Skocz do zawartości

Mareg

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 006
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Mareg

  1. Sprawdziłbym kolimację tej 12-tki, bo Rigela B nie jest problemem dostrzec w refraktorze 80 mm. A jak będzie dobrze skolimowana, trzeba uderzać w Syriusza. Podobieństwo pomiędzy Rigelem A/B i Syriuszem A/B jest takie, że obecnie ich składniki mają podobną separację, tak że Rigel jest dobrą rozgrzewką przed Syriuszem, żeby wiedzieć jakiej odległości spodziewać się pomiędzy składnikami. A teraz różnice: Składnik A Syriusza jest jaśniejszy od A Rigela A o 1.7 mag (≈ 5 razy) Składnik B Syriusza jest ciemniejszy od B Rigela A też o 1.7 mag. Zatem różnica w jasnościach składników A i B dla Syriusza jest 3.4 mag większa niż dla Rigela (≈ 25 razy). I dlatego właśnie nieporównywalnie trudniej rozdzielić Syriusza niż Rigela.
  2. Dokładnie taki jest plan. ASI 462 już zakupiłem. Teraz tylko pogoda i czas.
  3. Ode mnie takim teleskopem też fajnie wychodzą malutkie planetarki o dużej jasności powierzchnowej, do których trzeba dużych powiększeń, tak od 300 wzwyż. Myślę, że będę troszkę próbował w tym kierunku się specjalizować. Co do szkiców Księżyca, to wydaje mi się, że to są najtrudniejsze szkice, bo czasem ilość szczegółów powala i przenieść to na papier jest nie lada sztuką. Ale muszę przyznać, że fascynuje mnie Księżyc w dużych powiększeniach i dobrych warunkach, kiedy widać tak jakby się tam było. Może kiedyś się odważę coś naszkicować, ale do tego na pewno jeszcze daleka droga.
  4. W moim przypadku, żeby było znacząco lepiej i zachód się opłacił, to jest godzina drogi w każdą stronę plus 2x pakowanie plus raz czekanie aż telep choć trochę się przyzwyczai do warunków, żeby przynajmniej w szerszych polach można było zacząć patrzeć. Na razie taki czas z radością spędzam gapiąc się w niebo nad domem, zwłaszcza zimą, bo zawsze można wrócić na parę chwil do domu żeby się zagrzać, popatrzeć na mapy i przygotować następne cele popijając gorącą herbatkę. Na razie lorneta na wyjazdy mi zupełnie wystarcza, a narzut czasowy takiego wyjazdu jest sporo mniejszy. Wyjazdów z Taurusem znów popróbuję jak się zrobi cieplej, bo wtedy czasem i żonkę da się wyciągnąć.
  5. Tu na razie jest słabo, ale to raczej świadomy wybór: - póki co, bardzo się jeszcze podniecam tym co widzę Taurusem nad domem, a przy domu mogę pewnie spędzić 10 razy więcej czasu przy teleskopie niż na wyjazdach; - pod lepsze niebo jeżdżę z lornetą 25x100, którą mam od niedawna i też nie chcę jej zaniedbywać, bo takie obserwacje tez są super. Taka specjalizacja na obecnym etapie mojego "rozwoju astronomicznego" działa bardzo dobrze. Jak się już napatrzę w ten sposób, to pewnie zacznę częściej zabierać Taurusa na wycieczki.
  6. Na szybko taki przykład znalazłem z lampą. Zobacz jaka jest różnica w odblaskach od "standardowego wyczernienia" przejściówki 1.25/2" i od tego weluru z dłuższym meszkiem.
  7. No moje welury użyłem już w całkiem paru rzeczach i wszystko działa super. Testowałem lampą błyskową i nic się nie odbija.
  8. Ja do swoich dłubanek używam takiego samoprzylepnego weluru, który doskonale pochłania światło: https://www.naszeokleiny.pl/welur-czarny-p155.html Jak bardzo zależy mi, żeby było lekko, to używam takiego, który ma 30 % mniejszą masę na jednostkę powierzchni, ale ma krótszy meszek i pewnie pochłania światło ciut gorzej: https://allegro.pl/oferta/folia-zamsz-flock-czarna-welur-135-x-50-cm-kanalik-6888296992?snapshot=MjAyMC0xMS0xMFQwMDowMTozMy4zODhaO2J1eWVyO2E5Mzk5NzA2N2RhMGQwODNmNTcwNzAwMmE3YTgzYWU1Nzc2NGUxOWU0OGM4MjMwZmRkNTMxOWEwMjc1MzE4N2U%3D A co to jest ten biały materiał, z którego masz zrobioną rurę ?
  9. Przez cały 2020 rok przygotowywałem Taurusa 300/1500 do próby zobaczenia Syriusza B. Oczywiście nawet na torturach bym się do tego nie przyznał przed 12 stycznia 2021, bo przecież wiadomo, Newtony to nie są teleskopy o dużym kontraście, bo obstrukcja, bo pająk, itd., a składnik B jest przecież ciemniejszy od głównego dziesięć tysięcy razy i nawet fotograficznie jest to spore wyzwanie, choć wtedy można sobie Syriusza A prześwietlić, żeby wyciągnąć malutkiego B. To ma być relacja z obserwacji, ale pozwolę sobie zacząć od skrótowej prezentacji sprzętu, który był w użyciu, bo detale w tym temacie sprawiły, że Syriusza B zobaczyłem praktycznie przy pierwszym podejściu i w pięknej jakości. Zapewne to było też mega szczęście, jak duże postaram się sprawdzać na ile pogoda pozwoli. Ale na pewno wartość tych prostych i klasycznych przeróbek teleskopu została potwierdzona doświadczalnie na bardzo trudnym celu, i o tych paru ulepszeniach też chcę wspomnieć, bo może kogoś to zainspiruje. Moim marzeniem naukowca jest, żeby to co widziałem zostało niezależnie potwierdzone przez kogoś innego w jakimś Newtonie, którego przeróbki może zostały zainspirowane tym co tu piszę. Celem mojej relacji jest przede wszystkim poinformowanie fanów Syriusza B, że jego obserwacja wizualna z Polski jest być może łatwiejsza niż się powszechnie uważa, jeśli dysponuje się odpowiednio przygotowanym sprzętem, którym niekoniecznie musi być APO 200 mm w cenie samochodu, i może zachęcić do popróbowania obserwacji. To co zobaczyłem przez dwie kolejne noce przerosło moje najśmielsze oczekiwania i skłoniło do zaczęcia dokumentowania obserwacji szkicami, bo przy wyjątkowych okazjach mogą one mieć pewnie jakąś wartość naukową. Stąd parotygodniowa zwłoka w mojej relacji, bo musiałem się wyposażyć w jakiś sprzęt i ogarnąć szkicowanie. To co tu wrzucam jest moim pierwszym szkicem w życiu na podstawie tego co nabazgrałem na brudno podczas obserwacji, więc proszę o wyrozumiałość. Żadnego szkicowania w ogóle nie planowałem, ale jak Syriusz B stał mi przed oczami pewnie w sumie przez jakąś godzinę, po porządnym napatrzeniu się, jak emocje już trochę opadły, w przypływie trzeźwego myślenia pobiegłem do domu po jakąś kartkę i ołówek, i wyciąłem prowizoryczną podkładkę z pierwszego kawałka tektury, który wpadł mi w ręce. Wróciłem do okularu, zacząłem szkicować i notować, czego nigdy wcześniej nie robiłem. Owszem, robiłem notatki z obserwacji, ale zawsze jak już byłem w domu, w ciepełku, jedynie wspierane jakimiś zrzutami ekranu z telefonu. Tyle tytułem wstępu. Teraz o Taurusie 300/1500 i jego udoskonaleniach. W tej relacji o tym będzie skrótowo. Jak znajdę trochę czasu, spróbuję zapodać więcej szczegółów, może z przykładowymi wydrukami 3D, już w dziale ATM. Wtedy też pewnie coś napiszę, dlaczego wg mnie konstrukcje takie jak Taurus nadają się do tjuningowania w kierunku lepszego kontrastu. Tak wyglądał sprzęt po ładnych paru godzinach na 5-stopniowym mrozie. Pierwsza widoczna rzecz, oprócz platformy Eclitpica Pro, to 40-centymetrowa baflowana osłona, która bardzo dobrze radzi sobie też jako odrośnik, tak że lustra mi jeszcze nigdy nie zaparowały bez żadnego grzania. Drugą jej rolą jest kolimacja światła zaraz na wejściu do teleskopu, tak żeby maksymalnie ograniczyć wpadające światło, które nie bierze udziału w formowaniu obrazu, a tylko się rozprasza i podbija tło w okularze. Jest to tym bardziej istotne, że najczęściej obserwuję spod domu, pod niebem ≈ 20.0 mag/arcsec2, z lampami w okolicy. Tak wygląda ta osłona w środku, razem z resztą teleskopu. Widoczne są też dalsze uprawnienia, które będę opisywał w kolejności tak jak biegnie światło. Nad lustrem wtórnym (70 mm, obstrukcja 23 %) jest daszek 3D, z samoprzylepnym welurem nieco wystającym poza wydruk 3D, żeby kontur obcinający światło był jak najcieńszy. Tak robię gdziekolwiek się da, bo cieniej niż welur jest trudno. Na zdjęciu widać też zaawansowany technologicznie, redundantny system mocowania daszku na gumkach-recepturkach. Zewnętrzne 2.5 mm lustra głównego jest przysłonięte, żeby zakryć fazowanie jego rantu, które tak pięknie zrobili spece z Orion Optics UK. Stożek światła jest ograniczony przez LG i ten rant odbijałby je już nie w stronę LW i część z niego mogłaby mieć swój wkład w tło w okularze. Te 2.5 mm wystarcza, żeby całkowicie zakryć trzy „trzymadełka” LG, tak że z tą przysłoną jest 300 - 5 mm apertury, która odbija światło w bardziej kontrolowany sposób. I na koniec światło przechodzi przez osłonę na czoło wyciągu. Ta osłona była pierwszym dodatkiem do teleskopu, którą zrobiłem, jak tylko zobaczyłem jak to czoło się świeci przy teleskopie wycelowanym w Księżyc bliski pełni. Nie ma siły, żeby część tego światła nie wracała do LW a potem do okularu. Tyle o teleskopie, teraz obserwacje. Prognoza na poniedziałek 11 stycznia była dobra, więc teleskop wystawiłem pod zadaszenie przed wejściem do domu późnym popołudniem, jak tylko temperatura zaczęła się obniżać. Koło 19-tej postawiłem teleskop na platformie i zacząłem się rozglądać, żeby sprawdzić w jakim stanie jest teleskop i jakie zapowiadają się warunki. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się nie wiadomo czego, bo w powietrzu wisiała lekka mgiełka. Było to widać też na gwiazdach, które miały lekkie halo. Pomimo tego, że telep od paru godzin był na zewnątrz, po załadowaniu Pentaxa XW 5 (x300) i wycelowaniu w Marsa było widać wyraźnie prądy w tubie. Pogapiłem się jeszcze trochę, upewniłem, że kolimacja jest nadal wzorowa i wróciłem do domu, zostawiając teleskop na platformie, żeby się jeszcze trochę „poprzyzwyczajał” do lekkiego mroziku, który właśnie się zaczynał. Jak wróciłem do teleskopu już po kolacji z rodzinką i porządnie ubrany, było już dużo lepiej: dało się oglądać Urana z XW 3.5 (x430). Na Syriusza trzeba było jeszcze czekać, więc jechałem po klasykach. Jedynym wyjątkiem była malutka planetarka Minkowski M 1-4 w Perseuszu (10”, 13.6 mag), do której jeszcze nigdy nie podchodziłem. Tu było trochę walki, żeby znaleźć to maleństwo, ale na końcu w x430 było toto wyraźnie widać. Bez szczegółów, jednak było oczywiste, że to nie jakaś gwiazdka, nawet pod moim kiepskim niebem. Jak Orion się wspiął wyżej, zacząłem sprawdzać jak się ma atmosfera na takich wysokościach, i niestety, było troszkę gorzej niż dzień wcześniej: Trapez 6 składników ale nie zawsze, tak jak w niedzielę. Spróbowałem, czy filtr LongPass 610 nm Baadera coś pomoże, ale niestety nie, bo z nim zostało tylko 4 jasne składniki. Potem następny test: Alnitak A i B (1.9 i 3.7 mag, 2.2”). Oba składniki rozdzielone w x430, ale gorzej i nie cały czas jak w niedzielę. No i w końcu Rigel (0.3 i 6.8 mag), żeby sobie przypomnieć jak wygląda 9” separacji w XW 3.5, bo Syriusze A i B są w podobnej odległości (11”, -1.4 i 8.5 mag). Tu jeszcze raz zakręciłem filtr 610 nm, żeby zobaczyć, czy coś pomaga na kontrast, ale tylko bardzo przyciemnił składnik B, w zamian nie dając nic znaczącego. W międzyczasie od czasu do czasu patrzyłem na Syriusza, ale się jeszcze wszystko gotowało. Dopiero po 23-ciej zaczęło się poprawiać, już po jego górowaniu (22:55). O dziwo nie było praktycznie wcale widać aberki atmosferycznej. Tylko po odjechaniu z ogniska robiło się lekko żółto, ale na tym koniec. I wtedy zaczęło się dziać. Obraz pająka miałem rozłożony na godzinach 2, 4, 6, 8, 10 i 12 i poniżej tego na 2-giej zaczęła majaczyć jakby kropeczka. Przestawiłem platformę na maksa na początek, żeby zyskać na odległości od pająka i zamieszałem okularami: XW 5, XW 3.5 i BCO 6. No i w XW 3.5 w powiększeniu 430 i polu widzenia 10’ ta kropeczka była pięknie widoczna, CAŁY CZAS, na wprost, tak że ta jakość obrazu mnie całkowicie zdezorientowała. Parę chwil studiowania okolic Syriusza w Stellarium+ na telefonie i już byłem pewien, że to on, bo Syriusz B leży praktycznie na odcinku łączącym główny składnik z „Gwiazdą Wskazującą”, o której jeszcze za chwilę. W XW 5 (x300) składnik B też był widoczny, ale już nie cały czas, bo czasem dopadały go „flary” od składnika głównego. W BCO 6 było jeszcze gorzej, myślę, że przez jeszcze mniejsze powiększenie (x250), ale Syriusz B był nadal widoczny, pewnie przez jakieś 50 % czasu, a przez resztę pogrążał się we flarach. Za to obraz był bardzo wyraźny i kontrastowy. Potem się zastanawiałem, któremu okularowi należą się większe brawa: czy BCO, że za 1/8 ceny może podskakiwać XW, czy XW, że przy większym polu i o wiele bardziej skomplikowanej budowie daje na tak ekstremalnym celu obrazy nie gorsze niż dobry orciak. Teleskop został na Syriuszu, a ja przy okularze, kartce i ołówku, aż Syriusz schował się za dach domu. Przez calusieńki ten czas składnik B był pięknie i stabilnie widoczny. Niestety, nie było sensu się przestawiać, bo aby dalej patrzeć na Syriusza musiałbym się wystawić na najbardziej upierdliwą lampę przy ulicy. Tak więc trzeba było się pożegnać, mam nadzieję, że nie na długo. W międzyczasie ładnie wylazł Lew, więc tam spędziłem jeszcze z dwie godzinki, zanim całkiem przemarzłem. Teraz obiecany szkic. Zrobiłem go na podstawie moich bazgrołów i zapisków zrobionych podczas obserwacji. Pole widoczne w okularze było 10’, ale platforma nie była idealnie ustawiona i wymagała korekcji co parę minut, więc widziałem trochę więcej i tak to naszkicowałem. Obserwacjom towarzyszyły spore emocje i mam nadzieję, że niczego bardzo nie pokręciłem. Oczywiście to co udało mi się naszkicować jest tylko jakimś przybliżeniem tego, co widziałem i niestety jest tam na pewno spora dawka „wizji artystycznej autora”. Na pewno szkic nie oddaje ani trochę skali jasności i w ogóle dynamiki obrazu, bo główny składnik się pięknie gotował, z flarami strzelającymi we wszystkie strony. A na takim dynamicznym tle nieruchoma kropeczka, której te flary już nie były w stanie zakłócić, ale tylko w XW 3.5, bo w pozostałych dwóch okularach to się zdarzało. Mam nadzieję, że będą jeszcze kiedyś okazje aby szkic uściślić. Jako „wsparcie szkiców” wyliczam to co starałem się oddać ołówkiem a niekoniecznie mi to wyszło, i przepisuję moje notatki: Syriusz B leży na odcinku łączącym składnik główny ze wspomnianą „Gwiazdą Wskazującą”, na szkicu na godzinie 3, o jasności 11.1 mag. Jest ona już na tyle odległa od Syriusza, że była bardzo wyraźna w okularze. Gdyby ktoś próbował szczęścia, ta gwiazda wskaże dokładnie kierunek poszukiwań. Najjaśniejsza gwiazda na szkicu, ta na godzinie 10 o jasności 8.6 mag, też może pomóc w orientacji. Poświata generowana przez Syriusza była wyraźnie widoczna mniej więcej do połowy pola, czyli pewnie trochę dalej niż wyszło mi na szkicu. Jasność składnika B na tle generowanym przez składnik A odbierałem podobnie jak gwiazdkę na godzinie 7 o jasność 11.4 mag względem jej tła. Nie było widać żadnych prążków interferencyjnych, które najpewniej zostały „wymieszane” przez atmosferę. Widok Syriusza A miał wyraźnie trzy strefy, o stopniowo zmniejszającej się jasności, co próbuję pokazać na szkicu „zoom” z polem około 1’. Nic nie było prześwietlone, czego nigdy jeszcze nie widziałem na żadnym zdjęciu, z całym szacunkiem dla kolegów astrofotografów. Zresztą w tym sławnym niebieskim zdjęciu Syriusza B z HST też brakuje dynamiki, żeby się wszystko ładnie zmieściło. Oczywiście szkic też nie jest w stanie oddać jak dobrze logarytmiczna charakterystyka oka pozwala dostrzec w jednym polu widzenia Syriusza A i gwiazdkę 12.4 mag (ta na 15:30), różniących się o prawie o 14 magnitudo, co odpowiada stosunkowi 400000 : 1. Nie było żadnych podbarwień nawet w najjaśniejszych częściach obrazu, wszystko śnieżno-białe, co po patrzeniu na Syriusza EDkiem 80 było dla mnie totalnym zaskoczeniem. Po relacji z nocy z poniedziałku na wtorek mogę już wspomnieć, co działo się noc wcześniej. Wtedy prognoza była słaba, więc Taurusa nie wystawiałem na zapas, bo szkoda żeby ciągną wilgoć bez poważniejszych szans na obserwacje. Na takie okazje mam EDka, który w zimie bywa na zewnątrz dużo częściej niż Taurus. Ale pod wieczór się przejaśniło i Newtona wystawiłem, pierwszy raz od kilku tygodni. Scenariusz obserwacji był podobny jak dzień później, tylko że seeing był jeszcze lepszy. Za Syriusza zabrałem się koło 22-giej z XW 5 (x300) i od razu zaczęła majaczyć jakaś kropeczka koło pajaka na 2-giej godzinie, ale bardzo blisko, i przez to niewyraźnie. Wtedy nie podniecałem się za bardzo, bo to było moje pierwsze w życiu podejście Taurusem do Syriusza B, a przecież niemożliwe, żeby się udało za pierwszym razem. Zamierzałem czekać aż Ziemia zrobi mi „rotacja pola” i jak zaczynało się robić naprawdę ciekawie, to obraz zaczął mi ciemnieć, bo w momencie pojawiły się @%#$^&! chmury. W akcie desperacji dalej patrzyłem mimo chmur i ta kropeczka dalej tam majaczyła! Wszystko było ciemniejsze, ale nadal na wprost można było ją wypatrzeć, niestety ciągle blisko pająka. Odpuściłem dopiero jak gęste chmury zakryły wszystko tak, że Syriusza nie było już widać gołym okiem. Pewnie jakby chmury dały mi jeszcze z 15 minut na jakieś ochłonięcie, tak, żebym zrobił „rotację pola” przesuwając platformę i zapakował w wyciąg XW 3.5, to może widok byłby podobny jak dzień później. Wtedy jedynie mogłem podejrzewać, że to był Syriusz B, bo nie miałem czasu na potwierdzenie jego pozycji w telefonie. Ale po tym, co widziałem następnego dnia jestem pewien, że to był on. I tak nareszcie zbliżamy się do końca mojej relacji, która jakoś strasznie długa mi wyszła. Rozpisałem się pewnie też dlatego, że w pewnym momencie tą relację zacząłem uważać za jakąś „pracę końcową” na zakończenie terminowania jako początkujący obserwator, przynajmniej jeśli chodzi o gwiazdy podwójne, po trzech latach od zakupu najpierwszego teleskopu w postaci EDka 80 i półtora roku obserwowania Taurusem. Ta relacja ma być pamiątką tych dwóch niesamowitych nocy, choć pewnie i tak ich nigdy nie zapomnę. Na sam koniec mogę dodać, że będę próbował wracać do Syriusza jak tylko pogoda i czas będą pozwalały, bo nadal mnie bardzo nurtuje, czy w te dwie noce były jakieś wyjątkowe warunki. Z tego co udało mi się wywnioskować obserwując moje standardowe „zimowe testery seeingu”, to seeing był dobry, ale u mnie na górce, już ponad krakowskim smogiem, podobne warunki nie są aż taką rzadkością. Może za jakiś czas uda mi się coś dodać w tym temacie. W każdym razie szkice sobie już wydrukowałem, żeby w razie czego można było już tym razem tylko nanosić poprawki. Czystego nieba dla wszystkich, a w szczególności dla wielbicieli i oby przyszłych obserwatorów Syriusza B !!! Serdecznie pozdrawiam, Marek
  10. Wzór właśnie wynika z nieco głębszego pomyślunku i jest bardzo pomocy, bo można się szybko przekonać, że nawet dla najprostszego cylindrycznego odrośnika jego długość wychodzi i tak bardzo duża. Dla przykładu, dla ED80, który fabrycznie ma 105 mm odrośnika o zewnętrznej średnicy 116 mm, wychodzi przy ekstremalnych założeniach: okular 100*/40 mm (x15), że można go przedłużyć aż do 300 mm rurą nasuwaną na fabryczny odrośnik. Co do astrofoto, to we wzorze podanym przez @bartolini "Ogniskowa_teleskopu / Ogniskowa_okularu" jest powiększeniem, więc wg mnie można po prostu zastąpić "Ogniskowa_okularu" przez "Przekatna_matrycy". Dla małych kątów wzór ten upraszcza się wtedy do wzoru podanego przez @Behlur_Olderys.
  11. Jak to ma być teleskop "na próbę", to dobrym rozwiązaniem jest kupić na giełdzie coś standardowego dla początkujących, a jak Ci się nie spodoba, odsprzedasz za bardzo podobne pieniądze. Do DIY trzeba wiedzy, doświadczenia i czasu. Wg mnie to jest zabawa dla zapaleńców, którzy już są dobrze w temacie. Do teleskopu będziesz potrzebował też jakieś okulary i szukacz. Może być ciężko zmieścić się w 500 zł za dwa okulary i szukacz przyzwoitej jakości. Ale tu tak samo jest giełda, i tak samo w razie czego możesz odsprzedać.
  12. Ja też coś tam dłubię w temacie. Przez tę plastikową soczewkę, która de facto jest lupą do skali, nie widzę ostro, więc pracuję nad wersją bez niej. Ma to być "przystawka" do telefonu, bez możliwości obserwacji wizualnych. Mnie najbardziej kręci Słońce, więc taka wersja będzie też bezpieczniejsza. Pierwszy prototyp zrobiony i przetestowany: - siatka wycięta z siatki zakupionej na astromedia - szczelina zrobiona z dwóch segmentów noża segmentowego - konstrukcja zrobiona z czarnej pianki modelarskiej 3 mm, poklejonej czarną "taśmą elektryka" - wszystko przyklejone do etui telefonu Teraz jak się znajdzie trochę czasu to zrobię drugą wersję, już zintegrowaną z dedykowanym etui telefonu. W międzyczasie dumam nad kalibracją i skalą.
  13. Wg mnie @bartolini dobrze tłumaczy: soczewka to taki "pryzmat ze zmieniającym się kątem", od zera w środku (= zero aberki) po największy na brzegu soczewki (maksymalna aberka). Jak byśmy płynnie zmieniali promień krzywizny soczewki, to na końcu mielibyśmy zupełnie płaską płytkę szkła, która dla prostopadłych promieni nie będzie miała aberki. Więc w takim eksperymencie aberka musiałaby spadać do zera przy zmniejszaniu krzywizny. Czyli soczewki o mniejszej krzywiźnie mają mniejszą aberkę. Jasne, można ją skorygować przez dublety, triplety itd., ale dla mniejszych krzywizn jest mniej do korygowania, czyli po korekcji zostaje mniej.
  14. Tego lata widziałem z około 70 km małe schronisko górskie z jakimiś szczegółami obserwując lornetką APM 25x100 ED. Patrzyłem z 7. piętra bloku i na linii obserwacji było ponad 100-tysięczne miasto. To jest dobra lornetka, więc kontury schroniska były dobrze zdefiniowane i nie było widać kolorów od aberacji chromatycznej. Dla oszacowania potrzebnego powiększenia załóżmy, że z 40 km chcemy zobaczyć 0.5 m, co odpowiada rozdzielczości kątowej arctan(0.5 / 40000) ≈ 2.6". Wikipedia pisze, że rozdzielczość oka jest około 1', więc potrzebne jest powiększenie 60"/2.6" = 23. Zatem teoretycznie ta luneta Yokun z powiększeniem 30x powinna już coś tam pokazać. W praktyce pokaże jeśli ma dobrą optykę i atmosfera pozwoli. Jeśli w tym Yukonie ludzi za bardzo nie widać w dobrych warunkach i koniecznie chcecie próbować, to może warto rozważyć poręczny refraktor z dobrą optyką i na solidnym montażu, typu 80/600 ED. Dla podniesienia komfortu obserwacji można by go używać z powiększeniem rzędu 40 (okular 15 mm) i źrenicą wyjściową 2 mm, co przy słonecznej pogodzie może by wystarczyło. Wg mnie największą niewiadomą w całej sprawie jest atmosfera pomiędzy tymi górami a miejscem obserwacji.
  15. Nie tak żebym chciał mącić, po prostu nie mogę po takiej dygresji zatajać prawdy : pod niebem 20 mag w 12" M82 ma ładną strukturę, widać ramiona M51, pas pyłowy w M31 i NGC 604 w M33, tryplet Lwa, z OIII M1 ma strukturę, itd. Ale weź pod uwagę przede wszystkim logistykę. Bo jeśli chodzi o kasę, to jak doliczysz przyzwoite okulary, to różnica w kasie nie będzie aż tak wielka, cokolwiek byś nie kupował ...
  16. Jak widzisz, na tak postawione pytanie nikt nie odpowiada, choć mnóstwo osób miało podobne dylematy. Ale to Twoja kasa, więc musi być i Twoja decyzja. My jedynie możemy z Tobą podyskutować aby pomóc Ci wybrać. Pewnie nie będzie Ci przez to łatwiej, ale może wybierzesz lepiej. Z drugiej strony nie możesz wybrać źle, bo różnica pomiędzy Dobsonem 8" i 10" pod żadnym względem nie będzie dramatyczna. Najlepsze co wg mnie możesz zrobić w takiej sytuacji to nie spieszyć się z zakupami. Ciesz się swoim Makiem, poobserwuj nim z tarasu, zobacz co widać pod Twoim niebem, sprawdź, jakie obiekty Cię najbardziej kręcą. Z większym doświadczeniem na pewno podejmiesz bardziej świadomą i trafną decyzję. Ja nad domem mam podobne niebo, ale obserwuję 12". Największą źrenicę jaką używam to 4 mm. Choć galaktyk wspaniale nie widać, to je widać i można się takimi widokami też cieszyć, zwłaszcza jak się zdaje sobie sprawę na co się patrzy. Za to gromady kuliste i planetarki są już jak dla mnie super. Przy dobrym seeingu większy, dobrze skolimowany Dobson zostawi też Twojego Maka z tyłu na planetach i Księżycu. Tu zaletami Maka będzie tylko jego napęd i to że do obserwacji będzie szybciej gotowy. Dobrze że bierzesz pod uwagę cenę okularów do tego Dobsona. Ale tu też nie będzie strasznej różnicy w wymaganiach co do ich jakości w f/5 czy f/6. Dużo zależy od tego, co kto uważa za "dobry obraz" w okularze. Pamiętaj że 8" czy 10" to nie jest jakieś fundamentalne pytanie. Pewnie mógłbyś zapytać żonę, który jej się bardziej podoba, i taki kupić. Ja pokazałbym Mojej niebieski 8" i biały 10", bo wiem, że na pewno wybrałaby biały.
  17. Dziś dopiero było u mnie parę chwil pełnego Słońca aby potestować spektrometr przy dużych jasnościach. Ja pierwszy raz w życiu widziałem linie Fraunhofera "na żywo" , tak że do identyfikacji co jest co potrzebowałem czasu. Jak załapałem jak można podkręcać krańce widma celując bliżej Słońca to niestety przyszły chmury i poza 700 nm zrobiło się ciemno. Zdążyłem jeszcze zauważyć, że widmo rozciąga się całkiem sporo poza 700 nm i tę linię na 720 nm może widziałem przez chwilkę. Na pewno do niej wrócę, jak do mnie wróci pogoda. Wielkie dzięki i brawa dla @stratoglider za wciągnięcie nas w taką fajną zabawę .
  18. Jak nosisz okulary, próbowałeś w okularach ? Soczewka jest w dobrą stronę, tym wystającym kołnierzykiem w stronę papieru ?
  19. Najpierwszy prototyp zewnętrznego podświetlenia działa. Biały pasek na próbę oświetlałem czerwonym światłem z czołówki. Najlepiej jak podświetlana skala byłaby poniżej lub powyżej obrazu z siatki dyfrakcyjnej, tak aby nie nakładała się na widmo. Jak będę miał jakieś niezależne oświetlenie, to pewnie obetnę część "fabrycznej" skali zaklejając jej większą część. Dziś przy pełnym Słońcu aby widzieć linie absorpcyjne musiałem całkowicie zasłonić skalę, bo inaczej linie ginęły w jej świetle. Skalę delikatnie odsłaniałem tylko do odczytu długości fali. Przy Słońcu ręczne manipulowanie jasnością skali działa bardzo dobrze, ale nie zadziała w nocy. PS: Pewnie byłoby dobrze, jakby "komora" spektroskopu była łatwo dostępna do dokładnego jej wyczernienia, np. jakby miała jakieś przykręcane wieczko.
  20. Papier-spektrometr pokazuje wiele linii absorpcyjnych w widmie Śłońca, coś pięknego. Po przyciemnieniu skali ręką można dostrzec całą ich masę. Jak Słońce dobrze świeci, widać nawet linię B Fraunhofera od tlenu na 687 nm i coś tam nawet powyżej 700 nm. Budujcie i obserwujcie, bo widoki piękne i seeing nie przeszkadza !
  21. Będę próbował podświetlić "fabryczną" skalę papier-spektrometru czerwonymi LEDami SMD świecącymi na białe tło przed skalą, plus mała bateria litowa 3 V i miniaturowy potencjometr z wyłącznikiem. A to wszystko w jakiejś światłoszczelnej przybudówce doklejonej przed skalą.
  22. Wczoraj złożyłem mój. Jestem zachwycony jak dobrze może działać tak prosty instrument ! Idąc za radą @stratoglider, środek spektrometru, osłonę szczeliny i okularu wykleiłem welurem samoprzylepnym. Kleju użyłem tylko do soczewki, resztę pokleiłem "taśmą elektryka", która ma parę zalet w takich zastosowaniach: nie musi schnąć, działa od razu nie klei "na amen", można odkleić i skorygować zalepia wszelkie szczelinki, którymi może wpadać światło Na razie najbardziej interesujące było dla mnie widmo mojej *********** lampy sodowej, bo jej linie są dobrze zdefiniowane i można sobie oszacować dokładność spektrometru. Poniższe zdjęcie robiłem telefonem i przy takim punktowym źródle światła trudno jest uzyskać oświetlenie całej skali. Musiałem wspomóc się białym styropianem odbijającym białe światło w stronę skali. Także uzyskanie wszystkich linii, z ostrą skalą i bez lewego światła ze szczeliny wymaga niezłej gimnastyki spektrometrem i telefonem, ale czego nie robi się dla nauki. Najlepsze widmo udało mi się uzyskać niestety przy skali z perspektywą. Wizualnie widmo tej lampy sodowej jest jeszcze ładniejsze jak się stoi w ciemności, tylko wtedy słabiutko widać skalę. Wtedy bardzo przypomina to piękne poniższe widmo z internetów, włączając tę linię koło 620 nm, której nie ma na zdjęciu z telefonu. Tak na telefonie jak i wizualnie ja nie daję rady złapać widma w całości, trzeba troszkę "przewijać", bo albo ginie jeden koniec, albo drugi. Do oszacowania dokładności weźmy trzy linie, które porównuję do powyższego widma lampy sodowej z internetów: absorpcyjna: zmierzona 582 nm, referencyjna 590 zmierzona 512 nm, referencyjna 520 zmierzona 465 nm, referencyjna 470 Więc mamy błąd od -8 nm do -5 nm. Jak dla mnie to jest szokująco dobrze jak na moje odczyty "na oko", konstrukcję z papieru i elastyczną siatkę dyfrakcyjną. A tak wygląda zdjęcie przez spektrometr widma świetlówki CFL zrobione w lepszych warunkach niż lampy sodowej: Teraz dumam nad jakimś "wewnętrznym" podświetleniem skali, najlepiej z regulacją, tak aby nie trzeba było manewrować spektrometrem, aby też skala była oświetlona w odpowiednim stopniu. I czekam na pogodę aby popatrzeć na widmo słoneczne. Na zdjęciach robionych przy dzisiejszych chmurach są chyba jakieś ślady linii absorpcyjnych, dlatego będę próbował je złapać jak będzie więcej światła.
  23. Jakby ktoś chciał kombinować coś swojego, to można u nich kupić też same siatki dyfrakcyjne. Na próbę zamówiłem taką i oczywiście ten zaawansowny technologicznie spektrometr.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.