Skocz do zawartości

Koziołrogacz

Społeczność Astropolis
  • Postów

    515
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Koziołrogacz

  1. Samsung NX300 z kitowym obiektywem 18-55 mm, który to obiektyw robił ładne zdjęcia w dzień, ale kompletnie nie nadaje się do zdjęć nocnego nieba
  2. Faktycznie, dostępny maksymalny czas migawki nie rozpieszcza, mimo że obiektyw jasny.
  3. Eee.. nie.. produkcji seryjnej nie planuję. To był, że tak powiem jednorazowy wybryk. Ale mogę służyć praktycznymi poradami na miarę mojej skromnej wiedzy i odrobiny doświadczenia jakie zdobyłem przy budowie tego ustrojstwa. W sumie to jak chyba w każdym przypadku budowy montażu paralaktycznego, newralgicznym elementem jest znalezienie odpowiedniej przekładni ślimakowej, bo to od niej zależy dokładność prowadzenia. Ta przekładnia, której użyłem raczej nie pozwoli na uzyskanie dużej dokładności. Co prawda wykonana z poliamidu ślimacznica pracuje lekko, ale jej podziałka jest zbyt duża dla uzyskania odpowiednio płynnej pracy. Również ślimak łożyskowany tylko z jednej strony bez możliwości dokładnej regulacji luzu nie poprawia sytuacji. Niegdyś miałem silnik wycieraczek z jakiegoś radzieckiego samochodu. Miał ślimacznicę z brązu i ślimak łożyskowany dwustronnie z mimośrodową regulacją. Niestety to było dawno temu i silnik zaginął gdzieś bez śladu. W dodatku nawet nie wiem z jakiego samochodu pochodził, ale to był jakiś bardzo leciwy model. Niestety zakup odpowiedniej przekładni to spory koszt, co stawia pod znakiem zapytania sens samodzielnej budowy takiego montażu.
  4. Folia musiała by się znaleźć w płaszczyźnie ostrości okularu, z tym że samo wydrukowanie takiej folii jak i jej precyzyjne umieszczenie to zegarmistrzowska robota. Próbowałem kiedyś zrobić krzyż celowniczy z drucika cieńszego niż włos, ale to katorga była Zresztą wystarczy zobaczyć jak wygląda płytka z wzorem do lunetki biegunowej - mikraśne toto strasznie. Ja korzystając z szukacza używam takiego wzorca jak poniżej; te dwie gwiazdy mają jasność ok. 6 mag i są dobrze widoczne nawet w najmniejszym szukaczu.
  5. Zuiko Digital 40-150 F/4.0-5.6 ED przymknięty do f/6,3. Niestety kiedy jasny obiekt jak Wenus znajdzie się w pobliżu krawędzi kadru, oprócz spajek powstaje też brzydka flara, którą musiałem usunąć w postprocesie. Generalnie to szkiełko dobrze spisuje się w fotografii dziennej, ale do astrofoto słabo się nadaje.
  6. Wenus, Mars i Uran na wieczornym niebie 16.02.2017
  7. Tak, znam te wszystkie właściwości zielonego lasera. Często wspomagam się nim by ustawić kadr. Przy krótkich ogniskowych prawie nie widać gwiazd w celowniku lustrzanki, a na wyświetlaczu bezlusterkowca z rybim okiem to już kompletnie nic poza kilkoma najjaśniejszymi obiektami. Tutaj laser jest bardzo pomocny. Czasem używam go też jako szybki szukacz do teleskopu i tu właśnie stosują to rozwiązanie, że zakładam go tylko na chwilę, a potem do wewnętrznej kieszeni kurtki i dalej działa. Laser ma zabezpieczenie kluczykiem, więc nie ma obawy o przypadkowe włącznie. Natomiast te małe lasery w kształcie długopisu zasilane są bateriami, które krótko żyją niestety no i chyba nie mają wbudowanego zabezpieczenia, ale to da się obejść bo zawsze można wymienić wyłącznik na taki miniaturowy suwakowy. Grzałka raczej odpada ze względu na niepotrzebne rozbudowywanie zestawu, którego w tym przypadku chcę uniknąć. Na razie prowadzę testy z celownikami przeziernikowymi. Jeśli uda się osiągnąć zadowalające i powtarzalne efekty, to na tym poprzestanę. Jeśli nie to pójdę w bardziej zaawansowane rozwiązania.
  8. Tak, to jest niezła opcja. Jako docelowe rozwiązanie obecnie biorę pod uwagę dwa: 1. Zielony laser, tylko muszę kupić mniejszy, bo ten co mam jest co prawda solidny, ale ma spore wymiary i ciężar a cały czas skupiam się na kompaktowości całej konstrukcji. 2. Celownik typu Red Dot, z tym że te dostępne w sprzedaży też są dość duże, więc może sklecę sobie coś mniejszego. Red Dot ma tę przewagę nad laserem, że jest mniej wrażliwy na spadki temperatury, za to wymaga nieco gimnastyki. No cóż; pożyjemy, zobaczymy
  9. Zgadza się. Aczkolwiek w pewnym wieku każde rozwiązanie oparte na mechanicznych przyrządach celowniczych zaczyna być zawodne z uwagi na chorobę "krótkich rąk". po prostu trudno jest zmieścić w zakresie ostrego widzenia gwiazdę i muszkę ze szczerbinką. Tutaj rozwiązania optyczne zdecydowanie górują.
  10. Rożne rozwiązania brałem pod uwagę; lunetka biegunowa, mały szukacz z krzyżem... Taki szukacz od marketowego teleskopu, tylko nieco przerobiony na krótszą wersję poprzez zastosowanie innej soczewki w obiektywie używałem z powodzeniem w astrokoziołku. Dobrze widoczny jest w nim układ gwiazd wokół bieguna północnego, co pozwala na dość dokładne ustawienie bez potrzeby kręcenia pierścieniami jak w tradycyjnych lunetkach np. w EQ3-2. Oczywiście trzeba tylko się nauczyć gdzie ten biegun względem gwiazd się znajduje, ale to akurat nie jest trudne. Zauważyłem jednak, że montaże takie jak iOptron SkyTracker, czy Vixen Polarie Star Tracker mają otwory przelotowe służące do zgrubnego ustawienia montażu i taki sposób ustawienia dla krótkich ogniskowych i krótkich ekspozycji jest wystarczający, a przy tym jest to chyba najszybszy sposób i odpada wiele innych problemów. Pamiętam jak zawsze irytowała mnie taka sytuacja, kiedy zsiadając z roweru i rozstawiając astrokoziołka nie zdążyłem jeszcze "ostygnąć" i po przyłożeniu oka do szukacza parowała mi soczewka No cóż, moje fotografowanie często wygląda tak, że włóczę się gdzieś nocą po beskidzkich odludziach, a kiedy trafię na ciekawe miejsce to rozkładam sprzęt i strzelam jedną, lub kilka fotek, i znów jadę lub idę dalej. A że często dzieje się to latem, kiedy noc jest krótka jak mgnienie oka, to każda minuta się liczy Oczywiście przy ogniskowych rzędu 50 mm takie ustawienie już nie bardzo się sprawdza, ale akurat takie ogniskowe wykorzystuję rzadko, a poza tym do tego mam EQ3-2, tyle że to już nie jest sprzęt na rower. Ktoś by mógł powiedzieć, że po co mi w takim razie jakikolwiek montaż, przecież można takie fotki strzelać ze statywu. No jednak jest różnica. Niby zdjęcie naświetlane 4 minuty z ISO 800 pokaże miej więcej to samo, co ekspozycja 30 sekundowa przy ISO 3200, ale jednak pokaże to znacznie lepiej.
  11. Przez ostatnich kilka lat jako mobilna platforma paralaktyczna służył mi prosty astrokoziołek, którego napęd stanowiła ręcznie obracana śruba. Rozwiązanie to nie było zbyt wygodne. Koziołek zajmował trochę miejsca, jego przygotowanie do pracy w terenie trochę trwało, co przy kilkukrotnie w ciągu nocy zmienianej miejscówce nie jest bez znaczenia. W dodatku w czasie pracy całkowicie mnie absorbował z uwagi na ręczny napęd, co wykluczało delektowanie się urokiem nocnego nieba w trakcie robienia zdjęć. Nadszedł zatem czas na następcę koziołka. Oczywiście na rynku nie brakuje urządzeń w tym segmencie, ale wszystkie mają wspólną cechę; mianowicie cenę nieadekwatnie wysoką w stosunku do tego co oferują. Takie jest przynajmniej moje zdanie. Postanowiłem więc skonstruować odpowiednie urządzenie samodzielnie. Założenia były następujące: 1. W marę kompaktowe wymiary umożliwiające bezproblemowe zmieszczenie w plecaku lub sakwie rowerowej, tak by nie odbywało się to kosztem innego koniecznego do zabrania na wyprawę ekwipunku. 2. Waga poniżej 1 kg. 3. Możliwość zamontowania na zwykłym statywie foto za pomocą gwintu 3/8" bez konieczności używania dodatkowych rozwiązań. 4. Szybkie przygotowanie do pracy w terenie. 5. Uniwersalne i tanie źródło zasilania. 6. Dokładność wystarczająca dla kilkuminutowych ekspozycji z ogniskowymi w zakresie od 8mm do ok. 30mm. 7. Oczywiście jak najniższy koszt wykonania z użyciem narzędzi jakie posiadam w domu. W efekcie moich rozmyślań, przemyśleń, dywagacji, kombinacji, etc. powstało takie coś ni pies ni wydra czyli mini montaż paralaktyczny ATM o nazwie roboczej Astar Mini® Podstawa konstrukcji, czyli przekładnia ślimakowa pochodzi z silnika wycieraczek od Poloneza o przełożeniu 1:54. Napęd stanowi silnik krokowy 28BYJ-48 ze sterownikiem na układzie ULN2003. Całość pracuje pod kontrolą Arduino Nano. Jako materiał do konstrukcji montażu użyłem plexi ze względu na łatwość obróbki i niską masę. Silnik krokowy wraz z elektroniką zamknięty jest w obudowie uniwersalnej G308 wykonanej z ABS. Silnik połączony jest ze ślimakiem sprzęgłem helikalnym i pracuje w trybie pełnokrokowym. Praca silnika jest cicha i nie generuje drgań. Zasilanie ze źródła zewnętrznego 5V przez port micro USB. Wybrałem takie rozwiązanie by zmniejszyć masę i wymiary montażu, a także dlatego, że jest to rozwiązanie uniwersalne; można podpiąć powerbank lub dowolną ładowarkę micro USB. Pobór prądu wynosi ok. 350 mA. Montaż ma wbudowany stały klin o kącie 50° odpowiadający z grubsza szerokości geograficznej na jakiej będzie najczęściej używany. Ustawienie na Polarną odbywa się przy pomocy obracania i odpowiedniego wsuwania nóżek statywu, co jak na razie jest dla mnie wystarczające. Nie rozgryzłem jeszcze problemu odpowiedniego urządzenia celowniczego. Na razie stosuję doraźnie prosty przyrząd przeziernikowy, a w planie jest skonstruowanie czegoś w rodzaju szukacza Red Dot, tyle że odpowiednio miniaturowego. Całość ma wymiary 12cm x 14cm x 15cm i waży 720g. Bez trudu mieści się w średniej wielkości torbie fotograficznej wraz z dwoma aparatami i potrzebnymi drobiazgami. W plecaku miejsca zajmie niewiele. Narzędzia jakich potrzebowałem to; wiertarka, szlifierka kątowa, multiszlifierka (tzw. Dremel), lutownica, opalarka (do wyginania plexi). Zrobiłem kilka zdjęć testowych z dłuższymi ogniskowymi niż normalnie mam zamiar z tym montażem używać, dla sprawdzenia jak toto działa. Zmierzyłem też orientacyjnie PE. Pomiar dał wynik ok. 72 arcsec w czasie 8 minut. To maksymalny czas naświetlania jakim dysponuje mój aparat. Zdjęcia testowe i pomiar, wykonane aparatem Olympus E-510 z obiektywem Zuiko 40-150mm F4-5,6. Całość zamocowana na statywie Triopo C-258 z głowicą KJ-2 Ponieważ matryca Olympusa ma crop x2 to skala odwzorowania jest nieco inna niż w przypadku matrycy APS-C. Tutaj ogniskowa 150 mm odpowiada z grubsza ogniskowej 190 mm w przypadku APS-C. Oczywiście wyniki nie są zachwycające, ale ponieważ na co dzień (raczej co noc ) używał go będę ze znacznie krótszymi ogniskowymi jakie stosuję do astropejzaży, to wydaje mi się że urządzenie spełnia moje oczekiwania, szczególnie że koszt wykonania wyniósł mniej niż 100 zł.
  12. Właśnie dlatego warto czytać całe posty Problem w tym, że przeciętna lustrzanka APS-C + przyzwoity obiektyw 200 mm to już dobrze ponad kilogram. Do tego jeszcze trzeba doliczyć masę głowicy, czy też innego urządzenia mocującego aparat do montażu, bo to też obciąża montaż i robi nam się już ok. 2 kg, a czasem więcej. Nośność tego montażu jest określona na 3 kg, no więc niby jest zapas. Przeciętny statyw fotograficzny przyzwoitej jakości ma nośność 3 - 5 kg, więc niby też jest zapas. Tylko, że nośność statywów fotograficznych podawana jest dla typowych zastosowań, a przy zdjęciach astro zwykle trzeba ją podzielić przez dwa, czasem przez trzy. Lekki powiew wiatru, nieostrożne tupnięcie nogą w pobliżu i zdjęcie już jest poruszone. Tak więc nie do końca zgodzę się z podaną przez Ciebie kolejnością, bo jest to zależne od wielu okoliczności. Takie są przynajmniej moje osobiste doświadczenia. Tu na marginesie takie drobne spostrzeżenie; otóż nieraz prezentowane są tu zdjęcia takich przenośnych setupów, gdzie zamocowana na montażu lustrzanka ma przypięty pasek. Moim zdaniem to spora nieroztropność, bo taki pasek nawet przy lekkim wietrze stawia spory opór i psuje efekty pracy.
  13. Mam wrażenie, że trochę namieszałeś. Wessel przyjął do pomiaru nie wielkość fizyczną piksela, lecz rozdzielczość arcsec/pix układu obiektyw - matryca, czyli postąpił prawidłowo i taki pomiar jest miarodajny, choć oczywiście obarczony błędami wynikającymi choćby z nieostrości obrazu i związaną z tym trudnością dokładnego odczytu. Zresztą z założenia pomiar ten miał być orientacyjny i sadzę, że błąd rzędu 10 arcsec jest tutaj do przyjęcia. Myślę, że sama nośność montażu jak i jego sposób zamocowania do statywu i sztywność samego statywu będzie determinować maksymalną ogniskową i czas naświetlania. PE będzie tu tylko jedną ze składowych. Oczywiście można wykonać ten sam test z obiektywem dającym ostrzejszy obraz i matrycą o większej rozdzielczości, ale nie wpłynie to raczej na wartość PE, a co najwyżej na dokładność odczytu.
  14. Oj to chyba źle uczyli chyba, że mnie źle uczyli, ale Wiki też tak podaje. W każdym razie istotne jest to, że doprecyzowaliśmy informację. Wynik porównywalny jest z tym jaki osiąga większa wersja Sky Adventurera i wydaje się być znacznie lepszy niż w przypadku iOptron SkyTracker gdzie mierzone wyniki to ok. 60 - 70 arcsec a niektórzy zmierzyli nawet 100 arcsec. Szkoda tylko, że w cenie montażu nie ma klina paralaktycznego.
  15. Podałeś wartość amplitudy PE, czyli jak rozumiem jest to wychylenie od położenia środkowego. A próbowałeś policzyć wartość międzyszczytową (peak to peak) ? Pytam bo nie zawsze jest to równe amplitudzie x 2 a często w recenzjach montaży podawana jest właśnie wartość PE peak to peak, więc warto ją znać dla lepszego porównania.
  16. Gdyby kogoś dopadła bezsenność jak mnie dzisiejszej nocy, to polecam:

    1. Piotr4d

      Piotr4d

      Było już na forum. Ale na pewno warto obejrzeć jeszcze raz. Mega pożyteczny kanał na YT.

    2. Koziołrogacz

      Koziołrogacz

      Upss.. jakoś przeoczyłem

    3. _Spirit_

      _Spirit_

      Też nie mogłem spać. O 6 rano zaległem w łożu.

  17. Miał być piękny wieczór a wyszło jak zwykle, czyli przenikliwy wiatr i mgła. Jednak jakiś słaby zarys Światła Zodiakalnego udało się zarejestrować.
  18. Możesz jeszcze spróbować wykorzystać wolne piny analogowe. Może nie wszystkie padły. I tak nie masz nic do stracenia. Co prawda nie jestem ekspertem od Arduino, ale wydaje mi się, że jest to realne. A może ktoś bardziej "przebiegły" się wypowie?
  19. Do wylutowania elementów z płytki drukowanej trzeba podchodzić ostrożnie, by nie uszkodzić ścieżek. Pomocne są w tym przypadku dwa narzędzia; odsysacz cyny i plecionka miedziana. Najpierw odsysasz cynę odsysaczem, a następnie resztki pozostałego spoiwa usuwasz przy pomocy plecionki przykładając ją złącza i podgrzewając lutownicą. Lutownica powinna być dobrze rozgrzana, by cyna topiła się szybko i by jak najmniej ciepła przechodziło na płytkę. Tu masz przykład jak używać plecionki;
  20. Czyli zasilacz jako źródło kłopotów raczej odpada. Jeśli schemat, który podlinkowałeś dopuszcza takie podłączenie zasilania, to tu również nie popełniłeś błędu. Być może przyczyną był sam wadliwy element na płytce Arduino. Podłączenie do komputera teoretycznie powinno być bezpieczne, bo USB na schemacie Arduino posiada zapezpieczenie 500 mA. Jednak dla pewności najpierw radził bym podłączyć np. ładowarkę USB jeśli masz taką do której można podpiąć kabelek USB-A/USB-B, ewentualnie powerbank. Jeśli nic nie będzie się grzać ani dymić, a dioda zasilania na płytce Arduino się zaświeci to można próbować z komputerem. Oczywiście najpierw odłącz zasilanie, to które szło od sterownika.
  21. Dokładnie, w tym miejscu pasował by termistor i pewnie tak jest, ale zwiodło mnie oznaczenie pasujące do kodu kondensatora. Zresztą ta płytka to chyba chiński klon, a po nich różnych oznaczeń można się spodziewać. Ze zdjęcia płytki niewiele da się wywnioskować, bo to druk dwustronny. W każdym razie jeśli to termistor i jeśli zadziałał prawidłowo to płytka powinna przeżyć. Jeśli tak jest to płytka powinna dać się uruchomić z zasilaniem przez USB, ale dla świętego spokoju wylutował bym najpierw uszkodzony stabilizator napięcia.
  22. Część oznaczona 504F to kondensator, tak przynajmniej wnioskuję z oznaczenia. Warto byłoby sprawdzić jakie rzeczywiście napięcie daje ten zasilacz. Trafił mi się przypadek i to markowego zasilacza 12V, który na wyjściu dawał 18V. Oryginalne Arduino chyba przyjmie napięcie nawet rzędu 15V, ale jak jest z chińskimi klonami to trudno powiedzieć. Moim zdaniem najbezpieczniejsza opcja to zasilanie sterownika napięciem takim jakiego wymaga silnik, czyli np. te 12V, a dla Arduino niższe napięcie, np. 9V, albo przez USB 5V. Zresztą możesz wylutować ten uszkodzony element, a samą płytkę podłączyć do komputera przez port USB. Jeśli nic innego na płytce nie padło, to powinna działać.
  23. Wygląda, że uszkodzeniu uległ stabilizator 5V (ten czarny element obok gniazda zasilania) obudowa wygląda na nadtopioną. Jeżeli reszta elementów na płytce nie uległa uszkodzeniu to warto go wymienić, bo to koszt kilku złotych i wszystko powinno wrócić do normy. To napięcie które podałeś na pewno miało 12V ? Z jakiego to źródła? Akumulator, zasilacz stabilizowany, niestabilizowany?
  24. Miał być test mini montażu ATM, ale zapomniałem zabrać powerbank, więc jest fotografia statywowa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.