Skocz do zawartości

lkosz

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 228
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez lkosz

  1. lkosz

    Pakiet 3S czy 4S

    Jeśli napięcie 15V jest nieprzekraczalne według producenta, to zostają Ci dwie rzeczy - wpiąć diody krzemowe w szereg i wytracić napięcie w postaci ciepła, albo użyć mniejszego pakietu. Stabilizacja napięcia nie jest potrzebna, a wręcz wprowadzi spore straty. Jeśli urządzenie jest zaprojektowane do zakresu 11-15V to nie ma sensu dodatkowo stabilizować napięcia, tylko należy użyć odpowiedniego akumulatora - 10S NiMH, 10S NiCd, 3S Li-ion/Li-poly, 6S Pb, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na większą pojemność
  2. lkosz

    Pakiet 3S czy 4S

    Pewnie ma AGM, a nie żelowy, ale to już szczegół (AGM to nie to samo co GEL). Znajomego chyba oszukali, bo 100Ah AGM waży dobre 30-40kg, a wymiarami jest bliżej dużego wiadra, a nie laptopa na AGM trzeba uważać, bo jest sporo podrób, pojemności brane są z kosmosu, a część obudowy jest robiona intencjonalnie pusta - np. akumulatory 20Ah potrafią mieć połowę pustą i realną pojemność 6-10Ah, obudowę jak do dwudziestki, napisane na obudowie że 20. Jeśli nowy i sprawny akumulator jest tani, to musi być lżejszy od konkurencji, czyli ma mniej ołowiu, czyli jest mniej wydajny. To jest tak toporna technologia, że jest zależność wprost między wydajnością, żywotnością i jakością, a wagą. Im cięższy, tym lepszy. Akumulatory AGM są cięższe od rozruchowych EFB lub zwykłych, bo muszą mieć grubsze płyty dodatnie, inaczej nie wytrzymają pracy cyklicznej. Często na allegro można nadziać się na "okazje żelowe" za 40-50% ceny rynkowej - akumulatory są zleżałe, uszkodzone lub to nie są AGM tylko rozruchowe (EFB lub klasyczne). To, że jest bezobsługowy, nie znaczy że jest w technologii AGM, trzeba na to uważać. Wracając do Twojego pytania - cenowo AGM vs. ogniwa litowe: oczywiście wypada to o wiele korzystniej dla AGM. Litowe o podobnej pojemności są kilkakrotnie droższe, rezystancja wewnętrzna większa co najmniej o rząd wielkości, ładowanie jest bardzo kłopotliwe, wymaga balancera, odporność na przeładowanie żadna, a wręcz są wtedy niebezpieczne. Przy zwarciu lub przegraniu - wybuchają, dlatego wbudowuje się w cele zabezpieczenia. Za to mają jedną bardzo dużą zaletę: gęstość energii w przeliczeniu na masę i objętość - nie mają tu sobie równych, dlatego się je tak powszechnie stosuje. AGM oczywiście też mają swoje kaprysy, np. duże samorozładowanie, przy ładowaniu nie należy przekraczać progu gazowania elektrolitu, nie ładować zbyt dużym prądem, ale i nie zbyt małym, są bardzo wrażliwe na zmiany temperatury i przy niższej temperaturze niż pokojowa oddają zauważalnie mniej ładunku, wzrasta rezystancja wewnętrzna, a w ponad 30 stopniach akumulator o wiele szybciej się starzeje, przy wyższych wręcz uszkadza. Przy ładowaniu może się uwalniać wodór (wszystkie AGM mają zawory VRLA), co grozi eksplozją, dlatego należy je ładować w wentylowanych pomieszczeniach. Jak gdzieś potrzebny jest prąd, a waga i wielkość nie są ważne, to AGM oczywiście nie mają sobie równych. Nadal... balancer przy baterri akumulatorów litowych to konieczność, a nie przydatna funkcja. Jeśli pakiet nie ma wbudowanego balancera, koniecznie trzeba użyć ładowarki modelarskiej, która będzie monitorować każdą celę osobno. Konieczne jest również monitorowanie temperatury i ustawienie odpowiedniego prądu ładowania (czyt. nie za dużego, zgodnego z notą katalogową producenta ogniw).
  3. faktycznie dziwnie to napisałem... chodziło mi o to że w radioteleskopach elektronika jest chłodzona do niskich temperatur, żeby zredukować szumy termiczne, nie że mrozi się lampy chociaż kto wie... tam tylko katoda ma być zagrzana, reszta nie musi Same lampy z faktu żarzenia i pracy w stabilnych wysokich temperaturach są lepiej odseparowane termicznie od otoczenia. Półprzewodniki są bardziej kapryśne i zmienne. Choćby stabilizacja prądu spoczynkowego w takim tranzystorze bipolarnym jest problematyczna, bo zachowując stałe napięcie na bazie, prąd się zmienia w zależności od temperatury przez co rosną zniekształcenia, ewentualnie dochodzi do zapłonu bo czym wyższa temperatura, tym wyższy prąd. Dla zachowania parametrów trzeba stosować różne sztuczki, typu lustra prądowe i stopień komplikacji rośnie. Lampowce przez inną zasadę działania nie wymagają aż takich cyrków, przy ich wszystkich wadach aplikacja jest prostsza i w częstotliwościach mikrofalowych chyba nadal nie doczekały się godnych półprzewodnikowych następców. Szczegółów jak te układy wyglądają w radioteleskopach niestety nie znam. Jest to poza moim zasięgiem i przez to nigdy się tym bliżej nie interesowałem. Co do odbiorników to mam RTL-SDR, prościutki odbiornik na RTL2832u, popularnym tunerze do DVB-T i RSPdx https://www.sdrplay.com/resources/RSPdxDatasheet.pdf
  4. @jerzej @Mariusz Psut chyba mnie źle zrozumieliście... Oczywiście rozumiem argument, że hobby itd. Nic mi do tego co kto robi w swoim wolnym czasie. Ale w pierwszym poście widzę wyraźny apel, również skierowany do mnie, żeby opisywać obserwacje. No więc się zastanawiam nad tym, bo sam w pierwszym odruchu pomyślałem, że jest to dobry pomysł, ale jak się już zastanowiłem jak by to miało wyglądać i po co, to nie widzę w tym żadnego sensu. Jedyna ciekawa rzecz, z której byłby jakiś ogólny pożytek, to pokazywanie obiektów w różnych pasmach, od radiowego po gamma, co z visualem nie ma już nic wspólnego (oko jest tak nieczułym i szumiącym elementem światłoczułym, że odrzucam je na wstępie). Chodzi o takie pokazywanie jak obiekt "naprawdę" wygląda i na co patrzymy. Tylko jako amator mogę wykonać co najwyżej zdjęcia między 450 a 900nm, zrobić zdjęcie widma i próbować je opisać, jakąś prostą fotometrię, a radiowo mogę tylko oszacować siłę sygnału z danego kierunku (w nadzieli że nie znajdzie się tam inne, głośniejsze radioźródło) i wyrysować wykres w zależności od częstotliwości. Czasze które są w moim zasięgu na nic więcej nie pozwalają a i jeszcze ograniczają częstotliwościowo. Zresztą nie ma to żadnego sensu w pobliżu miasta, za dużo zakłóceń. Odbiorniki szerokopasmowe, które są w moim zasięgu, i jeden nawet mam, nie umywają się do separowanych termicznie odbiorników lampowych. Za mały odstęp od szumu do takich zastosowań (mój ma poziom szumu przy -140dB). Mógłbym użyć lampy analizującej zamiast matrycy CCD, co byłoby ciekawsze, ale superortikon, który byłby tu chyba idealny, w warunkach polowych prędzej się uszkodzi, niż da sensowny obraz. O ile można go gdzieś jeszcze dostać. Obrazy w częstotliwościach wyższych niż fiolet w zasadzie trzeba by pobrać z baz naukowych, bo atmosfera filtruje. Radiowe też trzeba pobrać. W sumie lepiej tak samo zrobić z tymi w paśmie widzialnym, bo nie mam co konkurować z dużymi teleskopami swoim MAKiem. No czyli wszystkie zdjęcia już trzeba wziąć od kogoś. Opisy w sumie również, bo moja wiedza jest ułamkiem wiedzy astronoma i jest wtórna. No więc w sumie można dać linka do książki/strony na której już to ktoś zrobił, a mój pomysł jest ślepym zaułkiem Inny pomysł - pokazać "domowymi metodami", że jakiś obiekt rzeczywiście się obraca, albo się przybliża/oddala, albo pokazać ekspansję wszechświata, czyli przesunięcie widma. Ale to jednorazowy strzał, a nie seria postów, do tego mało kogo interesująca. Odebranie sygnału od neutralnego wodoru - też, i dodatkowo wymaga nielichej anteny. Odebranie sygnału pulsara - raczej poza moim zasięgiem, ewentualnie na granicy szumu, ale za to antena musi być bardzo kierunkowa. Biorąc pod uwagę powyższe, pytam czy macie jakieś argumenty (oczywiście poza hobby i wartościami estetycznymi) dla których warto.
  5. @Mariusz Psut opisy wizualne oczywiście są na forum: https://astropolis.pl/topic/57715-katalog-bellatricum-novum/ szkiców też się trochę znajdzie. Sam bawię się w visual wspomagany elektronicznie (kamera + filtry wąskopasmowe lub IR pass), i szczerze mówiąc nie widzę żadnego sensu zdawania relacji z tego. Bo co miałbym napisać? Kto miałby to czytać? Wartość naukowa takiego opisu jest żadna, a informacje -- wtórne. Szkicowanie nie jest popularne przez to, że jest obarczone dużym błędem, czasochłonne, a efekt bezużyteczny. Osobiście nie widzę żadnego sensownego zastosowania takiego czegoś w XXI wieku. Żeby być uczciwym, to ponad 99% zdjęć publikowanych na forum też uważam za bezużyteczne. Ładne, ale bezużyteczne. To fotografie tego samego, tą samą metodą, na których jest to samo, co na innych. Wartość naukowa tego jest niewielka, zazwyczaj żadna, bo ingerencje w postprocessingu są za duże. Oczywiście wiem że to hobby, i tu chodzi o samo dłubanie, niektórych pewnie też motywują reakcje i zachwyty innych. Argument o prawdziwości visuala, że pokazuje obiekty takimi jakie są, w opozycji do matryc CCD, jest łatwy do obalenia i było o tym wielokrotnie na forum. Należy najpierw ustalić czego chce się dowiedzieć. Czy chodzi o strukturę, skład, czy kolory? Na tej bazie dopiero dobiera się metody, pasmo fali elektromagnetycznej, czasem należy uwzględnić efekt Dopplera który wiele psuje, wpływ atmosfery itd. Rezultatem powinien być obraz z oszacowanym błędem i opisem. Wówczas mówimy o prawdzie. Jedyny prawdziwy obraz kosmosu, bez uściślenia, jest niestety niemożliwy
  6. @slvmtz no to teraz bardziej trochę rozumiem... proponowałbym uderzyć do astronomów osobno (bo mieli inne kanały informacji) i do miłośników osobno (którym zostały media partyjne lub RWE), ale też porozmawiać z ludźmi spoza tego kręgu... Bo astronomowie szukali tych informacji, a przeciętny obywatel nie. Np. gdybyś to uzupełnił o ankietę? Dwa-trzy krótkie pytania na temat wybranych zdarzeń lądowania na księżycu, "pale blue dot" itd. z zaznaczeniem odczucia i ich sumarycznej siły, wyrysować histogramy w zależności od wieku ankietowanego i przeanalizować. Jako punkt kontrolny możesz wybrać dwa-trzy inne zdarzenia typu atak na WTC, katastrofa lotnicza w której zginęła Anna Jantar, jakieś odkrycie związane z dinozaurami itp. Spodziewałbym się w nim cieplejszych i silniejszych odczuć lub większego kojarzenia zdarzenia u roczników młodszych, wychowanych na mediach lat 90 i późniejszych, raczej u mieszkańców miast niż wsi, przy czym różnica zacierałaby się przy młodszych rocznikach.
  7. @wessel tekst o kombatanctwie i wywyższaniu dotyczył tego że za Twoich czasów bla bla bla i paru wcześniejszych nie najmilszych uwag, i każdy tego typu przytyk będzie się spotykać z moją złośliwą ripostą, zwłaszcza gdy niechcący zahacza to również o mnie. Cieszę się, że masz takie znajomości wśród dziennikarzy, ale te pretensje o poziom to pytanie do nich, nie do studenta. Może wyjaśnią w jaki sposób dopuścili do takiej degradacji ich zawodu. Ale rozumiem że najłatwiej capnąć niewinnego studenta w kilka osób i chóralnie wylać na niego wiadro drwin i krytyki. Bo przecież każdy student dziennikarstwa to na bank idiota i w ogóle to mu się należy za te clickbaity na portalach, albo błędy składniowe w Uranii. A że ma pomysły i coś niestandardowego mu się chce robić? Tym gorzej. Więc najpierw wytykacie jakieś przecinki, a potem deprecjonujecie wiedzę na podstawie poszlak, nie widząc nawet zarysu efektu. Bo się nie spodobało, że przy okazji tej pracy nie ma zamiaru skupiać się na teoretycznej stronie zagadnienia. Cieszę się, że na tym kończymy tę idiotyczną dyskusję, i mam nadzieję, że skutecznie zniechęciłem wszystkich krytykantów. Bo jeśli nie macie szczerej ochoty pomóc, bez dopieprzania co drugie zdanie, to przynajmniej nie przeszkadzajcie. @slvmtz nie jest idiotą i poradzi sobie bez waszych docinków.
  8. @wessel wyłącz na chwilkę to poczucie wyższości i opowieści kombatanckie, bo kiedyś wcale nie było lepiej i jest masa magistrów i doktorów z tamtego okresu, którzy dostawali dyplomy za łapówki albo znajomości. I sam takich na pewno znasz. Też w pierwszym odruchu miałem ochotę się nadąć i napisać coś głupiego o poziomie mediów, że kolejny mediaworker, ale jaka w tym jego wina, że jego starsi koledzy, a Twoi rówieśnicy doprowadzili te media do takiej patologii? Też absolwenci tych prawdziwych studiów i podstawówek, kiedy był ten mityczny wysoki poziom, a rezultat opłakany. Chłopak jest na dziennikarstwie, kadra na takich kierunkach jest zazwyczaj taka-se. Celem tych studiów powinno być przygotowanie do zawodu, a pewnie wygląda to tak, że większość czasu uczą się o prasie wietnamskiej XIXw. A dziennikarz musi umieć napisać tekst/przeprowadzić rozmowę, która będzie oglądana przez ogół, mieszcząc się w wierszówce/czasówce, musi posiadać określoną strukturę i rytm. Do tego trzymanie odpowiedniej prezencji i mimiki jeśli jest wizja. Teraz dodatkowo trzeba umieć obsługiwać sprzęt, umieć pociąć wywiad itd. We wszystkim tym się ćwiczy lub chce ćwiczyć, nabywa doświadczenia, więc o co chodzi? Oczywiście, że są dziennikarze specjaliści: filmowi, teatralni itd którzy zadają fachowe pytania, ale zdecydowana większość robi to, co dostają do zrobienia, bo jest cięcie kosztów. Ludzie, piszcie te pretensje do wydawców i naczelnych, a nie studentowi, który nie jest temu winny, a na dodatek robi za darmo w necie całkiem miłe rzeczy. Czemu sami w akcie protestu nie zaczniecie pisać tych wspaniałych tekstów, których oczekujecie, odbierając czytelników tym wszystkim onetom, tylko strugacie kołki na głowie studentowi? Chłopak jest na trzecim roku i przygotowuje pracę licencjacką. Nie magisterską, nie doktorską i nie habilitację. Po pierwsze ma to zdać. Bo nie ma żadnego powodu pisać pięknej naukowej pracy, która skończy się oblaniem egzaminu, bo będzie nie na temat. Do pewnych rzeczy obliguje go kierunek i promotor, i w tym wszystkim może sobie szkolić warsztat dziennikarski na tyle, na ile okoliczności pozwalają. Wybrał sobie tylko interesujący temat, który próbuje ugryźć z nieinteresującej strony, ale o jego talencie będzie świadczyło to, co z tego wyjdzie. A nawet jak wyjdzie z tego gówno, to przynajmniej się nauczy różnych innych rzeczy dookoła.
  9. ale on pisze pracę licencjacką, na dodatek na dziennikarstwie (z całym szacunkiem). Przecież to przeczyta może jedna osoba, ewentualnie recenzent zapozna się z dłuższymi fragmentami. Celem tej pracy jest zaliczenie, a nie chwycenie technikaliami za serce promotora z recenzentem. Jak walnie rozprawę astrofizyczną, to mu to negatywnie ocenią. Chce koniecznie pisać o swoim hobby, ale podejść po dziennikarsku, czyli opisać emocje. Przy okazji wyszlifuje warsztat, i chyba tyle z tego wyniesie. Przetestuje, zobaczy, że to ślepy zaułek i w zasadzie jednorazowy strzał, i już A to że dla mnie prywatnie zapowiada się to na jakieś nudne ramoty, to inna sprawa...
  10. @wessel jeśli dobrze zrozumiałem jego intencje, to chce napisać pracę od strony socjologiczno-popularyzacyjnej, opisać emocje i stosunek do zjawiska. Astronomia, a właściwie pop-astronomia jest tylko tłem, równie dobrze może to być komputeryzacja, łączność komórkowa, albo media bezprzewodowe (radio i telewizja), które również wywoływały silne emocje. Wówczas nie potrzebuje zajmować się stroną techniczną bo jest zbędna. Tło historyczne, propagandy obu bloków odegrały większą rolę i będą ciekawsze. Nie łapię tylko po co chce o tym rozmawiać z ludźmi obeznanymi w astro, na których takie zdjęcia nie robią specjalnego wrażenia, bo się skupiają właśnie na tych technicznych aspektach wydarzeń, i to jest dla nich bardziej ekscytujące. To jak ze "zdjęciem" "czarnej dziury", gdzie większość skupiła się na tym czarnym w środku Jeśli chce zostać dziennikarzem naukowym - owszem, musi posiąść pewną wiedzę. Ale do celów pracy licencjackiej, przy powyższych założeniach, technikalia są zbędne. Ps. nie zamieniajcie tego wątku znowu w narzekania na poziom dziennikarstwa prawdopodobnie wszyscy mają negatywne zdanie na ten temat i nie ma powodu wyładowywać tego na autorze.
  11. @slvmtz jak nikt się tutaj nie odezwie, to porozmawiaj z astronomami na UAM, może kimś z tamtejszego koła naukowego. Albo z kimś z poznańskiego PTMA, w ten sposób zdobędziesz kontakty. Tylko doprecyzuj cel tej rozmowy, bo po przeczytaniu powyższego posta nadal nie za bardzo wiem o czym chcesz rozmawiać Osobom, które się znają na rzeczy, popkulturowe zdjęcia związane z astronomią raczej nic nie zmieniły. Odległości i rozmiary obiektów US z tych zdjęć nie były zaskoczeniem, bo z różnymi dokładnościami są znane od dawna. Większość zdarzeń, o których chcesz chyba rozmawiać, miała miejsce w PRLu, i dokonania NASA były dość specyficznie i raczej skrótowo przedstawiane w dzienniku telewizyjnym, o ile w ogóle były. To nie atak na WTC czy big brother, które dzisiejsze pokolenie 30-latków doskonale pamięta. Bo oglądali na żywo z wypiekami na twarzy jak między jedną łyżką zupy, a drugą, samolot wbijał się w wieżowiec... ewentualnie Ken we Frytkę, ale to może zostawmy
  12. Można też inaczej - trzymać w lodówce, żeby był zawsze gotowy do obserwacji i już wstępnie wychłodzony Albo zamykane pudło z silikażelem i jakimś małym wentylatorkiem mieszającym w środku powietrze. Kurz i tak się przecież zawsze zmiata pędzelkiem przed założeniem... no chyba że tylko ja tak robię
  13. @lulu Proponuję nie tracić czasu na szukanie, tylko wydrukować coś takiego z PETG albo TPU. Zrobienie modelu to kilka minut, drukowanie też
  14. I się zrobiła gównoburza z kilku przecinków... @slvmtz nie zrażaj się do nich, ci ludzie są całkiem mili, tylko tutaj z jakichś niewyjaśnionych powodów stali się tacy dolegliwi. Może na deszcz idzie, zjedli wosku z andrzejek i się zrobiło zatwardzenie przedświąteczne... a może zebrałeś w łeb za grzechy wszystkich dziennikarzy i niski poziom polskiego dziennikarstwa w ogóle Tak żebyś nie miał czasem za dobrego humoru u progu dorosłości. ,,,,,,,,, - macie, wstawcie sobie gdzie potrzebujecie
  15. @dobrychemik A nie można po prostu założyć czyichś dobrych intencji? - że przeczytał i poprawił błędy które widział. Zrozumiałbym wasz punkt widzenia, gdyby jego prośba wymagała parokrotnego przeczytania i szukania sensu na siłę. Mamy na forum paru takich, których wypowiedzi nie jestem w stanie zrozumieć bez dłuższej analizy, o ironio - pełne kropek, przecinków i ozdobników. Ale sami przyznajcie - no nie jest to ten przypadek. Może warto trochę luźniej podejść do tematu i ustalić, że język służy do skutecznej komunikacji, a nie bycia poprawnym? I jeśli wypowiedź jest zrozumiała bez jednego, czy dwóch przecinków, to chyba można się zająć sednem sprawy. Bo problem, z którym się zmaga @slvmtz nie jest brak literatury, tylko mimo wszystko temat "mydło i powidło", i w pierwszym kroku powinien go sprecyzować. Jak to zrobi, to łatwiej będzie z literaturą i znalezieniem kontaktów do polskich pionierów w obserwacjach powojennych.
  16. A możecie pokazać gdzie są te błędy? Bo szukam i nie widzę... Przeczytałem obydwa posty po dwa razy i obydwa na moje oko napisane zrozumiale. W ogóle... chłop się pyta o temat pracy, bo ma dylemat, a wy sie czepiacie przecinka...
  17. Za komuny polskie zespoły również wykonywały fotografie w przestrzeni kosmicznej używając polskich przyrządów. W technice analogowej oczywiście. W Astronarium, w odcinku o aktywności słonecznej o tym było. Oczywiście wielkich sukcesów nie było, bo to droga zabawa. Dlatego polscy naukowcy osiągali sukcesy w dziedzinach, w których można było prowadzić badania minimalnym nakładem środków i sprzętu. Co do tematu pracy - radziłbym go uściślić i doprecyzować, bo co konkretnie chcesz napisać o robieniu zdjęć, i jakich zdjęć? Jest to owszem temat ciekawy, ale raczej w kwestii problemów matematycznych i elektroniczno-algorytmicznych. Są różne pasma promieniowania elektromagnetycznego, w których się wykonuje obrazowania, każde ma swoją specyfikę i inaczej rekonstruuje się obrazy. O lekcji pokazowej to bym zapomniał. Obrona pisemnej pracy dyplomowej to zazwyczaj 10-15 minut, zazwyczaj czas jest nieprzekraczalny, i polega na przedstawieniu problematyki oraz omówieniu wniosków z problemów analizowanych w pracy.
  18. Z teleskopem raczej wychodzę blisko więc to trochę inaczej jest, bo się wychylam przez okno i jak jest okazja to korzystam. Ale na potrzeby wyjazdów itp. gdy potrzebuję wiedzieć z dużą dokładnością, sprawdzam kilka modeli, głównie ICON, WRF, GFS i UM. Perspektywa to max ~3-4 dni, dłuższe prognozy wyłącznie jako tendencję, ale to też zależy. Jeśli jest akurat okres dynamicznych zjawisk wokół, to nawet 24h bywa za długim okresem, a gdy ma to być rozległy wyż, to niepewność prognozy w dłuższych okresach się zmniejsza. Na przykład tego lata kilkakrotnie się zdarzyło, że cztery wspomniane modele miały problem z oszacowaniem pogody na dłużej niż 12h, a i tak tych 12h dokładnie nie oszacowały. A rok temu jesień była pogodna, wyżowa, i średniookresowe prognozy były bardzo zgodne. Dużo też zależy od lokalizacji, w moim przypadku prognozy zachmurzenia są obarczone dużym błędem więc traktuję je jako tendencję na zasadzie: jest szansa, nie ma szansy. GFS czasem lubi za wysokie temperatury podać, a UM tradycyjnie nie doszacowuje ekstremów - zimą jest zimniej, a latem cieplej. Każdy model ma swoje kaprysy. Wobec powyższego, gdybym miał ponieść jakieś nakłady, wiązałoby się to z dużą odległością i koniecznością wypożyczenia sprzętu, to w zależności od kosztów, celowałbym w długotrwałe wyże, kliny baryczne, adwekcje suchego, polarnego powietrza. Żadne prognozy typu nowcasting, mapy satelitarne, nie wchodzą wówczas w grę.
  19. wszystko jedno tylko zawsze przed podłączeniem sprawdzaj napięcie jakie masz ustawione, bo jak je przekroczysz przez przypadek, to uszkodzisz mikrokontroler i trudno to potem będzie naprawić
  20. Tak sprawdzałem działa dobrze, tzn na tyle, na ile jest w stanie to w ogóle działać. Zresztą samo zasilanie z 4 ogniw R20 oznacza że to powinno pracować stabilnie przy 4-4.5V. 6V przy 4 ogniwach to jest tylko na początku, potem napięcie żwawo spada Jeśli to jest taki napęd jak tu: https://astropolis.pl/topic/63632-opis-napędu-jednoosiowego-do-montaży-eq3-2-sterowanego-pilotem/ to przy takiej przekładni silnik ruszy przy niższym napięciu, a elektronika powinna działać prawidłowo nawet przy 3V. Napięcie znamionowe oznacza, że przy danym napięciu silnik pobiera prąd znamionowy, ale może pracować przy sporo wyższym napięciu (granicą jest napięcie przebiciowe izolacji), uzyskując większy moment, lub przy niższym, ale mniejszym momencie. I tak też jest w przypadku tego napędu. Tam nie ma 6V silnika, tylko 22V. Co do kabla - dostępne są przejściówki USB - DC na allegrze, ten sam chłam co na aliexpress więc nie warto czekać. Tylko nie pamiętam jaki rozmiar wtyku jest potrzebny: albo DC 5.5/2.5, albo 5.5/2.1(różnią się grubością bolca). Jako że jakość gotowców jest taka-se, to radziłbym samemu zarobić taką przejściówkę, zwłaszcza gdy są potrzebne większe długości. Teoretycznie przewód USB powinien udźwignąć 500mA ze spadkiem do 4.5V minimum, ale z tą chińszczyzną to różnie bywa. Jeśli koniecznie gotowiec, to jak najkrótszy (na allegro są takie 35cm). Powerbank - dowolny, który ma gniazdo 2A. Słabsze mogą być, ale przetwornica w nich może się wyłączać. Ten napęd mocno szarpie prąd, nie ma kondensatora filtrującego na wejściu.
  21. Może to być dowolny 5-6V, wydajność prądowa co najmniej 500mA. Możesz też zasilać z powerbanka.
  22. Możesz użyć współrzędnych sferycznych przy całkowaniu, ale jednak są prostsze metody
  23. @Tayson z kompów używanych przeze mnie, to gigabyte brix (na bace-3150 mam klaster i chodzą non stop od ponad 2 lat), albo raspberrypi + OSMC (czyli system zawierający program Kodi), też działa elegancko. Ale inne NUC też spokojnie dadzą radę. Do kodi można łatwo pilot podpiąć bez zbędnej konfiguracji, albo sterować aplikacją ze smartfona po wifi. Raspberry może być dowolne w wersji B, oczywiście starsze będą chwilę dłużej uruchamiać film, ale sama projekcja jest już płynna. Windows 10 nie jest oczywiście potrzebny
  24. @Kajetan skontaktuj się proszę z architektem tego budynku: wyraził zainteresowanie przebudową Twojego budynku i ma już odpowiednią wizję, tylko usiądź zanim się z nią zapoznasz
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.