Skocz do zawartości

Jarek

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jarek

  1. Krzysiu, żyjesz! :helo: Cieszę się bardzo... Dla niewtajemniczonych: dawno, dawno temu, w odległej galaktyce [internetu] był sobie serwis www.astroamator.pl, z kupą cennych rad dla początkujących, małym tutorialem podstaw astrofotografii, recenzjami ówcześnie dostępnych teleskopów i niewielkim forum... I to właśnie zacny autor owej jakże zacnej strony powraca w nasze szeregi. Ech, łezka w oku... Pozdrawiam -J.
  2. To wcale nieźle! Akurat Jowisz jest dość nisko na obserwacje sprzętem klasy takiej, jak Twoja i na poważniejsze obserwacje w ogóle. Spróbuj się zaopatrzyć choćby w namiastkę celownika, ściągnij sobie program-planetarium do mapek nieba, albo jakiś mały atlas nieba i zapoluj na najłatwiejsze DS-y. Polecam te najłatwiejsze do odnalezienia:M45 [Plejady] M31, M13 [teraz trochę po sezonie na ten obiekt], NGC869/884 [tzw. chichotki] i parę innych. Bierz na cel te jasne, łatwe do zidentyfikowania i do odnalezienia blisko jasnych gwiazd. Koniecznie ciemne niebo, bez Księżyca i łuny miejskiej. Pozdrawiam -J.
  3. No, o pointerze zapomniałem. Ale efekt ten sam, jak przy celowniku muszka-szczerbinka. Problemem jest zasięg gwiazdowy i dokładność. To się sprawdzi przy poszukiwaniu obiektów leżących blisko jasnych gwiazd, w okolicy nieba od gwiazd gęstej. Jak będzie trochę zaświetlone niebo,czy brak jasnych gwiazd w pobliżu obiektu to porażka, bo nie będzie na czym celować. Ja mam taki podświetlany szukacz kolimatorowy typu Star pointer w swoim Maku. Ostatnio zwijając się ze spóźnionych obserwacji jowiszowych próbowałem nim namierzyć bodaj przy sporym Księżycu M13 i... nie trafiłem. Niestety takie celowniki natychmiast wymiękają, jak spada zasięg gołym okiem. Da się go użyć tylko w b. dobrych warunkach [wiem, w innych nie warto polować na DS], ale też nawet pod dobrym niebem gołym okiem zabraknie nam często gwiazd podejścia -i co wtedy?. Szukacz lunetkowy zawsze widzi więcej gwiazd, niż dostrzeżemy gołym okiem i to ratuje sprawę. Pracowałem zwykle z szukaczem 30mm. W gorszych warunkach na ubogich w gwiazdy okolicach czasem też mu brakowało zasięgu -rzadko bo rzadko, ale jednak. Stąd takie, a nie inne kryteria, które podawałem. Patent z laserem powinien sie sprawdzić lub nie w zależności od pola samej lunety, tak jak pisałem w poprzednim poście, rozważając wcześniejsze opcje. Wracając do przykładu z M13 i Star Pointerem, to gdyby teleskopem nie był Mak o polu sporo poniżej 1 st., tylko Newton z polem prawie 1.5st., wycelowałbym pewnie bez kłopotu. Piszę to, aby uświadomić Dementorinowi, na czym od strony technicznej polega cały problem z szukaniem obiektów. Pozdrawiam -J. P.S. Dementorin, daj znać ze żyjesz -spróbuj sprawdzić i napisz, jakie pole widzenia [field of view] ma ta luneta. Powinno być gdzieś w instrukcji obsługi lub na obudowie. Albo będzie kątowe w stopniach lub minutach, albo liniowe w metrach na dystansie 1000m Od tego zależy, jakie rozwiązanie problemu celowania trzeba wybrać
  4. Panowie ( i Panie ewentualnie)! A szczególnie do Dementorina: Problem nie polega na tym, czy coś widać przez te lunetę, bo potencjalnie widać sporo, to w końcu 90mm -w porównaniu z lornetką 50mm będzie widać różnicę w wyglądzie obiektów. Problem w tym, że nie sposób takiej lunety wycelować w obiekty inne, niż wyraźnie widoczne gołym okiem. Jest to praktycznie niewykonalne. Nawet trafienie w taką M13 czy M31 [a wszyscy wiedza, jak "trudne" to obiekty] będzie graniczyło z cudem. Dlatego tę lunetę bezwzględnie trzeba wyposażyć w jakiś sensowny celownik, o polu widzenia zbliżonym do lornetki. Wtedy pokaże pazury. Bardzo istotna jest kwestia, jakie pole ma sama luneta -bo czy to będzie 2.0 st. czy 1.5 st. -różnica jest kolosalna! W pierwszym przypadku próba celowania przy pomocy wstępnego przeglądu małą lornetką [jak proponowałem poprzednio] może się udać, podobnie jak użycie [koniecznie regulowanego] celownika "mechanicznego" [jakaś rurka albo muszka i szczerbinka], w drugim -nie ma żadnych szans bez zamocowania na tym jakiejś lunetki celowniczej. Nie musi to być zaraz szukacz od teleskopu astro, wystarczy użyć połówkę jakiejś małej lornetki lub tzw. monokular, pod 3 warunkami: -minimalna apertura [srednica obiektywu] 30mm [w zupełnej ostateczności 25mm, pod ciemne niebo] -pole widzenia tego dodatku MUSI być zbliżone do pola widzenia typowej lornetki czy szukacza od teleskopu, czyli absolutne minimum to 4st. -zamocowany do lunety w uchwycie umożliwiającym zgranie osi obu przyrządów, podobnie jak szukacza z teleskopem [maja patrzyć w to samo miejsce] Wg. mnie taka przeróbka jest celowa, o ile tanio możesz zdobyć substytut lunetki celowniczej. Może to być jakiś tani celownik od wiatrówki, kupowany na targu czy allegro, ale z obiektywem minimum 30mm i dużym polem widzenia [j. w.]. Z tym ostatnim może być pewien problem, bo często te celowniki optyczne mają niewielkie pole, ale trafiają się też modele szerokokątne. Przy zakupie na targu łatwo to możesz sprawdzić, porównując na miejscu u sprzedawcy pole widzenia takiego celownika z lornetką 10x50 czy 8x30 lub podobną. Zaleta zastosowania lunetki od wiatrówki jest to,że ma wbudowana regulację i możesz ją zamocować na sztywno na swojej lunecie. Pozdrawiam -J.
  5. Toś się Dementorin urządził! Luneta obserwacyjna ["ziemska"] z zoomem . Kiedyś też się tak zrobiłem w początkach kariery, tylko u mnie to było 20-60x60. Tego typu sprzęt nie nadaje się zasadniczo do obserwacji nieba. Jednym z powodów jest brak jakiegokolwiek szukacza przy maksymalnym polu widzenia nie przekraczającym 2 stopni. Przy 30x to nawet może być tylko 1.5stopnia. Nawet doświadczony obserwator nieba miałby poważne trudności w posługiwaniu się takim sprzętem, dla początkującego nie widzę ŻADNYCH szans. Po prostu niczego tym nie znajdziesz, bo nie trafisz. Widzę dwa wyjścia: albo zaopatrzenie tego wynalazku w jakiś szukacz, albo współpraca z niedużą lornetką, np. 8x30, 7x35 czy 10x50. Lunetę na statywie nakierowujesz na jakąś widoczną gołym okiem gwiazdę, następnie wyczajasz tę samą gwiazdę lornetką, w której widzisz kolejne, coraz słabsze gwiazdki prowadzące wg. mapy do szukanego obiektu. Potem odpowiednio przekierowujesz lunetę itd. To może [ale nie musi] się sprawdzić dla obiektów położonych wśród stosunkowo jasnych gwiazd. Pamiętaj,że największe pole widzenia masz przy najmniejszym powiększeniu, to jest 30x. Sprawdź jeśli możesz w instrukcji obsługi, jakie maksymalne pole widzenia ma ta luneta przy tym powiększeniu. Jeśli ze 2 stopnie, da sie jeszcze żyć od dużej biedy wspomnianą metodą . Jeśli dużo mniej -będzie bolało. Pozdrawiam -J. P.S. Wyjście 3-cie: sprzedać toto ornitologom i zbierać na teleskop
  6. Na tak zadane pytanie nie znajdziesz odpowiedzi, tylko testy porównawcze poszczególnych modeli. Niezłe zestawienie masz na www.optyczne.pl Jeśli chodzi o wybór 7x50 kontra 10x50, to ja bym stawiał na 10x50, bo źrenica wyjściowa lepiej dobrana, chyba,że mieszkasz w górach przy lampie naftowej. Prawie wszędzie u nas jest trochę light pollution, nawet na wsi. Róznica w polu widzneia miezy 7x50 a 10x50 jest bardzij zalezna od kmodelu lornetki i typu zastosowanych okularów, niż by wynikała z róznicy w powiekszeniu. Jedne i drugie wyciagaja pola do 6.5-7.0 stopni. Z tym,że oczywiście trudniej znaleźć lornetkę z takim polem wśród tych 10x. Jednocześnie trafiaja się 7x50 z polem 5.5 stopnia zaledwie. Poszukaj zatem po prostu 10x50 z szerokim polem na poziomie 6.5stopnia. To, jaka będzie jakość tego pola, będzie zapewne funkcją ceny lornetki. No i jeszcze raz: testy. Pozdrawiam -J.
  7. Więc tak: Marka U. nie cieszy sie popularnościa wśród astrobraci. Ten teleskop z linku to albo rodzima produkcja z Żywca, albo przebrandowany chiński Optisan -nie mnie ustalać, jak jest w rzeczywistości. Co do Synty, to znana marka, też chińska, ale na przywoitym poziomie za oferowana cenę. Pozostaje tylko pytanie, czy wybór tego akurat modelu. Możesz tez przejrzeć innych dystrybutorów, bo Synta Sky Watcher jest sprowadzana w sumie przez 3-4 dystrybutorów. Generalnie to będzie dobry teleskop, bardziej do DS niż do planet, ale przy planetach sama duża apertura da całkiem nieżłe rezultaty. Na DS bezwglednie musiz jeździć za miasto. Pytanie,czy 200mm Newton na paralaktyku to dobre rozwiązanie, bo to wiecej roboty w polu przy ustawianiu niż Dobson. Oryginalne Synty na Dobsonie maja trochę inna tubę, nieco dłuższa, co może sprawiać problem w małym aucie i przy znoszeniu po schodach w bloku. Zmierz swoje auto -serio. Paralaktyk przyda sie do obserwacji planet ale na balkonie szerokości metra EQ5 z taką rurą to może być dużo za dużo. Może pomyśl o dwóch teleskopach -jakiś krótki katadioptryk o aperturze do 150mm na balkon na EQ, a do wyjazdów za miasto 200mm na Dobsonie. Ja poszedłem właśnie w tym kierunku -mam Maka 127mm, a do DS szykuję 200/1000 na własnej roboty Dobsonie -klasyczna Synta 200/1200 jest dla mnie trochę za długa do transportu. Ten 2000/1000 który wybrałeś to jest optycznie dobry kompromis, ale problemem mogą być rozmiary tuby na balkonie w połączeniu z EQ5 -tu już posiadacze muszą się wypowiedzieć, ja nie wiem, czy to realne. Sprawa astrofoto -aparat typu kompakt/hybryda z dużym zoomem dość kiepsko sie nadaje do focenia planet -podłaczać trzeba w projekcji, problem z winietowaniem i w ogóle jakością obrazu. Do DS kompakty też średnio się nadają, chociaz akurat tym modelem [Fuji 9600] da się może robić jakies wprawki samym aparatem na paralaktyku, bo ma jak na kompakt niskie szumy i długie czasy do 30s. Nie wiem, jak z ustawianiem ostrości na nieskończoność w trybie manualnym [sprawdzić], bo to warunek, aby się udało. Tak czy siak, to może służyć do nauki astrofoto itp. wprawek, ale nie poważnej astrofotografii. Pozdrawiam -J.
  8. 1. Z tą źrenicą 7mm to bym nie przesadzał, dlatego że to maks. rezultat przy dłuugiej adaptacji oka i tylko u osób młodych. Po drugie, wykorzystać efektywnie tę źrenicę możesz tylko pod b. ciemnym niebem, a raczej nie mieszkasz w Amazonii czy na pustyni Atacama -tło nieba będzie sporo jaśniejsze, z powodu świateł wielkiego miasta i każdej wioski doookoła. Bezpieczniej jest używać lornety ze źrenicą do 5mm. 2. Tak,średnica lornety jest ważna, szczególnie do Ds, tak samo jak w teleskopie. Więcej zebranego światła równa się większy zasięg 3. Pytanie, jakiej lornety potrzebujesz. mała lornetka klasy 10x50, 11x56, 12x60 itp. da się wykorzystać jako podręczna, można obserwować bez statywu. Wszystko większej średnicy i z większym powiększeniem wymaga statywu do efektywnego użytku. Ten problem znasz już pewnie ze swojej20x50 -tu przesadziłeś z powiększeniem. 4. Podsumowując: Więcej zobaczysz w 15x70 niż w 10x50, ale stracisz na wygodzie użytkowania. Sam zdecyduj, jaka lornetka jest Ci bardziej niezbędna, w kontekście tego, że masz już teleskop. Jeśli zdecydujesz sie na wariant statywowy, to uwzględnij, czy Twój statyw się nadaje [pod 70-tkę musi być solidny, jesli jest wystarczający pod 20x50, tu może być za słaby]], no i zakup lepszy L-adapter -ten w komplecie np. ze Skymaster 15x70 jest dobry najwyżej do lornet 50mm, to plastik-fantastic. Pozdrawiam -J.
  9. Jarek

    AZ-3

    Ale po kiego grzyba Ci standardowe części od EQ5? A nie lepiej zrobić otwór pod zwykła śrubę M6 czy M8 i na tym przykręcic kawałek aluminiowego czy innego drążka ze stałym obciążeniem na końcu [bez regulacji]? Tu przecież nie chodzi o 100% wyważanie paralaktyka przeciwwagą o masie kilku kg, tylko o zredukowanie momentu działającego na głowicę w położeniu zenitalnym do rozsądnych wartości, czyli takich, jakie występują z mniejszą i lżejszą OTA, która nie wykazuje opadania na osi Alt ani nie przeciąża mikroruchów w tym położeniu. Tyle. To nie musi być coś wielkiego. A propos, znalazłem interesującą "instrukcję obsługi"[practical tips] AZ3 na stronie pewnego dystrybutora [teleskop-service]: http://www.teleskop-express.de/shop/produc...up-to-5kgs.html Dość ciekawa w kontekscie naszych rozważań wydaje sie opinia,że ten mont jest pod 5kg sprzęty -ale to, co podpowiadaja niżej warto wziaść pod uwagę. Zobaczcie też inne montaże AZ z ich oferty. Pozdrawiam -J.
  10. Program z tego China Adventure wygląda dość atrakcyjnie krajoznawczo, to wszystko b. ciekawe miejsca, ale trzeba powiedzieć dwie rzeczy: -W kwestii zaćmienia, jak wszyscy chyba już widzą, trzeba ich solidnie oświecić, bo nie mają o tym zielonego pojęcia. Wygląda mi na to,że nie rozumieją różnicy między całkowitym a częściowym, dlatego proponują Urumczi ze względu na pogodę i prawdopodobnie ich własną znajomość tego akurat terenu [vide zdjęcia na stronie biura z linku wcześniej]. To tłumaczyłoby obecność Shanghaju na końcu pobytu w programie, co wygląda w kontekście zaćmieniowym jak upiorny żart. - Ten program to objazdówka prawie połowy Chin, co jest zarówno zaleta i wadą. 3 tygodnie to mało na zwiedzanie tak ogromnego kraju [zmierzcie odległości na mapie]. Duży rozrzut miejsc wygeneruje spory koszt przejazdów -z drugiej strony tu może wyjść zaleta jazdy z biurem, w postaci łatwiejszego zorganizowania tanich grupowych przejazdów dla większej liczby osób. Ale spora część wyjazdu upłynie w autobusach czy pociągach tak czy inaczej. Może warto namówić ich na mniej ambitny program jeśli chodzi o przemierzane dystanse. W sumie może warto z nimi negocjować, ale koniecznie trzeba dograć te dwie sprawy, a pierwszą bezwzględnie. Ja wprawdzie będę realizował własne plany, ale np. jeśli oni załatwialiby lot czarterem [wiec potencjalnie taniej niż normalny bilet] do Chin, to może dałoby sie podłączyć pod wspólny wyjazd podgrupę na sam przelot +ew. dojazd od jednej z miejscówek przewidzianych w programie? Taką oferta byłbym potencjalnie zainteresowany. Tym bardziej,że Chiny dla mnie to terra incognita, a kraj wydaje się dość "trudny" dla samodzielnej podróży ze względu na barierę językową także w piśmie -do tej pory przerabiałem to raz, w Iranie [jakoś się dało]. Sugeruję zatem wybicie im z głowy zaćmienia w Urumczi [to akurat oczywistość], natomiast skoro potrafią działać w okolicach Shanghaju, to może są w stanie zorganizować lokalnie transport stricte zaćmieniowy -jakiś autokar do ewentualnego przerzutu spod Shanghaju do sąsiednich prowincji dla ucieczki przed zachmurzeniem. Jeśli to byłoby dogadane na 100% również pisałbym się na to ze swoją kompanią [której jeszcze nie mam]. Pozdrawiam -J.
  11. Dla podtrzymania tematu coś takiego znalazłem, niektóre przykłady są urocze: http://www.mreclipse.com/Special/SElanguage.html Pozdrawiam -J. P.S.1 Po chińsku szukajcie pod Mandarin P.S.2 Aha, jeszcze jedno: spróbujcie się "uwolnić" od schematu podróży wyłącznie z biurem podróży. Czasem warto korzystać z ich pośrednictwa [wizy niektórych krajów -tfu!, czasem tańsze przeloty, zwiedzanie pewnych rzeczy na miejscu itp.], ale organizowanie całego wyjazdu od A do Z naprawdę nie zawsze ma sens. Jeśli ze względu na koszt i tak akceptujecie niższy standard zakwaterowania, to spokojnie możecie dotrzeć na miejsce i funkcjonować z dobrym przewodnikiem [jakieś Lonely Planet i podobne] w łapie, radząc sobie sami. Tym bardziej,że biuro nie zawsze zrozumie specyfikę naszych potrzeb, to w kontekście ich próby wysłania Meraka do Urumczi. No i samemu na ogół taniej...
  12. Joksiu, było 100x: ZAPOMNIJ o sprzęcie, który by łączył w sobie możliwość dobrej obserwacji DS i sensownej astrografii DS. Do tego trzeba w zasadzie dwóch ODDZIELNYCH kompletów sprzętu. Istnieje parę opcji kompromisowych, ale albo są b. mało efektywne, albo drogie upiornie. Pozdrawiam -J.
  13. No przecież pisałem: "otwieta nie budiet' A jeśli chodzi o samego Maka, to potrafi on sporo, ale dobrze [czytaj: długo] wychłodzony i w dobrych warunkach. Ja mam raczej kiepskie warunki do częstych obserwacji planet -balkon z ograniczonym polem widzenia wśród drzew i bloków, to samo dotyczy miejscówek "w terenie" na osiedlu -tu jeszcze strach stać po nocy z teleskopem w okolicy, gdzie staruszki tracą regularnie torebki Z tych względów obserwuję dość rzadko i nie zawsze są to obserwacje w pełni udane. Miej świadomość,że niezależnie od sprzętu obraz często jest kiepski z powodu seeingu [turbulencje powietrza], który mogą pogarszać warunki lokalne -dotyczy to obserwacji w mieście [np. sąsiedzi pode mną często wietrzą przez drzwi balkonowe]. Piszę to, bo te trudności b. przeszkadzały mi w ocenie maksymalnych możliwości sprzętu, w tym porównania ze starym teleskopem [Newton 130/650] Przekonałem się o tym dopiero niedawno, podczas b. udanej sesji obserwacyjnej za miastem. Położenie planet [bardzo niski Jowisz w tych sezonie, pierścienie Saturna prawie kantem do nas] też sprawy nie ułatwia. To co napisze niżej, będzie zatem mieszanką tego, co udało mi sie dostrzec Makiem, plus to, co powinno być w nim dostrzegalne, na podstawie wcześniejszych obserwacji Newtonem o porównywalnej aperturze, a optyce raczej mało planetarnej, w tym większej obstrukcji lustra wtórnego: 1. Dwa pasy na Jowiszu, w b. dobrych warunkach zarys jeszcze 1-2, ciemny obszar okołobiegunowy i postrzępienia tych pasów [udało sie raz] 2. Tranzyty cieni księżyców galileuszowych i samych księżyców [raz łapię komplet, a raz tylko jeden z nich lub nic, zależnie od warunków]. W Newtonie łapałem tylko cienie, ale wtedy Jowisz był znacznie wyżej [lepsze warunki], no i ten komplet cienie + księżyce wyłapałem Makiem raz, przy tych super warunkach za miastem 3. WCP na Jowiszu -wątpię, czy w ogóle ją widziałem, aczkolwiek jest to możliwe, a tylko nie byłem pewien. Dotyczy to paru obserwacji, zarówno Newtonem, jak i Makiem 4. Szczelina Cassiniego w pierścieniach Saturna -widziałem ją parę razy Newtonem i chyba takoż Makiem, ale teraz pierścienie 'kantują', więc to były ostatnie podrygi na jakiś rok-dwa 5. Mars w okolicach opozycji -Makiem go jeszcze nie łapałem. Czapa polarna i ciemniejsze obszary był w sprzyjających warunkach w zasięgu Newtona, więc Mak sobie poradzi, choć przyszłe opozycje Marsa gorsze od poprzednich. Akcesoria: U żywam zwykłych Plossli, co mogło być dyskusyjne w Newtonie F/5, ale w Maku ma mniejsze znaczenie. Mam też szerokokątną dwudziestkę Swana 20mm, która jest świetna do Maka z racji pola widzenia przy namierzaniu planet. Nie ma doświadczeń jeśli chodzi o stosowanie filtrów, podczas ostatniej opozycji Marsa planowałem zakup paru filtrów, ale na chęciach sie skończyło. Z tego co czytałem ma to sens i powinno poprawić efektywność obserwacji przede wszystkim w przypadku Marsa i Jowisza [czapy i obszary na Marsie, struktura pasów na Jowiszu i WCP]. Pewnie niewiele Ci pomogłem, co?Z drugiej strony wiesz już, czego sie mniej wiecej spodziewać. Staraj się o dobry sprzęt, ale równie ważne jest to abyś mógł go często używać, i to w warunkach nie stwarzających na starcie przeszkód. W tym roku obserwcje Jowisza z balkonu czy nawet z osiedla tuż nad blokami to był hardcore po prostu. A wystarczyłoby te 10 stopni wyżej nad horyzontem i rezultaty mogłyby być inne. Pozdrawiam -J.
  14. Tak ma być. Jasność obrazu spada wraz ze wzrostem powiększenia, o ile apertura wejściowa pozostaje ta sama -a tak jest w tym przypadku [średnica obiektywu 50mm]. Jednocześnie rośnie kontrast z racji ciemniejącego tła nieba i poprawia sie zasięg gwiazdowy [dotyczy obiektów gwiazdopodobnych]. Maleje za to pole widzenia. Do astro 10x50 jest lepszym wyborem, bo da sie użyć bez statywu i prawdopodobnie ma większe pole widzenia. Z drugiej strony 16x50 może być przydatna ze statywu na niebie podmiejskim, mocno zaświetlonym. No i lepiej w niej będą widoczne księżyce Jowisza, bo to "gwiazdki". Jak nie masz teleskopu, to np. zaćmienia Księżyca w takiej lornecie też fajnie wyglądają. Ale generalnie to nie trafiony zakup, bo jak już brać lornetę z dużym powiększeniem pod statyw, to coś przynajmniej 60-70mm. No i taka 16x50 kiepsko sprawi sie jako lorneta dzienna, bo powiększenie trochę za duże do obserwacji z reki. Pozdrawiam -J.
  15. Osobiście stawiam na Szanghaj [gdzieś na S od niego]. Po pierwsze leży bliżej środka pasa zaćmienia od Wuhan, lepsza statystycznie pogoda, no i na terenie Chin im dalej na wschód, tym dłuższe zaćmienie całkowite. A to konkretne jest rekordowo długie -najdłuższe w tym stuleciu! Na terenie Chin da sie dojść do 5 i pół minuty, dalej na Pacyfiku będzie ponad 6 minutowe. Teoretycznie można to wyłapać na małych wysepkach z archipelagu Riukiu należących do Japonii i paru innych [patrz szczegółowe mapy NASA] -ale kto tam dojedzie? Koszty pewnie zabójcze. No i co po zaćmieniu dalej robić? Jakby mi kazali tydzień na plaży leżeć, tobym się z nudów powiesił na palmie. Jeśli chodzi o połączenia do Chin, to Aerofłot lata z Moskwy latem wyłącznie do Pekinu i... Szanghaju -sprawdzone w tegorocznym letnim rozkładzie, w biurze linii w Irkucku Jeszcze korekta: Urumczi w Xinkjangu leży daleko od pasa całkowitego zaćmienia, na drugim końcu Chin,w terenie dość słabo skomunikowanym i jazda tam nie ma żadnego sensu, chyba,że ktoś chce jechać na zaćmienie lądem, tranzytem przez Kazachstan i połowę Chin. Tylko to długa podróż i zajmie trochę więcej czasu niż np. koleją do Nowosybirska w tym roku... Masę przesiadek i koszta porównywalne z samolotem. Z drugiej strony to fascynująca podróż sama w sobie i jak ktoś ma miesiąc czasu na wyprawę, to może sobie zrobić rundkę po środkowej Azji. Ja tradycyjnie będę zbierał ekipę plecakową na wyjazd zaćmieniowo-trekkingowy. Ze względów urlopowych przelot samolotem, prawdopodobnie do Shanghaju, albo Pekin i dojazd lądem tam, gdzie prognozy najlepsze. Jeśli chodzi o zwiedzanie, nie mam jeszcze żadnych konkretnych planów. Za to w odróżnieniu od Nowosybirska, będę chciał przyjechać odpowiednio wcześniej i zachować mobilność na miejscu, w razie konieczności ucieczki spod chmur na zachód. W tym roku liczyłem na szczęście, a mało brakowało, spotkałem wielu takich, którzy byli niedaleko i nie widzieli. W Chinach tak jak 2 lata temu w Turcji jest komunikacyjnie możliwy szybki długi przerzut wzdłuż ścieżki zaćmienia, co w Rosji było dosyć utrudnione. W zasadzie jest to ostatnie spektakularne całkowite zaćmienie w najbliższych latach, na które względnie łatwo da sie pojechać z Polski. Do Chin jednak łatwiej i taniej się dostać, niż do Ameryki Południowej, Środkowej Afryki czy Australii. W 2015-tym niby będzie blisko, na Wyspach Owczych, ale kto był po sąsiedzku na Islandii czy w Szkocji wie, jaka pogoda panuje na na północnym Atlantyku Zatem -nie wahajcie się, jedźcie do Kitaju! Pozdrawiam -J. P.S.[Waligórski by Grotowski bodajże]: "Idą, idą, każdy z dzidą , pochłaniaczem i miotaczem. Gdy wtem patrzą, w jakiejś budzie -siedzą księżycowi ludzie. Piją czaj, fajeczki kurzą, mali są, lecz jest ich dużo. Zadrżał kosmonauta Borys, chociaże był we kufajce: -Smotri John na eti stwory! Sowsiem kak Kitajce! Oni na to: -Witaj! Witaj! My Kitajce, a tu Kitaj!"
  16. Dobre pytanie! Mak 127mm czy refraktor achro 120/1000. Też miałem ten sam dylemat. Chyba nikt Ci nie powie, który będzie lepszy OPTYCZNIE To sprżzęty o b. podobnych możliwosciach i tylko ktoś, kto używałby obu może odpowiedzieć na to pytanie. Znajdź takiego eksperta... Zna ktoś? Ja wybrałem Maka, ale ze względu na kwestie logistyczne: 3-cie piętro bez windy, may balkon, małe auto -po prostu nie miałem warunków na refraktor z długa tubą, no i EQ3-2 [ten montaż wybrałem ze względu na mobilność] mogło się okazać nieco za słabe pod ten ostatni [5kg + długa rura]. Wybór sie sprawdził generalnie,tylko chłodzenie Maka jest denerwujące Pozdrawiam -J.
  17. Jarek

    AZ-3

    Te pół kilo na Twoją korzyść to całkiem sporo. Powinno być więc lepiej, a zawsze jakaś małą przeciwwagę 0.3-05 kg możesz dodać na krótkim drążku pod głowicę. Mając mikroruchy, nie musisz sie martwic pełnym wyważeniem -wystarczy tylko zmniejszyć nierównowagę do rozsądnego poziomu. Ważne, by mikroruchy chodziły lekko w każdym położeniu i aby teleskop nie opadał samoczynnie na tej śrubie do wstępnej nastawy kąta podniesienia. Prawdopodobnie ten akurat problem u Ciebie w ogóle nie wystąpi, bo tuba faktycznie wyraźnie lżejsza do Maka 127 przy tych samych gabarytach. Nic więcej do szczęścia nie potrzebujesz. Pozdrawiam -J.
  18. Wbrew pozorom takie małe lornetki [pomijam kwestie jakości] bardzo dobrze sprawdzają w turystyce i do ogólnego użytku dziennego. Oczywiście ten najtańszy chłam z allegro czy bazaru szybko sie rozsypie, będzie miał małe pole widzenia itp. wady. Ale dobrej klasy [niekoniecznie droga] lornetka kompaktowa to miła rzecz. W odróżnieniu od lornety np. 10x 50 możesz mieć ja w terenie zawsze pod ręką. Ze względu na astro-fioła częściej zabieram w góry 10x50, ale wtedy za dnia rzadko wyciągam z plecaka -po prostu się nie da. Na wyjazdy, gdy lornetka astro nie ma szansy być użyta biorę kompakta i sytuacja zmienia sie radykalnie. Wbrew pozorom kompaktowa lornetka, byle dobrej jakości, też może mieć zastosowanie astro -b. dobrze obserwuje sie nią zaćmienia. Przy Księżycu nie oślepia, jak 50-tka, a rozdzielczość ta sama, limitowana tylko naszymi oczami i powiększeniem sprzętu -to nie teleskop, pracujemy w obu przypadkach z powiększeniami daleko mniejszymi od rozdzielczego dla obiektywu średnicy 25 czy 50mm, więc wszystko jedno... Dobra jest też do fazy całkowitej zaćmienia Słońca [od biedy można też ją tanio wyposażyć w filtry obiektywowe], szczególnie, gdy zabieramy jeszcze inny sprzęt. Podczas całkowitego zaćmienia jest b. mało czasu na wszystko i mała podręczna lornetka b. sie przydaje w krytycznych chwilach -sprawdzone w boju. Pozdrawiam -J. P.S. Miałem 2 kompakty -stary Tascopodobny chyba 10x25 albo 12x25 [dane na obudowie były i tak bujdą] kupiony na targu miał klaustrofobiczne pole widzenia, jakość obrazu taką sobie, poległ na skutek rozkolimowania. Teraz za mniej więcej podobną kwotę kupiłem 10x25 w DO i jestem zachwycony -na Syberii sprawdziła sie w górach, podczas zaćmienia także. Mechanicznie jest znacznie solidniejsza [zwracajcie na to uwagę] i powinna posłużyć mi dłużej. Optyka tez przyzwoita. Trochę mi będzie szkoda brać ją na kajak, poprzedniego kompakta nie bałem się utopić w razie czego
  19. Jarek

    AZ-3

    AZ3 "macałem" raz w życiu, ale jedyny poważny problem, który mi przychodzi do głowy w Twoim przypadku, to czy tuba nie będzie za bardzo obciążać głowicy. Wiem z relacji innych,że były problemy z Makiem 5" na tym montażu. SC sa zwykle lżejsze od Maków o tej samej aperturze, ale różnica ta jest spora przy aperturze 6", nie wiem jak w tym przypadku. Istotą problemu z przeciążaniem tej głowicy jest to,że pracuje ona jak dźwignia obciążona na końcu masa sprzętu, tak jak głowica foto [brak wyważenia w płaszczyźnie pionowej]. Zatem duże siły pojawiają sie na osi podniesienia przy sprzęcie skierowanym bliżej zenitu. W górnych położeniach mikroruchy będą się zacinać lub ciężko chodzić [zwiększone tarcie]. Innym problemem jest dziadowska regulacja zgrubna kąta podniesienia w tym montażu -jest to po prostu cierna podkładka na śrubie, oś ta pracuje niezależnie do mikroruchów i trzyma się na tarcie, w dodatku żadnej regulacji bez klucza. Oznacza to, że za ciężka i mająca dużą średnicę [większe ramię dźwigni działające na głowicę] tuba może spowodować opadnięcie głowicy. Zobacz wątek o modernizacji AZ3, tam ten problem był rozważany w kontekście Maka 5" i stosowanych środków zaradczych. Albo zaczepiano tubę z boku, aby zmniejszyć ramie siły, albo stosowano przeciwwagi, by wyważyć tubę na głowicy. Czy takie ekstra środki potrzebne będą w małżeństwie SC 5" z AZ3 -nie wiem, tu sędzią będzie eksperyment albo porównanie wagi obu tub optycznych. Jeśli sie nie różnią zbytnio, to efekty będą takie, jak z Makiem 127mm [5"]. Pozdrawiam -J.
  20. Jeśli chodzi o tego Velbona z głowicą olejową [bodaj DV-7000], to mam wcześniejszą wersję tego statywu [D700] różniaca sie kosmetycznie. Pod lornetę 15x70 jest O.K., mógłby być tylko nieco wyższy [niecałe 170cm]. Może dałoby sie na nim od biedy powiesić Taigę 16x80, ale na cokolwiek większego jest za mały i za słaby. Sama głowica typu jak w tym statywie jest b. dobra pod lornetę, prowadzi się dosyć płynnie, jest sztywna -wprawdzie sporo plastiku, ale jest podparta obustronnie i ma b. zwarta konstrukcję, o dobrze dobranych przekrojach. Wg. mnie do spottingu samolotów nie potrzebujesz żadnych mikroruchów, tylko właśnie głowicy z płynnym prowadzeniem. Niestety przy b. ciężkiej lornecie nawet głowica typu video sprawi Ci pewien problem, bo będziesz walczył z brakiem wyważenia. Nie chodzi mi tu o efekt ugięcia występujący przy dużym powiększeniu przy ustawianiu głowicy [ten jest istotny przy 50x w górę], ale prostszy problem: niewyważonej [z definicji, w przypadku głowic typu foto-video] głowicy nie da się wyregulować tak, aby dało sie precyzyjnie prowadzić "na tarcie", a blokowanie na sztywno odpada przy samolotach. Moim zdaniem najlepszym wyjściem jest zrobienie głowicy typu widłowego i wyważenie na niej lornety w płaszczyźnie pionowej [w osi podniesienia]. Pracować to będzie jak montaż Dobsona -ludzie polowali już na samoloty czy ISS Syntami. Ewentualnie dodanie wysięgników z przeciwwagami do lornety wiszącej na zwykłej głowicy, ale to jest gorsze rozwiązanie, bo głowica musi być mocniejsza ze względu na dodatkowa wagę itp. Pozdrawiam -J.
  21. Cupi, nie zawracaj sobie głowy różnicą w obrazach-ona będzie, ale nie kosmiczna. To nie lornetka czy mały teleskopik, gdzie każdy centymetr apertury widać. Wg. mnie kieruj sie innym kryterium: zrób przymiarkę, który z teleskopów w Twoich warunkach bezproblemowo obsłuzysz, tzn. przeniesiesz w pojedynkę z domu na zewnatrz do miejsca obserwacji, ew. załadujesz do auta itp. Jeśli bez problemów radzisz sobie z 10", bierz większy. Jeśli problemem jest przenoszenie sprzętu, weź 8", bo po prostu częściej będziesz miał motywację do użycia go. Pozdrawiam -J.
  22. Nie chcę Cię martwić, ale o ile nie traktujesz tematu jako taka techniczna zabawę, to ten projekt nie ma żadnego sensu. Chodzi pewnie o różne nasadki zwiększające powiększenie, zakładane na okulary lornetki. Chyba nawet kiedyś widziałem tę stronę. Problem w tym, że wzmacniają one wady obrazu dawane przez układ optyczny "na wlocie". Lornetki mają krótkoogniskowe achromatyczne obiektywy dające dobre obrazy przy małych powiększeniach i na to nic nie poradzisz. To m. in. jedna z przyczyn, dla których w astronomii nie sprawdzają się lornetki zoom czy lunety obserwacyjne [ziemskie]. Na dokładkę nasadka zbudowana z przypadkowo dobranych, prostych elementów też wniesie swoje do degradacji obrazu. Mimo zmiany powiększenia nie zobaczysz nic lub niewiele więcej. Jeśli nie masz za darmo szkieł z demobilu, to koszt zrobienia takiej nasadki powiększającej będzie porównywalny ze zakupem sprzętu o większych możliwościach, typu mały teleskop. Pozdrawiam -J.
  23. Zacznij od swoich warunków eksploatacyjnych i od tego, co i jak w związku z tym będziesz oglądał. Bez tego doradzanie konkretnego teleskopu mija sie z celem. Budżet masz spory, a więc i wybór dostępnego sprzętu. Ale żeby to miało sens, to pytanie: wieś/miasto [ciemne niebo/łuna od świateł], balkon/odkryty teren, sprzęt wystawiany za próg do ogródka/przenoszony dalej/wożony autem itd. itp. Bez tego nie ma jak doradzić. Zajrzyj na Celestię i przeczytaj artykuły: http://www.celestia.pl/Teleskop_na_balkon http://www.celestia.pl/Teleskop_mobilny http://www.celestia.pl/Teleskop_na_DSy Tam masz przegląd podstawowych kwestii dotyczacych wyboru rodzaju sprzętu. Dopiero potem możesz wybierac/rozważać konkretny model. Na zakończenie także 'Teleskop za jak najmniej': http://www.celestia.pl/Teleskop_za_jak_najmniej Wprawdzie budżet nie jest u Ciebie ograniczony, ale w tym artykule znajdziesz chyba wyjaśnienie, dlaczego nie warto kupować teleskopów małych, jeśli drastycznie nie zmusza nas do tego kwestia logistyki. Proponowany przez Ciebie ETX90 to jednak maleństwo. Planety tak naprawdę zaczynają sie od 100mm [90mm dla ubogich] -z zastrzeżeniem odpowiedniej optyki do tych celów, zaś DS od jakiś 150-200mm. Mowa o średnicy teleskopu. Oczywiście mniejszym sprzętem też coś tam zobaczysz, ale to nie to... Najtańszy teleskop do DS o średnicy 200mm kosztuje ok. 1000zł. Daje też dobre obrazy planet. Ty chciałeś wydać 2.5x więcej na maleństwo, które na planetach coś tam pokaże [b. mała średnica, ale typ optyki akurat do planet], ale na DS w zasadzie tyle, co lornetka. Pozdrawiam -J. P.S. W Twoim wypadku najważniejszym ograniczeniem przy wyborze będzie logistyka -powinieneś wybrać największy sprzęt, który będziesz w stanie WYGODNIE eksploatować. Aha, jeszcze: NIE DA SIĘ pożenić fotografii DS z obserwacją wizualną w jednym sprzęcie. Da się to zrobić w przypadku planet i Księżyca, ale raczej kosztem obserwacji DS.
  24. Hmm... Za te [spore] pieniądze... to nie jest najlepszy sprzet. Widzisz, kosztuje on tyle ze względu na zautomatyzowany montaż. Tymczasem nadal jest to niewielki teleskop o b. małej aperturze, przez który nie zobaczysz połowy tego, co możesz zobaczyć przez teleskopy kosztujące 1/2-2/3 ceny tego wynalazku. Praktycznie jedyną jego zaletą jest ten automatyczny montaż i mobilność. Ten sprzęt ma sens wtedy, gdy spełnione sa 2 warunki jednocześnie: -nie masz gdzie eksploatować większego teleskopu -masz mało czasu na obserwacje, musisz z teleskopem jeździć ALE: te same kryteria spełni większy teleskop klasy np. Mak127mm na montażu azymutalnym klasy Porta -policz, ile to wyniesie. No i sam będziesz musiał znajdować obiekty, wiec jeszcze 40-80zł na atlas nieba. To cacko z goto też musisz 'nastawić na niebo' w terenie, żeby dalej działał sam. Kwestia foto: w zasadzie tylko do Księżyca i planet, w b. ograniczonym zakresie, bo jest za mały na jakieś poważne efekty [nędzna rozdzielczość, tak jak do wizuala], poza tym do planet to musisz go jakoś zaadaptować w trybie paralaktycznym [nie wiem, czy do tej wersji montażu można użyć tzw. klina [wedge] -niech sie znawcy wypowiedzą. Do DS -ZERO szans -nie ta optyka, ogniskowa, montaż = 3 przeszkody nie do pokonania jakąkolwiek modernizacją. Pozdrawiam -J.
  25. Cupi, napisze prościej to, co próbowali wyłożyć Ci praktycy, w tym Hans i inni: NIE DA SIĘ [w praktyce] pogodzić dobrego teleskopu do obserwacji DS z fotografią tychże. Nie mam czasu i chęci pisać Ci całego wykładu, dlaczego. Gdy poczytasz jakiś poradnik o podstawach astrofoto, rzecz się stanie zrozumiała. Na razie uwierz na słowo. W focenie wejdziesz przy pomocy zupełnie innego zestawu, niż ten do obserwacji. Po prostu tego nijak nie da się pożenić, szczególnie w wersji dającej dobre efekty końcowe i łatwej obsłudze Na razie kup sobie do obserwacji dużego [ale taki, który jeszcze przewieziesz autem] Newtona na Dobsonie -to akurat tania część zabawy. Do focenia potrzebujesz dobrego montażu paralaktycznego [EQ5 to minimum dla ubogich, ale LEPIEJ coś LEPSZEGO ze względów rozwojowych]. Z tym możesz wejść w focenie DSLR + teleobiektywy lub kamerka + teleobiektywy,a w dalszej kolejności jakiś mały [czyli b. lekki i o b. krótkiej ogniskowej] światłosilny teleskopik o dobrej optyce + odp. dodatki. To są b. drogie zabawki,a do obserwacji wizualnej DS zdadzą się psu na budę... O innych pomysłach po prostu zapomnij. Pozdrawiam -J.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.