Skocz do zawartości

lkosz

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 228
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez lkosz

  1. lkosz

    Grawitacja

    @dobrychemik Widzę że nie tylko chemik więc nauczaj mnie Rozumiem, że za podstawę bierzesz czas Plancka i odległość Plancka (które są związane ze stałą Plancka, która z kolei dyskretyzuje moment pędu) i stąd implikacja, że czasoprzestrzeń jest podzielona tymi wielkościami. Na mój skromny rozumek wydają się sztucznymi tworami zrobionymi dla wygody, żeby mieć ładne jednostki, ale jednocześnie bez dowodu, że niżej się nie da. Jest jakiś dowód tego, chociaż pośredni lub istnieją chociaż poszlaki obserwacyjne? Zakładając to co napisałeś, to jak w ogóle wyjaśnić dualizm korpuskularno-falowy? Czy interferencja fali elektromagnetycznej nie powinna produkować czegoś na kształt mory lub aliasingu? Wygoda wygodą, ale liczenie całki czy pochodnej funkcji nieciągłej lub schodkowej w taki sam sposób, jak porządnej funkcji, może się różnie skończyć, zazwyczaj kończy się źle. Zastanawia mnie czemu takich cyrków nie widać w znanych rozwiązaniach równań Einsteina. Liczy się to na porządnej ciągłej przestrzeni, czasoprzestrzeń przyjmuje się również porządną, i się to jeszcze zgadza z obserwacjami. A podzbiór liczb wymiernych, na których operowałaby dyskretna czasoprzestrzeń, nie jest domknięty. Rozwiązania równań niekoniecznie muszą należeć do tej przestrzeni, a i tak się wszystko zgadza. Nie za dużo tych przypadków?
  2. lkosz

    Grawitacja

    w tym zakresie akurat nie było cytatów, wyszło moje zboczenie matematyczne, tylko już nie chciałem rzucać niezrozumiałymi terminami typu grupa, macierze ortogonalne itd. bo ten wątek zrobiłby się jeszcze bardziej nieczytelny dla normalnego człowieka W sumie i tak nimi rzucałem poniżej, ale intuicji teorii grup nie da się streścić w paru słowach. Algebra do jej zrozumienia wymaga jednak kilkukrotnych ataków histerii i walenia głową w mur. Ale co fakt, to fakt, prof. Meissner zacny człowiek, wart cytowania, zresztą nie tylko on. Piszę wyłącznie o przestrzeni w sensie matematycznym, i o ciągłości w sensie topologicznym. I tego uproszczenia używają fizycy w obliczeniach, bo wbrew pozorom ciągłość to jedna z porządnych własności grzecznej przestrzeni. O ciągłości czasoprzestrzeni mogę powtarzać tylko za prof. Hellerem i dr Bajtlikiem (i pewnie wieloma innymi, ale mi do głowy teraz nie przychodzą). Zauważyłem, że mimo wszystko z pewnym niepokojem wypowiadają się o ciągłości czasoprzestrzeni w sensie matematycznym, ale też i dużą ostrożnością, licząc po cichu że jednak ma te porządne własności matematyczne. Sam się natomiast nie podejmuję polemiki w tym temacie. Co do reszty... mi też się wiele rzeczy nie podoba, np. cała algebra, dylatacja czasu czy czekolada dietetyczna, ale przyparty do muru przez zęby muszę powiedzieć, że jednak się do czegoś ta algebra przydaje w matematyce Co do fizyki kwantowej, nie zapominaj o funkcji falowej, która jest definiowana jako ciągła (czyli już masz nieskończoność) i z faktu istnienia np. wiązań kowalencyjnych można by się pokusić o stwierdzenie, że materia, konkretnie elektrony, korzystają z własności ciągłości czasoprzestrzeni, a takie cząsteczki są ciągłe? Czyli atomy jako całość są ciągłe? Inne nieskończoności to np. stała kosmologiczna (a w zasadzie jej rezultat), ciągłość promieniowania elektromagnetycznego, osobliwość początkowa itd A to że masz panie linijkę tylko z dziesięcioma kreseczkami na centymetr, to nie moja wina ----- Ps. dla postronnych: wiązanie kowalencyjne to takie szkolne wiązanie atomów, gdzie pożyczane są elektrony, czyli atomy zbijają się w kupę, bo w kupie siła i kupy nikt nie ruszy; funkcja falowa to kolejne niezrozumiałe dla normalnego człowieka pieroństwo, tym razem statystyczne, z którego wynika, że elektrony co prawda poruszają się na pewnych poziomach energetycznych i jeśli już je zmieniają, to skokowo (kwantowo), ale ruch w ramach tego poziomu powinien być płynny - same z siebie nie wiedzą z której strony się aktualnie znajdują i można je traktować jako obłoczek, gdzie w każdym punkcie tego obłoczka można ustalić jedynie prawdopodobieństwo trafienia na elektron. To jest ta funkcja falowa. Wykrycie elektronu (czyli sam akt pomiaru) powoduje tzw. załamanie funkcji falowej, czyli redukcję obłoczka do elektronu. Czyli że materia zachowuje się jak fala - znany dualizm korpuskularno-falowy (polecam modyfikację doświadczenia Younga dla pojedynczych elektronów). Z tego faktu wrednie zasiałem ziarno niepokoju, że ruch w przestrzeni i czasie zdaje się odbywać płynnie (czasoprzestrzeń zdaje się być ciągła), czyli mamy nieskończenie wiele drobnych płynnych ruchów (matematyk powiedziałby zbiorów otwartych - można wyobrazić sobie jako szkolne przedziały otwarte), które sklejają się na cios w zęby, który zaraz dostanę od jakiegoś fizyka za robienie mu problemów Fizycy boją się jak cholera nieskończoności, bo nie wiedzą co z nią zrobić. Co gorsza czasem dostaną w równaniach wyrażenia nieoznaczone typu niesk/0, 0^niesk i dostają piany. Dają matematyce wredne równania, czasem dodatkowo na wrednych przestrzeniach i wielkie zdziwko, że ta matematyka się na nich potem mści wykładniczo. No i się potem pultają, że jak to tak można dawać takie wyniki. Wredne małpy zamiast podziękować za przestrzenie Hilberta, całki Riemanna itd. bez których dalej dłubaliby kijkiem w piachu, to jeszcze jęczą że wynik dostali taki, który im nie pasuje. Także jak chcecie zatłuc fizyka, to lepiej rzucić w niego nieskończonością. Na matematyka niestety nadal trzeba 3. zasady dynamiki Newtona i siekiery. I uprzedzając ewentualne zakusy przypominam, że jest to karalne Rzucać nieskończonością mogę bezkarnie.
  3. lkosz

    Grawitacja

    @ryszardo kilka polemicznych uwag: fizyka klasyczna = fizyka niekwantowa. To wcale nie oznacza, że teorie klasyczne powstały na podstawie obserwacji, bo OTW taka nie była. Teorię, w której ktoś siedział i śrubokrętem dopasowywał do rzeczywistości bardzo łatwo można poznać po jej skomplikowanym zapisie. OTW powstała na kartce na podstawie myśli i okazała się pasować. generalnie teorie fizyczne, z których potem można wywodzić odkrycia nowych zjawisk powstawały na kartce. Najpierw zapisuje się matematycznie jakąś myśl, a następnie testuje się ją z rzeczywistością, po czym okazuje się ona bzdurą i wyrzuca ją do kosza (w >99% przypadków) złożoności równań różniczkowych w modelach meteo i równań Einsteina są nieporównywalne i nie ma podstaw twierdzić że równania Einsteina są łatwiejsze (analitycznie patrząc). Chcąc udowodnić takie stwierdzenie należy wskazać metrykę. Złożoność obliczeniowa algorytmu numerycznego to co innego domyślanie się co autor teorii miał na myśli to prosta droga do popełnienia błędu. Każdą teorię należy zapisać matematycznie i wręczyć komuś obcemu do sprawdzenia. A następnie inne obce osoby powinny same zrozumieć na swój sposób matematyczny zapis i z niego wywieść nowe odkrycia lub próbować obalić. Właśnie dlatego, że nie posłuchano Einsteina, tylko jego równań, zaobserwowano soczewki grawitacyjne, czarne dziury, fale grawitacyjne i przede wszystkim ekspansję wszechświata, a stała kosmologiczna paradoksalnie służy do opisu ekspansji, a nie wprowadzania stacjonarności. Dlatego szkolne analogie do "co autor miał na myśli" na szczęście nie mają miejsca w nauce cytowany fragment dotyczył stwierdzenia, że MS "tłumaczy istnienie czegoś takiego jak MASA jako efekt oddziaływań na poziomie cząstek elementarnych". Dlatego napisałem polemicznie, że MS nie tłumaczy jednoznacznie masy protonu, a to że proton nie jest cząstką elementarną, to inna sprawa. po to przywołałem tw. Godla, z którego to właśnie wynika, natomiast końcem prac nad rozwiązaniem równań jest znalezienie analitycznej metody w którejkolwiek matematyce (spełniających aksjomaty Peano jest nieskończenie wiele, co też Godel udowodnił), a nie wpisywanie 3, bo wiemy z góry, że x = 3 Mylisz matematykę z interpretacjami fizycznymi. Matematycznie odcinek [0,1] z prostej rzeczywistej R jest ciągły, miary (Lebesgue'a) 1 (dla postronnych - to takie matematyczne uogólnienie długości - teoria miary). Ten sam odcinek nad liczbami wymiernymi Q też jest miary 1 choć nie zawiera ani jednego zbioru otwartego! (tutaj należy się oburzyć, bo wymierne to punkty, a mimo to Q jest miary 1). Zbiór Cantora na tym samym odcinku jest mocy continuum, ale ma miarę 0. Co więcej - odcinek [0,1] nad R jest równoliczny z całym R (równoliczny czyli liczb rzeczywistych z odcinka [0,1] jest dokładnie tyle samo co wszystkich rzeczywistych), a odcinek [0,1] nad Q jest równoliczny z całym Q, ale R i Q nie są równoliczne (czyli liczb wymiernych i rzeczywistych jest nieskończenie wiele, ale te nieskończoności nie są równe), Q jest mocy alef-zero (N0) (czyli liczb wymiernych jest tyle samo co naturalnych), a R alef-jeden lub continuum. Tyle mówi matematyka. Co z tego wynika fizycznie? W sumie nic lub wszystko No zależy jaką interpretację teraz przyjmiesz - wybierz sobie: zbiór Cantora, liczb wymiernych, rzeczywistych lub inny ulubiony i dostaniesz inne własności przestrzeni (z dokładnością do izomorfizmu). Równania się wtedy też inaczej zachowają, bo przestrzeń może być niezupełna lub mieć inne wredne własności (znowu dla postronnych - przez przykład - wielomian o współczynnikach rzeczywistych nie ma czasem rozwiązań rzeczywistych [choćby x2+1=0], czyli zbiór liczb rzeczywistych jest niezupełny; zbiór liczb zespolonych jest zupełny, bo każdy wielomian zespolony ma rozwiązanie w tym zbiorze). Z tego co mi wiadomo, to przestrzeń nie wydaje się być kwantowa, jest raczej ciągła. To znaczy fizykom się wydaje, nie mi. Ale mówią to ostrożnie. Gdyby przyjąć że jest ciągła, to rozmowa o punktach na odcinku traci rację bytu z jednej strony lub konkluzje są oczywiste z drugiej strony (że odcinek ma skończenie wiele niepodzielnych już punktów - cząstek elementarnych). Z trzeciej strony nadziejesz się na funkcję falową, która w skali o której mowa rozmywa punkty i w sumie sam nie wiem jak bym wtedy potraktował odcinek... rozmyte punkty są ciągłe czy nie? Ps. dla nieobeznanych - te "herezje" z ilościami liczb które opisałem są udowodnione wiem, że to brzmi absurdalnie, ale po prostu tak jest. Takie też są równania Einsteina, i one również pokrywają się z obserwacjami. Różnych nieskończoności też jest nieskończenie wiele, także fizycy mają w czym przebierać
  4. lkosz

    Grawitacja

    @dobrychemik o pierwsze, dyskusji filozoficzno-metafizycznych się nie podejmuję Bozon Higgsa nie tłumaczy mechanizmu powstawania masy protonu czy neutronu i fizycy, jak ich zapytać, to nie potrafią póki co wskazać go jednoznacznie. Tzn są hipotezy, przewidywania, ale trzeba czekać na ich weryfikację w CERNie. Możliwe, że hipoteza prof. Meissnera się sprawdzi Masę elektronu Bozon Higgsa już tłumaczy, ale tu mamy inny cyrk na kółkach: elektron w teoriach ma rozmiary punktowe, także też nie wygląda to dobrze Ale już przynajmniej wiemy czemu nie rozpędza się do prędkości światła jako cząstka bezmasowa. Chociaż tyle Drugie to część tego, dlaczego prawa fizyczne i masy elementarne są tak dopasowane, zdaje się ściśle pod istnienie życia w formie jaką znamy, i w ogóle "dlaczego istnieje raczej coś niż nic" (cytat z Leibniza). Konkluzja naukowców jest taka, jak napisałeś: do odpowiedzi potrzeba meta-fizyki albo metafizyki.
  5. lkosz

    Grawitacja

    Newton mówi: istnieje siła która przyciąga dwa ciała o niezerowej masie, z samego faktu istnienia masy, a nieważkość to stan równowagi między siłą odśrodkową, a grawitacją. Einstein mówi: nie istnieje taka siła, każdy obiekt porusza się po najkrótszej trajektorii w danym punkcie przestrzeni celem minimalizacji energii, czyli po "prostej". Tylko kształt tej prostej jest zależny od obserwatora, bo w pewnym oddaleniu widać zakrzywienie toru ruchu. Tak jak na Ziemii - jadąc do Radomia albo Sosnowca poruszasz się po pro... chociaż to zły przykład, te akurat omija się szerokim łukiem. Inaczej... z Katowic do Krakowa lecisz samolotem w zasadzie po prostej (bo są blisko i zakrzywienie jest znikome), ale z Katowic do Chile to już zależy - sam będąc w samolocie jesteś święcie przekonany że lecisz na wprost, ale patrząc na rzut 3-wymiarowej geoidy na 2-wymiarową mapę widać wyraźny łuk i vice versa - lecąc dokładnie po śladzie prostej z mapy, w zakrzywionej rzeczywistości polecisz "naokoło" spalając więcej paliwa (to jest głównie to, czego tzw. płaskoziemcy nie rozumieją lub nie chcą sprawdzić). Dlatego wszystko jest względne i na większość pytań o tory ruchu, upływ czasu itd. odpowiedź brzmi: "to zależy". Bo zależy kto obserwuje. Teoria Newtona okazała się koncepcyjnie błędna, ale do codziennych zastosowań jest dostatecznie dobra. Natomiast ma więcej ograniczeń niż OTW - np. nie tłumaczy dylatacji czasu w GPSie albo przy przenoszeniu zegara atomowego, lub ruchu Merkurego. Jako że nieczęsto bywamy Merkurym, zegar atomowy ma mało kto, to można przyjąć że na co dzień Newtonowska mechanika jest wystarczająco dokładna. Oczywiście OTW ma zastosowanie tylko od pewnych wielkości (jest klasyczna, nie porusza kwestii kwantowości), tylko do pewnych mas (w zasadzie krzywizn czasoprzestrzeni) i tylko od pewnego momentu istnienia wszechświata (do bodaj 10^-43 sek. po tzw. wielkim wybuchu). Matematycznie ma kilka kłopotliwych nieskończoności (z którymi wiążą się powyższe ograniczenia) które są nieusuwalne analitycznie (stosuje się tu sztuczki, które działają, ale nie są ściśle matematyczne). Same równania Einsteina są kłopotliwe obliczeniowo - numerycznie znamy dobre przybliżenia bo komputery pracują na ograniczonej ilości liczb, ale analitycznie są trudne do rozwiązania. Fizyka wali tutaj w obecne krańce wiedzy matematycznej (analiza funkcjonalna rozwija się obecnie wolniej od fizyki) i musi czekać na rozwój w tej dziedzinie. I dlatego też część rozwiązań w fizyce osiąga się metodami pozaanalitycznymi - np. rozwiązując grafy i usuwając w ten sposób kłopotliwe nieskończoności. Bo nie ma do tego opisu matematycznego. Zresztą sama jednospójność wszechświata stoi pod znakiem zapytania. Same próby wyobrażenia przez analogię są niedokładne i należy o tym pamiętać. Cytowane prezentacje są jedynie przybliżeniem. Newton jest lokalnie dokładny, globalnie bardzo niedokładny, OTW wymaga głębszej wiedzy matematycznej i jest kontrintuicyjna. Bo jeśli się nie ma dostatecznej wiedzy matematycznej, to stosuje się wyobrażenia liczbowe zgodne z intuicją, czyli liczbami naturalnymi, prostą, płaszczyzną i przestrzenią 3-wymiarową. Do poziomu studiów włącznie ludzie w przeważającej większości stosują aksjomaty Peano do celów rozumienia liczb (czyli tak jak lubimy i to dobrze znamy). Matematyka oparta o takie postrzeganie zgodnie z tw. Godla jest niezupełna, czyli ma swoje nieprzekraczalne ograniczenia i nie opisuje wszystkiego. Na szczęście jest nieskończenie wiele matematyk Niestety równania Einsteina wymagają znacznie większej abstrakcji i już sama 4-wymiarowa czasoprzestrzeń jest wyzwaniem, bo 3 wymiary to intuicyjny max dla człowieka. Model Standardowy nie wyjaśnia masy protonu. Konkretnie bozon Higgsa tego nie robi. Nie znamy powodu masy większości rzeczy które widzimy Trwają prace nad uzupełnieniem modelu o takie wyjaśnienie, być może zostanie rozszerzony o nowe cząstki. Dotąd nie opublikowano informacji że je znaleziono w CERNie. Do tego dochodzi kwestia tzw. ciemnej materii, której jest sporo więcej niż barionów, o której wiadomo prawie nic.
  6. Mikrofalowy ma trochę węższe pole widzenia w osi wysokości, ultradźwiękowy i PIR już trochę gorzej Mniejsze zwierzęta mają tę zaletę, że są małe = postawić czujnik na podwyższeniu, i do pewnej wysokości nie wywołają alarmu, a jak wywołają, to znaczy że dobierają się do teleskopu. Duże zwierzęta... no lepiej z łosiem czy niedźwiedziem się nie bić, ale mimo wszystko dobrze wiedzieć że wpadli w odwiedziny Ptaki wywołają tylko jednokrotne zakłócenie sygnału więc to łatwe do odfiltrowania. Czujnik GPS wykryje kradzież sporo później, ale da informację gdzie jest sprzęt przynajmniej. Kamery wykrywające ruch bywa że nie działają, ale przynajmniej jest nagranie Jak się nie odwrócić, tak d... z tyłu. Pozostaje ją posadzić na leżaczku obok teleskopu albo przykryć krzakiem jak ZbyT trza sobie dokupić teleskop do wizuala, albo lornetkę i ogień
  7. W razie potrzeby (i braku systemu alarmowego w domu) można użyć tzw. mikrofalowe czujniki ruchu, promieniowanie ma kształt "ósemkowy" więc potrzebne byłyby dwa. Używam do czego innego, ale bardzo fajnie działają w różnych temperaturach, można szczelnie zamknąć w plastikowej obudowie bez obawy o wilgoć. Poza tym sprawdzą się też ultradźwiękowe lub laserowe czujniki odległości ustawione w trójkąt. Obok w obudowie jakieś arduino lub raspberry podłączone do wifi, i w domu też raspberry, które zaalarmuje w dwóch przypadkach - wykrycia ruchu lub braku heartbita, który to z czujnikami powinno wysyłać np. co sekundę. Koszt całości jest niewielki. Ostatecznie można samego złodzieja wykorzystać jednocześnie jako detektor kradzieży i syrenę alarmową - podłączając metalowe nieuziemione części pod wysokie napięcie, a drugi odczep transformatora uziemić, ewentualnie ustawić trzy cewki Tesli w trójkąt. Tylko trzeba pamiętać, żeby wyłączyć przed podejściem do teleskopu
  8. Z klastrami typu Elasticsearch, zarządzaniem i planowaniem mogę wspomóc, programistycznie może być już gorzej... o ile zapytania do ES w pythonie czy RESTem po API to bez problemu, o tyle PHP czy jakieś javascript już nie Co do quizu - może być to również drzewko decyzyjne lub cokolwiek innego. Chodziło mi o to, że sporo wątków zaczyna się od kwoty i dużego zdezorientowania. Nie wiadomo co można chcieć, na co liczyć i jak zapytać. Może to być też na przykład zgrabny tekst w punktach opisujący czym najlepiej oglądać typy obiektów (i tu kilka grup, np. księżyc, jasne planety, mgławice, gromady kuliste), lub na odwrót: do czego dany typ teleskopu, oraz jaki budżet + koszt akcesoriów + ewentualnie ze dwa zdjęcia poglądowe co widać przez daną aperturę. Coś jak to: https://astropolis.pl/topic/1561-typy-teleskopów-dla-początkujących-i-nie-tylko/ tylko krócej, żeby było samo mięso. Nawiasem mówiąc mamy chyba tutaj plagiat z astrokraka: http://zs1dg.pl/index.php/dorosli/194-typy-teleskopow
  9. pilnowałem tego... jak się zna odpowiedź to łatwiej zadać dobre pytanie Poza tym uzyskałem 80% efektu, to nie znaczy że 80% odpowiedzi miało wartość
  10. A może zrobić quiz pomagający w doborze teleskopu. Użytkownik wybrałby sobie co go interesuje i w rezultacie dostał zakres apertury i typ teleskopu. A wtedy już przynajmniej wiadomo czego szukać i w jakiej kwocie Taki "dobierz swój idealny makaron do kształtu pośladków", bez zbędnego relatywizowania i dzielenia włosa na czworo. Co do offtopów - jestem za. Pamiętam jak sam zakładałem tego typu temat. Mniej więcej znalazłem typ teleskopu, poczytałem w wielu miejscach i potrzebowałem porady czy to ma ręce i nogi. Oczywiście interesujące mnie informacje uzyskałem, czyli te 80% z zasady pareto, ale utopione to było w kałuży szczegółów i zbędnego z mojego punktu widzenia oftopu, czyli tych 20% Prosiłem, żeby opanować te dyskusje o szczegółach, bo mnie nie interesują, ale rozmówcy nie dali się przekonać, bo było to ich zdaniem kluczowe dla mnie. Rozumiem, że źrenica wyjściowa, pole itp. są istotne, ale nie dla każdego i nie w każdym przypadku Miał być przenośny, a i tak ktoś wrzucił syntę 8" na dobsonie. Montażu paralaktycznego nie, bo jest skomplikowany jak ogólna teoria względności. O okulary już wolałem nie pytać, po prostu wziąłem pierwsze lepsze o szerokim polu i na pohybel kupiłem zooma. I tak jak reszta jest wystarczająco dobry do celów, do jakich go używam
  11. A to ja coś innego zrozumiałem... że dla Ciebie jest albo-albo. Albo ładnie, albo wiernie, i to "ładnie" wpływa negatywnie na "wiernie"
  12. Staram się zrozumieć Twój punkt widzenia, i nadal nie łapię Ja to widzę tak, że koledzy "artyści" stosując różne sztuczki wyciągają maksimum informacji z szumu, osiągając algorytmicznie (a nie sprzętowo) wysokie SNR (pomijamy oczywiście tych, którzy coś dorysowują). Jeśli jakaś transformacja matematyczna jest nakładana na cały sygnał w celu wydobycia go z szumu oraz zakłóceń, nawet kosztem dodania szumu Gaussa (dithering), i tak się wedle mojej wiedzy dzieje w tych programach, to nadal mamy do czynienia z wiernym sygnałem. Efektem są składowe klatki przedstawiające jasność w kilku pasmach, które się koloruje i na siebie nakłada. Jest to końcowy etap, na którym dochodzi do tego artyzmu i ingerencji, bo odcienie i wzajemne intensywności trzeba dobrać ręcznie. Mają wybór: machnąć GIFa w sztucznych kolorach, albo jeden obraz w identycznych z naturalnymi. Większość wybiera drugą drogę, w efekcie powstaje ostry kolorowy obraz jakiegoś obiektu, natomiast oryginalna informacja pozostaje w tak opisanym procesie nietknięta, i to jest najważniejsze. Czy do tego momentu się ze sobą zgadzamy @dobrychemik? Oczywiście pod każdym obrazem należy poszukać opisu jaką techniką był robiony, bo to ważne. To coś powie osobie obeznanej, ale laikowi nadal nic. Więc laicy mają dwa wyjścia - przestać być laikiem, na co nie każdy ma ochotę, albo pogodzić się ze swoimi brakami wiedzy i cieszyć się obrazami lepszymi niż zobaczyliby przez konsumenckie teleskopy. Niektórzy zdziwiliby się że nie mamy zdjęcia Drogi Mlecznej w całości, "en face". Jak too??? Przecież widziałem w internecie! No tak to, to są wizualizacje powstałe w oparciu o obserwacje im też pozostaje radość, że Droga Mleczna ma coraz częściej na tych wizualizacjach wyraźną poprzeczkę. Analogią tych machlojek na sygnale mógłby być odbiornik radiowy FM na superheterodynie z pętlą PLL, gdzie oryginalny sygnał jest transformowany do częstotliwości pośrednich w drodze mieszania go ze sztucznie generowanym!, silnie wzmacniany i silnie filtrowany, transformowana jest modulacja z FM na AM, rozdzielane sygnały mono i L-R kolejnym sztucznym dodaniem sygnału tzw. pilota, jeszcze po drodze demodulator AM, następnie sygnały audio kanałów miesza się odpowiednio dla każdego kanału. Jeszcze "prosty" wzmacniacz audio w klasie AB (w dobrych urządzeniach poza tranzystorami mocy jest mnóstwo innych układów pilnujących napięcia na bazach, równomierności prądu spoczynkowego itd) i efektem jest oryginalny dźwięk ze stosunkowo niewielkim współczynnikiem zakłóceń. Laik powie - spoko, działa, daj mi więcej. Laik dociekliwy po zobaczeniu schematu, nawet blokowego, złapie się za głowę i zapyta jakim cudem to może działać, bo w tym radiu wyprawiają się jeszcze gorsze rzeczy niż stackowanie i rozciąganie histogramu A jak poczytać, to wszystko ma oparcie w teorii sygnałów i w sumie to nic takiego, tylko trochę dużo elementów w porównaniu z najprostszym odbiornikiem AM na układzie rezonansowym (czyli kondensator i cewka zestrojone ze sobą pod częstotliwość) i diodzie germanowej
  13. @dobrychemik a czemu tak zależy Ci na tym, żeby mieć poczucie maksymalnej wierności barw na zdjęciach astrofoto? Kolory i tak są przekłamane choćby przez efekt Dopplera więc ten odcień w jedną czy drugą stronę to niewielka różnica Robię prymitywne zdjęcia na swój użytek, z podejściem podobnym do Twojego - żeby widzieć więcej, uzupełniająco do obserwacji wizualnych. Jeśli mogę zobaczyć więcej w Jowiszu, czy Saturnie, albo jakieś wodorowe kłaczki, to czemu sobie tego nie pokolorować na jakiś jaskrawy kolor, albo nie bawić się gammą Myśląc o tych zdjęciach pejzażu to też nie zwracam uwagi na kolory, tylko na wartość sentymentalną... Niektórzy np. robią tak, żeby innym kichy z zazdrości skręciło, wtedy pewnie kładzie się nacisk na odpowiedni kadr i intensywność Podchodząc do skał czy liści analogicznie jak do mgławicy, to myślę że nie zawahałbym się użyć mikroskopu, jakiegoś odczynnika świecącego w UV, kwasu i kontrastowych kolorów Oczywiście liść czy minerał w RGB są interesujące w dużych powiększeniach, ale z odpowiednim podświetleniem, szlifem czy wytrawieniu kwasem, jest jeszcze ciekawiej
  14. @dobrychemik ja bym zadał trochę inne pytanie - co znaczy dla Ciebie wierność obrazu Bez zdefiniowania tego będzie trudno jednoznacznie odpowiedzieć na Twoje pytanie bo bardzo trudno w tym przypadku powiedzieć co to jest oszustwo. Można przyjąć następujące definicje: wierny = taki jak widoczny naocznie z bliska wierny = taki jak widoczny z orbity wierny = taki jak widoczny gołym okiem przez teleskop w ogródku Pierwszy jest najłatwiejszy do obalenia, bo nie ma czegoś takiego. Mgławice, galaktyki i gromady widoczne są dopiero z daleka, a gwiazdy są jasne jak diabli i nic nie widać Do tego nie widać wtedy efektu Dopplera związanego z ekspansją, bo trzeba być mimo wszystko w pewnym oddaleniu i jeszcze z dobrej strony - z lewej widać będzie duże poczerwienienie, z prawej w stronę niebieskiego, a z góry dostaniesz w zęby jakimś jetem. Drugi jest najbliższy wierności, i np. teleskop Hubble'a robi całkiem kolorowe zdjęcia, też troszkę oszukane, ale bardzo wierne. Trzeci jest jedynym nam dostępnym sposobem, bardzo podatnym na zakłócenia ze strony atmosfery, otoczenia, układu optycznego i sprzętu. Żeby było coś widać, trzeba zakłócenia znacznie zredukować, i dlatego stosuje się różne sztuczki: wąskopasmowe filtry, serie naświetlań, częste kalibracje, aż po modyfikowanie lub chłodzenie samego sprzętu. No i teraz pytanie co jest celem - prawie wszystkie zdjęcia na tym forum są robione w celach artystycznych i mają być ładne. No i są, i takiego czegoś to na pewno nie zobaczysz przez teleskop, choćby z samego faktu, że matryce są czulsze od oczu i rejestrują obraz w szerszym paśmie. Jest to zresztą jedno z większych źródeł rozczarowań nowicjuszy, bo chcą galaktykę jak z obrazka, a widzą kisiel, albo myślą że gołąb usiadł na teleskopie Kolorystyka i rozpiętość tonalna są baardzo mocno korygowane i wyciskane jest maksimum z zebranego materiału. I to wcale nie jest oszustwo, pod warunkiem, że nic nie jest domalowane. Natomiast jeśli chcesz wydobyć z nich wiedzę, to paradoksalnie nie ma problemu, a wręcz jest to ułatwione, bo ktoś już wydobył max szczegółów z sygnału, wystarczy tylko legenda co oznaczają kolory: które to linie siarki, tlenu, wodoru, czy jest podczerwień, ultrafiolet. A może robione było filtrami RGB. A może zamienione kolory, żeby maksymalnie wydobyć szczegółowość. Jeśli ktoś nie zaingerował za daleko, to w niektórych przypadkach zmierzysz w którą stronę się obiekt obraca, czy się oddala od nas, czy zbliża. Do "naukowych" zdjęć dokłada się też czasem obraz w widmie rentgenowskim, gamma, lub w paśmie radiowym, w których widać np. pulsara w mgławicy. Obraz czarnej dziury z Teleskopu Horyzontu Zdarzeń to też żadne zdjęcie, czarna dziura tak nie wygląda gołym okiem, a przynajmniej nie ma podstaw tak twierdzić, a wartość naukową ma. Bo przedstawia to, co się dzieje z materią pod tym całym pyłem, który wszystko zasłania. Cuda z sygnałem robiono niesamowite, a kolory dobrano tak, żeby intuicyjnie się to odczytywało. Zdjęcia obiektów astronomicznych trzeba więc traktować bardziej jak sposób prezentacji sygnału, a nie jak portret banana I niestety żeby wyciągnąć z nich wnioski, potrzebny jest opis techniczny co jest czym.
  15. O to samo mogę Ciebie zapytać, dlaczego z braku źródła wyciągasz sobie jedno zdanie jednak opatrzając je komentarzem Ja swoje domniemanie oparłem na tych fragmentach i założeniu że nie są one dokładne, a naukowcy poważnie podchodzący do tego co mówią raczej wypowiadają się z pewną ostrożnością: źródło: https://phys.org/news/2019-10-humans-migrate-planets-nobel-winner.html pogrubienie moje Co do tego nie masz już solidnych podstaw naukowych, za dużo jest wątpliwości. No chyba że nie potrzebujesz opierać się w badaniach, i tylko sobie tak wymieniacie uprzejmości dot. tego co sądzicie prywatnie o kwantowej teorii grawitacji itd. to spoko, wtedy ignoruj to co piszę, bo rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach
  16. A już myślałem że wyszły Ci te paski idealnie Jutro wyjmę drukarkę laserową i spróbuję na folii wydrukować. Ciekawe ile z tego wyjdzie. Jak to tak opisujesz, to wygląda jakby się miało udać... ale jak sam myślę jakbym to zrobił, to poddałbym się na etapie myślenia jak to wydrukować Jak ostatni lamer dokręciłbym refraktor, zrobił rozpoznawanie punktów i wyliczanie na tej podstawie korekty prędkości silnika. Albo stwierdził, że rozmazane też ładnie wygląda
  17. Nie można znaleźć całości wypowiedzi, wszędzie jest ten sam tekst na pałę kopiowany między serwisami. Domyślam się, że chłop dość dosadnie i prosto próbuje wytłumaczyć, że ucieczka na inną planetę nie jest żadnym rozwiązaniem kwestii katastrofy klimatycznej. Ludzkość nie dysponuje, i nic nie wskazuje, że będzie za naszego życia dysponować technologią pozwalającą w rozsądnym czasie dostać się do takiej planety. Ani też nie mamy większych pewności, która z odkrytych potencjalnych kandydatek się nadaje. Póki co są to jedynie potencjalne kandydatki. Z tym słowem "nigdy" to pewnie już ostrożniej się obchodził i kogoś poniosło przy pisaniu tekstu. Istotą jego wypowiedzi było raczej to, żeby zadbać o obecną planetę. To "nigdy przenigdy" wygląda na nadinterpretację i robienie na siłę clickbaitu. Nie podoba mi się natomiast inna rzecz - uprawianie cherry-pickingu przez @Gajowy i traktowanie jednostkowych wypowiedzi naukowców jako siekierki przy dyskusji. Pamiętajcie panowie, że naukowiec jest człowiekiem i może się przejęzyczyć, wkur... albo zwyczajnie pomylić. Einstein nie takie błędy popełnił. Zresztą jeszcze większe paradoksy potem z tych błędów wynikły. Teza "ludzkość nigdy nie poleci poza US" wymaga już dowodu naukowego, którego na tę chwilę nie ma bo brakuje domknięcia kilku teorii. Sama dyskusja w tej kwestii obecnie oczywiście jest czystą spekulacją, mamy nierozwiązane podstawowe problemy związane z przebywaniem w przestrzeni kosmicznej.
  18. Tak to ten biały pasek oddzielający wewnętrzne koło od pasków, w tym miejscu przyłożyłem mikroskop. Niezrozumiale to opisałem, poprawiłem w poście Drukowałem na Brother DCP-T510W, jakość max, a papier zwykły, co widać
  19. Z ciekawości wydrukowałem u siebie ten obrazek w maksymalnej jakości... widać trochę mory na godzinach 3, 6, 9 i 12, a poza tym jak w załącznikach zdjęcia cygnięte w miejscu, gdzie cienki biały pasek oddziela wewnętrzne koło od pasków
  20. @Behlur_Olderys Hmm ciekawe... trzymam kciuki, aż ciekaw jestem co z tego wyjdzie I podziwiam upór, ja po przeliczeniu ile tych kresek musi być na kole, zmieniłbym metodę pomiaru też mi to tak właśnie pachnie ale może akurat...
  21. @Behlur_Olderys tak z ciekawości - co Ty to robisz, że takiej rozdzielczości obrotu potrzebujesz?
  22. Ja mam listę, w której sobie notuję co chciałbym zobaczyć, i kiedy najlepiej + oznaczam z której miejscówki. Przy słabszych dopisuję jasność. Jeszcze nigdy mi się nie skończyła. Jak jest akurat pogoda, to szybko wybieram i w drogę. Przy czym pogodę rozumiem jako co najwyżej cienkie zachmurzenie/zapylenie, przez które coś widać lub jest przejściowe. Np. jaśniejsze planety lub księżyc widać w MAKu127 przez cieńsze chmury/smog. W naszym klimacie nie ma co kręcić nosem Jak są widoczne Mars, Jowisz, Saturn lub Księżyc to też zawsze docenię i spojrzę. Zazwyczaj każdy nowy obiekt oglądam w visualu, nasadką bino. O ile widać oczywiście, potem najzwyklejszą ASI120MC w pełnym paśmie i z filtrami IR-pass, skyglow, 540nm. Jakbym miał radioteleskop, to też bym użył. Często wracam do bardziej lubianych obiektów, albo jeszcze częściej nieopodal coś zainteresuje... i pewnie dlatego przez rok z hakiem nie udało mi się przejść katalogu Messiera Kilka razy zaliczyłem plan na wieczór i potem błądziłem jeszcze po niebie. No gdzie nie spojrzysz, tam zawsze jest coś ciekawego i toniesz na kolejną godzinę. Zresztą już same warunki miejskie dostarczają wiele zabawy - znajdź cokolwiek, gdy ledwo gołym okiem widać Polaris Kilka razy wybrałem się śladami @Bellatrix i jej katalogu: https://astropolis.pl/topic/57715-katalog-bellatricum-novum/ I nikt mi nie zapłacił, żebym to napisał Po prostu sprawdzam, czy mnie tam nie okłamuje z tymi kolorami. Co prawda niektóre nazwy kolorów muszę sprawdzić w słowniku, ale niestety wszystko się zgadza.
  23. @Materon musisz pomyśleć od czego chcesz zacząć i jaką perspektywę dla siebie widzisz. Dopiero na tej podstawie dobierz sobie sprzęt. Wtedy łatwo oszacujesz czy warto za 1000zł kupić, czy dozbierać. Niestety uniwersalnego sprzętu nie ma, "wystarczająco dobre" dla amatora są niemal wszystkie W kwestii przenośności nie musisz się martwić, bo nawet montaż paralaktyczny uchodzący za ciężką kolumbrynę spokojnie wejdzie na rower z bagażnikiem lub większą hulajnogę. To tylko kwestia nośności bagażnika, jakości sakwy i pomysłowości. Można też zainwestować w składaną przyczepkę. Mam MAKa 127, na plecach wiezie się go przyzwoicie razem z innymi szklanymi elementami typu okulary, lornetka, szukacz. Radzę tylko unikać konstrukcji otwartych typu Newton, bo są dość delikatne - łatwo się rozkolimowują i duże. Katadioptryki i refraktory, które są konstrukcjami zamkniętymi i stabilnymi sprawdzą się najlepiej. Dobrze zniosą przewóz na plecach i nie zakurzą się. Łatwo je też wstępnie schłodzić w lodówce Gdybyś potrzebował inspiracji to ja mam tak zrobione: https://astropolis.pl/topic/66541-mobilny-mak127/?tab=comments#comment-758491
  24. Zależy co chcesz obserwować, ale nie jesteś zdany jedynie na lornetki. MAK na montażu EQ3-2 spokojnie wejdzie na rower Głowica do sakwy, statyw przypniesz gumami, teleskop oczywiście w plecaku. Domontuj sobie przedni bagażnik, ja mam taki przykręcany do pivotów w widelcu, dobrze się sprawdza na akcesoria. Wyjeżdżać za miasto nie musisz, poszukaj jakiegoś parku z polaną, lotniska, dużego parkingu z niewielką liczbą latarni lub między budynkami w nieoświetlonym miejscu. Ewentualnie jakiś pomost, molo itp. No chyba że masz przyczepkę, to już w ogóle razem z kanapą możesz jechać
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.