Siedzę w domu, bo mnie firma wygoniła na iddle time i tak sobie kopię w starych materiałach w poszukiwaniu materiału do obrobienia i udostępnienia. I przypomniałem sobie jedną sesję.
W listopadzie, kiedy czekałem, aż mi się Orion wyłoni zza stodoły, machnąłem szybką M45. Łącznie wyszło tego trochę ponad 3h, więc nie powala. A zrobiłem ją tylko dlatego, żeby sobie porównać z zeszłorocznym bieszczadzkim materiałem, który zbierałem, ze spajkownicą na refraktorze. Porównać głównie czy plejady ze spajkami czy bez, bo porównanie czasów i jakości nieba jest oczywiste i nie wymaga dyskusji Spajki na zeszłorocznym materiale są baaaaardzo zaznaczone, bo spajkownica miała "pająk" o szerokości 1mm, co dla 80ED jest dużo za dużo. Wersja poprawiona ma krzyż z żyłki wędkarskiej i sprawuje się wiele lepiej. Tym co myśleli nad takim patentem mogę podesłać plik stl Ale do brzegu, jaka jest Wasza opinia? Ja się w zeszłym roku niemal dałem przekonać, że to był zły pomysł, ale z perspektywy czasu uważam, że jest to zabieg, który w przypadku gromad takich jak M45 zdaje egzamin.
Poniżej moje fotki, niestety kadry nie są identyczne, bo setup był przygotowany na M42:
Tegoroczne 3h ze wsi:
Oraz zeszłoroczne ponad 10h z Bieszczad w wersji "remastered"
Dodatkowo, nie będę tutaj specjalnie odkrywczy, ale dobre niebo i dużo materiału daje bardzo dużą elastyczność w obróbce, nie trzeba cudów odczyniać: kalibracja kolorów, strecz, saturacja, eksport
Ciekaw jestem Waszej opinii: spajk, or not tu spajk?