Skocz do zawartości

Jarek

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jarek

  1. Jarek

    NGC5128

    Z pewnością mają lepiej. Troche może im przeszkadzać piach z pustyń niesiony wiatrem . Jeździłem kiedyś troche po Turcji, w środkowej Anatolii [klimaty też trochę stepowo-pustynne] przeważnie piękne, bezchmurne niebo, tylko spore zapylenie nisko nad horyzontem, widać szczególnie, jak się na jakąś samotną górę wyczłapie, np. na jaki wygasły wulkan ze 3tyś. metrów Ale niebo może byc niesamowite, to fakt. Wracając do kwestii kolorów mgławic: one są prawdziwe, tylko jak Piotr napisał nasze oczy są za słabe by je dostrzec, nawet wzmocnione teleskopem, po ciemku widzimy wszystko szare i kropka. Inna sprawa, że "sztuczne" detektory mogą mieć różna charakterystykę widmową, więc na wyjściu możemy otrzymać nieco różne zabarwienie np. używając różnych klisz, inaczej naświetlając itp. Pozdrawiam -Jarosław
  2. Sprawa wygląda tak: Większość lornetek przewidziana do montażu na statywie ma z przodu na osi między połówkami zakryty klapką otwór z gwintem 1/4"-20 [1/4 cala, ten sam gwint w głowicach statywów foto tzw. mały gwint foto]. Jest on przeznaczony do złączki zwanej L-adapterem [z uwagi na kształt] która w górnym ramieniu ma śrubkę z tym gwintem, którą przykręcamy lornetkę. Dolne ramię stanowi stopkę, mocowaną do głowicy statywu, posiadającą otwór na ten sam gwint, analogicznie jak nasze aparaty fotograficzne. Stare rosyjskie lornetki i niektóre inne z klasy 50mm nie mają tego mocowania. W przypadku "rosjanek" oferowane były specjalne złączki z gwintem pod statyw i łapkami trzymającymi oś lornetki. W innym przypadku można wykonać coś w rodzaju imadła na jeden z tubusów lornetki lub zaciskowo montować ją na niewielkiej płycie mocowanej do statywu. Łatwo to zrobic samemu. Jedynym problemem jest wykonanie gwintu w otworze do mocowania na statyw. Odpowiedni gwintownik można dostać w centralach technicznych, ale rzadko i kosztuje pewnie ze 30 zł. Lepiej popytać w warsztatach mechanicznych, czy mają ten gwintownik -wtedy za grosze zrobią nam ten gwint. W razie robienia L-adaptera, potrzebna jeszcze będzie śrubka z tym gwintem, ale to przyszcz, bo zewnętrzny gwint robi sie po prostu na tokarce z odpowiednią nastawą [niektore mają tylko gwinty metryczne ] -to tylko kwestia znalezienia warsztatu. Ja miałem znajomego mechanika i zrobiłem sobie L- adapter z płaskownika Al 20x5mm, śrubke najlepiej z mosiądzu, powinna mieć duży łepek, żeby łatwo odkręcać -można np. przetoczyć z mosiężnej śruby M10 z 6-kątnym łbem. Płaskownik sam giąłem w imadle. Dla nas najlepiej, aby litera L była nieco rozwarta, wtedy oś lornetki bedzie wycelowana nieco w górę wzgledem głowicy statywu [przy jej wypoziomowaniu], a nie poziomo, jak w fabrycznych L-adapterach. Fabryczne złączki w Mediamarkt są bezczelnie drogie, chcą za to ok. 50 PLN, zdzierstwo!. Jak macie gdzie zrobic gwint, róbcie sami. Ale zawsze mozna kupić. Są czasem w sklepach foto z asortymentem lornetek. Pozdrawiam -Jarosław
  3. Ja wczoraj byłem za bardzo padnięty, by po nocy biegać po osiedlu, a i pogoda nie najlepsza, więc tylko wyciągnąłem rurę na balkon - widok nie był super rewelacyjny, ale czasem sie poprawiało. Czapa polarna dobrze widoczna, ciemne szczególy na tarczy dużo gorzej, chyba przy poprzednich próbach bywało lepiej. Nie wiem, jak z dzisiejszym wieczorem, pogoda wg. porannego ICM ma być lepsza. Ech, przydałby się paralaktyk... Nie mających teleskopu zachęcam nawet do zerknięcia przez lornetkę, wyraźnie widać, że Mars ma tarczę i nie jest to gwiazda... Niecały tydzień temu rozpoznałem go jeszcze na Islandii nisko nad horyzontem lornetką kompaktem 25mm - wisiał w takim miejscu, że chciałem się upewnić,że to nie latarnia morska ;D Pozdrawiam -Jarosław
  4. Jarek

    NGC5128

    Pewnie to jakaś urokliwa mgławica albo galaktyka czy jakaś ciekawa gromada, nie mam pod ręką atlasu ani programu, żeby sprawdzić. Ale musisz być świadom jednej rzeczy: tego typu obiekty NIE wyglądają w teleskopie tak, jak na zdjęciach, szczególnie nie ma co liczyć na kolory. Nasze oczy uzbrojone nawet w teleskop nie są w stanie pokazać tego samego, co klisze czy przetworniki elektroniczne [CCD, video] dysponujące długim czasem ekspozycji. Niektórych mgławic nie da się w ogóle dostrzec w teleskopie bez użycia specjalnych filtrów. Galaktyki spiralne strukturę ramion ujawniają dopiero w sporym sprzęcie średnicy rzędu pewnie 300mm i to w dobrych warunkach [np. góry]. To, co będziesz widział, będzie i w dużym, i w małym sprzęcie widoczne przeważnie jako mlecznobiała mgiełka. Ale np. o ile w lornetce gromada kulista M13 jest widoczna jako kulka waty, to w teleskopie można z niej wydobyć pojedyncze gwiazdy. Podobnie jest z niektórymi innymi obiektami, jest więc o co walczyc z tą wielkościa sprzętu, nie mówiąc o tym, że ze wzrostem kalibru naszej "armaty" rośnie tez ilość obiektów, które możemy namierzyć... Pozdrawiam -Jarosław
  5. Ja z uporem maniaka doradzę 10x50 zamiast 7x50 ;D. Pozdrawiam -Jarosław
  6. Nie wiem jak pozostałe, ale ta ostatnia to mi wygląda na chińską 25/40x100 lornetę wojskową, oferowaną [także w zmodyfikowanych wariantach] m. in. przez Oberwerk www.bigbinoculars.com Pozdrawiam -Jarosław
  7. Hmm, czasem robię wypady poza Lublin z niewielkim Newtonem 130mm na Dobsonie. Czasem też rzucam okiem z balkonu na planety, lub z trawnika niedaleko ZUS na Zana. W sobotę niestety bedę na Kudłaczach na pd. od Krakowa, jeśli dobrze pójdzie. Ale przy dobrej pogodzie można by się telefonicznie umówić na tej łączce pod ZUS któregoś dnia na Marsa albo Księżyc. Wypady poza miejskie na DS trochę trudniej zgrać, bo silniej uzależnione są od pogody, wolnego czasu i nocnomarkowej wytrzymałości Jeśli macie transport [tzn. samochód], spróbujcie się zaopatrzyć w lepszą lornetkę [10x50] i ruszyć gdzieś na południe od Lublina -Stary Las to praktycznie przedmieścia i łuna wściekła. Ja mam upatrzone miejsce w Prawiednikach, jest też świetna pozycja koło Wilkołaza, ale to już daleko, za to północne niebo też jest tam dostepne, bo w Prawiednikach od pólnocy nadal spora łuna... Pozdrawiam -Jarosław 0 600 155 653
  8. Tadek! To, że nie ma sprzętu uniwersalnego do DS i do planet nie oznacza, że jak kupisz np. refraktor 100mm, to już sobie nie pooglądasz np. gromad kulistych i galaktyk. Tyle tylko, że będzie je gorzej widać niż np. w 170-200mm Newtonie. Ale na pewno lepiej niż przez lornetkę... Zawsze też możesz zdecydować się na jakiś kompromis, typu np. Newton 150-170mm z ogniskową 1000-1200mm [ja myślę o takim wariancie za parę lat]. Jest to to jeszcze transportowalne, apertura już spora, więc i do planet, i do DS się nada. W Twoim przypadku, stawiałbym na refraktor 100mm f/10 z listy Oscara, tylko zastanowiłbym się nad tym Soligorem RT1000, bo on ma jednak mniejszą aperturę, bodaj 93mm, a to jednak pewna różnica in minus w stosunku do 100/102mm pozostałych... Pozdrawiam -Jarosław
  9. Chryste Panie!!! NIE PRÓBUJ ROZDZIELAĆ CIASNYCH UKŁADÓW POWÓJNYCH PRZEZ OTWARTE OKNO!!!!! W ogóle prowadzenie jakichkolwiek obserwacji w ten sposób to absurd!!! A na balkonie to lepiej pamiętać o zamknięciu drzwi za sobą. Wiesz, kiedyś taką małą lunetka "ornitologiczną" 20-60x60 przez otwarte okno kuchni, na dokładkę w zimie, "obserwowałem" Jowisza i Saturna. Przy 60x nie to że obraz drgał, tylko Jowisz tańczył w polu widzenia jak baletnica. Nawet latem bedziesz miał spore turbulencje, nawet przy zamknietych drzwiach na balkonie - popatrz sobie np. na Księżyc przy 130x i zobacz, jak obraz faluje, jakbyś patrzył przez płynącą wodę. Na epsilony i Cassiniego to niestety na świeże powietrze trzeba i nie mam na myśli balkonu... Tylko meneli w dresach strach po nocy na osiedlu... Pozdrawiam -Jarosław
  10. Pytanko:Kto będzie w weekend 29-31VIII? Wybieram sie właśnie wtedy, biorę tylko lornetki, bo jadę pociągiem/PKS. Mam nadzieje, że ktoś będzie ze sprzętem grubszego kalibru... Pozdrawiam -Jarosław
  11. DS to żargonowy skrót od Deep Space Objects, czyli obikety głębokiego [dalekiego] nieba - galaktyki, gromady gwiazd, mgławice. Zwykle dolicza się do tego obiekty o podobnej charakterystyce obserwacyjnej, jak komety. Większość z nich -ALE NIE WSZYSTKIE!- jest dośc trudna do obserwacji i wymaga sprzętu o dużej aperturze [średnicy] pod ciemnym niebem. M57 jest przykładem tzw. mgławicy planetarnej - zobacz w książce co to, albo znajdź w necie - nie chcę tu pisać encyklopedii. Sprawa montażu - jest niebanalna i wiąże sięmocno z Twoimi preferencjami. Skoro są to obserwacje planet, zdecydowanie doradzałbym paralaktyczny - refraktory z reguły występują na takim. Dobson [ja sam mam taki] jest wygodny w użyciu do DS, gdzie nie stosujemy dużych powiększeń, jak do planet. Pełna wygoda na Dobsonie to dla mojej rury do 100x, spokojnie ok. 130x, a już od 150x w górę jest to walka o byt ;D. W Twoim zasięgu cenowym jest na pewno refraktor 100mm - powinien dawać dobre obrazy planet. Mógłbyś też rozważyć Newtona 150-170mm ale raczej nie krótkoogniskowego [takiego jak np. 150/750 -to sprzęt do DS] bo cieżko będzie uzyskać powiekszenia do planet bez Barlowa, a i jakośc obrazu przy dużym powiększeniu nie musi byc najlepsza. Niektórzy chwalą sobie długie Newtony f/10 z ogniskowymi rzędu 1.5m do tych celów. Tylko to b. długie, cięzkie i niewygodne rury. Z drugiej strony, na planetach swiat astro sie nie kończy i mam nadzieję,że to szybko odkryjesz. Pozdrawiam -Jarosław
  12. Witam! Jeśli Saturn był nisko, no to faktycznie, zwłaszcza przy niespokojnej atmosferze, szanse na Cassiniego małe. Odradzam obserwacje balkonowe, jeśli chcesz "wyciągnąć" maksimum drobnych detali na planetach, przy dużym powiekszeniu. Ja oczywiście też obserwuję często z balkonu, dla wygody. Ale z ograniczeniami trzeba sie liczyć. Następna sprawa: jaki montaż ma ten teleskop? Jeśli to Dobson, to b. utrudnia to pracę z b. dużymi powiększeniami, przekonałem się właśnie na epsilonach lutni i przerwie Cassiniego, która udało mi się dostrzec [130mm f/5], ale póki nie sprawdziłem ze zdjęciem, nie wiedziałem, czy to nie drgania obrazu po prostu... Powyżej 130x w Dobsonie z okularem typu Plossl czas przebywania obiektu w centrum pola widzenia jest dość krótki, a przecież po każdej korekcie ustawienia tubusa [ręczne prowadzenie tubusa w dwóch osiach] wprowadzamy drgania, które muszą zgasnąć. Do tego przy światłosilnym teleskopie [to zarówno mój, jak i Twój przypadek] ostrość się zmienia w polu widzenia, na krawędzi jest już słaba. W połączeniu z tym co wyżej jest to naprawdę praktyczny problem i radzenie sobie z tym wymaga sporej wprawy i cierpliwości. W dodatku teleskopy o dużej aperturze są bardziej czułe na efekty seeingu [związane z turbulencjami atmosfery]. Twoje problemy z epsilonami i Saturnem wygladają mi zatem dziwnie znajomo... Nie przejmuj się, próbuj dalej, mozliwie w optymalnych warunkach. Za ktorymś razem Ci się uda. Pozdrawiam -Jarosław
  13. Jarek

    Filtr słoneczny

    Rany, Bartku, wy... ten okularowy filtr co rychlej! Tam naprawdę jest absorbowana spora moc cieplna, a szkło nie najlepiej znosi nierównomierne rozgrzewanie [zwłaszcza ściśnięte w oprawie metalowej]. Ja bym sie bał takie cóś wsadzić w 60mm lunetkę, a ty masz 200mm apertury! Swoją drogą dziwi mnie, że tego filtra jesacze szlag nie trafił... Może to jakieś specjalne szkło żaroodporne, ale głowę dam,że jego właściwości będą się zmieniać w czasie i kiedyś będzie nieszczęście... Pozdrawiam -Jarosław
  14. To nie tak, 10x50 zawsze warto zamontować na statywie, jeśli mamy go pod ręką [ z jednym wyjątkiem -zastosowanie lornetki jako wstępny, szybki szukacz do współpracy z telepem]. Tylko nie zawsze od razu mamy statyw, zaczynając karierę astro, poza tym nie zabierzemy statywu na wycieczkę w góry z plecakiem chociażby. I to jest właśnie zaleta 10x50 w stosunku do wiekszych lornet, że mamy taką opcję ręcznej obserwacji, ale ze statywem na ogól jest lepiej. Nie warto jednak kupić małego statywiku, który może nam nie wystarczyć nawet pod taki sprzęt. Tdrk, jeśli nie masz na porządny statyw, to zaciśnij zęby i uzbieraj jeszcze trochę, a kup coś porządnego -żadne tam 150cm na cienkich 20-25mm nózkach, tylko porządny statyw 167-185cm po rozłożeniu. I basta! Na razie możesz zawsze obserwować z podparcia - to sporo pomaga. Ja tak bawiłem się przez rok z 15x60 wagi 1.2kg, opierając łokcie o dach samochodu... Miałem dwa malutkie statywiki - jeden mnistatyw od lunetki ornitologicznej, bardzo fajny z resztą i dziadowski statyw foto na cienkich nóżkach wysokości chyba 130cm, taki za 100-150zł. Efekt był tak marny, że szybko przestałem go używać i obserwowałem z podparcia. Najczęściej używałem go jako ministatywu, znów na dachu samochodu, ale w tej roli był mało wygodny. Całkowicie rozłożony był po prostu za niski i wiotki, nawet siedząc na niziuteńkim stołeczku. W tej wersji wykorzystałem go praktycznie raz [a i to dolny segment nóżek częściowo wsunięty dla poprawy stabilności], siedząc na karimacie tyłkiem w mokrej trawie [potworna rosa] w górach koło Komańczy, polując na kometę w pierwszą lipcowa noc jakieś parę lat temu. Absolutnie odradzam takie manewry. statyw musi byc na tyle wysoki, by po wysunięciu głowicy dało sie pod nim siedzieć wygodnie na jakimś składanym stołeczku. Poza tym, jak kupisz jakies małe badziewie, to co zrobisz, jak kupisz większą lornetkę niż te 50mm? Nie wywalaj kasy na byle co, statyw jak kupować to porządny. Unikniesz sprawdzania słuszności tego co wyżej na własnej skórze, co niestety czynił niżej podpisany. Inna, że mój pierwszy statyw był jeszcze "odziedziczony" z fazy eksperymentów sprzetowych typu lunetka Turist i lunetka ornitologiczna 20-60x60, ale to juz inna bajka. Z resztą do dzisiaj zabieram go czasem w góry na bardziej "stacjonarne" imprezy lub gdy wiem, że na niebie coś ciekawego, bo mieści sie w karimacie i mało waży. Mój nowy Velbon jest ciut za cięzki, by go tachać w plecaku po wertepach, używam go w polu pod miastem i na balkonie. Pozdrawiam -Jarosław
  15. Tak... numerologia to piękna rzecz... ;D ;D Tylko że tak można ze wszystkim. W zasadzie dla każdego wydarzenia, zjawiska lub rzeczy można podać takie "niezwykłe" zbieżności/zależności. To niezła zabawa, o ile ktoś nie traktuje tego serio -identycznie jak w przypadku horoskopów. W XIX stuleciu "hitem" była piramidomania, doszukiwano się niesamowitych rzeczy w kształtach i wymiarach egipskich piramid. Akurat trwały spory zwolenników zachowania w Anglii systemu calowego miar ze zwolennikami przyjęcia systemu metrycznego. Wśród argumentów były i takie, że jakoby wymiar cala jest zakodowany w wewnętrznych rozmiarach piramidy Cheopsa! W te bzdury angażowali się z resztą całkiem poważni ludzie, zasłużeni nawet w dziedzinie egiptologii, ale to już inna sprawa... oprócz nich był oczywiście również cały legion hochsztaplerów -jeden został przyłapany, jak we wnętrzu jednej z komór przypiłowywał ów "wzorzec" cala do dokładniejszych wymiarów... Pozdrawiam -Jarosław
  16. Andrzeju, nie zgodzę sie do końca z Tobą. Tak się składa,że miałem okazje zorganizować małe astro-party zaćmieniowe na dachu wieżowca nad ranem 31maja i w akcji była właśnie 10x50 plus Dobson 130mm i powiem Ci, że komfort obserwacji lornetkę był większy, widok w obu sprzętach cieszył się nie tylko moim uznaniem... Oczywiście, w telepie było więcej szczególów, ale mimo wszystko... Co wieksze grupy plam słonecznych wychodziły w lornetce, a jakże. Oczywiście, lepiej filtr założyć na lornetę o dużym powiększeniu, 20x60 lub nawet 26x70 [tu na pewno przyznasz mi rację ;)], ale autor pytania akurat ma 10x50 -moim zdaniem nawet na taki sprzet warto zrobić filtr. Nie udało mi się znaleźć przed zaćmieniem materiału na oprawe dla mojej 15x60, trochę szkoda. Ale 50-tka spisała sie na medal. Pozdrawiam -Jarosław
  17. Aha, jeszcze parę rzeczy: statyw kosztował 300zł w promocji [MM, Lublin], widziałem większe za 400zł. Oczywiście mowa o tych aluminiowych. Spróbuj dostać coś w komisie czasem trafiają się drewniane] lub na giełdzie, albo ściągnąć z Krakowa. Łukaszu, skopiuj jeśli możesz ten opis oprawy do filtra i daj na ATM w teleskopy.pl, bo ja już tego obiecanego większego opisu z rysunkiem chyba nie sklecę... A tak może się komuś przyda... Pozdrawiam -Jarosław
  18. Mam Ci ja i lornetkę [10x50], i statyw, i filtry... Mogę więc coś doradzić: Statyw - minimum to 167cm po rozłożeniu, lepszy byłby wiekszy. Ten mój to Velbon D700, dość ciężki 2.8kg nogi o przekroju 30mm 3-segmentowe, długość po złożeniu 72cm. Jeszcze da się to przytroczyć do plecaka. Wprawdzie w naszych warunkach statyw do obserwacji Słońca nie musi byc tak wysoki jak do innych obserwacji, bo Słońce u nas w zenicie nie bywa , ale nikt nie będzie wyrzucał kasy na dwa statywy . Filtry -ja też mam z folii Baadera z A. Nie musisz robić filtru na całą aperturę, możesz zmniejszyć spokojnie o 25%. Kwestia ramek -znalazłem funkcjonalny sposób montażu, miałem nawet przesłać opis na teleskopy.pl, ale nigdy nie miałem czasu skończyć, siedzi to z resztą teraz w innym kompie, z którego rzadko korzystam. Oto skrócony opis: Bierzemy dwa pojemniki cylindryczne odp. średnicy z denkiem - rewelacyjne są plastikowe kubki, mogą być puszki do kabli elektrycznych, jeśli znajdziesz takie bez dziur i odp. średnicy. Wycinasz otwór w denku na docelową aperturę, wycinasz z jakiegoś tworzywa krążek [lepiej dwa] pasujący ciasno do wnętrza pojemnika, również z otworem odpowiadającym wybranej aperturze filtra i przyklejasz do niego filtr foliowy [albo miedzy dwa krążki]. Całośc przyklejasz od środka do denka pojemnika. Teraz mocowanie do lornetki: wykorzystujesz fakt, że tubusy lornetek 50-tek są niemal zawsze stożkowe. Wycinasz dwie szczeliny po bokach pojemnika stanowiącego oprawę. Najlepiej wywiercić 4 otwory na krzyż po bokach i połączyć wycieciem po dwa. Bierzesz gumkę tekstylną okragłą w oplocie [taką ze ściagacza od kurtki -do dostania w każdej pasmanterii, w żadnym razie gumki recepturki, mogą pękać, niebezpieczne!!!] Zakładasz kółko z takiej mocnej gumy na oprawę filtra, zakładasz oprawę na tubus lornetki, przesuwasz gumę tak, aby weszła w szczeliny i zacisnęła sie na tubusie lornetki. Jeśli dopasujesz odpowiednio gumę, szczeliny -to bez problemu możesz zakładac i zdejmować taką oprawę z lornetki. Tego typu mocowanie jest wielorazowego użytku, pewne, niezależy od tolerancji wymiarów, jak wszelkie mocowania na wcisk, łatwiej dobrać pojemnik na oprawę itp. Aha, jeszcze jedno - wklejanie folii na osobny krążek, a potem do głównej oprawy, ma kilka zalet: zabezpieczasz się przed częściowym prześwitywaniem światła przez obudowę, jesli użyłeś białego tworzywa [które nie jest 100% nieprzezroczyste] i filtru o zmniejszonej aperturze, użycie wewnetrznych podkładek zabezpiecza folię przed uszkodzeniem [przetarciem], np. przez obudowę lornetki. Pozdrawiam -Jarosław
  19. Jarek

    Mam pytanko

    Podświetlenie to akurat najmniejszy problem. Wystarczy np. diodę LED umieścić z boku krzyża, osłoniętą tak, aby jej światło nie padało bezpośrednio nam do oka. To, co trafi na nitki krzyża pozwoli nam po odbiciu z rozproszeniem dojrzeć jego zarys. Aby uzyskać równomierne oświetlenie, można umieścić symetrycznie dwie diody... Krzyż nie musi być na płytce. Pozdrawiam -Jarosław
  20. Nie jestem specem od optyki, ale rzeczywiście filtry wąskopasmowe wykonuje się jako filtry interferencyjne dokładnie tak, jak w opisie Janusza. Twoje pytanie o filtry na podczerwień sugeruje natomiast, ze może chodzi Ci o filtr odcinający [np. podczerwień od zakresu widzialnego przy CCD] Takie filtry mogą działać również na zasadzie pochlaniania określonego zakresu długości fali przez dany materiał [filtr absopcyjny]. Trudno mi podać jakieś konkretne rozwiązanie tzn. materiał w tym przypadku. Trzeba by poszperać w katalogach materiałow optycznych i posprawdzać zakresy transmisji... Zaletą takiego filtru jest na ogól niska cena, o ile materiał nie jest drogi. Filtry interferencyjne są kosztowne z powodu technologii... Pozdrawiam -Jarosław
  21. Zatem, czy w weekend 30/31 VIII siedzicie na Kudłaczach? Bo ja przylatuję z Islandii 22 VIII wieczorem i weekend 23/24 mam już raczej z głowy. Jeśli przyjadę, to 29-tego wieczorem, z namiotem i lornetką [albo dwiema]. Pozdrawiam -Jarosław
  22. Jarek

    Mam pytanko

    Ludzie, nie wiem, czemu upieracie się przy krzyżu na szkle [mówimy o rozwiązaniach klasy zrób to sam]. to zawsze będzie trudno zrobić i pozostanie problem odblasków/strat swiatła. Myślę, że krzyż z drutu/nitek/światłowodu itp. przyklejony do przesłony polowej okularu bdzie zawsze prostszy do wykonania niż jakieś szybki czy plexi. W przypadku prowadzenia tylko grubość jest problemem, ale z tym można sobie łatwo poradzić. Dla zrobienia podświetlenia nie ma żadnego znaczenia, czy krzyż jest na szkle, czy "wisi" w powietrzu. Jeśli chodzi o inne materiały, to ktoś proponował światłowód, mnie przez skojarzenie przychodzi do głowy włókno szklane z mat lub tkanin do laminowania [do robienia laminatu w szkutnictwie i modelarstwie]. Takie włókienko jest cieniutkie jak włos i wytrymałe, tylko moze być kruche. Ja bym obstawiał zatem drut, jako najbardziej wytrzymały materiał, dający się wycienić. Zamiast miedziaka można by użyć stalowego drutu, np. wypleść z cienkiej linki stalowej [do dostania np. w Obi lub innych marketach budowlanych] i pocienić przez trawienie elektrolityczne domowym sposobem. Można by zejść z grubością jeszcze niżej niż z miedzianym drutem z transformatora. Niżej podaję dokładny przepis [nie sprawdzałem TEJ wersji w praktyce, ale robiłem PODOBNE rzeczy] na trawienie druciku: 1) bierzemy drut, przewlekamy go przez dziurki [zrobione szpilką] w bokach plastikowego naczynka/pudełka 2) bapinamy drut, otwory uszczelniamy klejem wodoodpornym 3) z blaszki wygiętej w rynienkę robimy drugą elektrodę 4) umieszczamy ją wokół naszego drutu w naczyniu, zalewamy np. roztworem soli lub innego elektrolitu, warto dodać gliceryny 5) podłączamy mały zasilacz na kilka wolt [taki wtyczkowy do dostania na targu za 10-15zł], plus łączymy z naszym drucikiem, minus z blaszką, w szereg dajemy jakiś mały opornik, najlepiej regulowany dla ograniczenia prądu i trawimy Uwaga! prąd powinien być mały, pewnie rzędu maks. 20-100 miliamper albo mniej, szczególnie pod koniec, bo inaczej spalimy drucik, nawet zanurzony w roztworze, poza tym drut nie będzie się trawił równomiernie. Całość nie powinna się zbytnio grzać, najlepiej jako opornika regulowanego użyć odpowiednio dobranego potencjometru. Pozdrawiam -Jarosław
  23. Zapiski... Jeśli chce ktoś bawić sie w poważne obserwcje, przydatne zawodowcom, no to sprawa jasna. W przypadku "oglądaczy pospolitych", jak ja nie ma sensu traktować tego jako rzecz niezbędną ani próbować na siłę. Myślę raczej, że zalecanie tego ma sens w przypadkach, kedy jest to użyteczne ze względów samoedukacyjnych, np. przy nauce astrofotografii lub techniki obserwacji itp. albo dla celów senstymentalnych. O ile np. za 25 lat będę pamiętał na pewno, że w '99-tym widziałem całkowite zaćmienie, a częściowe z tego roku od biedy odtworzę w oparciu o jakieś materiały w necie lub z kalendarzy, to już teraz ma problem z ustaleniem, jaką kometę widziałem 1 lipca nad ranem w roku...['00? '99?] z Jawornika k/ Rzepedzi swoją świeżo zakupioną lornetką -pamiętam wszystkie szczegóły, nawet pogodę i co jeszcze było widać, za wyjątkiem najważniejszych ;D . A była to pierwsza kometa zaobserwowana od momentu mojego poważnego startu w astronomię, pomijam tu Hyakutake i Hale-Boppa, ogladane gołym okiem lub "wynalazkami" typu Turist3. A było to zaledwie 3 lata temu!! Dlatego dojrzewam stopniowo do zrobienia sobie archiwum obserwacyjnego, nim wszystko pozapominam - tak ku pamięci... pozdrawiam -Jarosław P.S. Wczoraj w nocy po raz pierwszy od dłuższego czasu pojechałem nocą w pole -no i mam straty w sprzęcie > Trzasnął mi mój stołek obserwacyjny [składak z plastiku] i zbierałem 4 litery z trawy...
  24. Jarek

    Mam pytanko

    Ja z "braku laku" krzyż w szukaczu zrobiłem z najcieńszej nici poliestrowej [nie bawełnianej, by nie reagowała na wilgoć] skutkiem tego krzyż jest dość gruby [widzę dwie piękne liny okrętowe, no, może raczej sznurki ], ale bez przesady. Jest za to b. wyraźnie widoczny w każdych warunkach i nie wymaga podświetlania. W szukaczu jest to OK., w okularze do prowadzenia może być dyskusyjne. Chociaż z tego, co czytałem, prowadzi sie i tak po rozogniskowanym obrazie gwiazdy "celowniczej". Jeśli ktoś chce cieńszy krzyż, to może lepsze efekty da drut nawojowy 0.15mm. Można by go trochę oczyścić z emalii izolacyjnej i podtrawić, np. elektrolizą - banalne w domowych warunkach, wystarczy mały prostownik albo zasilacz i troche wody z solą... Pozdrawiam -Jarosław
  25. A nie lepiej zamiast kopuły zrobić "kanciastą" nadbudówkę o konstrukcji szkieletowej, z otwieraną połacią dachu, na obrotowej podstawie oczywiście? Nie jestem budowlańcem, ale na zdrowy rozum technologicznie to jest 100x łatwiejsze... Pozdrawiam -Jarosław
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.