Astronomia w połączeniu z fizyką to niestety totalna pomyłka. O ile jeszcze założenie programowe są w miarę ambitne, to w praktyce wychodzi to o wiele gorzej. Często jest to wina nauczycieli starej daty, którzy niestety nie mają pojęcia o współczesnej astronomii, a większości tematów astrofizyki sami nie do końca rozumieją. W tej dziedzinie trzeba być non-stop na bieżąco, czytać fachową literaturę, dokształcać się - a spora część nauczycieli zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy.
Ale spójrzmy na sprawę realnie, od strony przecietnego ucznia LO. Przez jakże wspaniały pomysł zreformowania polskiego szkolnictwa z 4 lat nauki zostały tylko 3. A zakres materiału jest ten sam co dawniej! Upycha się więc materiał jak popadnie, uczciów obciąża się nadmierną ilością godzin spędzonych w szkole oraz kupą materiału do zakucia. Wszystko po to, aby zdążyć przed dumnie ogłaszaną "Nową Maturą". Nawet, gdy jakiś ambitny nauczyciel chciałby zajęcia poprowadzić w sposób orginalny i niekonwencjonalny, to i tak zazwyczaj nie starcza mu na to czasu. Gdyby więc dołożyć do tego jeszcze jeden dodatkowy przedmiot, to wątpię, aby którykolwiek uczeń wam podziękował. I tak już humaniści kwiczą, bo muszą zakuwać wielomiany, a ścisłe umysły burzą się, gdy każe im się znać na wylot każdą lekturę. Sama astronomia też skorzysta na nie-byciu przedmiotem szkolnym - przynajmniej nikt nie będzie na nią klnąć 8)