I jeszcze z czegoś warto zdać sobie sprawę. W dzisiejszych czasach propsy, lajki i granty płyną do tych, którzy potrafią gromadzić wokół siebie fejm. Z oczywistych względów każda bzdura, która zahacza o obcych (jak ta ze strefą Dysona wokół jakieś zmiennej) opływa Ziemię wielokrotnie niczym fala tsunami, trafia do telewizji śniadaniowych i do "gorących" na forach nudzącej się w pracy klasy średniej.
Jeśli chcesz być uznanym naukowcem to najprostsza droga - wymyśl jakąś nieweryfikowalną teorię na temat życia w kosmosie . Jak chcesz wysłać sondę kosmiczną do Jowisza, bo interesuje Cię jego pole magnetyczne - we wniosku do Kongresu napisz, że na Europie może być życie, jeśli odkryłeś tranzyt egzoplanety - rozpisuj się o ekostrefach i oceanach wody. Cóż, taka jest rzeczywistość - pan płaci, pan wymaga. Kepler też (z obrzydzeniem, ale) zajmował się astrologią.
Dlatego też warto do rewelacji z zakresu badań na życiem podchodzić z rezerwą, by się nie dać po raz kolejny wpuścić w kanał, tym razem nie na Marsie ;-).
Pzdr,
Gajowy