Witam
I oto druga sesja astrofoto z nowym sprzętem (choć nadal brak korektora komy). Tak średnio udana, źle ustawiony montaż na polarną i czasy powyżej 60 sek były zbyt długie… a że chmury nadchodziły wolałem już zebrać materiał z krótszym czasem niż kolejny raz poprawiać ustawienia montażu i wrócić bez żadnego materiału (co już mi się parokrotnie zdarzyło, frustruje to szczególnie jak się znosi sprzęt z 8 piętra w centrum miasta i blisko godzinę jedzie za ciemnym niebem). Cały czas się uczę, popełniam szkolne błędy, szczególnie jak widmo nadchodzących chmur nie daje spokoju. Albo człowiek się zagada i zapomni zrobić darków (i potem na balkonie po 3 w nocy dorabia). Ale brak Księżyca to jest to. Przy M101 robiłem niemal gdy Księżyc był w pełni. Już dwa razy mówiłem sobie, że przy Łysym nie focę. Kiedy będę twardy i powstrzymam się przed wyjazdem jak ładne niebo choć świeci Księżyć? No a potem kilka godzin przy obróbce (nauka, próby, wersje...). Ale efekt finalny cieszy. Wybaczcie za rozległy wstęp ale ciągle jestem na początku przygody z fotografią pięknego Wszechświata i muszę komuś "wyżalić". Bo mało kto rozumie po co i na co mi to
I to M51 czyli galaktyka Wir:
D700, 29x60 sek, ISO2500, SW150/750, HEQ5
Dziękuję za uwagi i pozdrawiam.