Skocz do zawartości

Celestron SkyScout – pierwsze wrażenia


Merak

Rekomendowane odpowiedzi

O tej zabawce można się dowiedzieć prawie wszystkiego z internetu. Ponieważ jednak „prawie” robi wielką różnicę, postanowiłem coś skrobnąć na temat Scouta, mimo że jak na razie używałem go tylko dwukrotnie. Tem bardziej że ludziska już o tem gadajom...

 

SkyScouta dostałem następnego dnia po zamówieniu w D.O. Oczywiście był b. dobrze zapakowany. Po wyjęciu z pudełek ukazało się dość eleganckie etui przenośne zawierające gadżet nieco większy niż się spodziewałem, coś jakby kamerkę cyfrową, oraz słuchawki-wisienki i kabel USB.

Korpus urządzenia jest pokryty gumopodobnym tworzywem zapobiegającym wyślizgiwaniu się z ręki. Zamiast sprawdzonego w kamerach wygodnego uchwytu dodano zwykłą pętelkę jak do aparatu kompaktowego, komórki czy pen-drive’a (tylko odp. większą). Dwie bateryjki AA (trzeba mieć własne) należy włożyć w dołączone specjalne gilzy i włożyć do przedziału zasilania.

 

SkySkout oferuje nast. funkcjonalności:

1) identyfikacja „nieznanego” obiektu wskazanego przez użytkownika na niebie;

2) lokalizacja na niebie obiektu wybranego przez użytkownika z dostępnych list obiektów

(w tym listy dopasowanej do daty i miejsca obserwacji -Tonight Highlights);

3) informacje nt. wybranego obiektu: opis ogólny (tekst lub nagranie do odsłuchania) oraz podst. dane naukowe (tekst) – wszystko w języku „language”;

4) kurs astronomii popularnej w rozbiciu na rozdziały do odsłuchania;

5) dodatkowe info (help, współrzędne miejsca i data z GPS, lokalizacja satelitów GPS).

Wybór wszystkich funkcji dostępny jest z menu, a do najważniejszych opcji mamy także klawisze skrótów (Identify, Locate, GPS, Help). Możemy regulować jasność wyświetlacza oraz głośność odtwarzacza. Dołączono płytkę CD z instrukcją (obszerniejszą niż w drukowanej broszurce) i być może jakimś oprogramowaniem (jeszcze nie sprawdzałem). W każdym razie przewidziano możliwość uzupełniania bazy danych (jest ok. 6K obiektów na start) oraz aktualizacji oprogramowania.

 

Zabawę zaczynamy od wyjścia na dwór, z dala od obiektów zakłócających (trafo, auta). Po włączeniu urządzenie przez dłuższą chwilę fiksuje sygnał z satelity GPS, pokazując postęp na wyświetlaczu. O sukcesie informuje wyświetlając współrzędne miejsca obserwacji.

 

Droga optyczna przyrządu jest typu „one-power”. To po prostu przelot przez oś urządzenia zamknięty z obu stron „szybkami” z tworzywa. Na szybkach wygrawerowano podświetlane pierścienie celownicze, które podczas użycia należy nałożyć na siebie aby zapewnić kolimację oka z osią przyrządu.

 

W rezultacie przez SS widać mniej niż gołym okiem – w wizjerze widać jedną, wybraną gwiazdę (musi być trochę jaśniejsza niż limit widoczności okiem nieuzbrojonym) i nic więcej. Rolę tła spełnia niebo. Trzeba przyznać, że dość łatwo jest nasunąć Scouta na wybraną gwiazdę na niebie, tak aby ta znalazła się w wizjerze (opcja Identyfy). I odwrotnie, po odszukaniu obiektu dość łatwo jest odsunąć Skouta sprzed oczu, pozostawiając wzrok wbity w punkt wskazany przez przyrząd (opcja Locate). Ogólnie więc celuje się oraz odszukuje obiekty dość łatwo, choć słabsze gwiazdki mogą sprawić trochę kłopotów.

 

 

Opcja IDENTIFY

Po nacelowaniu przyrządu na obiekt należy potwierdzić wybór przyciskiem celu. Przyrząd rozpoznaje tylko z pewnym prawdopodobieństwem <1, więc wynikiem rozpoznania jest lista wyboru obiektów uszeregowana w kolejności malejącego prawdopodobieństwa. Dla uproszczenia „rozpoznanym obiektem” będziemy tu nazywać pierwszy obiekt na liście wynikowej, domyślnie podświetlony. Teraz możemy wybrać czy chcemy posłuchać info nt. obiektu (jeśli jest dostępne nagranie) czy też poczytać na jego temat (opis ogólny albo podstawowe dane naukowe).

 

Czytanie może sprawić trochę kłopotu przez słabą czytelność wyświetlacza. Obraz wyświetlacza jest stabilny i nawet nieźle się skroluje, ale fonty są małe, cienkie i szaro-fioletowe na agresywnie purpurowym tle. Takie napisy z natury rzeczy są raczej słabo widoczne.

 

Najjaśniejsze planety i gwiazdy SkyScout rozpoznaje łatwo i bezbłędnie. Ale nie zawsze jest tak różowo. Przy tej opcji kłopot jest taki, że urządzenie zdaje się mieć wbudowaną „sztuczną inteligencję” (naturalną głupotę?) w stylu Microsoft, tzn. zamiast działać zgodnie z oczekiwaniami (pokazywać to na co celujemy) stara się nas uszczęśliwić na siłę. Projektanci założyli prawdopodobnie, że użytkownik jest średnio kumaty i bez względu na co nakierowany jest przyrząd, chodzi pewnie o najbliższą jasną gwiazdę. Praktycznie więc opcja Identify nadaje się tylko do gwiazd i to tych znaczniejszych.

 

Przykład: Niezależnie od tego czy wskazywałem zetę, deltę czy epsilon Cephei (oddzielone od siebie o jakieś dobre 2*) SkyScout rozpoznawał zawsze zetę. Co dziwniejsze dało się go zgwałcić do pokazania delty, ale musiałem celować gdzieś w gwiazdkę w połowie drogi między zetą a Caph (w Kasjopei), tj. dobre 3-4 stopnie poniżej delty. Nie wiem co to ma być? Podobnie, nie udało mi się wcelować w M13 - SS zawsze rozpoznawał jakąś pobliską gwiazdę.

 

Opcja LOCATE

Mimo ww. kłopotów, SS na ogół poprawnie działał „w drugą stronę”, tj. lokalizował wybrane z listy obiekty, np. na deltę Cefeusza. Co do obiektów messierowskich jak np. M13, M31 itp., jedyne co mogę stwierdzić to tyle, że zgrubnie wskazywał je poprawnie, gdyż tych obiektów nie sposób dostrzec na jasnym niebie (lato, okolice Wawy) gołym okiem ani przez SS. Wskazywanie odbywa się przez wyświetlanie strzałek wskazujących właściwy kierunek przesuwania przyrządu oraz sygnalizację znalezionego celu miganiem wszystkich strzałek.

 

Kłopot z tą opcją polega na tym, że kolimacja za pomocą świecących pierścieni jest mało precyzyjna (pierścienie są dość blisko siebie i a ich linie świecące trochę grube i rozmyte). Dlatego mimo sygnału sukcesu (znalezienia celu) możemy w pierwszej chwili zobaczyć tylko czarne niebo w wizjerze. Ale spokojnie, trzeba wtedy minimalnie zmienić kąt widzenia i coś tam powinno się pokazać. Jeśli tym czymś jest gwiazda, to ją zobaczymy, ale jeśli to obiekt DS to raczej nie.

Wskazałem też na sputnik, który wszedł mi w drogę, ale SS nie chciał go rozpoznać – jak zwykle zaproponował jakąś pobliską gwiazdkę :)

 

Opcje informacyjne

Informacja ogólna nie jest przeładowana – parę zdań nt., jakieś charakterystyczne rysy czy ciekawostki, pochodzenie nazwy, czasem obrazowe dane o jasności lub wielkości gwiazdy. Tyle ile można strawić w warunkach polowych. W informacji naukowej są podstawowe dane o wielkości, jasności i aktualnych współrzędnych – także dla planet.

 

ZALETY

Celestron dał nam narzędzie, w które możemy się uzbroić stojąc samotnie przed ogromem i bogactwem nocnego nieba. Wówczas można się naprawdę poczuć małym, zagubionym i przytłoczonym ogromem nieba gwiaździstego. Można oczywiście uzbroić się w mapy i atlasy, ale moim zdaniem te najlepiej się sprawdzają na biurku przy lampce. Wygoda korzystania ze SS jest nieporównywalna z niczym... No może tylko z napędem z GoTo i GPS :).

Przy czym SS ze swoimi 6 tys. obiektów i małym wizjerem one-power nie podważa w niczym przydatności map nieba (nadal trzeba je mieć) ani znajomości nieba (jest b. wskazana przy korzystaniu ze SS).

 

SS to pewnego rodzaj przenośnego „planetarium”, w którym wykorzystano niebo jako część główną, zwykle wymagająca sklepionej budowli. Oczywiście to „planetarium” może działać tylko podczas pogody. Pokaz nieba można oprzeć na liście Tonight Highlights.

Znakomitym uzupełnieniem pokazu będzie GLP (Green Laser Pointer), bo to jedyne, niewątpliwe i przekonywające zastosowanie tego ustrojstwa jakie znalazłem. Możliwość precyzyjnego wskazania gwiazdy innym osobom, nawet licznej ich grupie daje tylko GLP. Może on też pomóc w nacelowywaniu SS na gwiazdę słabą lub położoną blisko innych gwiazd – można wtedy oprzeć GLP pewnie np, na udzie i wskazać właściwą gwiazdę, a potem nakierować SS po promieniu, jak po sznurku, do samego końca, tj. do gwiazdki.

 

WADY

Ilość możliwych udoskonaleń wydaje mi się ogromna, a niektóre nie wymagają wielkich nakładów i aż się proszą....

 

1) Jaki sens ma wskazywanie obiektów niewidocznych przez ten przyrząd jak np. obiekty DS? Pewien sens oczywiście ma, bo potem możemy spróbować znaleźć taki obiekt np. lornetką, wiedząc zgrubnie w jakim obszarze go szukać. Jednak czy nie lepiej byłoby, aby droga optyczna przyrządu odpowiadała szukaczowi 6x30 lub 9x50? Tylko błagam, bez obrotów i odbić! Wtedy masę obiektów messierowskich moglibyśmy zobaczyć po zlokalizowaniu. Takiego rozwiązania zresztą się spodziewałem, zanim zadałem w D.O. pytania o szczegóły. Odpowiedź rozwiała moje nadzieje, ale mimo to ciekawość zwyciężyła i stąd ta recenzja :)

Przydałoby się też bardziej precyzyjne celowanie, np. krzyże włoskowej grubości, bardziej oddalone od siebie wzdłuż osi urządzenia.

 

2) Obawiam się że wyświetlacz tego przyrządu (tak jak większości telefonów komórkowych i innych urządzeń) został zoptymalizowany nie na ludzi o przeciętnym wzroku, ale o idealnym. Warto przypomnieć, że nawet osoby chlubiące się idealnym wzrokiem w młodości, z czasem tracą ten powód do dumy. Kompletne nie liczenie się z użytkownikami o niedoskonałym wzroku jest jednym z tych niezrozumiałych i denerwujących absurdów masowego rynku, jak np. dodawanie wszędzie za krótkich kabli elektrycznych i pasków do noszenia. Ale ja nigdy nie maiłem złudzeń że istnieje coś takiego jak „rynek klienta” - rynek zawsze należał do sprzedawcy. Ale ad rem, wystarczyłoby chyba powiększyć fonty (nie muszę widzieć naraz np. 5 linii nieczytelnego tekstu, wolałbym 4 linie czytelne) oraz nadać im czarny kolor.

 

Żeby uciec trochę od subiektywności mojej oceny i umożliwić czytelnikowi własną ocenę przydatności SkyScouta pod nocnym niebem, scharakteryzuję krótko mój wzrok oraz skalę moich problemów z wyświetlaczem SkyScouta.

Ja mam jedno oko astygmatyczne od urodzenia, drugie oko było kiedyś całkiem sprawne, ale teraz używam okularów do czytania. Żeby swobodnie i bez wysiłku czytać z wyświetlacza SkyScouta patrzę jednocześnie przez okulary oraz lupę (duża średnica – widzę cały wyświetlacz, małe powiększenie x2). Patrząc na niebo lub przez okular nie potrzebuję żadnych pomocy więc odkładam lupę na bok, a okulary odsuwam nad czoło. To trochę to niewygodne, ale daje się tak pracować a z wyświetlacza SS mogę wówczas czytać komfortowo i bez wysiłku.

 

Baterie. SS po prostu pożera energię i wątpię aby baterie wystarczyły na jedną całą noc. Jeśli jednak mają starczyć na dłużej to 1) zapomnijmy o odsłuchiwaniu nagrań, 2) jasność wyświetlacza powinna być nastawiona najwyżej do połowy skali. Takie ustawienie jest optymalne, bo wbrew pozorom wyświetlacz nie traci już wiele więcej na czytelności, za to konsumpcja prądu maleje, a dodatkowo pierścienie celownicze świecą też słabiej i nie przyćmiewają słabszych gwiazd.

 

3) Odsłuchiwanie lekcji. Teoretycznie moglibyśmy słuchać popularnych wkładów astronomii w domu, ale projektanci założyli że z SS powinniśmy korzystać na dworze :) Pomijając szybkie zużycie baterii, przyrząd po włączeniu nie pyta o planowany sposób użycia tylko od razu próbuje automatycznie i do skutku łączyć się z satelitą, co we wnętrzu budynku raczej się nie uda. Rada na to jest taka: należy podać z ręki wszystkie wymagane ustawienia współrzędnych, daty i czasu - byle jakie, aby tylko SS dopuścił nas do menu głównego. Tak więc da się słuchać, ale wygodne to nie jest, bo oprócz ww. kłopotów musimy przyrząd trzymać cały czas blisko głowy – tylko tyle swobody daje nam krótki kabel słuchawek. To kolejny przejaw absurdalnie rozumianej oszczędności. Podobnie jak pasek do noszenia etui - w zimę na grubsze ubranie i kurtkę może być trochę za krótki, ciasny i niewygodny. Im mądrzej tym głupiej – jak mawiał poeta.

 

4) Uchwyt. Już o tym wspominałem, pętelka jest dobra do przenoszenia SS, ale podczas właściwego używania tylko zabezpiecza przed upuszczeniem na ziemię. Trzymanie takiego delikatnego gadżetu w nocy, często w chłodzie i wilgoci, prowadzi do zmęczenia lub skurczu dłoni. Samopodtrzymujący uchwyt jak w kamerach (w formie przylegającego do obudowy szerokiego paska) przydałby się tu bardzo.

Edytowane przez Merak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

świetna recenzja!

i wielkie dzięki, bo o mały figiel bym był się skusił na ten gadżecik,

a jak myślisz, czy w jakiś sposób nadawałby się ten SkyScout, jako powiedzmy "inteligentny" szukacz np. w dużym "dobsonie"? czy w ogóle jest sens połączenia tego urządzonka z jakimś większym teleskopem?

pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopisek do mojej mini-recenzji:

- z dobrych rzeczy zapomniałem napisać explicite, czyli tekstem otwartym, że wyświetlacz SkyScouta NA PEWNO nie popsuje nam nocnej adaptacji wzroku :) (co zresztą chyba i tak jasno wynikało z kontekstu)

- gadżecik ten wyposazono w aluminiowy gwint statywowy

- trudno wyciągać zbyt daleko idące wnioski z tak krótkotrwałych i pobieżnych testów - dlatego napisałem o "pierwszych wrażeniach";

- trzeba wziąć poprawkę na subiektywizm testującego - być może mi najpierw rzucają się w oczy niedociągnięcia a dopiero potem zalety :(

 

świetna recenzja!i wielkie dzięki, bo o mały figiel bym był się skusił na ten gadżecik,

a jak myślisz, czy w jakiś sposób nadawałby się ten SkyScout, jako powiedzmy "inteligentny" szukacz np. w dużym "dobsonie"? czy w ogóle jest sens połączenia tego urządzonka z jakimś większym teleskopem?

pozdrowienia

 

Dzięki. Zastosowanie SS jako "entelygentnego" szukacza jest naturalne i może w tym pomóc gwint statywowy. Wtedy powstanie coś na kształt orionowskiego Intelliscope. Ale może to być też "szukacz z ręki" (znajdujemy tylko obszar na niebie w który potem staramy się trafić telepem, za to swoboda operowania takim szukaczem będzie zupełna - jak lornetką).

Jeśli masz cierpliwość to może lepiej poczekać na jakąś kolejną wersję ScyScouta. Warto by też przetestować jak działa meadeowski odpowiednik...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja sądzę, że zamiast patrzeć przez plastykowe szybki, trzeba po prostu do tego cuda zamontować szukacz (np. red dot) i wtedy będziemy mieli świetny szukacz z szukaczem. :-)

Edytowane przez Pepin Krootki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...
  • 1 miesiąc temu...
  • 1 rok później...

O tej zabawce można się dowiedzieć prawie wszystkiego z internetu. Ponieważ jednak „prawie” robi wielką różnicę, postanowiłem coś skrobnąć na temat Scouta, mimo że jak na razie używałem go tylko dwukrotnie. Tem bardziej że ludziska już o tem gadajom...

 

Mnie z kolei interesuje jak to urządzenie działa i co pozwala na określenie kierunku przez SkyScout'a?? Jaką to może mieć precyzję w stopniach?

 

Chcę pomierzyć azymut i elewację obiektu astronomicznego w nocy przy użyciu w miarę poręcznego urządzenia.

 

Kamil

Edytowane przez ZLOKA
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.