Po seansie nowego Matrixa (z pespektywy kogoś, kto ubóstwia pierwszy film i jest świadomy słabości kolejnych).
A teraz? Jakie czasy, taki Matrix
Więcej pikseli, więcej plastiku, bardziej kolorowo. Nawet więcej "portów USB" w ciele
Widać "kobiecy" punkt widzenia u pani Wachowskiej (szczególnie pod koniec).
Kilka niezłych i intrygujących pomysłów (możnaby z tego naprawdę ciekawy koncept złożyć), mnóstwo rzeczy, które nie działają albo są po prostu głupie, wiadro nostalgii...zmiksowane w nie-wiadomo-co. Tonalny bałagan, trochę autoparodii, trochę powagi. No nie skleja się to.
Nie spodziewałem się opadu szczęki, nie było opadu szczęki, ale jakieś tam pozytywne odczucia są (obawiam się, że tylko dzięki nostalgii).
Keanu podobnie jak wsześniej Arnold (Terminator) i Sylvester (Rambo), dostał swoją kultową rolę w wersji emeryta-rencisty