Skocz do zawartości

lkosz

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 174
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez lkosz

  1. Rozumiem, że chcesz zasilać się z sieci energetycznej? To przydatny może się okazać program upsc (warto sprawdzić kompatybilność UPSa przed zakupem). Zasilacz porządny, 230-12V, lub ATX (trochę bezpieczników + zasilacze hasswell-ready dobrze się sprawdzają, ja akurat z tego korzystam, na balkon idzie 12V 4mm przewodem). Możesz też drugie podejście - akumulator AGM, z niego zasilasz sprzęt, i pod niego podłączasz ładowarkę. Akumulator pracuje w takim układzie domyślnie w chwiejnym standby. Na raspberry pi pico można zrobić monitorowanie napięć + wyzwalanie eventów wyłączających sprzęt, albo to wyzwalanie na głównym komputerze odpytującym pi pico RESTem po wifi lub portem szeregowym. Jeśli nie cieszysz się na myśl, że będzie trochę lutowania i elektroniki - lepiej iść w klasyczny UPS. Musisz się tylko zatroszczyć, żeby te 230V było bezpieczne w warunkach roszenia.
  2. hmm to możesz jeszcze podesłać xisf, to odpalę to u siebie i porównasz, czy efekt jest ten sam
  3. Sprawdź czy wersja się zgadza i w razie czego wybierz guzikiem "select ai" odpowiedni plik z modelem
  4. niestety odzyskiwanie journala to tylko odzyskiwanie journala, na nośniku mogą być mimo to błędy, lub powstać, lub powstawać (nie takie ficzery mają pamięci flash), z którymi fsck może sobie nie poradzić. O ile je wykryje... zwykle to bywa tak, że błędy się robią, robią, przybywa, aż nagle są same błędy wejścia/wyjścia ext4 nie jest systemem plików, który by kontrolował bardzo dobrze spójność danych i umiał to naprawić. Na szczęście są alternatywy, ale to już raczej nie na jedną biedną kartę SD
  5. ext4 lub xfs oraz fsck standardowo używane we współczesnych linuksach są o wiele doskonalsze od tego, co było 15 lat temu, ale nadal mają ograniczone możliwości samonaprawy i wszystkiego nie przeżyją. To nie ZFS na raidz3. Jeśli dane nie zostały zapisane z buforów to skąd fsck ma to potem wyczarować? Mechanizmy samonaprawy systemu plików to ostateczność, a nie ficzer do używania na co dzień. Jeśli za każdym razem musi być odpalany fsck, to mamy do czynienia z niewłaściwym użyciem komputera lub sprzętem który zaraz całkiem padnie. Po drugie mówimy o nagłym odcinaniu zasilania pamięci flash, jeszcze dodatkowo karcie pamięci - póki się nie wykonuje na niej żadnych zapisów, lub robi to bardzo rzadko, to konsekwencje są niewielkie/brak. Pamięci flash to nie dyski magnetyczne (w 2023 roku trzeba dodać: nie dyski z zapisem CMR, bo SMR to patola), którym nota bene również nie należy gwałtownie odcinać zasilania. Algorytmy zapisu w pamięciach flash, a zwłaszcza popularnych kartach sandiska są skomplikowane, operacje są buforowane, kasowanie odkładane na później, i póki to działa, to jest ok. Ale jak jest pad, to jest bardzo źle i czasem nie sposób to ręcznie posklejać, nie wspominając o prostym narzędziu, jakim jest fsck. Do tego dochodzi bufor operacji po stronie samego systemu operacyjnego, operacje dyskowe w linuksie nie są domyślnie synchroniczne. Dlatego należy system operacyjny zatrzymywać w cywilizowany sposób, nawet załączając synchroniczny zapis w systemie. To nie windows, nie trwa to pół dnia, tylko kilka-kilkanaście sekund. tak, najłatwiej to zrobić na karcie pamięci, minimalnie trudniej na SSD, ale zależy od technologii. SSD nie są jakimiś super odpornymi nośnikami. Dużo trudniej uszkodzić system plików na HDD (CMR). SMR HDD unikać jak ognia. Jeśli potrzebujesz wykonywać dużo zapisów na kartę pamięci, to kup kartę przystosowaną do takich obciążeń, bo inaczej będziesz zaliczać pady. Cudów nie ma, tanie karty pamięci się po prostu uszkadzają. Tak samo tanie SSD szlag trafia bardzo szybko. Co do zasady lepiej na raspberry korzystać z karty pamięci, a nie SSD po USB, bo niepotrzebnie zabierasz sobie przepustowość USB, oraz zależnie od wersji RPi - sieci. Jeśli potrzebujesz przerabiać duże ilości danych, to rpi5, a najlepiej NUC na architekturze x86, a dyski typu WD Red.
  6. Czemu nie wyłączasz zdalnie raspberry po ssh? Metod na automatyczny graceful shutdown jest kilka. Najprostsza to niewielki powerbank USB (który nie ma wahnięć napięcia przy połączaniu/odłączaniu zasilania). Przez dzielnik napięcia podłączasz plus zasilania samego powerbanka do nóżki raspberry. Do tego prosty skrypt w pythonie wykrywający z jakimś opóźnienie stan niski na tej nóżce (typu 3 pod rząd, sprawdzane co 10s), i wyłączający raspberry.
  7. Ale świat to nie tylko Chiny, skąd nota bene można dostać przyzwoitą optykę. Romantyczna wizja, że kiedyś to było lepiej, każdy biegał w smokingu, kiecce oraz kapeluszu wielkości autobusu, optyka była solidniejsza, a zwłaszcza w wojsku, to ułuda. Dłubanie swoją drogą, ale też trzeba brać pod uwagę jakość efektu i koszt tego (czyli czas przemnożony przez swoją stawkę godzinową). Wtedy widać realną ukrytą cenę. To się nada do zabawy w optykę, ale nie do teleskopu gdzie trzeba jakości. Może w PRLu jedyną opcją było ulepić coś z młynka do kawy, kurzych odchodów i starego laczka. Ale dziś, przy tym wyborze i cenach? Współczesna masówka stawia jednak dość wysoko poprzeczkę. Dobry i stary sprzęt optyczny, broniący się dziś jakością (co nie jest częste), chodzi po zaporowych cenach, bo płaci się podatek od nostalgii. Chcesz półprodukty do budowy teleskopu - kup najlepiej nowe, z certyfikatem. Zaoszczędzisz, a i na jakości zyskasz.
  8. Nawet gdyby to były te pryzmaty, czy zwierciadła, to zastanów się: gdzie tu sens? Żyjesz w czasach, kiedy masz w zasięgu ręki tanie i dobre komponenty optyczne, na różnych typach szkła, w różnych rozmiarach, z fajnymi powłokami, nieuszkodzone, fabrycznie nowe. Po co się bawić w jakieś ruskie padła? Przecież na jakości obrazu w ogóle nie zyskujesz.
  9. Wszystkie pozostałe ASI są lepsze od 120 z tym newtonem spójrz na coś z pikselem 2.4 lub 2.0, np. asi678, oszczędzisz sobie barlowa
  10. Taki bardziej MAK-newton, ma menisk korekcyjny Z daleka pierwsze zdjęcie wygląda jak normalny teleskop, dopiero jak się przyjrzałem, to zobaczyłem, że to z klocków
  11. Po co producent dodał tę podczerwień? Chodzi o lepsze łapanie gwiazd przy okazji tych pasm mgławicowych?
  12. można kupić gotowiec, albo wstępnie zlutowany, gotowy do wrzucenia softu. Jako laik - lepiej dać to komuś do zrobienia. To nie są klocki lego. Lutować trzeba umieć, flashować mikrokontrolery również, trzeba wiedzieć jak się obchodzić z elektroniką, do tego trochę poczytać dokumentacji. Składanie od zera z projektowaniem płytki to jeszcze więcej roboty.
  13. no powinien, jeśli tego nie robi, to znaczy że trzeba się przyjrzeć. Sprawdź też czy masz prawidłowo ustawioną pamięć nieulotną. Jeśli dobrze widzę, to na tym module masz EEPROM 24c32. Ale to w logach onstep w razie czego będzie raportować że jest problem. Wrzuć sobie onstepx, i tutaj ustaw na ON: https://github.com/hjd1964/OnStepX/blob/main/Extended.config.h lub na VERBOSE
  14. A masz DS3231 podłączony? Tego na bluepill nie ma, trzeba zadbać we własnym zakresie. Jeśli tak, to przestaw debug loga na ON i sprawdź w logach o co cho
  15. No to zanim pójdziesz w 10GHz na orbicie, sprawdź może dwie rzeczy jeszcze - inne urządzenie, choćby jakiś modem e3372 w pobliżu tego mikrotika, ale wyłączonego - czy ma podobne problemy. Oraz drugą: czy twój dom nie jest przypadkiem źródłem zakłóceń - powyłączaj wszystko, zostaw tylko tego mikrotika, i zobacz czy się nie poprawi. Jeszcze pogadałbym z infolinią tych orendży, może zdarzy się cud i jakiś technik sprawdzi o co cho.
  16. Próbowałeś ustawiać się na inny maszt w innym kierunku?
  17. Aż nie do wiary, że z takim zyskiem anteny masz tak słaby zasięg, przy takiej odległości... Może jest uszkodzona? Nie masz tam jakiegoś sąsiada z repeaterem sygnału? Zasilanie jest prawidłowe?
  18. Antena ma 25 stopniową szerokość wiązki - dobrze jest ustawiona, na prawidłowy, działający nadajnik?
  19. A ta zewnętrzna antena ma charakterystykę kierunkową?
  20. no przy skali 0.11 dla 200mm apertury, to cudów nie będzie. Zdolność rozdzielczą masz minimalnie przy 0.59-0.69, jechanie 6x mniej nie ma żadnego sensu. Zbierz więcej klatek w skali natywnej, typu 100 tysięcy, zestackuj z drizzlem i efekt będzie lepszy niż z tym barlowem.
  21. zależna od optyki żelastwo to tylko punkt odniesienia, żeby się nie szarpać. Nieznośnym byłoby gdyby producenci podawali płaszczyznę ostrzenia od płaszczyzny głównej obrazowej w soczewce. To by było czyste zło. Podaje się od krawędzi schowanego wyciągu, czasem z wkręconą jakąś redukcją. Nie zauważyłem tu reguły, niestety trzeba dokładnie studiować obrazki i przyglądać się co jest wkręcone. Bo jak producent zakłada, że standardowo musi być wkręcona 5mm grubości redukcja, a płaszczyznę ostrzenia podaje bez niej, to można się ostro przejechać. I skracaj potem petzvala albo zmieniaj kamerę... Z reduktorem/flattenerem jest jeszcze większy cyrk, bo układ flattener-sensor musi być w stałej, ścisłej odległości, z dokładnością do dziesiątych części milimetra. Czym mniejszy piksel i większa światłosiła, tym dokładniej. Na forum możesz podziwiać naręcze tematów pt: gwiazdy z flattenerem pojechane. Jest to dość łatwe rozpoznać czy flattener jest za blisko, czy za daleko, bo gwiazdy są wtedy pojechane promieniście lub koncentrycznie, ale weź to skoryguj po ciemku dodając do tego tilt. A potem zmień kamerę na inną, bo np. chcesz OSC zamiast mono. Dlatego petzvale górą
  22. Na astrobinie jest tego dużo i takie zdjęcia rywalizują z ogródkowymi o zdjęcie dnia. To duży błąd. Na forum wystarczy osobny dział. To nie jest problem, że są, tylko że są w kontekście zdjęć amatorskich. Pojawiła się nowa możliwość z zupełnie innym podejściem, będzie to coraz popularniejsze, powoli się bogacimy i obserwatoriów zdalnych też będzie przybywać, warto temu zrobić własne miejsce. Tak samo na zdjęcia z teleskopu ważącego tonę, szkoda żeby to ginęło w morzu M42. "Zagraniczne obserwatoria, profesjonalne, naukowe" czy cuś. I cisnąć gremialnie astrobin o uporządkowanie sprawy, bo robią krecią robotę i srogo przespali temat. Na pytania o wzór jak żyć i myśleć, nie odpowiadam. Nigdzie nie pisałem, żeby cokolwiek zabraniać.
  23. Obrabianie zdjęć ze stocka, z Hubble'a lub skądkolwiek indziej to jest to samo - instrumenty i warunki niedostępne amatorom. Wstawianie ich potem w miejsca z amatorską fotografią jest złym zjawiskiem. Bo zniechęca. To jak promowanie ruchu sportowcami i sportem, który ze zdrowiem i humanizmem nie ma już od dawna nic wspólnego, a jak człowiek patrzy na kulturystów, to ma myśl, że tak nie chciałby nigdy wyglądać. Promocję amatorskiej astrofotografii należy prowadzić sprzętem i możliwościami dostępnymi amatorom. Tu nie chodzi o machanie lepszą fotką komuś przed nosem, tylko inspirację. Przeglądając te astrobiny albo fotki ze stocka nie czuję się zainspirowany do czegokolwiek, tylko sfrustrowany, że kolejny clickbajt i kolejne zdjęcie udaje amatorskie. Bo co ja mam z taką fotką zrobić w centralnej Europie? Po co ja to mam w ogóle oglądać, skoro to poza moim zasięgiem? Do czego ma mnie to inspirować? Amatorska astronomia to tanie i małe teleskopy (14" to nadal mała apertura) dostępne komercyjnie oraz zwykłe warunki w zasięgu każdego z nas, spektroskopy drukowane na drukarkach, albo star analyzer, anteny ze szrotu albo druciarnia. Jak ktoś coś machnie na interferometrze, tonowym teleskopie, w stratosferze, to fajnie, ale powinno być to zupełnie oddzielone od prac amatorskich i porównywać się w swojej działce. Będzie to z korzyścią dla obu stron, bo koneserzy Chile będą rywalizować z równymi sobie i żyłować efekty, a amatorzy pozostaną na etapie hobby oraz inspirowania. Jest próg, powyżej którego człowiek nie czuje się zachęcony, tylko sfrustrowany. Nie można go przekraczać. Już i tak ludzie się boją wstawiać zdjęcia, widząc, że zupełnie nie licują z innymi. Dowalanie jeszcze zdjęć ze stocka i podawanie tego jako nową normę jest pogłębieniem tego problemu.
  24. Ludzie, rozbijacie już gówno na atomy. Chodzi o kupowanie czasu na teleskopie naukowym w lokalizacjach typu Chile lub kupowanie gotowych zdjęć/stacków ze stocka. Wyjściowo to jest to samo, co obrabianie zdjęć z Hubble'a, i zupełnie co innego, niż zbieranie zdjęć samemu na jakimś 100mm maleństwie. Sprowadzanie dyskusji do corner caseów, które się zdarzają raz na 1000 przypadków, to rozwadnianie tematu. Chodzi tu o coraz powszechniejsze zjawisko, w Polsce dopiero raczkujące, wstawiania takich zdjęć razem z amatorskimi. Należy to oddzielać z tego samego powodu, z jakiego oddziela się ludzi grających na kodach, od tych grających bez kodów. Nie wątpię że obie grupy mają radość z grania, ale zasadniczo grają w dwie różne gry. Amatorskie astrofoto bardziej służy pokazaniu ile można wycisnąć z przeciętnych warunków i konsumenckiego sprzętu. Te zdjęcia z CDK są ładne, ale co z tego? Poznawczo dużo ciekawsza jest ta M27 z achromatu za 300zł.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.