero w domu dotarło do mnie, że to słynna mgławica Meduza (or JellyFish) – o kątowej wielkości zbliżonej do M35! A ja tak przez chmury, już o braku filtrów, i może jednak ciut za jasnym niebie, nie wspominając... no dziękuję. Przynajmniej zestaw sąsiadujących gromad otwartych - z M35 w roli głównej – prezentował się jakkolwiek okazale:) Gdy już spakowałem się, ogrzałem i odjechałem – w polu kilka metrów ode mnie spostrzegłem znów kicającego zająca. Generalnie, trudne dziś bylo paczanie (choć całkiem sucho, to wietrznie i przede wszystkim - pochmurnie). Satysfakcja jest anyway – bo raz, że moja ospa, a dwa - to dopiero styczeń.
  16. No i jest coś w zasięgu wizualowych śmiertelników.
  17. 12,5 byłby z pewnością wystarczająco ciemny, a ogarniał nawet duże DSy
  18. To z kolei przegięcie w drugą stronę - powiększenie małe i obraz chyba trochę za jasny.
  19. No racja, znasz dobrze ten okular. Ciężko mi ocenić przez niego nie lukając, chociaż mam wrażenie, że jednak 9mm było by uniwersalniej. Ciemne niebo u kolegi zrobi swoje... szkoda mi, oczywiście, widoku rozleglejszych mgiełek i gromad, jakich pełno.
  20. Tyle, że do różnego typu obiektów będą pasowały inne powiększenia, zwłaszcza, jeśli chodzi o DS. Ja, oczywiście, wolałbym dobrać i kupić 2 okulary (np. 15 i 9 mm) solidnej, średniej jakości. Ale, jeżeli będzie się dało zdobyć 2 lepsze, to spoczko
  21. Najważniejsze, że masz a) znakomite niebo b) światło-silny teleskop. Dla obserwacji wielu, wielu DS w sam raz. Fajnie jeszcze, gdybyś mógł popróbować różnych szkiełek/powiększeń od kogoś za friko... na rozmytych obiektach zwłaszcza - typu M31, oraz mniejszych, jak M1, 51 itd. A na razie - z tym Twoim okularem. Dobranie takiego powiększenia, by dany obiekt mgławicowy był widoczny możliwie wyraźnie - będzie kluczowe.
  22. Dorzucam jeden obrazek poglądowy, chociaż wiem, że nie o takie Tobie chodziło.
  23. Hej, fajnie, że pytasz. Po części już masz odpowiedzi. Od siebie dodam radę: postaraj się łapać ją jak najkrócej po zachodzie Słońca - wówczas świeci imponująco wysoko... niech jej obrazu nie popsuje też jakiś dom lub inny "obiekt" poniżej planety, od którego bije ciepło. Gdy Twój teleskop stoi na zewnątrz i chłodzi się te 30 min przed obserwacjami, to jeszcze lepiej. Gdy popatrzysz na Wenus teraz, następnym razem za miesiąc, potem za 2 tygodnie, itp. - porównaj jej obraz dla tego samego powiększenia (niech będzie to z okularem 8mm, a szybki szkic na boku też nie zaszkodzi). Gwarantuję, że Im bliżej maja, to tym ciekawej się zrobi; w końcu do wypatrzenia efektownej fazy planety wystarczy szukacz czy lornetka.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.