Skocz do zawartości

William Optics 10x50 ED


Merak

Rekomendowane odpowiedzi

Lornetkę tę mam zaledwie od kilku dni. Ograniczę się do pierwszych wrażeń, bo to za krótki czas na wszechstronna ocenę. WO 10x50 ED była już zresztą obiektem fachowych testów. Ten nie będzie pewnie tak fachowy, ale może uda mi się odkryć coś nowego. I nie od rzeczy będzie sprawdzić rozrzut parametrów wśród różnych egzemplarzy tej lornetki

 

Zakup

Zakup w DO jak zwykle jest czystą przyjemnością, a klient ma rzadkie obecnie wrażenie bycia mile widzianym podmiotem, a nie uciążliwym natrętem. Przy zakupie porównywałem lornetkę z modelem Vixen Ultima 8x56, bo wstępnie wybór ograniczyłem do tych dwóch modeli. Miałem już dosyć budżetowych lornetek, które z czasem ujawniają wciąż nowe, niezliczone niedoskonałości. Mimo większej apertury zgrabny Vixen wygląda na 50-tkę, a WO na 60-tkę – to po prostu olbrzym. Mimo większego powiększenia kąt widzenia WO jest na oko nie mniejszy niż Vixena – krążek obrazu jest znacznie większy. Wybór trudny, wydaje się, że cokolwiek wybrać z tych dwóch, będzie OK. Obrazy odległych wieżowców przy ładnym niskim słońcu przed zachodem – piękne w obu lornetkach. WO nieco lepiej rysował szczegóły białej tarczy zegara na Pałacu Kultury, a także łuszczącej się elewacji ozdobnego słupka. Vixen z kolei jest zgrabniejszy i ma wygodniejszą jak dla mnie regulację centralną okularów. WO ma chodzącą bardzo opornie regulację indywidualną, tyle że... nie trzeba jej w ogóle używać! (wyjaśnienie będzie dalej) I to chyba przesądziło ostatecznie na korzyść WO.

 

Cechy ogólne

Lorneta jest duża i ciężka choć bardzo wygodna "w uchwycie". Pokryta jest dobrej jakości tworzywem, które wydziela delikatny i przyjemny zapach. Wbrew obawom, jego kolor to nie brzydki khaki, ale przyjemny odcień brązu. Dekielki / zaślepki są wszystkie. Mocowane tak, aby ich nie zgubić. Co do „samowypadających klapek” - zaślepki zostały chyba specjalnie zaprojektowane tak, aby nacisk na przytrzymujące je paski powodował ich opadnięcie. To bardzo ułatwia ich otwieranie, niestety – za bardzo. Jeśli lornetka spoczywa na brzuchu właściciela, paski są naciskane i klapki same się otwierają. Futerał nietypowy, wygodny, a wszystkie rzemyki do noszenia - komfortowe i dostatecznej długości. Nie ma tu typowej oszczędności (na zaślepkach, czy na rzemykach do noszenia), które ostatnio są tak częstym przejawem złośliwości producentów (graniczącej z głupotą). Szkoda, że te „luksusy” za parę złotych są dostępne tylko w lornetkach z wyższej półki.

 

sIMG_0.JPG sIMG_1.JPG

 

Najważniejsza jest jednak optyka. Amatorski pomiar suwmiarką potwierdza nominalne parametry lornetki. 50mm to efektywna wielkość otworu przed obiektywem, pomniejszanego jeszcze przez czarną, bafflowaną wykładzinę tubusów. Same soczewki muszą być oczywiście sporo większe. Okulary wyglądają jak obiektywy małej lornetki! Źrenica wyjściowa to 5 średnicy przy ok. 15-20 mm odległości (pomiary zgrubne). Jednak „bafflowanie” wokół okularów oraz zdejmowalny gumowy krążek wymuszają po prostu taką odległość oka.

Widziana od strony obiektywów lornetka sprawia wrażenie jak należy - pustej, prostej rurki. W środku widoczne wewnętrzne bafflowanie, a dalej solidne mocowania pryzmatów. Żadnych zanieczyszczeń.

 

sIMG_2.JPG sIMG_3.JPG sIMG_4.JPG sIMG_5.JPG

 

Warstwy. Obiektywy dają 2 odbicia punktu świetlnego: niebieskie i zielono-różowe. Okulary dają 4: różowe, fioletowo-niebieskie i 2x zielone.

 

c.d.n.

Edytowane przez Merak
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

William Optics 10x50 ED – pierwsze wrażenia (c.d.)

 

Niestety, twórcy nie uniknęli ewidentnej wpadki. Mocowanie adaptera statywowego jest schowane w obudowie lornetki zamiast wystawać przed nią. Skutek jest taki, że adapter (czy mocowanie do żurawia) opiera się na obłej, gumowanej obudowie, praktycznie w 2 punktach (zamiast na równej i płaskiej powierzchni czołowej tulejki mieszczącej gwint wewnętrzny). Być może jakiś cieńszy adapter statywowy zmieściłby się pomiędzy obudową, gdyby max rozłożyć zawiasy – jak do b. szerokiego rozstawu oczu. No ale to chyba nie o to chodzi. Może twórcy posługiwali się jakimś szczególnym, cienkim adapterem albo wcale tego nie sprawdzili? Tak czy owak zaskakujący przejaw bezmyślności - wystarczyłaby tulejka dłuższa o jakieś 5mm, wystająca przed sąsiadujący fragment obudowy. Teraz jest kłopot, ale do pokonania (jeśli damy tam jakiś pierścień-podkładkę, to potrzebny będzie adapter z gwintem o 5 mm dłuższym, żeby dobrze „chwycił”). Uwaga na marginesie: zauważyłem że ogólnie liczba wyrobów, które muszę dopasowywać aby nadawały się do użytkowania, ciągle rośnie.

 

sIMG_6.JPG

Widać że adapter (tu nietypowy bo od żurawia ale wszystko jedno) opiera się na obudowie lornetki, a nie na zbyt głęboko osadzonej tulejce z gwintem.

 

Obserwacje dzienne

Uderzającą cechą tej lornetki jest zakres głębi ostrości. Przy ustawieniu osobnych, skalowanych pokręteł na 0, wszystkie obiekty w odległościach powyżej 50m dają ostry obraz! Granica ostrości leży chyba trochę bliżej, może nawet na 40m. Obiekty odległe ok. 25-30m nie są idealnie ostre ale całkiem „znośne”, nie rażą. To powinno wystarczyć nawet „w polu”, a już do astronomii to po prostu miodzio. Ja na tym poprzestanę i nie będę kręcił pokrętłami - obiekty poniżej 20-30m widzę i bez lornetki.

 

sIMG_7.JPG

Obiekty znajdują się w odległościach co najmniej: antena - 50m, lampa uliczna - 100m, ażurowy słup lini wys. napięcia - 1km

 

sIMG_8.JPG

słupy telef. (po lewej stronie) - min. 30m (rozmycie ażurowego słupa po prawej to zasługa aparatu, nie lornetki)

 

Często lornetki męczą się na szczegółach. Na skutek odbić wewnętrznych i ograniczonej sprawności optycznej, obraz detali bywa, na ogół minimalnie, rozmyty i uśredniony. Świetnym sprawdzianem są tu koronkowe detale łuszczących się farb, elewacji, starego spękanego drewna itp. WO odrysowuje wszystkie szczegóły z bezlitosnym obiektywizmem.

 

Krążek obrazu jest ogromny i sięga granic pola widzenia. Ale żeby nie było za słodko – pod warunkiem że przyciskamy oko do gumowej muszli. Jeśli oddalamy oko, obraz pozostaje ostry, ale średnica krążka maleje raptownie. Co więcej, przez tę lornetkę powinniśmy patrzeć centralnie i osiowo! W przeciwnym razie na szerokich obrzeżach pola wyłazi jakaś dystorsja oraz chromatoza... której nie nazwałbym małą, już raczej – umiarkowaną. Może ED na obudowie oznacza np. „Extra Durable”? To by nawet się zgadzało... :-)

 

Kolory natomiast wydają się całkiem naturalne.

 

Obserwacje nocne

Trochę z ręki, głównie na żurawiu „porucznika”. Nauczony doświadczeniem patrzę centralnie, osiowo, z okiem przyciśniętym do muszli. Moja okolica: wiejsko-podmiejska, centrum Wawy odległe o jakieś 20 km, niestety na południe. Niebo takie sobie coś w połowie między widocznym z centrum Wawy, a tym znad Biebrzy.

Obrazy gwiazd ładne, punktowe.

* Plejady, chichotki, wieszak – na jasne że piękne! Ale to obiekty typowo lornetkowe.

* Wielka Andromeda może się podobać. Widoczne co najmniej 2 poziomy gęstości – jaśniejsze jądro i bledsza obwódka.

Może coś trudniejszego?

* M81 widoczna niewątpliwie choć tylko jako słaby, szary kłaczek. Co do M82 wydaje mi się że coś majaczy, ale nie jestem pewien (po sprawdzeniu w atlasie, to jednak chyba M82). Przez 70-tkę te obiekty też nie powalały, ale można było odróżnić rozmyty owal M81 od podługowatego kształtu M82

Co jeszcze?

* M34 widzę pojedyncze gwiazdy.

* M13 tylko jako mgiełka (ale ta gromada była już dość nisko)

* Pierścienica M57 – szczerze mówiąc, nie jestem pewien czy to ona czy słaba gwiazdka..?

* M27 niewątpliwie widoczna.

A może by tak coś rozdzielić?

* Albireo – najpierw zdawało mi się że tak, a po jakimś czasie przy kolejnej próbie - że nie. Może widoczność się pogorszyła? Możliwe, podnosiła się coraz większa mgła.

* South 437 w Plejadach – no tu nie ma wątpliwości, widać oddzielne, delikatne gwiazdki.

Na razie tyle udało mi się pooglądać. Rozkoszowałem się bezksiężycowymi nocami, ale swoją drogą ciekawe jak lornetka odrysuje Łysego. Już zaczyna być nieźle widoczny...

 

sIMG_9.JPG

Słabe światło i powiększenie lornetki narzucają długie czasy ekspozycji. Żeby dać jakiś przedsmak - "star trails" Plejad widziane przez WO 10x50 ED

 

Krótkie podsumowanie

Lornetka wybitnie astronomiczna, bardzo dobrej jakości... pod warunkiem że patrzymy centralnie, osiowo i z okiem przyciśniętym do muszli. Dobrze odrysowuje wszelkie detale i niuanse. Zabierając ją ze sobą należy pamiętać o wadze i rozmiarze, imponującym jak na 50-tkę. Z tych samych względów do astronomii warto mieć możliwość posadzenia jej przynajmniej na statywie. Ale tu pojawia się kłopot, jakkolwiek producent wyposażył ją w gwint statywowy, to jednak pewnie zakładał, że nie będzie on używany (i schował go w obudowę).

A czy warta swojej ceny? To kwestia gustu, ja generalnie nie żałuję. Ale ta wpadka z wyjściem na statyw istotnie zmniejsza radość i komfort posiadania tej lornetki. Jeśli idzie o jakość optyczną mam odczucie, że dostałem dokładnie to, za co zapłaciłem. Nil gratis.

Edytowane przez Merak
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopisek

 

1. W podsumowanku zapomniałem podkreślić wyróżniającą cechę tej lornetki - wielką głębię ostrości. Osobna regulacja okularów służy więc praktycznie do jednorazowego dopasowania do wzroku, potem można o niej zapomnieć.

 

2. Kolejny podstawowy punkt który zbyłem milczeniem - w tej lornetce nacisk na okular nie zepsuje nam obrazu.

 

3. Może warto byłoby zobaczyć co ta lornetka pokaże pod czarnym niebem (jest gdzies jeszcze takie?). Ale do celów testu (nawet amatorskiego) należy zmieniać na raz tylko jeden parametr. Ja zmieniłem lornetkę, niebo pozostało to samo, do jakiego jestem przyzwyczajony. Na pewno WO 10x50 nie pokaże wszystkiego tego co 70-tka. Ale to co pokazuje, pokazuje bardziej komfortowo i obiektywnie. Gwiazdki, tło większości nocnych obserwacji i główny cel niektórych, są ładne i punktowe. Tylko najjaśniejsze z nich widać jako właśnie "gwiazdki" (*), pozostałe jako punkciki (.)

Edytowane przez Merak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś popatrzyłem sobie na Łysego. I muszę stwierdzić, że W ŻYCIU NIE WIDZIAŁEM ŁADNIEJSZEGO! Wyrazisty do bólu, odrysowany w najdrobniejszych detalach. Ogromna skala odcieni szarości od śnieżnobiałego Arystarcha po ciemnoszarego Platona. Chromatoza nieznaczna (jeśli patrzeć jak należy). Po prostu piękny widok, którego nie są w stanie oddać poniższe zdjęcia "z ręki".

 

mIMG_0367.JPG mIMG_0369.JPG mIMG_0375.JPG

(statyw foto-chybotka, WO 10x50, Canon Ixus 55)

Edytowane przez Merak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tez dzis poraz pierwszy spogladalem na Lysego przez moja nowa syncie i az mi sie goroca zrobilo gdy ujzalem jego... Tylko z drugiej strony zaluje ze nie moge popatrzec na nic innego bo jego blask jest oslepiajacy.. a i jedno wiem napewno... jakis filtr musze kupic bo pozniej nic nie widzialem tylko sam odblask w oku :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Tez jestem wlascicielem tej lornetki :D i bardzo sobie ja chwale jest lepsza od kultowego Zeissa Dekarema zal go bylo sprzedac .Ciezko bylo sie przestawic na osobna regulacje ostrosci ale praktycznie nie trzeba jej ustawiac . No i ta waga jak sie ja nosi na pasku dluzszy czas to czuje sie te 1,6 kg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do ustawiania pryzmatow to w Dekaremie kiedys je wyciagalem i czyscilem bo byl nalot na nich i nie mialem z tym problemow.Trzeba miec troche doswiadczenia i dobre narzedzia .W WO nie sadze zeby byla potrzeba ustawienia pryzmatow bo one sa w takim koszyczku z tego co widzialem i wyjmowane sa od strony okularow tylko .Ogolnie calosc wyglada na wiecej niz pancernie plus bardzo dobrej jakosci gruba guma na obudowie poza tym jest azot i nie bedzie pewnie regolacji.Nawet upadek nic jej nie zrobi tak sadze ale lepiej nie sprawdzac tego :D

Adam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Merak, widzę na zdjęciach, że masz fajnego żurawia. Mógłbyś napisać o nim trzy słowa? Czy to standardowa konstrukcja pana inżyniera Poruczki? Jak sprawuje się z tak ciężką lornetką? Jestem też ciekaw jak działa hamulec (czy do jego obsługi służy ta wajcha przy końcu ramienia?). Jak z jego wytrzymałością przy częstym odkręcaniu i dokręcaniu?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Merak, widzę na zdjęciach, że masz fajnego żurawia. Mógłbyś napisać o nim trzy słowa? Czy to standardowa konstrukcja pana inżyniera Poruczki? Jak sprawuje się z tak ciężką lornetką? Jestem też ciekaw jak działa hamulec (czy do jego obsługi służy ta wajcha przy końcu ramienia?). Jak z jego wytrzymałością przy częstym odkręcaniu i dokręcaniu?

 

Pozdrawiam

 

Żuraw Pana Poruczki spokojnie utrzymuje moją pancerną, ruską 26x70.

Polecam :Salut:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Merak, widzę na zdjęciach, że masz fajnego żurawia. Mógłbyś napisać o nim trzy słowa? Czy to standardowa konstrukcja pana inżyniera Poruczki? Jak sprawuje się z tak ciężką lornetką? Jestem też ciekaw jak działa hamulec (czy do jego obsługi służy ta wajcha przy końcu ramienia?). Jak z jego wytrzymałością przy częstym odkręcaniu i dokręcaniu?

Żuraw nabyłem w Astrokraku jako tzw. "wzmocnioną konstrukcję Poruczki" (cokolwiek by to miało znaczyć). Sprzedawca nie raczył mnie poinformować, że konstrukcja ma uchwyt mocujący przeznaczony wyłącznie do Kronosa... ale też trzeba przyznać, że sprawnie wykonał prosty adapter który wymyśliłem aby mocować zwykłe lornetki. Już pisałem co nieco o tym statywie, np. tu:

Post: Merak / Apr 15 2005, 10:14

No cóż, ten żuraw jest lepszy od (prawie) każdego statywu a już na pewno lepszy niż nic - zwłaszcza do ciężkich astrolornetek. Daleko mu jednak do ideału. Wszystko chodzi topornie a sama konstrukcja też mogłaby byc lepiej przemyślana. Jest tylko możliwości obrotu lornetki (wraz z całym ramieniem statywu) wokół osi odległej od lornetki - rys. A. To sprawia że trzeba się nachodzić. Wystarczyłaby mozliwość obrotu wokół osi przechodzącej przez lornetkę - rys. B. Ideałem byłby obrót wokół osi przechodzącej przez obserwatora (Rys. C), ale to mogłoby być trudne konstrukcyjnie.

 

MojStatywPoruczki.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odzew. Z tym chodzeniem dokoła żurawia to rzeczywiście niewygodna sprawa, szczególnie jak ktoś walczy na balkonie (podziwiam, że Ci się chciało sporządzać ten obrazek). Ale przynajmniej rowiązaliśmy przy okazji zagadkę tajemniczych "ufologicznych" kręgów zbożowych na polach. Powstają gdy grupa ludzi wybiera się na wspóle obserwacje z takimi właśnie żurawiami. Chodzą w kółko aż wydepczą kręgi. Kiedy obserwatorzy przemieszczają się od żurawia do żurawia żeby sobie coś pokazać, to powstają charakterystyczne "ścieżki - łączniki" pomiędzy kręgami :szczerbaty:

 

W kwestii nietypowego "cofniętego" mocowania statywowego. Jakiś czas temu na rynku pojawiły się specjalne dedykowane adaptery, bardzo cienkie, mieszczące się pomiędzy tubusami. Występują zarówno pod marką WO, jak i Oberwerka (który robi biny serii Ultra w takich samych obudowach) oraz "noname". Poniżej zamieszczam parę fotek. Nie jestem tylko pewien, czy mimo wszystko taki adapter nie wymusza pewnego sporego rozstawu tubusów (a co za tym idzie okularów).

 

Pozdrawiam

o1.jpg

o2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Z chodzeniem dokoła żurawia to jest dopiero beznadziejna sprawa gdy ktoś chce "na leniuszka", tj. usiąć sobie albo zlec na leżaczku (rysunek zajął mi max 5 min) :rolleyes:

 

2. No to gratulacje - TAJEMNICA KRĘGÓW W ZBOŻU WRESZCIE WYJAŚNIONA! :helo:

 

3. 'Cienki adapter' nie rozwiązuje problemu mocowania na statywie lornetkowym, tylko na foto-chybotce. A i to nagannie, bo mając dobry adapter uniwersalny (np. Yukona) muszę kupować kolejny adapter specjalnie do jednej lornetki. Spieprzyli chłopcy sprawę mocowania i tyle.

 

A propos, logo William Optics NIE JEST wcale ściągnięte od Swarovskiego (a kto uważa inaczej, ten łże jak bura suka). :o

 

WO_Swarovski.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Z chodzeniem dokoła żurawia to jest dopiero beznadziejna sprawa gdy ktoś chce "na leniuszka", tj. usiąć sobie albo zlec na leżaczku (rysunek zajął mi max 5 min) :rolleyes:

 

2. No to gratulacje - TAJEMNICA KRĘGÓW W ZBOŻU WRESZCIE WYJAŚNIONA! :helo:

 

3. 'Cienki adapter' nie rozwiązuje problemu mocowania na statywie lornetkowym, tylko na foto-chybotce. A i to nagannie, bo mając dobry adapter uniwersalny (np. Yukona) muszę kupować kolejny adapter specjalnie do jednej lornetki. Spieprzyli chłopcy sprawę mocowania i tyle.

 

A propos, logo William Optics NIE JEST wcale ściągnięte od Swarovskiego (a kto uważa inaczej, ten łże jak bura suka). :o

 

post-1767-1164215218_thumb.jpg

Jeszcze co do ustawiania pryzmatow w tej lornetce to ,z tego co widze to nie ma .Pryzmaty sa wstawione w taki koszyk i przykrecone opaską do niego , dodatkowo są przyklejone brazowym klejem w 6 miejscach a nie jak kazdy w 4 do tej obudowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.