Gdy popatrzę na swój arkusz Excela z wydatkami, to po pierwsze zawsze zastanawiam się jak to możliwe, że tyle kasy poszło... Przecież to tylko 2 refraktorki, jedno lustro, noktowizor i skrzynka szkła.
Później bierze sumienie, bo przecież to wspólną kasa, jak bardziej przyciśnie, to coś ląduje na giełdzie żeby choć trochę odzyskać, tak straciłem sporo dobrego szkła...
Ale później, gdy niebo jest ciemne a okoliczności w miarę stabilne, to cieszę się, że nie wszystko poszło na giełdę i mam jeszcze czym oglądać niebo.
Ostatnio jeden z większych sprzętów poszedł w inne ręce ale jego miejsce zajął jeszcze większy nieco gabarytami Taurus, kasę przecież oddałem (za dużo jednorazowo, dostałem porządny opr za to ile wydaję na swoje zabawy) i cały czas kombinuję jak wyprowadzić Taurusa z szafy, że tak powiem na salony ... Itp itd.