ale jak AI ma zastąpić adminów i programistów? Tak, moja praca polega na automatyzacji i zastąpiłem niejeden etat skryptem. Bo ludzie mogą pić kawę lub zajmować się rozwijającymi rzeczami, a od maszynowej roboty są maszyny. Bardzo lubię słuchać fantazji o moim zawodzie, bo ludziom się wydaje, że te komputery to jakaś kosmiczna technologia, a praca przypomina sceny z filmów albo laboratorium Dextera. To jest bliższe robocie na gospodarstwie, gdzie trzeba dach załatać, gnój pozbierać, kibel przepchać, lisa wygonić, kocie rzygi posprzątać i dość czym się zatruł. Różnica w tym, że jest to bardziej abstrakcyjne. Nawet największy obecny buzzword - Kubernetes nie jest paradygmatem aż tak odkrywczym, to jest po prostu ewolucja wcześniejszych narzędzi, wymaga do obsługi tyle samo ludzi, co kontenery na wirtualkach. NO NIE POZWALNIALI NAS WSZYSTKICH przez to, a wręcz jest jeszcze więcej roboty.
ChatGPT to nie jest AI. Nawet jeśli AI powstanie, to w pewnym momencie program się kończy, komputer się kończy, zaczyna styk ze światem rzeczywistym. Nie, firmy IT nie będą składały się tylko z prezesa. AI też trzeba umieć wyspecyfikować, sprawdzić czy efekt jest oczekiwany, przetestować. To jest konkretna wiedza. Kod jest własnością intelektualną, tajną, i wysyłanie całości na obce serwery, żeby dopisać metodę albo klasę, to z punktu security śmierć. Więc trzeba własne serwery - TADAM. Już pomijam kwestię praw autorskich, bo m.in. z tego powodu nie możemy w mojej firmie używać ChatGPT. Co z tego że mi napisze klasę puppetową, skoro trzeba wiedzieć jak wygląda infrastruktura i przewidzieć skutki jej działania?
AI zacznę jakkolwiek się przejmować dopiero gdy udowodni Wielkie Twierdzenie Fermata od zera. Nie, że przepisze z książek albo sparafrazuje, tylko mając wiedzę na poziomie antyku i powiedzmy... aksjomatykę Peana, żebyśmy zrozumieli wynik, dojdzie do WTF lub równoważnego, wpadnie na wiele pomysłów, i je udowodni. I dla wygody sprawdzania wykaże izometrie z ludzką matematyką. Od lat 70 matematycy spekulują, że już tuż tuż będzie dowodzenie maszynowe twierdzeń. Nie ma do dziś. Ludzie się trzęsą z lęku słysząc, że program komputerowy wymyślił jakiś swój aparat matematyczny. Nic niezwykłego, tw. Godla dowodzą, że jest nieskończenie wiele matematyk spełniających aksjomatykę Peana. Może dzięki AI uda się żwawiej ruszyć analizę funkcjonalną do przodu bo dostarczy nowych pomysłów... Nie, matematycy wtedy też nie wyginą. Matematyki, jaką znamy, nie da się domknąć, jest niezupełna (tw. Godla).
AI nie zastąpi ludzi we wszystkim, bo wciąż jesteśmy małpowatymi i do życia potrzebujemy kontaktu z innymi ludźmi, oraz mnóstwa interakcji wykraczających poza IT. Nie zrezygnujemy też z wielu zwierzęcych rzeczy. A to rodzi gigantyczne konsekwencje, przez które AI będzie programem, nowym narzędziem, a nie całym światem. AI zastąpi zajęcia, które są prostym klepaniem typu relacjonowanie treści posta oraz komentarzy z IG na Pudelku (co już jest faktem - wiadomości sportowe są generowane na podstawie danych z firmy w której pracuję), albo zastąpi przekopywanie się przez 1000 prac naukowych w poszukiwaniu korelacji. Tego ostatniego w google scholar wyczekuję z niecierpliwością. Jeszcze bardziej czekam na reformy edukacji, którą już prymitywny chatGPT ośmieszył doszczętnie, zdając te wymyślne egzaminy. Reakcja jest typowo ludzka - zakazać. Póki co jeszcze z rozumem się nie spotkaliśmy.
Natomiast zagrożenia widzę - cenzura, dezinformacja, dalsza koncentracja kapitału. Zwłaszcza to ostatnie. Ale tak jak nas google nie zjadł, bo jest np. duckduckgo, Microsoft nie zniszczył opensource, choć Gates mało się nie zesrał, żeby to zrobić, Elsevier z innymi molochami naukowymi nie zmonopolizowali nauki, bo jest scihub, tak i inteligentne wyszukiwarki (lub AI jeśli powstanie) zostaną uspołecznione.