Skocz do zawartości

lkosz

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez lkosz

  1. tu jest właśnie problem, że po zaniku zasilania WOL może nie wybudzić kompa tzn. moje tak czasem miewają, laptop od Macieja może być wyjątkowy
  2. Nie polecam udostępniania (dlatego pisałem o VPNie) takich usług na portach wystawionych tyłkiem do świata w warunkach domowych (bez monitorowania i łatania podatności, czego niemal nikt w warunkach domowych nie robi). Jeśli to utniesz firewallem do jednego domowego IP, a reszta świata dostanie DROP - będzie ok. Natomiast jeśli z sieci rzeczywiście jesteś zielony, to lepiej nie pchaj się w openvpna i inne podobne rzeczy, i pozostań przy postawieniu kompa za NATem, tzn. za routerem ze zaktualizowanym firmware, który nie ma forwardowania portów, któremu zmieniłeś hasła i wyłączyłeś możliwość logowania do konsoli oraz webui ze strefy WAN. Ewentualnie zapłać komuś, kto się na tym zna Ten google remote desktop z tego co widzę, to chyba nie wymaga otwierania portów, zestawienie połączenia jest z pośrednictwem API googla. O ile ma zastosowanie w Twoim przypadku... bo to powinno przecież reboot przeżyć
  3. Ze względów bezpieczeństwa najwłaściwszym podejściem jest raspberry, komputer za NATem i połączenie z domem przez VPN, dodatkowo zabezpieczonym kluczem symetrycznym HMAC. Najlepiej gdyby budka była klientem vpn. Do tego jakiś watchdog na np. arduino, który zresetuje raspberry, gdy ta się zawiesi. Nie wystawiać RDP ani SSH na świat. AMT tym bardziej, jest dostępna metoda ataku omijająca zabezpieczenia. A za NATem możesz już robić co chcesz, bierz tylko pod uwagę, że WOL czasem może nie zadziałać. Dla pewności lepiej dolutować się do przycisku zasilania i uruchamiać optoizolatorem lub przekaźnikiem.
  4. dokładnie tak i nawet grzałek nie trzeba. Wystarczy załatwiać coś na mieście. Kilka rozruchów silnika + niewielkie odległości, i w efekcie akumulator jest niedoładowany. Przejść pieszo, zamiast jechać autem do kiosku jest m.in. dlatego zdrowsze Dlatego też warto doładowywać akumulator, bo potem są niespodzianki podczas przymrozków, albo w trasie. elektronika samochodu może zareagować na za wysokie napięcie, ale jak zdjąć jedną klemę i zabezpieczyć otoczenie przed ewentualnymi lekkimi chlapaniami elektrolitu, to to w zasadzie bez znaczenia. No może jeszcze uwzględnić temperaturę wybierając napięcie ładowania. I trochę pokołysać akumulatorem, żeby się elektrolit przemieszał i wyjdzie na to samo. Ale już samo podgazowanie powinno przemieszać elektrolit. Celem jest to żeby osiągnął odpowiednią gęstość i kryształy siarczanu ołowiu się rozpuściły. Gdzie to się stanie, nie ma znaczenia. no chyba że już mamy tę 1/3 ukradzioną, aku niedoładowane, zużyty też, bo wiecznie 66% naładowane, więc i prąd rozruchowy już nie ten. Silnik na łące też wystygnie... Kłopot w tym, że jest kilka niewiadomych i jedna pewna - jak rozładujemy za bardzo tym 1A, nawet jeśli się uda przez 10 sesji pod rząd, to po jedenastej może być kuku
  5. z technicznego punktu widzenia używanie akumulatora rozruchowego typu SLA (EFB to inna para kaloszy) do pracy cyklicznej jest bardzo złym pomysłem. Takie aku są budowane do wydania dużego prądu przez krótki czas, bycia szybko doładowanym, i pracy w pełnym naładowaniu (czyt. w pełnym komforcie). Praca cykliczna powoduje pęcznienie mas na płycie dodatniej (która nota bene w takich aku jest cienka i wykonana zwykle mało solidnie, bez ramki) i w konsekwencji jej fizyczny rozpad. Wystarczy kilka razy (kilka = bliżej 2-3 niż 9) rozładować taki akumulator i masz spadek pojemności do ok. 50%. Oczywiście nikt nie rozładuje akumulatora poniżej 20%. Chyba. Jak rozładuje to może nie uruchomić silnika. A może uruchomić silnik i nawet nie wiedzieć, że ma prawie pusty akumulator. Ale powiedzmy, że rozładuje go do ~50-60%. Mieszkając blisko i jeżdżąc na krótkie dystanse nie da rady go naładować alternatorem. Bo czy ktoś wpadłby na to, żeby ten akumulator po powrocie wyjąć i go doładować? Raczej mało kto. W efekcie aku będzie jeździł niedoładowany, zapewne stale niedoładowany lub wręcz poziom naładowania będzie spadać, będą się więc stopniowo osypywać masy czynne z płyt i powolutku zasiarczać, wzrastać będzie rezystancja wewnętrzna, spadać prąd rozruchowy. Aż pewnego mroźnego poranka np. za rok, albo np. po piątej beztroskiej sesji, samochód nie odpali. I kłopot gotowy. A to nie są tanie akumulatory. Żeby zapewnić sobie długą żywotność, warto SLA doładowywać poza samochodem 2x do roku: przed zimą i przed wyjazdem na dalsze wakacyjne dystanse (lub częściej jeśli styl jazdy powoduje jego niedoładowanie). Jeśli ma korki to podprażając niewielkim prądem te 2 razy w roku do 15V lub trochę więcej, po ładowaniu uzupełnić poziom elektrolitu wodą destylowaną. Jeśli nie ma dostępu do elektrolitu, lub to EFB, to jak z AGM - nie gazować za mocno. Wówczas posłuży wiele lat. A do pracy cyklicznej raczej kupić sobie AGMa. nie tylko w Nevadzie takie rzeczy. Na naszym podwórku TIRowcy zwykle wożą dużego AGMa do zasilania urządzeń, doładowywanego z alternatora odpowiednią instalacją. Zwykle są to osoby, które się przekonały na własnej skórze, że warto
  6. Dotyczy to również, a nawet chyba jeszcze bardziej, akumulatorów żelowych. Parę miesięcy temu, kiedy kupowałem akumulator do zasilania mojego montażu, robiłem też rozpoznanie jeśli chodzi o ładowarki, czy prostowniki, nie wiem, która nazwa jest bardziej prawidłowa. Z testów których znalazłem dość sporo w internecie dowiedziałem się, że za ładowarkę będę musiał zapłacić więcej niż za akumulator. Znalazłem jednak w końcu tanią ładowarkę która wypadała bardzo zachęcająco w testach. Wydaje mi się, że jest godna polecenia jeśli weźmie się pod uwagę stosunek jakości i możliwości do ceny, a w dodatku ma ona tryb ładowania akumulatorów żelowych, co zdaje się jest rzadkością w tak tanich urządzeniach. Producent nazywa się Foxsur, model nazywa się 12V/7A a ceny na Aliexpress zaczynają się od ok. 100zł z przesyłką. Używam jej z moim 22Ah akumulatorem żelowym i bardzo sobie chwalę. jaki prostownik... ludzie. AGM i GEL ładujemy wyłącznie ładowarkami automatycznymi, które samoczynnie kończą ładowanie i mają stabilizację napięcia (i prądu najlepiej też). Klasyczne prostowniki powodują intensywne gazowanie elektrolitu, co w przypadku AGM znacznie skraca żywotność, a GEL uszkadza nieodwracalnie. AGM do pracy cyklicznej ładujemy do 14.7-14.9V, czyli do progu gazowania lub lekko go przekraczając i delikatnie podgazowując (zwłaszcza gdy jego temperatura jest niższa niż 20 stopni) ale niedopuszczając do ulatywania wodoru przez zawory (słyszalne jako popiskiwanie). GEL natomiast do 14.4V i ani deka więcej. Absolutnie nie można doprowadzić do gazowania elektrolitu. Prąd: najlepiej nie więcej niż C/10, czyli aku 20Ah prądem ok. 2A. Tanie prostowniki potrafią prażyć napięciem 15-16V przy nieustabilizowanym prądzie.
  7. Czyli opcja nr 2: druciarnia. Elektronika wewnątrz może uniemożliwić połączenie równoległe, lub nawet się uszkodzić przy płynących prądach wyrównawczych. O ile jakakolwiek jest. Jeśli nie ma, to możesz uszkodzić akumulatory nadmiernie je rozładowując. W ciemno nikt Ci nie da gwarancji, różne rzeczy producenci pakują w akumulatory. Do tego niepewne iskrzące połączenia, bo rozumiem że chcesz ich jeszcze używać z narzędziami, więc lutowanie odpada. Zostają jakieś krokodylki, którymi łatwo pomylić biegunowość, albo drukowanie wtyczki. Teoretycznie można dać dużą diodę prostowniczą przed każdym aku, żeby zapobiec prądom wyrównawczym, a w praktyce trzeba będzie dać je na jakimś PCB z radiatorem. To jest jednak spadek o 0.6 do nawet 1V. Diody Schottky'ego niebardzo, bo mają już zauważalne prądy wsteczne. No i jeszcze jakieś zabezpieczenie przed odwrotną biegunowością oraz LEDy sygnalizujące który akumulator zaraz się wyłączy (o ile zrobi to sam) i trzeba go wymienić. Bo pewnie nie chciałbyś zaskoczeń pt. nagle montaż gaśnie Kup sobie lepiej pakiet li-ion lub nawet akumulator LiFePO w obudowie jak kwasiak... kosztuje grosze przy cenach sprzętu astro.
  8. Musiałbyś kupić BMS i mieć zgrzewarkę. No i jakoś porozdzielać te ogniwa z elektronarzędzi. Cele mogą być w różnym stanie, lub wręcz różne modele różnych producentów, więc je podobierać parametrami. Dużo roboty się z tego robi, a efekt wcale nie jest pewny. No jest jeszcze druga możliwość - łączenie tych akumulatorów jakąś druciarnią, ale to już zależy od elektroniki, która jest w środku. Chyba lepiej na tym wyjdziesz, jak je sprzedasz, a za zebrane pieniądze kupisz normalny pakiet.
  9. lkosz

    Sprzęt a smog i dym

    jaki komitet obrony Łodzi jeśli masz do czynienia z takimi stężeniami, to chyba nie mówimy już o smogu, tylko katastrofie chemicznej... antysmogowe z filtrem węglowym są spoko, ale do takich miejskich stężeń. W polskich uzdrowiskach lub np. Rybniku lepiej mieć coś solidniejszego
  10. lkosz

    Sprzęt a smog i dym

    taki turbo szczoch z nutami łajna, coś jak klatka schodowa w kamienicy w Łodzi wystarczy taka FFP2 z apteki, ewentualnie antysmogowa z filtrem węglowym
  11. lkosz

    Sprzęt a smog i dym

    Nie trzeba palić śmieci. Wystarczy nie umieć palić węglem, wtedy duża część w formie pyłu wylatuje kominem i osiada wokoło. A sadzę na oknach trudno się myje... to fakt. Oczywiście śmieci jeszcze pogarszają sprawę... Swego czasu pod koksownią w Radlinie był podobny efekt - wystarczyło zostawić samochód na godzinę-dwie i był pokryty takimi ni to kropkami oleistej brunatnej cieczy, ni to sadzą. I oczywiście przesiąknięty smrodem z koksowni. Jak ktoś nie był, to to jest taki bukiet aromatów jakby szambo wybiło, trochę mięso się psuło, trochę jakby ktoś rozlał kiszoną pokrzywę. Niestety jak się chce mieć w miarę czyste powietrze, trzeba się wyprowadzić na północ kraju, albo za granicę... nie ma co czekać na poprawę jakości powietrza, bo w tej kwestii nie robi się prawie nic.
  12. lkosz

    Sprzęt a smog i dym

    ale są składnikami smogu w miastach... w końcu o smogu jest mowa, a ten nie składa się tylko z dymów z prywatnych palenisk. To zwykle mgła wymieszana z ludzkimi wyziewami
  13. lkosz

    Sprzęt a smog i dym

    @dobrychemik można dodać jeszcze te pochodzenia ulicznego: tlenki azotu i kwas azotowy jako konsekwencję, oraz aerozol powstały z solonego błota pośniegowego. Oprócz tego rozmaite pyły pochodzenia mineralnego, kurz uliczny, piach itp.
  14. Aktualizacja do aktualizacji: kamera po wyniesieniu na zimno i wystygnięciu zaczęła szwankować, po zmianie kabla działa stabilnie... Teraz podłączyłem ją pod stary kabel i póki co działa. Potestuję w weekend i zobaczymy. W przyszłym tygodniu zdecyduję czy wysyłać do serwisu @Behlur_Olderys rzeczywiście... albo pomyliłem pliki, albo coś namieszałem w gimpie przy rozciąganiu, bo wczorajsza ponowna próba w h-alpha była czerwona no i M1 w ir720 w asi462 rzeczywiście coś pokazuje (jedna klatka poddana desaturacji i intensywnemu rozciąganiu): zebrałem 25 klatek, spróbuję zestackować i zobaczę co z tego wyjdzie. Trochę wygląda jakby 180s to było za mało
  15. Aktualizacja... kamera po 24h nie zadziałała ALE... Już miałem ją pakować do wysyłki, ale podłączyłem ją do kompa i 12V ostatni raz. Przez API załączyłem chłodzenie i po osiągnięciu -20 udało się odebrać klatkę. Pęknięte luty od chłodzenia? Powoli ją zagrzałem z tych -20 do 30 i działa nadal. Spoiwa bezołowiowe + chińska jakość... No i co teraz? Jutro zadzwonię do delty, pogadam i zobaczymy... a tym czasem, kurtka na łeb i zmieniam kamerę na balkonie
  16. @Behlur_Olderys No ale h-alfa to jest narrowband w zakresie widzialnym... tzn. ja widzę, nie wiem jak inni Dla 656nm kamerka ma sprawność ok 50%. No i szum. Dużo szumu. A i pamiętaj - ogniskowa 2,5 metra lub ekwiwalent z barlowem, bez tego się nie uda Czeka mnie miesiąc bez 183mm więc dokończę planety, NGC2392, zmienię teleskop, dodam reduktor ogniskowej i tu już się spodziewam coś złapać.
  17. @Behlur_Olderys cassegrain 200/2450. Trzeba będzie się przeprosić albo z planetami, albo z newtonem. DSy tą kamerą to słabiutko. No sam zobacz (wszystko to pojedyncze klatki 600s): uhc + uv/ir block: i wyciągnięty: h-alpha 7nm: wyciągnięty do granic: i też h-alpha 7nm, ale w asi183: asi462 jest całkiem czuła w IR, ale w pozostałym paśmie to tak średnio niestety. Przy 10s nic poza gwiazdami nie widać, nawet z gainem 500 powyższe robiłem z ustawionym 100. 2,5 metra ogniskowej robi swoje. A może spróbuję kraba w IR... jedną klatkę zrobiłem i coś tam majaczyło...
  18. wiem wiem... pomyślałem że może to coś typowego i da się to naprawić softwarowo w zalecany przez producenta sposób. Na szczęście kupiłem w PL 2 miesiące temu więc skorzystam w piątek z rękojmi przed chwilą łapałem M1 z ASI462 przy ogniskowej 2450mm, więc sam pewnie rozumiesz moją rozpacz przy przymusowym przeskoku z 1" matrycy mono nawet śladu wodoru na 600s klatkach. Sam szum.
  19. No właśnie nie chcę jej rozkręcać, bo jest na gwarancji. Po cichu liczę jeszcze na jakiś soft-lockup lub coś podobnego, czyli na cud Nie jest odłączana przez kontroler USB więc zwarcia w tej gałęzi nie ma. Po podłączeniu działa normalnie, nawet ustawienia się odczytują. Kernel resetuje urządzenie dopiero jak się wyśle żądanie do pobrania klatki. Nie brzmi to dobrze niestety... Po podłączeniu 12V jest bez zmian
  20. Próbowałem różnymi programami, nawet ASI studio...
  21. Chyba mi właśnie padła moja ASI183... Jest wykrywana przez system operacyjny, nawet przez programy, ale próba pobrania klatki skutkuje błędem lub niekończącym się oczekiwaniem oraz lekkim rozjarzeniem LEDa sygnalizującego zasilanie 12V do chłodzenia (mimo niepodłączonego zasilania). W tym czasie system próbuje resetować urządzenie, o czym świadczą błędy "usb 2-2: reset SuperSpeed USB device number 23 using xhci_hcd". Pod windowsem tak samo samo... Sprawdzałem na 3 komputerach, z 4 różnymi kablami, bez skutku. Spróbuję ją jeszcze uruchomić za 24h, może jakieś kondensatory lub tranzystory trzymają ładunek... ale nie wygląda to za dobrze Ktoś się spotkał z podobnym problemem?
  22. Zależy od optyki i seeingu. No i od tego co tam chcesz zobaczyć. Jeśli przerwa Cassiniego i trochę chmury wystarczą, to nie trzeba dużych powiększeń i dużych apertur.
  23. Nieee to nie wschód Słońca...

    s.jpg

    1. Pokaż poprzednie komentarze  5 więcej
    2. Tayson

      Tayson

      jakis Czarnobyl Ci wybuł, ze tak zielono na zdjęciu?

       

    3. lkosz

      lkosz

      Czarnobyl dogasł, Siechnice będą świecić zawsze :D
      może trochę telefon źle oddał balans bieli, było bardziej żółto, niż zielono

    4. Kapitan Cook

      Kapitan Cook

      Wyrzuć natychmiast telefon, matryca się już napromieniowała !

  24. Siechnice dają czadu :sterb003:

    IMG_20211103_171005.jpg

    1. Pokaż poprzednie komentarze  9 więcej
    2. lkosz

      lkosz

      Oni tych kurtyn nie chcą używać, tłumaczą że rośliny zaczynają pleśnieć. Mi to brzmi jak wymówka...

    3. Wojsa

      Wojsa

      GOPu i tak nic nie uratuje ale ci dokładają jeszcze z 50% światła

      https://www.google.pl/maps/@50.3832498,19.1537491,1084m/data=!3m1!1e3

    4. heweliusz

      heweliusz

      Tak się zastanawiam ile kosztowałby pomidory sprowadzone w zimie z zagranicy w porównaniu z tymi z takich szklarni jak Siechnice ? (Skoro nawet węgiel opłaca się bardziej sprowadzać za granicy to jak cena kształtowałaby się w przypadku pomidorów ?)

  25. Obecnie sobie drukuję, a wcześniej obudowy kradex (do kupienia np. w botlandzie)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.