O "prawdziwych" kolorach można toczyć niekończące się dyskusje i to nie tylko w kontekście obiektów astronomicznych, ale już nawet przedmiotów znajdujących się dookoła nas. Dlaczego? Otóż dlatego, że każdy z nas inaczej postrzega barwy. Oczywiście są jakieś ogólne normy (tylko kto je ustala?) tj. większość ludzi patrząc na ogórek powie że ma kolor zielony, jednak każdy barwę tego samego ogórka postrzegał będzie inaczej. W związku z powyższym o kolorach nie będę się rozpisywał. Kwestia wyostrzania czy nasycenia kolorem, to również sprawa indywidualnej percepcji a w przypadku obróbki w programach graficznych, również gustu. Nie o tym jednak ten wątek.
Pisząc o wpływie warunków atmosferycznych na uzyskiwane obrazy nie sposób się z Tobą nie zgodzić. Prawdą jest, że większa apertura jest bardziej wrażliwa na wahania atmosfery niż mniejsza. W mojej jednak ocenie w naszych warunkach klimatycznych, dużo większy wpływ na jakość uzyskiwanego obrazu ma rozdzielczość teleskopu (a o tym nie wspominasz) a nie seeing.
Jak jest kiepski seeing to uzyskany obraz będzie kiepski (tak jak napisałeś, mniej kiepiski przy małej średnicy a bardziej kiepski przy dużej, ale wciąż kiepski). Wniosek - przy kiepskim seeingu szkoda czasu na obserwacje. Przy średnim lub dobrym seeingu, który wbrew pozorom zdarza się wcale nie tak rzadko, duża apertura miażdży małą. Dodatkowo duża apertura daje zawsze zdecydowanie większą rozdzielczość niż mała, a seeing jest zmienny. Decydując się na małą aperturę od początku decydujemy się na małą rozdzielczość.
I jeszcze jedno, wg tego co napisałeś, każdy użytkownik SCT w Polsce obserwujący obiekty wizualnie zrobił błąd, bo korzysta ze zbyt dużej apertury jak na nasze warunki atmosferyczne. To odważna teza, która w mojej ocenie jest nie do obrony i piszę to jako aktualny użytkownik TS APO 80Q, do niedawna użytkownik MAKA 180 a od niedawna użytkownik SCT11 (Obraz Jowisza w TS APO 80Q wcale mnie tak nie zachwycił jak w MAK 180).