Skocz do zawartości

Moje pierwsze lektury o astronomii


Rekomendowane odpowiedzi

Gdy miałem 10-11 lat zobaczyłem na wystawie księgarni poniższą pozycję.

20190222_003813.jpg.16f884943e3065c4fe1814ce26393016.jpg

Moja wyobraźnia buzowała, a chęć zdobycia wiedzy i przeczytania tej książki była przeogromna. Książka była przerażająco droga - 90 zł. Nie stać mnie było na nią z kieszonkowego, więc naciągnąłem... babcię. W ten sposób stałem się posiadaczem, stałym i wielokrotnym (w tę i z powrotem) czytelnikiem tego dzieła. :emotion-5:

 

W tej książce zobaczyłem pierwszy raz fotki obiektów niebieskich, np. takie.

20190222_003854.jpg.0e7e9d77c647c866957a27960ff43af1.jpg

Moja dziecięca jeszcze wtedy wyobraźnia była pobudzona do granic możliwości. Niestety wtedy możliwość nabycia sensownej "lunety" była niemal równa zeru. Więc takiej nie miałem. Byłem więc zdany na wyobraźnię i marzenia...

 

Potem od swojej cioci wycyganiłem taki oto podręcznik akademicki, również ilustrowany czarno białymi fotkami nieba jeszcze gorszej jakości. Również czytany przeze mnie wiele razy od deski do deski.

20190222_004009.jpg.2134426c257c5b5013a96642149e90a4.jpg

 

Nieco później edukowałem się w ujęciu bardziej fizycznym z poniższego popularnonaukowego dziełka.

20190222_003928.jpg.61c671ba2c68a5491798ea630de3945c.jpg

 

Gdy kończyłem technikum, byłem mocno zdeterminowany, by studiować astronomię lub fizykę teoretyczną. Z różnych przyczyn stało się jednak inaczej. Dziś w pewien sposób realizuję swoje marzenia z dzieciństwa i wczesnej młodości. A te książki cały czas mam i od czasu do czasu do nich sięgam. Nie pachną już farbą drukarską, za to mocno pożółkły.

I stawiam pewną naukowo-filozoficzną tezę. Mamy coraz doskonalsze narzędzia obserwacyjne, coraz dalej latają nasze sondy kosmiczne, a kosmologiczny poziom zakłopotania pozostaje bez zmian...

 

Edytowane przez diver
  • Lubię 7
  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przewodnik.jpgPierwsze od czego rozpoczynamy przygodę z astronomią to nauka rozpoznawania gwiazdozbiorów (chociaż dziś zdarzają się kuriozalne przypadki, że ludzie znający tylko asteryzm Wielkiego Wozu zabierają się za astrofotografię). Ja rozpoczynałem 37 lat temu dokładnie od tej książeczki (ten egzemplarz otrzymałem w prezencie od szczególnej osoby, co widać na zdjęciu). Później były inne, w tym szczególnie klasyki pióra L.Ostera "Astronomia współczesna" oraz E.Rybki "Astronomia ogólna". Jednak "Przewodnik..." zajmuje do dziś szczególne miejsce w mojej pamięci. W podstawówce wypożyczałem te książki ze szkolnej biblioteki, co doprowadzało do szewskiej pasji naszą panią wychowawczyni (polonistkę). Dbała ona o to, by jej podopieczni czytali, więc sprawdzała karty biblioteczne i odpytywała nas z treści wypożyczanych książek. Nie bardzo wiedziała jak odpytać mnie z treści "Astronomii współczesnej" i podobnych lektur. :)

Edytowane przez Jagho
  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.