Skocz do zawartości

Loki

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 115
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Loki

  1. Fit nie dla mnie. Jeśli miałbym próbować, to od podstaw, od surowych RAW-ów.
  2. Jestem głęboko przekonany, że te 18 klatek, przy moim sposobie obróbki dałyby lepszy efekt. Popatrz ile tam szumu kolorwego, pomimo odejmowania darków i biasów (bo przypuszczam, że miałeś klatki kalibracyjne). Tymczasem przy mojej metodzie szumu kolorowego w ogóle nie ma. Znika jak sen jaki złoty. Będzie szum luminancji, pewnie duży, ale kolorowego ni hu hu. M33 nie jest demonem jasności jak jej koleżanka M31. Trochę masz mało materiału, a biorąc pod uwagę dramatycznie szumiącą lustrzankę, myślę, że potrzebowałbyś ok. 60 klatek, żeby dysponować przyzwoitym materiałem. Zrób paczkę z RAW-ów, wystaw gdzieś na sieci. Wrzucę do kompa, zrobię po swojemu, zobaczymy co da się z tego wydrzeć.
  3. Darek, bo tam pewnie faktycznie jest sam szum, co nie zmienia faktu, że tak się zdjęć nie obrabia. Materiału musisz mieć tyle, żeby nie było szumu w ogóle, lub minimalne ilości. Wtedy histogram będzie cały, tło będzie ciemne (ale nie czarne jak smoła), a szumu nie będzie. Zbierz chłopie raz porządną ilość materiału i ucz się na czymś, na czym można się uczyć. Ewentualnie podeślę Ci jakąś swoją surówkę - choćby ostatnią Andromedę, chociaż ona trochę zaszumiona i ucz sie na przyzwoitym materiale. A poza tym mam wrażenie, że Ty usilujesz wszystko zrobić z Maxim-a, a to nie jest chyba najwłaściwszy kierunek. Prawdopodobnie się da, ale to będzie droga przez mękę. Powinieneś ćwiczyć W Phooshopa. Wtedy będzie prościej. Znajdziesz masę tutoriali i filmów na sieci, pokazujących podstawy obróbki w PS-ie.
  4. Darku, Twoja rurka zbiera trochę więcej światła, choć sądzę, że coś ściemniasz, bo przy 100 sekundach i ISO 800 jądra masz z pewnością całe i nie przepalone Jeśli stackowałeś z opcją "sum" to mogło się przepalić, ale przy SD Mask żadnych szans. Zresztą, wstaw jedną, surową klatkę, to zobaczymy, co z tym przepaleniem.
  5. Niebo tej nocy faktycznie było niebiańskie. Wiało całkiem solidnie i to chyba dobrze zrobiło na widoczność. Nie mam wprawy w ocenie seeingu, ale jeśli Plejady się pięknie skrzą, a Orion pręży swój łuk to jest dobrze. Podszedłem raz jeszcze do obróbki, biorąc sobie do serca wszystkie Wasze uwagi. Przy okazji obróciłem kadr zgodnie z sugestią, choć pozostawiłem go kwadratowym. Na jądro sposobu nie mam. Za rok podejdę do Andresi raz jeszcze, tym razem zrobię osobną sesję na jądro, a osobną na całą resztę i zbiorę parę godzin więcej, bo chciałbym lepiej wyciagnąć najciemniejsze partie. Obecnie zadowolę się tym zdjęciem, bo na następny nów - jeśli pogoda dopisze - mam już inne plany.
  6. Czy to jest ten sam model? http://www.astroshop.de/omegon-apochromatischer-refraktor-ap-150-1000-ed-triplet-carbon-ota/p,21268
  7. Wy wszyscy masakrycznie ściemniacie. Nie ma żadnej komety, tylko jakaś teoria spiskowa. Istnieje wyłącznie w Waszej wyobraźni i na sfałszowanych zdjęciach w tym wątku. Wiem, bo przez dwie noce kark skręcałem, żeby ją w tym cholernym zenicie swoją kiepską lornetką wypatrzeć i dupa. Nijakiej komety nie widziałem, a przeczesałem i Kasjopeę i Cefeusza i nawet w kuper Łabędzia zajrzałem...
  8. Popracuję i obiecuję poprawę
  9. No proszę. Fajny Księżyc. I własny to na pewno cieszy w dwójnasób.
  10. Coś jak wyrysowana droga ISS na tle płaskiej, rozciągniętej mapy świata. W takim rzucie, ruch stacji po okręgu jest sinusoidą. Podobnie jest IMHO z tą składką zdjęć Mlecznej Drogi. To, co na niebie wygląda jak półsfera, po rzucie na płaską powierzchnię zdjęcia staje się "pogiętą" w kształt sinusoidy Mleczną Drogą
  11. Dzięki. To fajna sugestia - chętnie skorzystam.
  12. Hm... co do jądra, wypalone nie jest w ogóle (jeśli przez "wypalenie" rozumieć całkowitą utratę informacji w światłach), ale faktycznie jest jasne (8 minut subklatka) i spore. Ale powiem, że nie lubię takich zdjęć M31, gdzie jądro jest sztucznie sprowadzone do jasnego punktu. To potężna galaktyka i przypuszczam, że jej jądro solidnie jara. Gwiazdek nie wyostrzałem w ogóle, ani gram, ani ciut. Wyostrzanie owszem, było, ale na warstwie tła (bez gwiazdek) i selektywnie. Tak wyszły cholerka i nic na to nie poradzę.
  13. Bardzo fajnie widać, że okrąg rzucony na płaską powierzchnię zdjęcia tworzy sinusoidę
  14. Nie chcę Cię demotywować, ale to nie jest udana fotka Po pierwsze Mleczna Droga nie jest zielona. Po drugie, zauważ, że prawie jej na zdjęciu nie ma. W prawym dolnym rogu jest ucięta i nie idzie po przekątnej kadru (jak można by się spodziewać) tylko w górnej części z trudem dociera do połowy, zatem kadrowanie totalnie spaprane. Jeśli chcesz bardziej udanej fotki, zrób 100 klatek po 30 sekund, zestackuj je i zrób obróbkę stacka w jakimś programie graficznym. To zdjęcie należy podsumować komentarzem "pierwsze koty za płoty," zakasać rękawy i wziąć się do pracy Trzymamy kciuki. PS. Moje pierwsze zdjęcie MD było równie kiepskie. PS1 Nie mogę się powstrzymać, żeby nie skomentować, że "copyright" w prawym dolnym rogu jest zupełnie na wyrost. Tu na prawdę nie ma czego chronić.
  15. czy aby trochę nie przegiąłem z obróbką W ciula się zrobiłem wczoraj straszliwie. Popełniłem dwa błedy: - za wcześnie pojechałem na miejscówkę, bo gotowy do zdjęć byłem o 21:30, a Księżyc miał zajść dopiero o pólnocy... - źle popatrzyłem na zachód Łysego, bo okazało się, że zaszedł godzinę później. Trzeba mieć talent, żeby prawie 4 godziny przesiedzieć nie robiąc nic poza pierdzeniem w samochodowy fotel. Na dodatek wiało, i choć Takahashi się całkiem nieźle wybronił (wszystkie klatki były dobre), to zestaw mobilny poległ na całej linii - cała sesja z SW Adventurer poszła w kubeł. Ponieważ noc była krótka, a miałem wcześniej zebranych 7 klatek M31, postanowiłem tą sesją zakończyć focenie mojej ulubionej Ślicznotki i dorobiłem jeszcze 23 w czasie od zachodu Księżyca do świtu astronomicznego. W sumie 30 klatek po 8 minut, przy ISO 1600,400mm f5.6, Canon 5DmII. To w zasadzie ciut za mało, żeby przy tej czułości pozbyć się szumu, więc zaś miałem jazdę przy obróbce i dumam, czy aby trochę nie za mocno jest wyciągnięta. Popatrzcie i oceńcie: Zdecydowałem się raz jeszcze siąść do materiału. Tym razem starałem się nieco delikatniej i bez darcia na siłę. Wyszło tak:
  16. Ilu zaś trafił w sedno. Matryca kolorowa nie jest skazana na niepowodzenie, jeśli zastosuje się inną skalę obrazu. Moja 400-tka to w przybliżeniu odpowiednik TS-APO 65. Jeśli na końcu posadzić kamerę mono, Canon musi przegrać. Ale jeśli podpiąć do lustrzanki większą aperturę z większą skalą obrazowania, to przybędzie detalu, a pole widzenia będzie porównywalne dla kombinacji TS-APO + kamera z chipem wielkości paznokcia. Wtedy może się okazać, że lustrzanka da radę. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, w październiku spróbuję pokatować RC6 - zobaczymy czy próby zakończą się sukcesem.
  17. Marcin, my też chcemy zobaczyć Marzy mi się "czysta kosmiczna poezja" z Canona, dlatego nie zamierzam się poddawać. Materiał to jedno, ale wydaje mi się, że mogę sporo poprawić po stronie obróbki.
  18. Ilu, robiłem dużo gorsze rzeczy niż odszumianie. Aż wstyd się przyznać. Dziękuję za dobre słowo. Gwiazdki faktycznie lepsze i tego akurat będę się starał trzymać, w przeciwieństwie do tych okropieństw, które wyprawiałem na warstwie tła.
  19. Pokusiłem się o kolejną wersję. Zastosowałem wiele szykan wobec obrazka i osiągnąłem efekt lepszy, choć za cenę, której płacić nie chcę. Agresywnej obróbki nie lubię i nie cenię. Dobry materiał jej nie wymaga, ale chciałem spróbować, czy mocna ingerencja w obraz choć trochę wyrówna szanse Canona wobec CCD. Otóż... nie wyrówna Obrazek choć chyba lepszy, jest solidnie zmaltretowany. Wszystkich pyłów tego obszaru nie byłem w stanie wyciągnąć, skupiłem się na dwóch zasadniczych. Jak wyszło, sami oceńcie:
  20. Loki

    ATM jest fajny

    Tylko z pozoru koszt jest zerowy. Narzędzia się zużywają, farba się kończy, a Twój czas też kosztuje. Kosztem alternatywnym jest zysk jaki mógłbyś wypracować w czasie równym przygotowania nowego pająka, powiększony o zużycie materiałów, urządzeń, energii elektrycznej i życiowej. To żarty oczywiście, ATM jest fajny i daje satysfakcję nawet takim lewusom jak ja
  21. Niezadowolenie bierze się pewnie ze zderzenia oczekiwań z efektem. Poświęcając tyle czasu na jeden obiekt, w tym "noc roku" bo od wielu miesięcy nie miałem tak dobrej nocki, spodziewałem się naprawdę dobrego materiału. Obróbka jest trudna, ale gdy widzę, że materiał gładki, to dotąd będę męczył PS-a, aż wymęczę dobre zdjęcie. Co chciałem osiągnąć? Mniej więcej to co Maciek pokazał. Dobre, gładkie zdjęcie. Mogę się męczyć z gęstymi polami gwiazdowymi, kombinować jak najlepiej pokazać obiekt, ale pod warunkiem, że materiał dobry. Gdy zaczynam się babrać w szumie, to wychodzi taka kaszana jak na zdjęciu powyżej. Substytut astrofotografii. Ale co nas nie zabije to wzmocni Doświadczeń trzeba nabierać i uczyć na własnych porażkach.
  22. Aparaty i obiektywy mam, bo fotografuję też w dzień. Najpierw była fotografia dzienna, potem astro. Popatruję czasami na kamery, bo brakuje mi detalu na moich zdjęciach, matryca mono byłaby zdecydowanie lepsza, ale biję się z myślami. Po pierwsze trzeba dać worek pieniędzy za matrycę wielkości znaczka pocztowego. Po drugie to grubsza inwestycja, bo przyjdzie kupić, koło filtrowe, fokuser i jakąś rurkę zamiast obiektywów, które w sumie średnio nadają się do astro. Łącznie wydam ze dwie dychy jak nie lepiej, na coś, co pracuje 6 razy w roku, gdy nów i pogoda raczą się zejść do kupy... Robercie, potwierdzam, robiłem czterysetką f5.6. Wczoraj (rychło w czas) popatrzyłem na inne zdjęcia tego obszaru. Znalazłem fotkę gościa, który robił jasnym FSQ i SBIG-iem. Luminancję zrobił w 3 godziny, kolejne 3 poświęcił na kolor, ale fota wali z nóg i jedyne co w niej boli, to świadomość, że gdyby była moja i chciałbym sobie ją wydrukować, to mógłbym co najwyżej w formacie pocztówki...
  23. Oj, Cefeusz już definitywnie pogrzebany. Kiedyś pisałem, że go nie lubię, ale postanowiłem dać jeszcze jedną szansę. Tam jest mnóstwo pięknych pyłów, upatrzyłem sobie taki komplecik i weń wycelowałem. Pierwszą sesję odbyłem jeszcze podczas ciepłych nocy. 27x480s przy ISO 1600 i przysłonie f6.3. Nie byłem zaskoczony, gdy okazało się, że to za mało. Podczas kolejnej sesji udało się dozbierać zaledwie 20 kolejnych klatek. Łącznie prawie 50 więc w miarę spokojny zasiadłem do stackowania i obróbki. Jakież było moje zdziwienie, że nadal za mało. Niedawna, ostatnia sesja – noc marzeń. Zero chmurw, piękne niebo, dosyć chłodno, zero problemów ze sprzętem. W mojej krótkiej przygodzie z astrofotografią to była pierwsza nocka tak kompletnie wykorzystana. Zacząłem naświetlać równo z początkiem astronomicznej nocy, przestałem gdy świtało. Zebrałem kolejnych 38 klatek. Przy takiej stercie materiału spodziewałem się bombowej fotki. Łącznie 85 klatek po 8 minut. Ponad 11 godzin materiału - rekordowy dla mnie rezultat. I dupa. Zdjęcie pokazuję jako przestrogę. Pyły Cefeusza chyba nie dla kanonierów. Przypuszczam, że 20 godzin może by wystarczyło, ale w naszych warunkach to pół roku zbierania materiału. Następny w kolejce miał być Irys z przyległościami, ale chyba dam sobie spokój. PS Na drugim zestawie, Canon 6D naświetlił 57 x 7 minut. Też Cefeusza - szerszy kadr, na ogniskowej 100mm i przysłonie 3.5. I też dupa. Mam fotkę, która jest tak obsrana gwiazdami, że pyły pod nimi znikają. Potwierdza się zatem, że ten gwiazdozbiór to wyższa szkoła jazdy.
  24. Imponuje jakość wykonania. DIY w moim przypadku, to montaż na ślinie i chusteczce higienicznej, a Twoja lorneta wygląda jakby wyszła z poważnej manufaktury. Brawo!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.