Skocz do zawartości

lkosz

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 211
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez lkosz

  1. Rozumiem, to na początek zaniósłbym tubus do jakiegoś speca, żeby sprawdził całą optykę, i wyregulował. Kolimować naucz się później. W newtonach robi się to często, także bez obaw, nie ominie Cię to Jak nauczysz się obsługiwać teleskop, to potem będzie łatwiej robić kolimację i sprawdzać jej efekty.
  2. Teleskop to nie muszla klozetowa, droższy nie jest wygodniejszy Na cenę składają się dwie ważne rzeczy: bardzo drogie szkło i sporo metalu. Do tego elektroniczne błyskotki, zwykle fatalnej jakości za niebotyczne pieniądze, ale i zbędne przy zwykłych obserwacjach. Także droższy = większa apertura = więcej drogiego szkła. Tyle. Nie próbuj teleskopu kolimować patrząc w tubus "na oko". Również proponowałbym zamienić Newtona na coś bardziej przenośnego i bezobsługowego. Newtony mają swoje zalety, choćby dużą zdolność zbiorczą za niewygórowane pieniądze, szybko się wychładzają, za co płaci się różnymi wadami. A zdaje się, że chyba masz nieco inne potrzeby
  3. @Burunduk rozstaw teleskop w domu, w dzień, zamontuj ten okular 25mm i otwórz okno, i spróbuj złapać jakiś dalszy krawężnik, trawnik, reklamę, cokolwiek. Byle nie osłonecznione okna, wiadomo Jak już złapiesz, ustaw sobie szukacz dokładnie na fragment tego obiektu z okularu. A potem przećwicz - przestaw teleskop na jakieś gałęzie, patrząc przez szukacz wybierz sobie jakąś, zablokuj montaż, a potem w teleskopie ustaw ostrość. Zmień okular na 10mm, ustaw ostrość, sprawdź co widzisz, a potem ten 2,5. Jeśli masz szukacz kątowy, to problemem może być jego obracanie wokół własnej osi, żeby sięgnąć okiem. Po każdej takiej zmianie może być konieczna ponowna regulacja, w przeciwnym wypadku oś optyczna teleskopu i szukacza nie będą zgrane. Oczywiście to się też robi za każdym razem po rozłożeniu teleskopu czy szturchnięciu szukacza Jak to załapiesz, to się naucz zgrubnie ustawiać montaż na biegun przez lunetkę celowniczą w montażu, ustawiasz zbieżność szukacza z teleskopem, a potem szukaj gwiazd. Jeśli nadal nie widzisz, ustaw się na daleki jasny obiekt, złap ostrość, podreguluj szukacz, i wtedy na gwiazdach będzie już łatwiej, bo będą widoczne jako "pączki z dziurką". Na pierwszej złapanej gwieździe sobie jeszcze korygujesz szukacz, i potem już można szaleć Ps. oczywiście może się zdarzyć, że nawet w dzień nic nie złapiesz, to wtedy prawdopodobnie możesz mieć rozkolimowanego tego Newtona, ale to nie ma co uprzedzać faktów
  4. Postuluje się, że czarne dziury "parują", i tłumaczy się ten fenomen na poziomie kwantowym - w sąsiedztwie powstają cząstki wirtualne postaci cząstka-antycząstka, jedna z nich wpada za horyzont zdarzeń, a druga jest wyrzucana w przestrzeń kosmiczną. W efekcie bilans się nie zgadza. Wytłumaczenie ma status hipotezy. A propos emisji z czarnej dziury, to zależy jaką definicję emisji przyjąć. Jeśli taką, że czarna dziura coś emituje, gdy coś z jej strony jest wysyłane, to tak - emitują niesamowite ilości promieniowania i materii. I mamy na to obserwacje: jety, promieniowanie elektromagnetyczne w całym spektrum. Nie jest to jednak równoważne ze stwierdzeniem, że dochodzi do emisji zza horyzontu zdarzeń. Bo jak się dobrze przyjrzeć, to okazuje się, że to nie czarna dziura jest źródłem promieniowania, tylko jej otoczenie: obiekty z sąsiedztwa są rozrywane i ich materia rozpędzana do prędkości relatywistycznych w dysku akrecyjnym, w dużym polu magnetycznym. Także obecnie nie mamy podstaw mówić, że czarne dziury nie są doskonale czarne. Nawet ta hipoteza kwantowa jest tu bardzo śliska, bo cząstki wirtualne powstają w sąsiedztwie (nie wewnątrz), nawet w próżni. Przez co nie da się odseparować czarnej dziury tak, żeby nic z jej strony nie przyleciało. No na tym polega nauka. Odkrywane jest coś nowego, czasem jest euforia i wrażenie, że teraz już wiemy wszystko, a jak trochę to okrzepnie, to pojawiają się pytania i wady, i tak do kolejnego przełomu. Im więcej odkrywamy, tym ilościowo więcej wiemy, ale przez powstające pytania procentowo być może mniej. Są i takie pytania, na które nie znajdziemy odpowiedzi nigdy. I trzeba się z tym pogodzić.
  5. Tak też myślałem, ze po to dałeś taki duży bezpiecznik, ale i tak warto ostrzec mniej obeznanych Faktycznie, są w sprzedaży gniazda 15A/115V AC. Na allegrze znalazłem za niecałe 2 zł. Ja mam w domu takie bardziej dostatnie za 4zł z TME i tam już jest 10A/250V, a na allegrze są jeszcze takie GBZ20, które są na 6,3A, i to jest chyba zakres który powinien być na pozostałych Pewnie Chińczyk nie doczytał jak podrabiał, tak jak z podróbami tranzystorów. Ja wiem, że aż korci, żeby zrobić szybko dziurkę 12mm, zamiast ciąć godzinę prostokątny wpust na bezpiecznik płytkowy. Żeby nie było - to gniazdo jest bardzo fajne, i sam używam, ale do max 4A
  6. Dla potomnych - to gniazdo wkładki topikowej aparaturowej ma graniczny prąd 10A, gdzie już przy takim natężeniu się mocno rozgrzewa, nie mówiąc o 16 czy 20. Obciążenie takim prądem może spowodować stopienie tego gniazda i jego rozlecenie w trakcie pracy, lub stopienie izolacji żyły i zwarcie z przewodami obok. Gniazda na wkładki 5x20 sprzedawane w naszym kraju są często kiepskiej jakości, bywa że zaśniedziałe. Dla takich prądów lepiej stosować bezpieczniki płytkowe (samochodowe). Cena gniazda i bezpiecznika ta sama.
  7. Bo jest już po pełni i księżyc "pozornie zmierza" w kierunku wschodnich fragmentów nieba do nowiu, a Jowisz w kierunku zachodnim, ale zdecydowanie wolniej od Księżyca. To co widzisz, to Jowisz i widziałeś go również w początkach roku nad ranem w towarzystwie Wenus, mniej-więcej w tym samym rejonie. Obecnie będziesz obserwować jego wędrówkę pozorną po południowych fragmentach nieba, będzie wschodził max na jakieś 18 stopni nad horyzont, jednak z każdym dniem coraz wcześniej (stąd ta wędrówka). Przestanie być widoczny gołym okiem około października-listopada, bo będzie się zbliżał z naszego punktu widzenia coraz bardziej do Słońca, które to zasłoni Jowisza w połowie grudnia. Następna koniunkcja Księżyca z Jowiszem będzie 13. lipca, więc obserwuj bacznie
  8. @sp3uca niezłe Jak takie coś wykrywasz? Klatka po klatce, wykrywasz błyski, a potem ręcznie każdy przeglądasz, czy jakoś programowo oznaczasz kontur chmury i szukasz zmian nad nim?
  9. @Adam_Jesion polecam let's encrypt, szkoda kasy na płatne certy. Można nawet wildcard SSL wygenerować.
  10. @Nova Tu chodzi tylko o jakość narzędzia którym to mierzymy. Interferometry przed niedawnym remontem i ulepszeniem nie potrafiły wykryć zderzeń czarnych dziur. Po zwiększeniu czułości bardzo szybko nastąpiła pierwsza detekcja. Planowane jest kolejne zwiększenie czułości oraz budowa detektora LISA (ale to odległa przyszłość) więc odpowiedzi dot. masywnych obiektów będą dokładniejsze, a i będziemy mogli w ten sposób obserwować lżejsze obiekty. Oczywiście nie jest to nieograniczona metoda, w pewnym momencie trafi się na szum tła, i trudno będzie coś wydobyć. A może będzie jak z mikrofalowym promieniowaniem tła... kto wie mam wśród sąsiadów takie dwa ciała, wiekiem i kształtem zbliżone do tych gwiazd neutronowych, które jak się czasem zderzą, to nie tylko fale grawitacyjne są emitowane, ale i krzyki, oraz pióra w powietrzu latają, tak się panie kłócą jest to istotny czynnik zakłócający, ale i pole do badań...
  11. @alinoe chyba czas wyłączyć komputer i ochłonąć Zaogniasz sobie dyskusję, więc nie dziw się, że ludzie z braku informacji biorą sklep w obronę. Niestety wysuwając oskarżenia, to na Tobie spoczywa ciężar dowodu. Niby prawo do zwrotu masz, ograniczeń liczbowych chyba nie ma. Kwestia jak UOKIK lub sąd zinterpretują te przepisy, bo są różne wykładnie prawa. Mogą zastosować taką (się chyba celowościowa nazywa), że celem tych przepisów jest ochrona kupujących przed otrzymaniem kota w worku. Skoro już zamówiłeś, zapoznałeś się z towarem i odesłałeś, a potem kupiłeś ponownie to samo, może to zostać tak zakwalifikowane, że prawo zwrotu nie obowiązuje. A sklep mógł wysłać tę samą sztukę, którą otrzymałeś wcześniej, na co mogą mieć papiery. Bardzo chętnie bym przeczytał kilka zdań od osoby z tego sklepu, bo pewnie sobie dokładnie sprawdzili kto i co zwraca, i zapachniało im to jakimś szwindlem. A może mają jakieś inne powody...
  12. Nie wiem jak to działa, i które przepisy biorą pod uwagę... czy wyciągają z wszystkich przepisów, włącznie z lokalnymi, z portu lotniczego i wszystkich miejsc docelowych jakieś minimum? Nie wiem... no wtedy to raczej nie. Pisząc samoróbka miałem na myśli samodzielnie wykonaną baterię ogniw, a nie kawałek kabelka jeśli Ci to wystarcza to ok... jeśli nie, zostają pakiety NiMH lub zakup w miejscu docelowym
  13. Jeśli chcesz kupić gotowca, to w nocie katalogowej lub w instrukcji obsługi powinno być wyszczególnione jaki to protokół. Jeśli nie ma - szkoda kasy Choćby nie wiem jak bardzo było napisane, że to do ładowania. Generalnie z tymi urządzeniami to jest tak, że rzeczywistość odbiega znacząco od obiecanek. 2A owszem, ale na wszystkie 4, albo 2A ale tylko na jednym, reszta 500mA i też nie więcej niż 2A itd. Swego czasu miałem niesamowite cyrki z zakupem huba usb3 na 7 dysków SSD w kieszeniach. Zaczynały naraz pracować i pojawiały się błędy, na innym dopiero po dwóch dniach wypadały dyski z macierzy itd. W końcu przypasował Unitek Y-3184, który ma gniazdo USB3 zgodne ze standardem, i daje radę podać te 900mA.
  14. @MateuszW no pytają się czy posiadasz niebezpieczne rzeczy, możesz powiedzieć że nie. Ale potem mimo wszystko sprawdzają i trzeba się niemal rozebrać patrzą co to za urządzenia, i mają też wytyczne od linii. W końcu to nie przewozy busikami PHU Darex, który się zjawia z zaskoczenia Zależy też od kraju... w jednych są dokładniejsi, w innych mniej, różne wersje słyszałem. Czasem się zdarza, że puszczą z hoverboardem, a przy przesiadce już każą wrzucić do kosza... Co do nazwy linii to nie pomnę niestety gdzie to było, nie zwracałem na to nigdy większej uwagi. Akumulatory samoróbki często nie są zgodne z żadnym standardem bezpieczeństwa więc należy się spodziewać problemów. Zwarcie nawet w NiMH jest niebezpieczne w samolocie, no a po co montować bezpieczniki w czymś takim, nie? Pomijam, że to może zostać potraktowane jak bomba, bo często też ją przypomina
  15. niestety na to też są limity ale to zależnie od linii Coś za coś. O wiele bezpieczniejsze, ale też i większe, oraz cięższe. niektóre linie nie pozwalają na wnoszenie samoróbek, i trudno się dziwić szczerze mówiąc... Kwestia jest najbardziej dyskusyjna i dość uznaniowa, bo zależy od osoby weryfikującej bagaż. Bywa, że za pierwszym razem cacy, a za drugim razem już trzeba zostawić na lotnisku.
  16. Li-ion odpada w przypadku samolotu. 100Wh to niewiele. Wszystkie powerbanki i inne wynalazki - możesz zapomnieć. Tak samo o jakichkolwiek mokrych akumulatorach typu AGM. Próba wniesienia czegoś takiego kończy się zostawieniem tego na lotnisku, a jak się awanturujesz to aresztem. Zostają w zasadzie suche typu NiCd lub NiMH Ja używam pakietu, samoróbka na NiMH, ogniwa everactive R20 10Ah, po 10 w pakiecie, lutowane grubym przewodem, w obudowie drukowanej, do tego bezpiecznik. Całość podłączana przez prosty układ na kilku tranzystorach i diodach pilnujący rozładowania. W sumie obciążenie takie jak masz, zimą nawet z grzałkami na ręce, i sprawdza się świetnie. Trzeba mieć tylko ładowarkę modelarską. Czy takie coś pozwolą wziąć do samolotu? Noo nie wiem ale można machnąć sobie obudowę i transportować ją z wyjętymi ogniwami, każde w osobnym pudełeczku. No tylko to już jest niestety DIY. Z komercyjnym tego typu rozbieralnym się nie spotkałem.
  17. to sprawdź, żeby nie było potem TADAM Przetnij żyły sygnałowe w kablu i podłącz do swojej ładowarki, a najlepiej podłącz to pod zasilacz warsztatowy. Moja wątpliwość jest stąd, że do niektórych kłikczardży (tak je nazwijmy) nie trzeba komunikacji cyfrowej. Spotkałem się z takimi protokołami, gdzie odbywa się to prawie analogowo - należy ustawić odpowiednie napięcie na liniach sygnałowych względem masy, aby dostać określone natężenie i napięcie. Niektóre cyfrowo sobie gaworzą. Standard USB jest taki, że urządzenie po podpięciu początkowo może pobierać 100mA, następnie po fazie negocjacji dostaje pozwolenie 500mA (lub 900mA w przypadku USB3). Urządzenie, które podpięte do USB na dzień dobry pobiera 2A jest zwykle traktowane jak zwarcie i zgodnie ze standardem host powinien wtedy odłączyć zasilanie. I tu jest problem - telefon, który nie wie czy może więcej, woli nie pobierać więcej, i zostaje przy 500mA. Wtyczkę proponuję samemu zrobić, z porządnego kabla głośnikowego i solidnej wtyczki. Te kupne gotowe to o kant d... potłuc, aluminiowe cienkie kable, fatalne luty, albo w ogóle bez lutu połączone. Przetwornica może być jakakolwiek, te malutkie na lm2596 dadzą Ci spokojnie 3A, dolutuj tylko porządne kondensatory typu low-impedance po obu stronach (po stronie 5V większy, żeby tętnienia były niskie). Tanie elektrolity SMD montowane w takich przetwornicach dość szybko padają, przez co potem przetwornica przestaje działać jak należy, a na wyjściu są tętnienia mogące uszkodzić podłączone urządzenie.
  18. @MateuszW a co chcesz ładować z USB prądem 2A? Pytam, bo standardowo telefony nie ładują się takim prądem. Żeby mieć tzw. quick-charge potrzebna jest "inteligentna" ładowarka (używająca tego protokołu, i komunikująca się nim). Tylko wówczas telefon pociągnie te 2-3A, w przeciwnym przypadku będzie sobie grzecznie sączyć 500mA w obawie, żeby go kontroler USB nie odciął od zasilania.
  19. Jeszcze kilka słów komentarza - w punkcie 5. jak już dostaniemy czarną dziurę, a planetom krążącym wokół też dodamy nieco prędkości, to będą one krążyć wokół tej czarnej dziury. Jak dobrze się wymierzy, to będą miały stabilne orbity. Jeśli damy za dużą prędkość, to będą się oddalać od czarnej dziury, aż w pewnym momencie uwolnią się z jej wpływu grawitacyjnego i polecą w swoją stronę. Jeśli natomiast damy za małą prędkość, to planeta będzie się zbliżała do czarnej dziury spiralnym ruchem, zwiększając prędkość kątową (krótszy "rok"). To, że coś się nazywa czarną dziurą, nie znaczy, że od razu zaczyna żreć co się da Słowo dziura jest mylące - ta materia nigdzie nie wylatuje po drugiej stronie (nie licząc promieniowania Hawkinga, ale to inna sprawa). Ta materia się po prostu staje częścią tego obiektu. Jednak są to tak masywne obiekty, że nie da się z nich wydostać, bo tak zakrzywiają czasoprzestrzeń. W zasadzie, to jedynie nie znamy metody osiągnięcia prędkości nadświetlnej, która jest wymagana do wydostania się poza horyzont zdarzeń. Inaczej patrząc - jakby trochę przyhamować Ziemię i dobrze wycelować, to ona spadnie na Słońce, tzn się z nim zderzy jak mała pestka z miską wody (taka jest mniej-więcej różnica wielkości), czyli dość niezauważalnie. Trzeba dobrze wycelować, bo jak na tym filmie widzisz, nie jest takie proste trafić w sam środek, i te kulki zaczynają orbitować. Gdyby nie tarcie i inne opory, orbitowałyby dłużej oczywiście, albo spadły z tej płachty (czyli wydostały się z wpływu grawitacyjnego tego czegoś w środku). To, czym się różni czarna dziura od naszej gwiazdy, to masa. Czym większa masa, tym to zakrzywienie większe. I tym większe siły pływowe. Dlatego Słońce nie zrobi krzywdy Merkuremu, ale czarna dziura (czyli coś sporo masywniejszego) "rozerwałaby go". W najgorszym wypadku kawałki utworzyłyby tzw. dysk akrecyjny, materia zaczęłaby powoli spadać czym bliżej horyzontu zdarzeń, tym obracałaby się szybciej ("rok" okruszka się skraca). Wzrasta też temperatura. W efekcie zaczyna promieniować w podczerwieni, świetle widzialnym i w wyższych energiach. Dlatego czarne dziury można pośrednio zobaczyć. A z drugiej strony część okruszków "zrobiłaby kółko" wokół czarnej dziury i poleciała z dużą prędkością prosto w kosmos. Zakrzywienie toru światła bierze się z zakrzywienia przestrzeni (nie można go tłumaczyć oddziaływaniem na zasadzie planeta - gwiazda, bo fotony są bezmasowe, i dlatego też mogą, a w zasadzie muszą, poruszać się z prędkością światła). I nasze Słońce też to umie zrobić w sposób zauważalny dla człowieka. Oczywiście czarne dziury są w tym lepsze, bo są masywniejsze. Soczewkowanie grawitacyjne to taki specjalny przypadek zakrzywienia, taki "ambilight" dookoła innego obrazu. Mamy daleką gwiazdę i bliższą gwiazdę. Ustawiamy nasze oko i je dwie w jednej linii, i ta bliższa nagle jaśnieje, ale jak się bardzo dobrze przyjrzeć, to ma taką aureolkę wokół. Przy obecnym poziomie techniki niestety w większości przypadków aureolka zlewa się z blaskiem gwiazdy, więc widzimy to jako pojaśnienie kropki. W rzeczywistości ta bliższa zakrzywia tor ruchu światła tej dalszej w specyficzny sposób i powstaje taka "soczewka" powiększająca dalszą gwiazdę. Ale jakby tę tylnią trochę przesunąć w bok, to będziemy ją widzieli punktowo, ale w nieco innym miejscu, niż jest w rzeczywistości, bo tor jej światła został zakrzywiony.
  20. Analogia dziury w materacu i ugięcia materaca jest trochę myląca. W zasadzie to materace są zazwyczaj z gąbki, więc w tej gąbce obiekt uginałby gąbkę na zasadzie szczypania we wszystkich kierunkach. Dziura w materacu sugeruje, że materia wpadająca w dziurę wylatuje tuż pod Proponuję trochę inaczej. Podziel to sobie na kilka części: 1. wyjaśnienie czym jest grawitacja na przykładzie dwóch obiektów o podobnej macie krążących wokół wspólnego środka ciężkości (np. gwiazdy podwójne, bez planet) 2. duża różnica w masach (planeta + księżyce, np. na przykładzie Jowisza, z pominięciem wpływu grawitacyjnego sąsiadów i Słońca, przy okazji omówisz efekty pływowe, również te na Ziemi) 3. jeszcze większa różnica (gwiazda vs. planety) 4. stopniowo zwiększając masę gwiazdy będziemy dostawali coraz większe zakrzywienia oraz coraz dynamiczniejsze zmiany zachodzące w samej gwieździe. Planety będą musiały też mieć zwiększoną prędkość kątową (czyli krótszy rok) żeby nie "spaść" na gwiazdę 5. w pewnym momencie "dosypywania materii" masa tego obiektu gwiezdnego przekroczy punkt krytyczny, gdzie dojdzie do collapsu i powstanie czarna dziura (bo atomy można ścisnąć, składają się z pustki, "paprochów materii" i silnych oddziaływań elektrostatycznych, dlatego prasą się tego nie zrobi, ale czarną dziurą już tak, w sensie koncentrując materię w takiej ilości, że to się "samo zacznie ściskać"). Trzeba tylko przypilnować żeby się całość nie zaczęła obracać za szybko, bo siła odśrodkowa będzie nam tu przeszkadzać W kwestii samego ugięcia czasoprzestrzeni pomocna będzie taka analogia: https://www.youtube.com/watch?v=MTY1Kje0yLg tylko trzeba sobie wyobrazić nieskończenie wiele takich płacht rozwieszonych pod wszystkimi możliwymi kątami, z tymi środkami w jednym punkcie. Tak działa ugięcie przestrzeni. Teraz trzeba sobie do tego wyobrazić czwarty wymiar, czyli czas, np. że zmienia się w przestrzeni smak, kolor albo zapach, im bliżej środka tym intensywniejszy. Wówczas łatwo będzie wyobrazić sobie dylatację czasu, ugięcia 4-wymiarowej czasoprzestrzeni, i soczewkowanie grawitacyjne.
  21. Haha nie znalazłem tego w kapuście poczytałem wątek, usiadłem i napisałem. Chociaż teraz jak to tak przeczytałem, to zauważyłem kilka błędów logicznych i merytorycznych, ale już mniejsza. Może nie zauważycie Chyba grochówę na jutro zrobię... także więcej lajków proszę. Za te zbędne odpowiedzi w temacie to ja sobie nie kupię Gazexu Turbo Noc firmy Pogrzmot Farmaceuticals! Do kupienia w każdej aptece i na stacjach benzynowych. Przed użyciem przeczytaj ulotkę, bądź skonsultuj się z najbliższym Zakładem Odmetanowania lub farmaceutą, gdyż lek niewłaściwie stosowany może zagrażać otoczeniu lub planecie.
  22. Jest rok 17841270, w sąsiedniej galaktyce mieszkańcy pewnej planety demodulują i rozkryptowują sygnał na częstotliwości 2,4GHz pochodzący z okolic słabej gwiazdki w Drodze Mlecznej. Stachuuu, cho no tu, udało się, nie uwierzysz czym te istoty się zajmują - mówi Rychu, główny kryptolog w ANSA. Stachu przeciera wszystkie 7 patrzałek ze zdumienia. To są te ich literki - mówi. Wiem, oglądam Modę na Sukces. Porozumiewają się tak, jak kogoś zdradzą, albo mają ze sobą młode - mówi Rychu. Nie wydaje mi się - odpowiada Stachu. Stachu zajmuje się ziemianami, odkąd kupa żelastwa ze sterczącymi antenami i dziwną złotą płytką przebiła mu oponę w nowiutkim turbokopterze. Dotąd analizował głównie sygnały radiowe na niższych częstotliwościach, gdzie wysyłano sam dźwięk, i wyciągnął wnioski, że planetę zamieszkują bardzo słabowite, chorowite istoty, emitujące wszystkimi otworami niesamowite ilości różnych gazów. Bardzo cierpią, kiedy tego nie mogą robić. Domyślał się, że te transmisje dźwiękowe, to taka poradnia z apteczką - jazgotliwe dźwięki mają działanie przeczyszczające, a potem następuje prezentacja innych metod, gdyby ta pierwsza nie pomogła. Aż odkrył internet. Widział głównie różne dziwne obrazy, ale spora część sygnału, tzw. ciemny sygnał, był jakby zaszyfrowany. Pracował razem z Rychem kilka dni nad jego rozszyfrowaniem. Po dłuższej analizie Rychu stwierdza: Stachu, to protokół, nazywają go HTTP. Po przetworzeniu robi się z tego obraz z literkami. Patrz, gapią się w naszą stronę takimi tubami - śmieje się Rychu. To jakieś naukowce, chociaż mają prymitywne narzędzia. Ostatnio ciotka Jaśka czymś takim goniła kreta z działki. A patrz tutaj, aaale kłótnia. Kłócą się chyba o jakąś walutę, za którą mogą sobie kupić żywność i te rzeczy na gazy! - emocjonuje się Rychu. Jakiś Adam im to zabrał i kazał pracować za darmo - dodaje z oburzeniem. Interesujące... - mówi Stachu.
  23. Zależy co się uziemi. Jeśli jeden z końców strony wtórnej, to wtedy transformator traci swoje separujące właściwości. Co do zasilaczy opartych na przetwornicach - one wszystkie mają separację galwaniczną od sieci 230V, i zapewniają podobny lub wyższy poziom bezpieczeństwa od samego trafo (mogą być wyposażone w dodatkowe zabezpieczenia chroniące w razie przebicia). Jednak żadne rozwiązanie, w którym w grę wchodzi 230V i wilgoć nie będzie całkowicie bezpieczne. W pierwszej kolejności należy zawsze rozważać użycie niskich napięć.
  24. Zdanie wstępu... przy korzystaniu ze stacjonarnej instalacji elektrycznej dojdzie do porażenia przy dotknięciu przewodu fazowego ponieważ przewód neutralny jest na potencjale ziemi, na którym z grubsza znajduje się człowiek. Dlatego prąd w gniazdku kopie pomimo użycia transformatorów (istnieje napięcie między przewodem fazowym, a podłogą - przewód fazowy to 230V~, a podłoga jest na potencjale przewodu neutralnego). Metodą na tę wadę może być transformator separujący (tzn. taki z przekładnią 1:1, którego strona wtórna jest odseparowana galwanicznie od otoczenia). Jest on tak długo bezpieczny, jak długo nie dotykasz jego obydwu przewodów po stronie wtórnej (zakładamy oczywiście, że nie są to wysokie napięcia, i nie powstanie łuk elektryczny). Jego poważną wadą jest utrata zabezpieczenia różnicowoprądowego zapewnianego przez instalację (o ile w niej jest). Przebicie podczas użycia przetwornicy zasilanej z akumulatora może być niebezpieczne w dwóch przypadkach: przetwornica jest uziemiona (nawet niechcący wilgotną trawą, przypadek podobny do stacjonarnej instalacji elektrycznej) lub gdy nie jest, i nie występuje separacja galwaniczna między jakimiś metalowymi elementami a którymś z przewodów (tzn. strona wtórna jest do czegoś podłączona, np. do któregoś zacisku akumulatora, lub doszło do przebicia). Niebezpieczny jest również przypadek, gdy styk uziemiający po stronie wtórnej nie jest przez producenta przetwornicy do niczego podłączony (a spodziewasz się, że będzie). Przy odrobinie pecha może wystąpić napięcie krokowe - bolec uziemiający luzem, przebicie jednego końca strony wtórnej w przetwornicy na obudowę i do mokrej trawy oraz przebicie drugiego końca na obudowę sprzętu stojącego na tej samej trawie nieopodal.
  25. Powinno być do bolca uziemiającego, żeby zabezpieczenie różnicowoprądowe miało szansę ochronić w razie przebicia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.