Skocz do zawartości

ZbyT

Społeczność Astropolis
  • Postów

    5 310
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez ZbyT

  1. i znowu uciekasz od odpowiedzi i tym samym od wyciągania wniosków jak sam zauważyłeś skażony został teren, a nie woda!!!!!!!!! przy okazji nie napisałeś nic na temat jak były te odpady przechowywane specjalnie zaproponowałem warunki bez przepływu wody i głębokość 200 m bo to chyba oczywiste, że jeśli będzie duży przepływ wody to wypłucze on wszystko co się da. Nie od dziś wiadomo, że płynąca woda potrafi wydrążyć skały (a te nie rozpuszczają się w wodzie) czy przenieść kamienie. Widzieliśmy to na żywo w TV podczas powodzi składowiska odpadów radioaktywnych powinny znajdować się w miejscach gdzie przepływu wód podziemnych nie ma czyli w stabilnym gruncie gdzie podlegałyby jedynie dyfuzji, a nie wypłukiwaniu przez wodę!!!!!! pisałem o tym wyraźnie!!!!! pisał o tym też Jarek!!!!! wygląda na to, ze nie czytasz tego co tu piszemy pozdrawiam
  2. pisząc o tych co mieszkają bliżej masz na myśli tych co mieszkają 5 m od składowiska? to ci dalsi jak mniemam mieszkają 50 m od niego? zauważ wreszcie, że uran i pluton to metale i jakoś specjalnie nie chcą rozpuszczać się w wodzie przypomnij też sobie archeologów, którzy bezczelnie znajdują narzędzia z metalu sprzed tysięcy lat i to zakopane dość płytko w ziemi, gdzie występują silne przepływy wód podziemnych. Żadne z tych narzędzi nie rozpłynęło się na obszarze tysięcy metrów sześciennych. Są tacy, którzy znajdują metalowe przedmioty na dnie mórz po setkach lat w płynącej wodzie!!! Rury z ołowiu dostarczały wodę w starożytnym Rzymie i część z nich (ta nie przetopiona) przetrwała do dziś!!! złoża metali (w tym uranu) znajdują się w ziemi o miliardów lat i też się nie rozcieńczyły w wodach gruntowych weź wreszcie pod uwagę, że dyfuzja metalu w gruncie to proces bardzo powolny. W dodatku będziemy mieli do czynienia z bardzo dużym gradientem stężenia, a to co zostanie porwane przez płynące wody gruntowe to będą ilości śladowe. Twoje obliczenia dotyczą rozcieńczania materiałów (rozpuszczalnych w wodzie) w laboratorium, a nie metali w gruncie. Niewielka ilość atomów plutonu może zostać przeniesiona przez wodę ale i tak osadzi się w gruncie zamiast trafić do wody pitnej pozdrawiam
  3. tak właśnie sądziłem jeden z nas nie potrafi liczyć lub nie wie co to okres połowicznego zaniku (rozpadu). Zgadnij kto jeśli po 12 tys. lat rozpada się połowa substancji to (z 20 ton): po 12 tys. lat 10 ton po 24 tys. lat 5 ton po 36 tys. lat 2,5 tony po 48 tys. lat 1,25 tony ogólnie będzie M/2n gdzie n to ilość lat podzielona przez okres połowicznego rozpadu po okresie 120 tys. lat (n=10) będzie 1024 razy mniej plutonu czyli 19,5 kg obawiam się, ze pozostałe Twoje "obliczenia" mają tyle samo wspólnego z rzeczywistością przede wszystkim zakładasz równomierne "rozcieńczenie" w całej objętości co jest z całą pewnością nieprawdziwe w pobliżu składowiska będzie stężenie duże, a im dalej od niego tym będzie mniejsze. Trzeba by przeprowadzić dokładne obliczenia ale "na czuja" podejrzewam, że będą maleć z trzecią potęgą odległości (tak mniej więcej wygląda to podczas dyfuzji) możesz się o tym przekonać wykonując prosty eksperyment: do akwarium wsyp piasek nasączony wodą, a następnie nasyp na wierzchu jakiś barwnik (może być nadmanganian potasu) i zobacz jak będzie się rozchodził w całej objętości piasku. Jak długo będzie trwało rozpuszczenie? Jaki będzie profil stężenia? potem przedstawisz nam wnioski pozdrawiam
  4. i tego właśnie nie potrafisz wytłumaczyć policzyłeś, że jak coś rozcieńczymy to będzie rozcieńczone i tyle ja chciałbym wiedzieć jak to w rzeczywistości będzie? zbiorniki chroniące odpady wieczne na pewno nie będą ale wcale nie muszą. Torebki foliowe podobno będą się rozkładać tysiące lat więc może one nadają się na te zbiorniki? to oczywiście żart ale wiemy, ze archeolodzy odkopują naczynia ceramiczne, które przetrwały tysiące lat więc ceramika pewnie nada się do naszych celów druga sprawa to co się stanie po uszkodzeniu tych zbiorników? Większość krótko żyjących odpadów ulegnie samoistnej neutralizacji, a te jak wiemy stanowią większość szkodliwych substancji i w dodatku to one są najbardziej niebezpieczne te żyjące dłużej pozostaną i mogą przedostać się do środowiska. Pytanie teraz brzmi: w jaki sposób będą się przedostawać i jak daleko są w stanie dotrzeć oraz w jakim stężeniu? poczyńmy kilka założeń: 1. odpady zostaną umieszczone pod ziemią na głębokości 200m 2. nie będą umieszczone w miejscach silnego przepływu wód podziemnych 3. teren będzie jednorodny geologicznie 4. teren nie będzie aktywny sejsmicznie teraz oczekuję następujących odpowiedzi: 1. na jaką odległość dotrze (drogą dyfuzji) skażenie po 1 tys. lat? Po 10 tys. lat? 2. jaki będzie profil stężenia pierwiastków promieniotwórczych w kierunku od źródła? 3. czy skażenie dotrze do powierzchni? 4. jaka będzie ilość promieniotwórczych odpadów po 1 tys. i 10 tys. lat? jeśli nie będziemy znali odpowiedzi na te pytania to raczej do niczego nie dojdziemy bo to będzie tylko granie na emocjach, a nie dyskusja oparta na faktach pozdrawiam
  5. facet ogląda w TV galę boksu, a kobieta w tym czasie rozwiązuje krzyżówkę kobieta pyta: - imię Słowackiego? facet zaabsorbowany walką - co? - jak na imię miał Słowacki? facet nawet nie oderwał wzroku od telewizora - Czecho - że jak? - no ... Czecho-Słowacki
  6. na ten moment polemika prowadzi do dość dziwnych wniosków: zużyte paliwo jądrowe umieszczone w specjalnych drogich pojemnikach nie jest w nich bezpieczne (nie wiadomo dlaczego) za to całkiem bezpieczne są odpady radioaktywne z konwencjonalnych elektrowni choć jest ich znacznie więcej. Nieśmiało więc zaproponuję by nie umieszczać odpadów z EA w tych pojemnikach ale po prostu rozsypać na hałdach i problem z bani pozdrawiam
  7. u mnie dzisiaj seeing słaby, a do tego musiałem avikować przez dziury w chmurach. Większość avików miała po 100-200 klatek z czego ponad połowa odpadała. Udało mi się zrobić tylko kilka fotek. Oto najlepsza jak zwykle MAK 127, Vixen 2x, SPC880 pozdrawiam
  8. nie bardzo rozumiem o co chodzi z tymi wodami gruntowymi w jaki sposób niby ma dojść do ich skażenia powiedzmy uranem? rozumiem, że po jakimś czasie woda dotrze do pojemników przez warstwy skał i betonu ale jak potem przeniesie zanieczyszczenia dalej? Uran rozpuszcza się w wodzie? ... a co z filtracją? Wypłukany z pojemników uran powinien osadzić się w cienkiej warstwie skalnej lub gruntu (jeśli pokona skały wyciekając szczelinami), podobnie jak to robi wiele innych zanieczyszczeń. Czy uran ma aż tak duży współczynnik dyfuzji w gruncie (w niskich temperaturach), że swobodnie dyfunduje na duże odległości? Więc dlaczego przez miliardy lat nie skaził wód gruntowych na całej Ziemi? ... i dlaczego uran nie został wypłukany z naturalnych skupisk? ... i dlaczego możemy go wydobywać w kopalniach, a nie wypłukujemy z wód gruntowych? pytam bo nie znam tematu skażeń promieniotwórczych, a budzi to moje wątpliwości pozdrawiam
  9. najbardziej aktualne oszacowania wieku Wszechświata pochodzą z analizy danych zebranych przez WMAP i ich najlepszego dopasowania do modelu kosmologicznego z ciemną energią pozdrawiam
  10. Nowy Sącz? a dlaczego akurat tam?

    1. wimmer

      wimmer

      Bo tam mam coś fajnego i ważnego do roboty :)

  11. nie ma takiej potrzeby bo już po 1044 lat wszystkie wyparują i przekształcą swoją masę w promieniowanie i cząstki elementarne pozdrawiam
  12. Stellarium zawsze się przyda ale czy jest potrzebne do odszukania Jowisza? wystarczy poszukać bardzo jasnego obiektu, który jasnością ustępuje tylko Wenus (zakładam umiejętność odróżnienia go od Księżyca i Słońca ). Jest na tyle jasny, że widać go bez problemu z centrum oświetlonego miasta, a nawet przez cienką warstwę chmur. Wystarczy jakakolwiek lornetka by dostrzec jego tarczę i 4 najjaśniejsze księżyce. Dogodne warunki do obserwacji Jowisza trwają około pół roku, a w obserwacjach nie przeszkadza nawet Księżyc w pełni pozdrawiam
  13. przy maksymalnie wkręconej muszli ocznej nie zauważyłem żadnych problemów z nieosiowym patrzeniem, a w razie czego można ją jeszcze wywinąć. Dopiero po oddaleniu oka od okularu zauważyłem ten efekt. Dla mnie nie stanowi to w każdym razie większego problemu i wspomniałem o nim tylko z obowiązku ale dla osób obserwujących w okularach może być nie do przyjęcia nie zauważyłem też żadnych problemów z wyczernieniem. Moim zdaniem pod tym względem jest lepszy od N13T6 zresztą chyba na fotce widać dlaczego HR Planetary to okular o bardzo podobnej konstrukcji (identycznej?) ale jednak to inny producent więc mogą być różnice w warstwach czy wyczernieniu. Trudno mi się do tego odnieść bo nie miałem nigdy takiego okularu w rękach trzeba jeszcze wspomnieć, że to okular raczej z gatunku budżetowych i nie stanowi konkurencji dla tych z najwyższej półki ale bardziej dla nieco lepszych Plossli czy tańszych orciaków kupiłem ten okular jako bardziej komfortowy niż ortoskop bo moje oczy nie tolerują okularów o krótkim ER jeszcze mam go za krótko by dobrze ocenić jego wady i zalety ale nie omieszkam o wszystkim poinformować pozdrawiam EDIT przed chwilą obserwowałem Księżyc Newtonem zwróciliście moją uwagę na nieosiowość i zacząłem ją bardziej dostrzegać rzeczywiście nawet gdy oko jest blisko soczewki ocznej pewna wrażliwość na nieosiowe patrzenie się pojawia. Wcześniej nie rzuciło mi się to w oczy sprawdziłem też odblaski i jest OK. Po założeniu filtra polaryzacyjnego tło nieba jest rozjaśnione ale to chyba wina filtra przy okazji sprawdziłem jak okular współpracuje z Barlowem. 320x to już sporo ale dał radę ... gorzej ze stabilnością Dobsona ale widok Shillera i Gassendiego z bliska mi to wynagrodził nawet pomimo sporych turbulencji atmosfery zła wiadomość jest taka, że sąsiad rozpoczął sezon grzewczy i o dobrym seeingu mogę zapomnieć do wiosny ... przynajmniej dzisiaj się wyśpię
  14. na polskich forach jest mało informacji o okularach planetarnych TMB więc postanowiłem napisać kilka słów o jednym z nich sporo osób też ma te okulary więc mam nadzieję, że dopiszą swoje spostrzeżenia kupiłem TMB 7mm na naszej giełdzie, a jego przeznaczeniem miały być obserwacje Księżyca i planet w SW MAK 127 oraz ATM-owym Newtonie 180/1124. Newton został zbudowany w celach planetarnych i od typowej konstrukcji planetarnej różni się jedynie światłosiłą f/6,25 co było wymuszone przez możliwości transportowe TMB 7 jest zbudowany w standardzie 1,25", posiada pole widzenia 58o i odległość źrenicy wyjściowej 20 mm poniżej fotka tego okularu razem z Naglerem 13. Porównałem je dlatego, że są zbliżone wielkością. Mają niemal identyczne gabaryty i podobnej wielkości soczewkę oczną mimo znacznie mniejszej ogniskowej TMB. Zrobiłem też fotkę z Plosslem 10 mm żeby łatwiej było zorientować się w jego rozmiarach okular posiada regulowaną muszlę oczną, którą można też w razie potrzeby wywinąć pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Okular jest solidnie zrobiony, dobrze leży w dłoni (gumowa osłona) i jest dość lekki. Trochę psuje to dobre wrażenie fakt odsłonięcia smaru po wysunięciu muszli. Wątpliwości też budzi trwałość czarnej powłoki na tulei 1,25" wkładanej do wyciągu. Już po kilku obserwacjach są ślady po śrubie dociskowej spodziewałem się dużego komfortu obserwacyjnego i rzeczywiście to się potwierdziło. Bez problemu oko obejmuje całe dostępne pole widzenia. Miłym zaskoczeniem był brak efektu fasolek po zbliżeniu oka na odległość mniejszą niż ER, za to pojawia się nieprzyjemna wrażliwość na nieosiowe patrzenie po oddaleniu oka dalej niż wynosi ER. Na szczęście duże ER w znacznym stopniu niweluje ten efekt. Regulacja muszli ocznej chodzi dość ciężko więc należy pamiętać o solidnym docisku obserwacje Jowisza tym okularem to prawdziwa przyjemność. Obraz jest znakomity. Zarówno MAK jak i Newton pokazały wiele szczegółów na tarczy planety, a w dodatku obraz był bardzo kontrastowy. W MAK-u powiększenie wyniosło 215x, a tarcza Jowisza wypełniała sporą część pola widzenia okularu. Doskonale widoczny był główny pas, w tym jego postrzępione brzegi oraz wiry wewnątrz, a także znacznie cieńsze pasy bliżej biegunów. Podobny ale jaśniejszy obraz był w Newtonie. Tu powiększenie było nieco mniejsze i wyniosło 160x. WCP była niedostępna ale był widoczny jasny brązowy kolor pasa równikowego miałem też okazję sprawdzić jak spisze się ten okular w achromacie 120/600. Powiększenie wyniosło tylko 86x i widoczny był tylko północny pas równikowy. Z Barlowem 2x na tarczy nie było już widać prawie nic, ledwo dostrzegalny był jeden pas. Przyczyn może być kilka: był dość słaby seeing, trudności w wyostrzeniu też sprawiał zębatkowy wyciąg, który miał spory backslash i do tego kiwał się na boki przez dwa ostatnie wieczory oglądałem nim Księżyc przez MAK-a 127. Obraz ostry w całym polu ale to normalne w f/11,8. Ujawniła się za to niewielka aberracja chromatyczna widoczna na brzegach niektórych kraterów. Jeszcze będę musiał to sprawdzić bo Księżyc "chodzi" dość nisko o tej porze roku i przyczyną mogła być refrakcja atmosferyczna na próbę pod ciemnym niebem użyłem okular do obserwacji M13 Newtonem f/6,25. Gromada była pięknie rozbita ale dość ciemna (źrenica wyjściowa około 1 mm). Zdecydowanie bardziej podobała mi się w okularze 13 mm. Następnym razem sprawdzę jak spisze się w większej aperturze pozdrawiam
  15. dzisiejszej nocy seeing był znacznie lepszy niż wczoraj jednak początek sesji był bardzo frustrujący. Nie mogłem ustawić ostrości i udało się to dopiero po godzinie przeszkadzały też chmury przesuwające się w południowej części nieba powodując zmiany jasności obrazu. Co ciekawe pasmo chmur kończyło się tuż nad Jowiszem ... jakiś spisek? w ciągu 4 godzin zrobiłem zaledwie 21 avików. Zmarzłem przy tym niemiłosiernie nie wyrównałem jasności fotek żeby uwidocznić wpływ chmurek na jakość zdjęć. Wyraźnie też widać jak zmieniał się seeing od słabego na początku poprzez całkiem niezły do znowu słabego pod koniec sesji na końcu animacji widać jak WCP wyłania się zza brzegu tarczy ale Jowisz był coraz niżej i warunki pogarszały się z każdą minutą więc przerwałem fotografowanie pozdrawiam
  16. dzisiejszej nocy ponownie zmierzyłem się z Jowiszem ale niestety seeing był znacznie gorszy niż tydzień temu dość powiedzieć, że podczas poprzedniej sesji fotograficznej podobnie wyglądały pojedyncze klatki jak dzisiaj stack 650 klatek zamieszczam fotkę żebyście nie myśleli że smacznie spałem w bezchmurną noc w wizualu widok był podobny ale momentami obraz się wyostrzał i było widać znacznie więcej detali przy okazji równie nieudanie sfotografowałem Urana ale przynajmniej widać różnicę w obserwowanej wielkości obu planet. Uran w rzeczywistości jest też znacznie słabszy pozdrawiam
  17. kobieta zmartwiona sporą tuszą męża zaprowadziła go do dietetyka chociaż był temu bardzo niechętny dietetyk stwierdził, że przy jego wzroście powinien ważyć dużo mniej więc należy zmienić nawyki żywieniowe i więcej się ruszać chłop więc pyta: a ile trzeba by mieć wzrostu by mieć prawidłową sylwetkę ważąc 130 kg? około 220 cm odpowiada dietetyk na to facet do żony: a widzisz głupia? Miałem rację, że nie jestem za gruby tylko za niski
  18. ZbyT

    Słońce w h-alpha

    publikowanie takich fotek powinno być zakazane ... a przynajmniej powinno być ostrzeżenie, że przed obejrzeniem należy zaopatrzyć się w pampersa czekamy na więcej pozdrawiam
  19. a założyłeś jakąś osłonę na szczelinę między dwoma fragmentami tubusu? Wyłączyłeś wentylator? wystarczy lekki wiaterek, a zawirowania powietrza wewnątrz tuby będą degradowały obraz przy dużych powiększeniach gdy LW odparuje wyłącz grzałkę pozdrawiam
  20. przy okazji może małe wyjaśnienie dlaczego na Saturnie aberracja chromatyczna jest mniej widoczna niż na Jowiszu. Otóż Saturn ma mniejszą jasność dzięki czemu rozogniskowane barwy też mają mniejszą jasność i dlatego "kolorków" nie dostrzegamy. To naturalna konsekwencja czułości barwnej oka. Tymczasem teoria kompensacji aberracji chromatycznej przez mózg (w skrócie TKACPM) nie potrafi tego wytłumaczyć bo niby dlaczego mózg potrafi doskonale skompensować chromatyzm na Saturnie, a na Jowiszu już nie? dla osób lubiących samodzielnie dochodzić do wniosków garść podpowiedzi: równoległe promienie wychodzące z odległego punktu są skupiane w ognisku tworząc stożek, którego kąt tworzących jest w f/5 dwukrotnie większy niż w f/10 do uzyskania tego samego powiększenia w f/5 i f/10 potrzeba okularów o dwukrotnie krótszej ogniskowej promienie o różnej długości fali są skupiane w nieco innej odległości od soczewki przez co w wybranej płaszczyźnie ogniskowej ich obrazem zamiast punktu są krążki (dla uproszczenia pominąłem obraz dyfrakcyjny) nie trzeba być specjalistą od optyki by samodzielnie zrozumieć w czym rzecz, a że nie jest to specjalnie skomplikowane to nauczają tego już w podstawówkach (przynajmniej kiedyś nauczali) pozdrawiam
  21. czy ktoś tu coś takiego napisał? i proszę nie używać argumentów typu: achromaty f/5 są wporzo bo w f/10 widać świetnie, a w APO jeszcze lepiej bo autora takiego tekstu będę traktował jak przygłupa obrażającego inteligencję czytelnika i zamierzam jeździć po nim jak po łysej kobyle nasz zmysł wzroku jest bardzo subiektywny i jednocześnie bardzo zwodniczy. Potrafimy widzieć rzeczy których nie ma i zupełnie nie widzieć rzeczy oczywistych. Na tym polegają tzw. złudzenia optyczne. Bardzo łatwo dostrzec szczegóły jeśli wiemy, że one tam być powinny. Do pewnego stopnia możemy wytrenować wzrok by dostrzec drobne detale na planetach, których laik patrzący pierwszy raz przez teleskop nie dostrzeże. Ja sam gdy patrzę przez teleskop to przy pierwszym spojrzeniu widzę niewiele szczegółów ale po chwili zaczynam dostrzegać ich znacznie więcej. To całkowicie normalne zjawisko związane z koncentracją wzroku na detalach prawa fizyki są nieubłagane i krótkie achromaty to najgorszy sposób na obserwacje planet. Każdy inny teleskop będzie lepszy. Nie oznacza to, że nie da się nimi nic zobaczyć. Po prostu inne teleskopy będą lepsze ... i to wszystko pozdrawiam
  22. to wszystko jest oczywiste i nikt tu nic takiego nie twierdzi ... nawet wręcz przeciwnie. Nasz bardzo nerwowy kolega zauważył, że achromaty f/5 doskonale nadają się do obserwacji planet, bo nasz mózg jakimś cudownym sposobem potrafi skompensować aberrację chromatyczną, a w dodatku im mniejszy achromat tym lepszy miłośników achromatów zawsze traktowałem jak nieszkodliwych dziwaków ale coraz częściej są agresywni, a na potwierdzenie swoich upodobań wymyślają coraz dziwniejsze teorie by tylko utwierdzić się w swoim zamiłowaniu. Opowiadają zabawne bajeczki o tym, że aberracja chromatyczna to kwestia estetyki lub upodobań, a nie fizyki. Dopóki ich agresja jest wynikiem za dużej ilości mięsa w diecie to jeszcze dość łatwo naprawić. Wystarczy więcej warzyw. Gorzej gdy to wina przyciasnego beretu. Tu może pomóc tylko interwencja lekarza wiele osób zapomina, że teleskop jest tylko narzędziem ułatwiającym nam obcowanie z niebem i nie ma żadnego znaczenia czy to refraktor czy reflektor byle tylko dobrze spełniał swoją funkcję. Z tego punktu widzenia miłośnik achromatów jest równie śmieszny jak miłośnik młotków gumowych, który twierdzi, że równie dobrze nadaje się on do wbijania gwoździ co stalowy, a w dodatku ten z krótszym trzonkiem jest lepszy od tego z długim bo mu jego mózg to kompensuje co ciekawe takie postawy nasiliły się po upowszechnieniu marnej jakości chińskich achromatów dających marne obrazy planet. Wygląda na to, że tania chińszczyzna przeczy prawom fizyki i fizjologii widzenia pozdrawiam
  23. nie na miejscu jest pisanie wyssanych z palca teoryjek o kompensacji przez mózg aberracji chromatycznej. Ja ubawiłem się przy tym do łez i dlatego uważam, że jej miejsce jest w Dowcipach a poza tym to dlaczego mózg potrafi skompensować chromatyzm w teleskopie, a na fotce już nie? widać, ze kolega liznął conieco w temacie ale stanowczo za mało więc snuje domysły rzeczywiście mózg potrafi "obrobić" obraz padający na siatkówkę w ten sposób, że jest dobrej jakości, mimo że soczewka oczna posiada wszystkie wady pojedynczej soczewki. Wystarczyło na to kilkaset milionów lat ewolucji. Aby ludzki mózg nauczył się kompensować wady achromatu potrzeba kolejnych milionów lat i to pod warunkiem, że taka cecha będzie korzystna ewolucyjnie, a i tak mózg nie "stworzy" szczegółów, których w obrazie nie będzie nasze zmysły, a oko w szczególności, są bardzo nieliniowe i w dodatku subiektywne. Dzięki temu potrafimy nie dostrzegać aberracji chromatycznej ale niestety jak wiemy jest ona rzeczywistym zjawiskiem fizycznym. Drobne detale w różnych barwach będą nieostre nawet gdy przestaniemy na nie zwracać uwagę i gdy będą poniżej progu widzenia barwnego każdy kto obserwował przez achromat zauważył, że im większe powiększenie tym mniej widoczna jest aberracja chromatyczna ale jednocześnie obraz jest coraz bardziej pozbawiony szczegółów. To właśnie efekt spowodowany faktem coraz bardziej nieostrego "sygnału luminancji" widzianego przez pręciki, które nie rozróżniają kolorów i pakują wszystkie długości fali do jednego worka. Część widma jest nieostra i światło w tych barwach jest rozproszone czyli na pojedyncze czopki pada za mało fotonów by widzieć te barwy. To też powoduje, że przy większych aperturach chromatyzm bardziej przeszkadza przy małych powiększeniach gdy obraz jest bardzo jasny funkcjonują mało czułe czopki odpowiadające za widzenie barwne i wtedy uwidacznia się aberracja chromatyczna. Ale jeśli skupimy się na szczegółach tarczy to nie zauważymy kolorowej otoczki. To normalne zjawisko. Jeśli skupimy się na tarczy to przestaniemy też widzieć księżyce Jowisza, a chyba nikt nie twierdzi, ze to mózg je skompensował przy okazji: widoczność głównych pasów na Jowiszu (w obecnym sezonie tylko jednego) nie jest żadnym miarodajnym testem bo widać je w każdym teleskopie*. Widziałem je w lunetce Turist3 po zwiększeniu powiększenia do około 50x, a nawet w lunetkach ze szkieł okularowych jakich kiedyś dawno temu wiele zrobiłem. Tylko, że w 80/400 widać jedynie te dwa pasy (przetestowałem rok temu w Jodłowie na lunecie Robsona pakując w nią okulary wielokrotnie przewyższające ją wartością) i nic więcej. Niewiele większym Makiem za to widać wiry w tych pasach, a powodem jest oczywiście brak aberracji chromatycznej *przynajmniej ja takiego teleskopu, który pasów nie pokaże nigdy nie widziałem pozdrawiam
  24. naprawdę powinieneś więcej pisać w dziale Dowcipy zostałbyś moim idolem jak długo muszę wpatrywać się w fotkę zrobioną achromatem żeby mój mózg skompensował chromatyzm? pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.