Cześć.
Byłem wczoraj na arcyciekawym wykładzie na temat fal grawitacyjnych. Prowadziła go pani profesor Agnieszka Kryszczyńska z UAM. Niestety, nie potrafiłem sformułować jednego pytania, które od jakiegoś czasu gryzie mnie jak robak, a bez uzyskania pewności nie jestem w stanie pójść dalej w rozumieniu wszechświata ;P.
Otóż, czy czasoprzestrzeń się rozciąga/rozszerza razem z układem współrzędnych czy przyrasta? Mówiąc obrazowo, czy prosty i sztywny patyk włożony do zakrzywionej czasoprzestrzeni pęknie, czy dla niego świat pozostanie prosty?
Wracając do fal grawitacyjnych - czy dostatecznie silna fala grawitacyjna w pobliżu źródła zjawiska może doprowadzić np. do rozerwania atomów?
Wydaje mi się, że tak, skoro fala grawitacyjna objawia się chwilowym zakłóceniem rozmiarów. Oznaczałoby to, że w pewnym miejscu tej odległości (przestrzeni) trochę przybywa, by za chwilę było jej tam mniej niż początkowo (oscylacje wokół wartości początkowej). Atomy muszą więc podlegać gwałtownemu ściskaniu i rozciąganiu o sile zależnej od energii fali czyli odległości od zjawiska. Dobrze myślę?
Jeśli tak, to zjawiskom powstania fali grawitacyjnej powinny towarzyszyć fajerwerki (gamma?) otaczającej materii, bo rozbiciu atomów czy ich jąder towarzyszy przecież silne promieniowanie.
I ostatnie akademickie pytanie - skoro Wszechświat się rozszerza, to czy jesteśmy w stanie podać o ile cm na metr na rok?
Pzdr,
lekko zakręcony
Gajowy