Skocz do zawartości

Wasze najlepsze interesy (zakup/sprzedaz)...


Rekomendowane odpowiedzi

W zwiazku z tym ze wielu moich znajomych twierdzi ze mam farta i smykalke do robienia dobrych interesow niskim kosztem, chcialbym Was zapytac o najbardziej farciarskie, najbardziej nieprawdopodobne biznesy jakie zrobiliscie w swym zyciu. Sam opisze 2 przypadki takich transakcji:

 

1. Pod koniec zeszlego roku mysl o zakupie jakiejs optyki astro nabrzmiala w moim umysle na tyle, ze zaczalem szukac odpowiedniego sprzetu dla siebie. Praktycznie od samego poczatku bylem nastawiony na zakup Synty 200/1200. Jakiez bylo moje zdziwienie kiedy pewnego dnia do moich drzwi zapukal sasiad z klatki obok i zaproponowal mi kupno refraktora Meade 60mm z autostarem. Niestety byl to sprzet za maly dla mnie i grzecznie odparlem ze nie jestem zainteresowany. Nastepnego dnia sasiad znow zapukal i oswiadczyl ze ma jeszcze jeden sprzet do "oclenia" i ze koniecznie musze go zobaczyc. Zajzalem wiec do sasiada, ten sprzet byla to Synta 130/650 na EQ-2 z napedem. Sasiad chcial za niego 1000zl, niestety znow musialem tlumaczyc sasiadowi ze nastawilem sie na cos wiekszego i ze dziekuje ale nie kupie. Nastepnego dnia sasiad znow byl u mnie i opuscil cene do 800zl. Odpowiedzialem mu na to ze gdybym nie kupowal wiekszego sprzetu to z checia kupil bym ta Synte ale za maksymalnie 650zl. Heheheh... sasiad odrazu sie zgodzil na 650zl a ja zrobilem duze oczy. Powiedzialem mu jednak ze musze sprawe przemyslec i ze wpadne do niego nastepnego dnia. Podczas przemyslen doszedlem do wniosku ze jednak Synta 200/1200 to to czego potrzebuje, postanowilem nie udawac sie nastepnego dnia do sasiada. Sasiad sam przyszedl nastepnego dnia i razem z teleskopen, montazem i statywem rozwalil mi sie w drzwiach. Zabil mi cwieka dokumentnie, powiedzialem ze po przemysleniach jednak nie jestem zdecydowany na zakup, na to sasiad odparl: W takim razie chce za niego 500zl i rozloze to na 2 raty po 250zl. W skald kompletu wchodzily Synta 130/650, EQ-2+naped, statyw, 4 okulary 10, 12, 20 i 30mm, komplet adapterow do aparatow. No i wzialem :D

 

2. Kiedy chodzilem do LO w latach osiemdziesiatych ubieglego stulecia :D, moj nauczyciel WF przyjezdzal pod szkole na niesamowitym skuterze. Skuter mial wspaniale klasyczne ksztalty, nie byla to japonska zabawka z malym silniczkiem ale prawdziwy motocykl z silnikiem 150cc. Bardzo chcialem go miec, kilkakrotnie rozmawialem (i nie tylko ja) z nauczycielem na temat zakupu tego skutera, niestety byl nieugiety. Byl bardzo zwiazany z tym skuterem, jak mowil cala jego mlodosc byla zwiazana z tym motocyklem i nie bylo szans na jego zakup.

Minelo pare ladnych lat, bylem juz na ktoryms tam roku studow i przyjechalem na wakacje do rodzinnego miasta. Przypadkowo spotkalem starego belfra i dluga rozmowa przypadkiem zahaczyla o temat skutera. Umowilismy sie na nastepny dzien, przyjechalem, garaz juz stal otwarty a w nim stala moja wymarzona, przepiekna Lambretta 150LD rocznik 1957. Po krotkiej rozmowie dobilismy targu, towarem wymiennym mial byc dobry rower dla cory mojego nauczyciela ktory osobiscie miala wybrac. Wybralismy sie do sklepu, cora wybrala rower, ja zaplacilem 550zl. Odebralem lambrette i bziuknalem skuterkiem do domu. Po ponad 10 latach, czyli na poczatku tego roku pomyslalem ze dobrze by bylo wyremontowac prawie 50-letni sprzet. Zamowilem lakiery, oryginalne czesci, opony, chromowanie, itp. W ciagu pol roku doprowadzilem skuter do stalu lepszego niz fabryczny. Wczoraj byl u mnie rzeczoznawca z Krakowa i wycenil skuter na kwote pomiedzy 3500 a 4000. Chyba niezle bo ta kwota podana byla w Euro :wink: . Nigdy nie sprzedam tego skutera, tez mam cholerny sentyment do tego sprzetu...

 

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu będąc jeszcze młodym i pięknym ;-) modne były zegarki z kalkulatorem, też taki sobie kupiłem za gruuuubą kasę (lipa z Tajwanu). Niestety okazało się, że zegarek ów posiada wadę fabryczną która objawiała się częstymi resetami sprzętu. Ale O tem potem. Jako namiętny bywalec salonów gier elektronicznych (pamiętacie chyba co poniektórzy że można było tam przesiadywać godzinami 1 gra 1 zł) i cierpiący na chroniczny brak gotówki wracając od brata i rozmyślając jak tu skombinować kasę, myślałem także jak by to było fajne znaleźć parę złotych. Cud chyba jakowyś nastąpił bo właśnie w tym momencie znalazłem na ulicy 50 złotych ! Oczywiście zimowy wieczór miałem z głowy :-). Granie, granie i granie a eleganckie skórzane rękawiczki za 2500 zł które położyłem na automacie ktoś sobie pożyczył, cóż zima była ciężka tego roku, zmarzł zapewne biedak to co miał zrobić. No i lipa, teraz ja marzłem. Tak więc wracając do tego zegarka udało mi się go sprzedać przez kolegę bliżej nieznanemu mi osobnikowi za 4500zł czyli z 500 więcej niż sam zapłaciłem. Zegarek pochodził może z 2 dni a potem awaria za awarią i mój kolega był ścigany że lipę wstawił. Za część kasy kupiłem nowe rękawiczki a resztę przegrałem w salonie gier. TAK wiem, świnia jestem, że sprzedałem lipny towar ale jak pisałem zima ostra była tego roku a mnie ręce marzły :lol:

 

Takie tam pierdoły. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku lat 90-tych pracowałem w oddziale mojej firmy na Białorusi. Pewnego razu dostałem zapytanie o kołki rozporowe fi8. Z czapki podałem cenę 20 centów szt. W ciągu godziny klient przyszedł aby podpisac umowę. Nie miałem czasu aby sprawdzić ile te cholerne kołki kosztują i podpisałem umowę w ciemno. Klient powiedział, że mam te kołki bardzo tanio bo u nich w sklepie są po 50 centów. Cały w nerwach dzwonie do firmy w kraju i mówie zobaczcie po ile są kołki rozporowe fi8. Kolega oddzwania i mówi, że w sklepie są po 7 centów czyli w w hurcie lub u producenta da się kupić po 4-5 centów. Kamień spadł mi z serca, bo umowa opiewała na 12000 kołków rozporowych. Jak moi koledzy sie dowiedzieli po ile sprzedałem te kołki to nawet nie chciało im się szukać producenta tylko poszli do sklepu obok i zamówili 12000 kołków rozporowych. Gośc w sklepie przeżył szok ale stanął na wysokości zadania i kołki mieliśmy w firmie w ciągu paru godzin. Interes może nie był jakiś wielki ale wspominam go z łezką w oku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz gdy miałem 7 lat zbierałem jakieś krążki. Nie dlatego że interesowało mnei to ale chciałem sobie zarobic. Gdy już mialem z 50 takich kapsli. Poszedłem na podwórko i sprzedawałem to dzieciakom. Mówiłem im ze to limitowane serie. Dzieciaki wyciagały pieniadze od rodziców i kupowały jeden kapsel za 3 zł. Taki byłem zadowolony wtedy. Ale później wkroczyli rodzice i musiałem odać wszytko. Zdenerwowany poszedłem sprzedawać gazety (było ich 6) z kolegą. Mówiłem że to na kościół. Zarobiłem 5 zł. Ale rodzice powiedzieli że mam to teraz dać na tace. taki byłem mały przekrętacz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.