Skocz do zawartości

Jarek

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jarek

  1. Jarek

    maki

    Mc Arti, wirtualny druhu... Podłączę się pod wątek, bo w podobnych kwestiach miałem do Ciebie na priva pisać, tak od kilku miesiecy się zbieram Generalnie idę w system dwóch sprzetów: mobilny na planety +krótki 2000mm f/5 Newton do DS. Ten planeciarz to będzie MAK. Tyle,ze trochę się waham czy mój wybór 127/1540 będzie optymalny. Mój problem polega na tym, że to draństwo musi byc mocno mobilne, bo z balkonu sektor obserwacyjny mam pierońsko ograniczony, a odkryte przestrzenie kilkaset m od domu. Z tego powodu wybrałem stosunkowo słaby montaż EQ3-2, za to lekki. Do wizuala jest to idealne pod tego 5" Maka, bo wystarczy pojedyncza, lżejsza przeciwwaga. Moge teoretycznie wsadzić tam i 6""Maka, ale robią się schody -masa całości wzrośnie o jakieś 6kg lub wiecej, uwzgledniając zmianę przeciwwagi. Tuba 6" waży jakieś 5.5-6kg, a mam akurat praktykę w wieszaniu na tym montażu 5kg mojego krótkiego Newtona. Całość będzie jeszcze jako tako współdziałać przy wizualu, a ta mobilność to ból... Dlatego niepokoją mnie trochę Twoje opinie o tym,że ten 5" będzie za mały. Założyłem,że przy praktycznie tej samej średnicy co mój 130 f/5 Newton powinienem uzyskać ciut lepsze wyniki na planetach, z racji mniejszej obstrukcji [kiedyś podawałeś mi szczegółowe dane nt. obstrukcji w swoim Maku] i braku pająka, tudzież lepszej współpracy mniej światłosilnej optyki z okularami. Nie chciałbym bez potrzeby inwestowac w 6", bo to będzie tragedia transportowo-logistyczna w moim konkretnym przypadku. Moje końcowe pytanie brzmi: czy masz jakieś porównanie między 5" a 6" Makiem na planetach? No i drugie, dla mnie ważniejsze: jakie szczegóły na Jowiszu i Saturnie [traktuję je jako, hmm, testowe obiekty] w dobrych warunkach obserwowałeś [tzn. wyraźnie dostrzegałeś, bez zastanawiania sie, czy to autosugestia] swoją 5-ciocalówką? Mnie np. nigdy nie udało sie moim Newtonem ze 100% pewnością zobaczyć WCP [choć raz -może???], sporadycznie jakieś tam zawirowania pasów, na Saturnie Cassiniego byłem pewien kilka razy. Czesciowo to sprawa seeingu i miejsca obserwacji, ale w czesci pewnie optyki [światłosilny Newton]. Czy zamiana na Maka o tej samej średnicy da mi poprawe kontrastu i ilości szczegółów, czy też uratuje mnie tylko dźwiganie po osiedlu większej rury? Oto mój dylemat. Pozdrawiam -Jarosław
  2. Rany boskie! !!! Ileż razy można... Kiedy ktoś wreszcie osinowym kołem zabije ten idiotyczny wątek!? Jeszcze raz piszę ,że to mit i bujda. 1) Owszem: pyrex mniej sie termicznie odkształca. Tylko.. co z tego dla astroamatora? -patrz niżej 2) Pyrex NIE stygnie szybciej [a w kazym razie róznice będą nieznaczne, chyba,ze ktoś mi pokaże mówiące co innego tabele z wartością ciepła właściwego/molowego obu szkieł]] 3) Mniejsza rozszerzalność cieplna pyrexu moze mieć znaczenie przy bardzo dużych lustrach, czyli raczej w teleskopach profesjonalnych -czyli w 2 metrowym teleskopie w obserwatorium, a nie przy 20cm lusterku Synty, tu bezpośredni wpływ na krzywiznę lustra i jej odchyłki jest żaden Tyle teoria. W praktyce może istnieć pewien wpływ, ale w przypadku nieprawidłowego mocowania lustra w tubie, gdy pojawią się naprężenia wygenerowane przez nie przy zmianie wymiarów lustra -tu pyrex będzie lepszy, ale czy to jest jakas istotna zaleta? Przy dobrym zawieszeniu lustra to nie ma znaczenia, a przy bardzo spieprzonym niewiele pomoże. To samo dotyczy wykonania lustra z materiału majacego wewnętrzne naprężenia. Pamiętam dyskusje ATM-owców jeszcze na teleskopy.pl.... Co do listu z Astrokraka, to niestety zgadzam sie z saywiechu, pachnie on b. mocno marketingiem. Janusza P. nieraz krytykowano za takie rzeczy na forach i narobił sobie niepotrzebnie wielu wrogów - a szkoda... Pozdrawiam -Jarosław
  3. Jeżdżenie po świecie za cześciowymi zaćmieniami Słońca [przynajmniej tak daleko] nie ma wg. mnie najmniejszego sensu. Bardziej się opłaca zaczekać w kraju. Co innego całkowite lub obrączkowe -tu po prostu jest to jedyne możliwe rozwiązanie. Chyba,że traktujesz ten wyjazd jako rekonesansowy -ale przydatność tego jest moim zdaniem żadna. To juz lepiej za rok zajechać do Nowosybirska o 1-2 dni wcześniej, taniej Cię to wyjdzie. Pora marcowa nie najlepsza na podróż do tamtych rejonów. Gdyby to było latem [całkowite za rok, i owszem], to inna bajka, cześciowe zaćmienie byłoby miłym dodatkiem. Tak czy siak, podpowiadam,że można jeszcze na wschód Rosji jechać przez Ukrainę i tam kupować bilety na transsiba -we Lwowie czy Kijowie. Nie trzeba wizy, w odróżnieniu do Brześcia. Która wersja jest bardziej opłacalna, to zależy od połaczeń, te najlepiej sprawdzić z kraju, nawet za pomoca wyszukiwarki PKP -tylko trzeba sie mordować z angielską transkrypcją nazw rosyjskich. Pozdrawiam -Jarosław
  4. Pomysł oryginalny... Ja swego czasu też myślałem o jakims rodzaju stelaża do obserwacji bez statywu. wnikało to z faktu,że czesto biorę lornetke 10x50 w góry, na piesze wedrówki. Trudno wtedy targać statyw, a obserwacja z ręki, zwłaszcza wysoko -sami wiecie. W moim koncepcie brakowało wyważenia całości -miał to być raczej wspornik na ramiona i klatę, co nie do końca załatwiało problem, z racji braku wyważenia. Ten tutaj mógłby byc funkcjonalniejszy, o ile dałoby się to zminiaturyzować do wygodnej, składanej postaci, o wadze mniejszej od statywu. Pozdrawiam -Jarosław
  5. Spróbuj zerknąc do antykwariatów, taniej książki itp. Może znajdziesz tam jeszcze za grosze [no, ok. 10zł] "Zaćmienie" Phila Harringtona -poświęcone zaćmieniom Słońca i Księżyca. Jest tam obszerny poradnik do fotografii analogowej tych zjawisk, razem z tabelą naświetlań. Należy z resztą traktować ją jako wskazówkę. Wydaje mi się,że szczególnie dotyczy to zacmienia Księżyca, ze względu na b. różną jasność tarczy przy poszczególnych zaćmieniach. Pozdrawiam -Jarosław
  6. Dodam jeszcze, że rozwiazanie z barlowem w wyciagu zastosowano w rosyjskim Tal 120 [o ile wiem - z informacji użytkowników]. Tylko tam z rozmiarów tuby i parametrów optyki [ogniskowa] wynika jednoznacznie,że korekta ogniskowej jest niewielka, a więc wady zwiazane z takim rozwiazaniem sa jakoś tam minimalizowane. Tymczasem w tych Short Tube'ach w ten sam sposób można określić krotność wbudowanego barlowa na ok. 2x. To dlatego pisałem, że w środku takiego 114/1000 siedzi faktycznie 114/500... Pozdrawiam -Jarosław
  7. Tomku, Saywiechu -pudło, moi drodzy! Niestety nie macie racji... Domyślam się, że Wasza reakcja oparta jest [skadinąd słusznie], na wrażeniu,że Wasi adwersarze powielają po prostu obiegowe opinie -tak jest faktycznie, ale te opinie skądś się wzięły. Swego czasu miałem swój udział w ich ukształtowaniu na tym i na innych forach. Wytłumaczenie, dlaczego 'krótkie' Newtony z integralnym barlowem w wyciągu maja kiepską optykę możecie pewnie znaleźć gdzieś w archiwum. Nie chce mi sie kopać wyszukiwarką, więc przypomnę: Taka konstrukcja jest faktycznie b. światłosilnym Newtonem F/4-4.5 z dużą obstrukcją lustra wtórnego - takie rozwiazanie ma pewne minusy optyczne, powszechnie znane [słaby kontrast, wrazliwość na niedokładną kolimację]. Normalnie ma też pewne zalety -możliwość uzyskania dużego pola widzenia i dużej źrenicy wyjściowej, no i mniejsze rozmiary tuby. Z tego powodu ma ono sens jedynie w dużych aperturowo teleskopach, specjalizowanych do DS. Ale w tym przypadku ten wbudowany barlow owe zalety [z wyjatkiem krótkiej tuby] kasuje. Czyli dostajemy sprzęt na starcie gorszy od zwykłego Newtona o tej samej aperturze i [końcowej] ogniskowej. Dochodzi tu jeszcze kwestia prawdopodobnego użycia tanich elementów [lustro sferyczne zamiast parabolicznego, barlow kiepskiej jakości] w takim budżetowym teleskopiku. Dlatego moim zdaniem takich wynalazków należy unikać, czyli mając do wyboru 114/1000 ze szkiełkiem w wyciągu a 114/900 normalnego Newtona lepiej jest wybrac ten ostatni. Nie sprawdzałem tego organoleptycznie, bo i po co? Za to przeglądałem dawno temu w sieci parę recenzji Newtona 114/500 Pluto Bressera, który wprawdzie nie ma wbudowanego barlowa, za to kiepskiej jakości 3x barlow w zestawie [przynajmniej te wczesne modele sprzed lat], który od reki wymieniało się na 2x by móc oglądac sensownie planety. Wśród nich była opinia użytkownika, który przesiadł się na lepsze sprzety, więc mógl krytycznie podejść do sprawy. Delikatnie mówiąc nie był entuzjastą tego modelu Pewne jego cechy użytkowe bedą podobne do 114/1000 z integralnym barlowem. Tylko w tym ostatnim nie wymienimy barlowa na lepszy i nie możemy pracować bez barlowa... Skutki: na planetach kicha z powodu obstrukcji, na DS-nie specjalnie, na pewno nie lepiej, niż w normalnym Newtonie o tej aperturze. Więc po co? Pozdrawiam -Jarosław P.S. Sugerowanie podobieństwa tych wbudowanych barlowów do korektorów komy w porządnych teleskopach to mieszanie ludziom w głowach. Gdzie Rzym, gdzie Krym... To po prostu zwykły barlow, oby achromatyczny i niczego on nie koryguje, poza ogniskową. W szczególności nie skoryguje aberracji sferycznej, jeśli producentowi nie chciało sie sparabolizować światłosilnego lusterka. Bo Newton 114/900 może mieć sferyczne bez szkody dla jakości [ i te tanie 114-tki pewnie mają], a taki 114/500x2 = 114/1000 już nie. A przecież te wszystkie Short-y nie kosztuja drożej, prawda?
  8. Odradzam go własnie dlatego,że jego optyka ogranicza stosowanie dużych powiekszeń/obserwacji planet F/4.5 = duże lustro wtórne /słaby kontrast + problem z działaniem tanich okularów. Powiekszeń planetarnych nie da się uzyskać bez barlowa, z wszystkimi konsekwencjami. Jednoczesnie jest to teleskop b. mały jak na obserwacje obiektów mgławicowych. No i teraz porównaj to prosze z 114/900 -mniejsza światłosiła poprawi znacząco efekty na planetach, a jednocześnie możliwości DS-owe będą identyczne! Owszem, wyciagać się bedzie mniejsze pola widzenia, ale nie na tyle mniejsze, by nie dało sie efektywnie obserwować. Spokojnie da sie dobrać sensowne okulary 1.25" przy takiej ogniskowej.Tracić na jakości obrazu dla nieco wiekszego pola? Nie w tym przypadku... Moim, i nie tylko moim zdaniem nie ma sensu budowa tak światłosilnych reflektorów o tak małej aperturze -po prostu jest to sprzęt mało użyteczny. Do planet się nie nada za bardzo, a do DS pobije go mały, światłosilny refraktorek F100mm F/5-6, czy nawet 80mm, który przy tych rozmiarach nie będzie znacznie droższy. Naczytałem się opinii o Bresserze Pluto, czyli takim 114/500 i wiekszośc z nich potwierdza moje wnioski. To ślepa uliczka. Przykładowo -powiedzmy,że chcesz wymienić okulary z zestawu na lepsze. Oczywiście, dobierajac je bedziesz musiał uwzględnic krótką ogniskowa takiego teleskopiku. Tym samym połowy z nich nie wykorzystasz sensownie w kolejnym sprzecie, bo ten bedzie miał 2x dłuższa ogniskową i cześci z nich nie da sie sensownie wykorzystać. Pozdrawiam -Jarosław
  9. Odpowiedź nie jest łatwa. Jeśli przez dłuższy czas lornetka ma być Twoim podstawowym sprzetem obserwacyjnym, to warto wziąść większą. Różnica miedzy 50 a 60 mm jest naprawdę zauważalna. Ja zacząłem włąsnie od 60-tki z tego powodu i nie żałuję. Błędem było jedynie wybranie sprzetu o zbyt duzym powiększeniu [15x] i cholernie ciężkiego [1.2 kg] Dlatego tamta lornetka 15x60 nie bardzo sprawdzała sie jako podręczna pomoc do teleskopu. Podobnie było z wożeniem jej w plecaku na wycieczki piesze w góry [a i tak kawałek świata zwiedziła]. Z czasem zakupiłem lżejszą 10x50 jako uzupełnienie, a 60-tkę sprzedałem tanio astro-koleżance po zakupie 15x70 pod statyw. Mimo to na wyjazdach w góry z 50-tką czasem brakuje mi zasięgu i tak sobie myslę, czy gdy jej dni dobiegną końca [trochę juz sfatygowana od tych wojaży w plecaku] jako podróżną astro-lornetkę nie kupić czegoś typu 11x56. Największa zaleta 50-tki jest pole widzenia -sporo lornetek tej klasy [10x50] osiąga 6.5-7.0st. Moja stara 15x60 wyciagała ledwie 4st. Tak naprawdę, nie ma to wiekszego znaczenia, bo nawet takie pole wystarcza początkującemu do skakania od gwiazdy do gwiazdy przy szukaniu obiektów. Ale są obserwacje, w których duze pole się przyda -luźne koniunkcje różnych obiektów, np. planet z Ksiezycem, komet z Plejadami itp. Wtedy te różnice sie czuje, bo decyduje, czy złapiesz kilka ciekawych obiektów w jednym polu, czy nie. Ten Celestron 12x60 ma wg. specyfikacji ponad 5 st., czyli naprawde nieźle. Niektóre 50-tki [np. stare BPC TENTO] też takie mają. Sprawdziłem wagę -tu porażka lekka, bo 1.25 kg czyli tyle, co tamten mój Bresser. Podsumowując -jako pierwszy i jedyny sprzęt lepiej sie sprawdzi 60-tka. Problem może być tylko wtedy, gdy bedziesz chciał tej lornetki używać turystycznie, np. w górach -będzie trochę za wielka. Bedzie to też pewnym kłopotem, gdy bedziesz chciał jej używać do wstępnego namierzania obiektów dla teleskopu. Ale u mnie w praktyce taka potrzeba istniała dość krótko, kiedy nie miałem jescze dużej wprawy w operowaniu szukaczem teleskopu i mapką nieba. No i była to tylko kwestia wygody, a nie przydatności albo-albo. Pozdrawiam -Jarosław
  10. Tak na szybko: odradzam zdecydowanie zakup 114/500, to b. marny optycznie sprzęt. Jeśli już Newton tej średnicy, to 114/900 -będzie o wiele bardziej przydatny. Zakup lornetki lub SkyLuxa jest dobrym rozwiazaniem, ja bym poszukał refraktorka takiego jak Skylux lub minimalnie większego [80mm], ale na montażu azymutalnym. Paralaktyk, w dodatku marnej jakości, bedzie zbędny przy powiększeniach, jakie można wycisnąć z tak małego teleskopu, zwiekszy tylko wagę teleskopu, jego cenę, zmniejszając stabilnośc statywu i komplikując obsługę. No i nie nada sie później pod nowy teleskop -utopiona kasa. Najtaniej i najefektywniej bedzie kupić lornetkę, o ile masz łatwy dostęp do ciemnego nieba za/pod miastem. Tam lornetka pokaże najwięcej. Inaczej mały refraktor minimum 70mm będzie lepszym rozwiazaniem za kilkaset zł. Pozdrawiam -Jarosław
  11. Ale to jest refraktor, bez obstrukcji i o zupełnie innej aperturze! MTO-500 f/8 czy jak mu tam to obiektyw lustrzany w układzie M-C, więc musi mieć koszmarna obstrukcję [duże lustro wtórne] przy tej światłosile, czyli realnie jest to gorzej niż F/8. Ma to tylko znaczenie w fotografii, natomiast jako teleskop wizualny, z okularem, to tu się liczy apertura, która jest malutka i obstrukcja, która jest duża. Sprawę pogorszy przeogniskowanie. Światłosiła jest tu czynnikiem drugorzędnym czy trzeciorzednym. Ogranicza zakres powiększeń, pól widzenia i źrenicy wyjściowej, jakie możemy uzyskać z dostępnymi okularami. Np. takie MTO 1000 nie nadaje sie do DS, bo nawet z okularem 40mm bedzie miec małe pole i źrenicę wyjściową. Za to do planet jest w sam raz, bo łatwo uzyskać duże powiększenia,ze wzgledu na sporą ogniskową. Dla odmiany taka tuba Newtona 130/900 czy 1300/1000 jest już sprzetem uniwersalnym [jesli pominąć kwestię małej do DS apertury], bo można bez kłopotu wyciagnąc małe powiększenia z dużą, jasną źrenicą plus pole widzeniana słabe, rozciagłe DS-y, jak i powiększenia planetarne, przy czym obstrukcja lustra wtórnego, która psuje kontrast, jest przy tej swiatłosile F/7-8 dla Newtona niewielka... Pozdrawiam -Jarosław
  12. Zdaje się, że tu mity powstają... Więc trochę wyprostujmy... Ludzie, pyrex rózni się o "zwykłego" szkła [boro-krzemowego?] w zasadzie tylko rozszerzalnością cieplną. To "szybsze chłodzenie" to moim zdaniem BUJDA! Nie wiem, jakie są róznice w cieple właściwym obu rodzajów szkieł, ale nie sądze , aby były drastyczne. Więc jesli chodzi o wyrównanie temperatury zwierciadła z otoczeniem, to czas będzie identyczny lub podobny -chyba,ze ktoś mi pokaże tabele z danymi,że jednak pyrex ma istotnie mniejszą pojemność cieplną od BK -bardzo w to watpię! Tu podstawowe pytanie: jakie czynniki powodują koniecznosc studzenia teleskopu Newtona i KTÓRY gra główna rolę. Otóż główna i zasadniczą mają prądy powietrza nad rozgrzanym lustrem , a same zmiany kształtu lustra odgrywają drugorzędną rolę. Zastosowanie Pyrex-u [ przy załozeniu jak na wstępie] ma wpływ tylko na te to ostatnie, czyli praktycznie żaden, o ile szkło nie ma wewnętrznych naprężeń i jest prawidłowo zamocowane. Tak wiec Pyrex jest O.K., ale na czas studzenia teleskopu przed obserwacjami wpływ jego w zasadzie żaden. No chyba,że ktoś ma lustro z naprężeniami czy coś nie tak z celą - pyrexowe lustro będzie mniej wrażliwe. Pozdrawiam -Jarosław
  13. Problem jest bardziej ogólny i dotyczy technologii i konstrukcji obu typów matryc. Specjalista ze mnie żaden, ale czytałem fachowy artykuł autorstwa Marka Lewandowskiego, który wyjaśnia te kwestie -muszę poszukać linka. W największym skrócie chodzi o to [wnioski],że przy małych matrycach z małymi pixelami [webkamery, kompakty cyfrowe itp.] można uzyskać lepszą czułośc /mniejsze szumy w technologii CCD, natomiast przy matrycach dużych [formatu APS-C, jak w lustrzankach cyfrowych] lepiej może działać CMOS, przynajmniej jesli chodzi o prace w temperaturze pokojowej [profesjonalny sprzet astronomiczny to nadal detektory CCD, ale chłodzone]. I nie chodzi tu o ogólnie znana zalezność zależność, że mała matryca = większe szumy [zarówno dal CMOS, jak i CCD]]. Na razie jedyną firma, która stosuje przetworniki CMOS w komercyjnym sprzęcie fotograficznym, jest Canon [seria lustrzanek EOS] no i jeszcze jest jeden model nie-lustrzanki Sony R1 z CMOS-em. Wszystkie w formacie APS-C lub większym [tylko Canon robi lustrzanki cyfrowe z matrycami większymi niż APS-C]. W dziedzinie małych matryc króluje CCD nad CMOS-em. Od strony technicznej to pamiętam,że chodziło o kwestie związane ze względna wielkością pixeli w stosunku do powierzchni całej matrycy, problemami związanymi ze sczytywaniem i transportem ładunku na matrycy, a także zasilaniem poszczególnych elementów matrycy. Wszystkie te czynniki miały mieć dość złozony wpływ na końcowy efekt w postaci wydajności rejestracji fotonów oraz generowany szum i to silnie powiązany z rozmiarami samych elementów. W sumie daje to zależność, o ktorej pisałem na wstępie. Zdaje się, ze znalazłem: http://phototrip.pl/porady/wyklad/wyklad.html Dział "Wykłady gościnne Marka Lewandowskiego" Pozdrawiam -Jarosław
  14. Jarek

    Exakta

    Czy przypadkiem nie 8-20x50? Jeśli tak, to lornetka typu zoom, ze zmiennym powiększeniem. W lornetkach [szczególnie tych astronomicznych] stanowi to nie tylko zbędny , ale i szkodliwy gadżet, bo te nieprzydatne zmienne powiększenia są okupione gorszą jakością optyki -np. pole widzenia zmniejszone o 1/3 w stosunku do modeli o stałym powiększeniu. Pozdrawiam -Jarosław P.S. Ile razy mozna pisać,że nie ma sensu kupować lornetek z zoomem. Przejrzyj archiwum, wyszukaj inne posty o lornetkach...
  15. Saywiehu, wszystko OK? A gdzie Synta? Żartuję oczywiście. Chodzi mi o ten paralaktyk na ramię -bzdura. Ja sam jestem blokowcem i wiem, na czym polega problem. Tyle tylko,że najmniejszy sensowny montaż para to EQ3 i to pod małą tube typu Mak 127mm albo jakis nieduży refraktor do 100mm, co pozwoli pracować z pojedyńcza przeciwwagą. I niestety nie da sie tego zarzucić na ramię i znieść po schodach, z kilku powodów: -trochę waży i kanciaste -geniusz, który projektował statyw Al do EQ3-2 powinien w d... dostać za brak mozliwości szybkiego składania nóg statywu bez demontażu półeczki na akcesoria. Ja już swój przerobiłem, moge go złożyć równie szybko jak statyw foto, mając zajęte ręce -wagowo paralaktyk wychodzi tak samo lub gorzej od Dobsona Problem z Dobsonem typu Synta 8" jest oczywiście taki,że jest on za duży i za ciężki do targania po schodach i w drzwiach, do małego auta też kiepsko wchodzi. Najwiekszym problemem jest tu zbyt duża długość tuby o sporej średnicy [dlatego ja chyba wyceluje do DS w tube 200/1000 na własnym Dobsie, choć to koszta]. Tu zgadzam się w 100%,że to nie teleskop dla blakonowca na 5 piętrze z małym autem. Nie znam szczegółow z astro4u, ale wydaje mi sie,że opcje Soligor MT750 i Mak 127mm będa naprawdę rozsądnie dobre. Maksutov z tym EQ3 da sie jeszcze nosić i jest to sensowny zestaw do miasta. Za to MT750 można wykorzystac w nastepujacy sposób: kupić z oryginalnym montażem Soligor [EQ3] do planet z balkonu, na wypady za miasto zrobić własny Dobson pod tę tubę. Ja jeżdżę za miasto maluchem z Dobsonem 130/650 -gabarytowo to jest prawie to samo, tylko 150-tka bedzie miała większe możliwości. Tuba [krótsza niż 70cm] bez problemu zmieści się cała w dużej torbie przez ramię, skrzynkę Dobsa bierze się w rękę. Przy małej masie całości [150/750 na Dobsie da sie zmieścic w 10-12kg całość]] to jest o wiele wygodniejsze od noszenia jakiegokolwiek paralaktyka o sensownej nośności. Planety pokaże w miare przyzwoicie ze względu na średnicę, choć obraz może będzie lepszy w Maku. Za to obserwacje wyjazdowe za miastem -tu sprawa jest jasna, w przenośni i dosłownie, Newton [nawet 150mm] wygra zdecydowanie. Pozdrawiam [noworocznie] -Jarosław
  16. Tja, a jak załadujesz tube Synty do maluszka? Mierzyłeś kiedyś, ile tam jest miejsca? Bo ja tak, własnie pod kątem ewentualnego zakupu Synty. Tuba nie wejdzie na tył, bo autko za wąskie. Da sie to przewieść na rozłożonym przednim siedzeniu i tylko tak, a załadunek nie jest łatwy, bo przeszkadza kierownica . Ale to mozliwe, choc niewygodne. Z tego powodu wciąz się waham, jesli chodzi o zakup docelowego teleskopu do DS: Synta czy też raczej krótsza tuba 200/1000 plus własny montaż Dobsona. Patent z plecakiem jest dobry, bo pozwala teleskop tej wielkości znieść po schodach do auta za jedną turą, takze wyjści na skaraj osiedla spomiedzy bloków itp. Ale nie wmawiajamy, że Synta jest mobilna... Pozdrawiam -Jarosław P.S. Nie wyobrażam sobie noszenia w pojedynkę sprzętu na raty w mieście, z racji ryzyka kradzieży czy dewastacji
  17. Owszem, szukacz jest ważny, ale Twój problem jest bardziej zasadniczy. Nie masz żadnych możliwości obserwacji balkonowych [z racji braku balkonu], możesz za to pojechac za miasto. Z drugiej strony koniecznosć wyjazdów mocno ogranicza czestość obsewrwacji -wiem po sobie. Tak naprawdę, to wyjazdów wymagają tylko obiekty głębokiego nieba. Planety mozesz ogladać u siebie, ale nie z domu. W tej sytuacji istotne staja sie kwestie: -czy mieszkasz na pietrze, czy na parterze, blok czy dom -jak daleko od domu masz dobre miesce, z widocznoscią sporej częsci nieba od południowej strony [bez drzew i budynków], w miarę bezpieczne [menele] -jaki masz transport za miasto: samochód tak/nie Jeśli planety interesuja Cie najbardziej, to możesz wziaść coś relatywnie małego. Ideałem mobilności byłby Maksutov-Cassegrain 100-127mm na montazu klasy EQ3-2 lub dla tego mniejszego klasy EQ2 jako ostateczność. Problem w tym, że sam montaż EQ3 waży do 13kg. Co prawda z Makiem 127 możesz go nieco odchudzić, bo wystarczy mniejsza przeciwwaga. Gdybyś to musiał jednak targac z 3-ciego pietra po schodach, sprawa się komplikuje. Moze zatem montaz AZ [azymutalny] mimo niedogodnosci przy obserwacji planet bedzie lepszy? Ale jesli tak, to pojawia sie opcja Dobsona. namawiałbym Cię raczej na 150/1200 niz 200/1200, bo bedzie lzejszy o te kilka kilogramów. Jako pierwszy teleskop 150-tka pokaże dużo, takze jak ją weźmiesz za miasto, w przeciwienstwie do tych Maków. Musisz tylko zrobic 2 rzeczy: sprawdzić, czy zdołasz WYGODNIE załadować rurę średnicy 20cm i długosci 120cm do auta oraz wymyslec jakies nosidło na tubus do noszenia tego na parking czy stanowisko obserwacyjne pod domem. W rekach tego sie nie da nosić sensownie, ale jesli skombinujesz worek z szelkami do noszenia jak plecak, czy jakiś pas nośny przez bark, [gorsze rozwiazanie z racji rozmiarów tuby w drzwiach], to masz 2 elementy o rozsadnej wadze. Czyli tuba na plecy, a montaż Dobsona [to taka nieduża skrzynka drewniana] do ręki. To jest opcja maksymalna, do rozważenia sa inne, lżejsze, np. refraktor 90mm na AZ itp. Ale to sa sprzety o mniejszych mozliwościach. Nie polecam Ci Newtonow klasy 114/900, bo sa dostepne na paralaktykach, do tego słabych. Generalnie, spróbuj sie zorientowac, jakiej wielkosci teleskop jestes w stanie wygodnie przenosic i obsługiwac w swoich warunkach. Pozdrawiam -Jarosław
  18. Ori, a może własnie zrób taką maskę Hartmanna, ale nie z 1-2 bocznymi, tylko 3-4 otworami kołowymi, koniecznie rozstawionymi na tym samym promieniu. Liczba otworów powinna odpowiadac liczbie ramion pajaka [3-4], aby można było uniknąć wchodzenia ramion w otwory aperturowe. W ten sposób można zaoszczędzić na folii, a jednocześnie chyba zachować sporą rozdzielczość, choćby z racji dokładnego ustawienia ostrości, teoretycznie także z racji rozstawu apertur Pozdrawiam -Jarosław
  19. Mc Arti, wcale nie. Te soczewki odwracające do Newtonów i refraktorów sa pod względem optycznym identyczne, w refraktorze używa sie ich bez kątówki a zamiast niej, do obserwacji ziemskich, kiedy tuba skierowana jest z grubsza poziomo, a nie celuje wyciagiem w glebę. Próba wsadzenia tam kątówki narobi tylko bałaganu. Jedyna różnica konstrukcyjna moim zdaniem wynika z wymiarów [długości!] i usytuowania elementów [soczewka i tuleja] w celu złapania ostrości wyciągiem, ewentualnie w połaczeniu z inna ogniskową soczewki. Zauważ,że często wyciągi w refraktorach różnią się nieco od tych w Newtonach i to nie tylko sposobem mocowania do tuby , ale i skokiem. W dodatku niektóre refraktory mają na tyle krótką tubę, że bez kątówki ostrości nie złapiesz. Dlatego moim zdaniem chodzi tu po prostu o parfokalność z refraktorem/Newtonem, a raczej jej brak, w obu odmianach tych soczewkowych odwracaczy. Pozdrawiam -Jarosław P.S. Zauważ,że aby dało się ten soczewkowy odwracacz zastosować z diagonalną kątówka astro, musiałby mieć conajmniej jedno lustro w budowie, by skompensować odbicie w kątówce. Soczewka byłaby w zasadzie zbędna
  20. Amateur Telescope Making Wiehu speaks mid-Atlantic Aczkolwiek sam nie dam głowy, że 's nie powinno być Pozdrawiam -Jarosław
  21. Akurat ten pryzmat to już na pierwszy rzut oka pryzmat porro, dokladnie taki, jak w lornetkach. Co do soczwki, to gwarantuję Ci,że się da. Obraz rzeczywisty dawany przez soczewkę dodatnią jest zawsze odwrócony -szkoła średnia. Weź sobie rozrysuj schemat lunety Keplera z pierwszej lepszej encyklopedii czy raczej podręcznika do fizyki i przypomnij zasady kostrukcji obrazu w soczewkach [te szkolne]. Nastepnie zmodyfikuj schemat tak, by między obiektywem i okularem lunety umieścić jeszcze jedną soczewkę w sposób taki, aby jej odległość od obrazu dawanego przez obiektyw była równa 2-krotnej ogniskowej tej soczewki. Podobnie wzgledem niej umieść okular lunety. W tej konfiguracji soczewka prostująca pracuje w skali 1:1. Końcowy obraz bedzie wyprostowany jak trzeba, bo soczewka odwóci obraz z ogniska głównego obiektywu. Zmieniając położenie tej soczewki w rozsądnych granicach uzyskasz zmianę powiększenia, np. sławne 1.5x. Czasem stosuje sie z resztą nie jedną, a 2 soczewki prostujące pracujące w innym układzie: ognisko pierwszej wypada w miejscu obrazu obiektywu lunety [czyli mniej więcej w ognisku głownym obiektywu]. Punktowy przedmiot odwzorowuje ona w wiazke równoległą. Za nią znajduje się druga identyczna soczewka, która w swoim ognisku odtwarza odwrócony obraz tego przedmiotu -czyli tak, jak rzeczywisty obraz z pojedynczej soczewki dodatniej. Taki 2-soczewkowy układ prostujacy znajdziesz w rosyjskich lunetkach Turist chociażby, tylko tam konstrukcję lunetki komplikuje niekiedy tzw. kolektor oraz w popularnych lunetach celowniczych od wiatrówek. Pozdrawiam -Jarosław P.S. Tak jak napisał NGC7841, oprócz kwestii jakości obrazu układy pryzmatyczne stosuje sie w lornetkach m. innymi dla uzyskania odpowiedniego rozstawu okularów oraz skrócenia całego przyrządu. Porównaj sobie długośc lunetki Turist a z dowolna lornetką pryzmatyczną. W przyrzadach o małej aperturze nie ma to znaczenia i stosuje się układy soczewkowe jako prostsze [vide lunetki celownicze]. W lornetkach do 50mm można stosować pryzmaty dachowe, bo nie ma potrzeby przesuwania osi optycznych, które jest cechą układów porro
  22. Zasada działania jest identyczna. Jedynym problemem może być złapanie ogniska ze względu na inne wymiary samej nasadki oraz położenie ogniska w refraktorze i Newtonie, tudzież skok wyciągu. dlatego Twój model [ten do refraktora] może mieć inne wymiary lub soczewkę o innej ogniskowej, umieszczona w innym miejscu tulei. Pozdrawiam -Jarosław
  23. Dobrze rozumiesz. A co do luster, to żeby nimi otrzymać analogiczny efekt, trzeba użyć minimum dwóch, odpowiednio ustawionych. Po prostu lustrzane odbicie w dwóch prostopadłych płaszczyznach jest równoważne obrotowi o 180st., jeśli [uwaga!] pominąć zmianę kierunku osi optycznej. Tak działają również wszystkie układy pryzmatyczne, bo one są oparte na wewnętrznym odbiciu. Przykładowy układ porro to właściwie układ 4 luster. Pozdrawiam -Jarosław
  24. Moja rada: sprawdzać na obiektach naziemnych z dobrze okreslona struktura lewo-prawo [napisy!]. Na niebie orientacja bedzie nieco utrudniona, tak w Newtonie, jak i refraktorze z kątówką, bo trudno okreslic, gdzie góra, dól, lewo prawo -fakt ,że w okular Newtona i kątówke refraktora możemy patrzeć pod róznymi dziwnymi kątami względem horyzontu komplikuje sprawę. Mc Arti dał dobry przykład z tym peryskopem. Właściwie lepszy [konstrukcyjnie bardziej prawidłowy] niż mój, bo rzeczywiście układ Newtona można traktowac jako peryskop bardziej, w sensie kompensacji lustrzanego odbicia -2 zwierciadła odbijajace w tej samej płaszczyźnie, ale w przeciwnych diagonalnie kierunkach. Tyle,że w Newtonie jedno ze zwierciadeł [główne] odbija 'na wprost', a nie diagonalnie. Ale efekt jest ten sam. Mój przykład służyłby lepiej do budowy swoistej kątówki prostującej obraz w refraktorze -wystarczy złożyć 2 katówki zwierciadlane jedna w druga pod katem prostym. Jeśli tylko w praktyce [mało prawdopodobne bez skrócenia tubusa] siegnęlibyśmy wyciagiem ogniska, mielibysmy 'ziemski' obraz. Z resztą pryzmaty dachowe katówek odwracajacych tak właśnie działaja, tylko tam odbywa sie to w 1 bloku szkła , wiec na krotszej drodze optycznej, no i wiązka dzielona jest na pół [kant dachu pryzmatu pośrodku toru optycznego], wiec wylot siedzi centralnie, a nie przesunięty w bok... Wracając do przykładu z peryskopem McArtiego, to zróbcie dodatkowy myślowy eksperyment, tzn. obróccie o 180st. jedno z luster peryskopu -wtedy nie będzie już zachowywał prostego obrazu, ale znów da lustrzanie odbity. Tak działa 1/2 pryzmatu porro spotykanego w lornetkach. 2 takie pryzmaty skrzyżowane prostopadle dają pryzmat prostujący [odwracajacy obraz] typu porro -zobaczcie sobie schematy lornetek porro-pryzmatycznych Pozdrawiam -Jarosław
  25. Sprawdzone empirycznie. Poza tym kiedyś też zrobiłem podobny błąd. Wyszło mi 'teoretycznie', że w Newtonie obraz będzie lustrznie odbity, plus obrócony jak w refraktorze, bo przeciez tu mamy 'na stałe' lusterko diagonalne. Zapomniałem tylko o fakcie,ze lustro wklesłe nie zachowuje się identycznie jak soczewka w refraktorze [która obraca obraz], bo jeszcze dochodzi efekt lustrzany w samym zwierciadle głównym, który kompensuje się z działaniem diagonala. Dlatego właściwe sformulowanie jest takie,że Newton odwraca [obraca] obraz tak samo jak refraktor bez kątówki. teoretycznie mozna to pokazać na schemacie biegu promieni [konstrukcja obrazu w geometrycznej optyce], ale pod warunkiem,że wykona sie taki teoretyczny test w 2, a nie w 1 płaszczyźnie... Pozdrawiam -Jarosław P.S. Uzupełnienie: obraz odbity lustrzanie w 2 prostopadłych płaszczyznach zostaje odwrócony tak jak w soczewce, czyli odpowiada obrotowi o 180st.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.