Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Społeczność Astropolis
  • Postów

    747
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Odpowiedzi opublikowane przez Patryk Sokol

  1. Nie pomaga poprawnie ustawić LW, najwyżej pozwala ocenić czy offset jest prawidłowy.

     

    Tzn. za jego pomocą można jedynie zrobić punkt 8, czyli sprawdzić czy LW jest prawidłowe.

    Samego ustawiania jednak robić nie warto, bo może wyjść krzywo jeśli nie jest LW prawidłowo wklejony.

    A jeśli nie jest prawidłowo klejony, to offset nie jest najważniejszą rzeczą, ważniejsze jest, żeby lustro było na prawidłowej głębokości. Jeśli wtedy ustawisz koncentrycznym kolimatorem, to jak już pisałem, osie się względem siebie skoszą.

     

  2. 4 godziny temu, Mareg napisał:

    @barti1972, lustro wtórne i jego offset ustawiasz do wyciągu i lustra głównego, więc tutaj diody na wejściu tuby nie pomogą.

    Szczerze mówiąc, nie widzę za bardzo jak w ogóle takie diody mogłyby pomóc w kolimacji.

     

    Jak martwi Cię offset, można lustro wtórne ustawiać względem wyciągu i lustra głównego nie na jego środek z offsetem, ale na jego obrys, i wtedy na wtórnym nie potrzebujesz żadnych znaczników.
    Niestety, do tego potrzebujesz specjalnego narzędzia -  kolimatora koncentrycznego.

    Tu jest wątek o jego używaniu, a tu jest jak taki kolimator zrobił @Patryk Sokol.

     

    Kolimator koncentryczny nie załatwia tematu niestety.

    Tzn. jeśli LW jest źle umocowane (z niewłaściwym offsetem), to za jego pomocą w ogóle nie da się ustawić prawidłowo jak głęboko LW ma być w tubusie (jesli offset jest za duży, to kolimatorem koncentrycznym lustro wyjdzie zbyt płytko, a jeśli za mały to zbyt głęboko)

    Dodatkowo jak już pisałem - offset jest mniej ważny od tego jak głęboko jest lustro, bo nieprawidłowy offset spowoduje tylko nierówne zaświetlenie pola, a lustro zbyt płytko/zbyt głęboko spowoduje, że oś zwierciadła nie będzie się pokrywać z osią zwierciadła.

  3. Jak najbardziej, Newtony są całkiem wdzięczne do astrofoto, kiedy już się je ogarnie.

     

    Tu masz o kolimacji Newtona do astrofoto:

     

    Od razu tylko zastrzegę - obecne roczniki GSO zdają się być lepiej wykonane niż to co ja posiadam, szczeólnie pod kątem lepszego wyciągu.

    Do tego tylko i wyłącznie aplanatyczny korektor komy ( https://deltaoptical.pl/korektor-komy-sky-watcher-aplanatyczny-2 )

     

    I w budżecie zostanie Ci jeszcze na porządny wyciąg.

     

    Ale ostrzegam, on jest wdzięczny jak już poświecisz mu nieco czasu. Nie będzie tak, że wyjmiesz z pudełka i śmiga.

    Ale jak już skolimujesz, to powieszony będzie długo wisiał bez żadnego kłopotu.

     

    Jedyne z czym Ci nie pomogę to pokrycie pełniej klatki. Na APS-C było jak najbardziej w porządku, ale nigdy nie miałem tak dużego sensora żeby pomóc.

     

  4. 2 minuty temu, janekosa napisał:

    Ale możesz to zrobić na kilka razy. Odpalasz na chwile, robisz jedną rundkę, odpalasz na chwilę, znowu robisz rundkę i tak dalej. Nie wiem czy w praktyce takie manewry się robi, domyślam się że tu wchodzą praktyczne problemy (znaczne wydłużenie czasu misji, szczególnie problematyczne przy misjach załogowych, kilkakrotne zbliżanie się do ziemi i potencjalne kolizje ze śmieciami, wielokrotne odpalanie silników). Ja to praktykuję w KSP. rakieta o masie setek ton i jeden silniczek o malutkim ciągu, także sumarycznie dla transferu na inną planetę wychodzi np 2h ciągu gdzie oryginalna orbita ma 1h :D teoretycznie przynajmniej da się zrobić 

    Nie każdy rzeczywisty silnik rakietowy można odpalić wiele razy, a jeszcze mniej nieskończoną ilość razy :)

    Ale tak stosuje się takie manewry, szczególnie jeśli statki mają słabe silniki

     

    Ale poza tym, nie mogę się powstrzymać, wybacz :D

    six_words.png

    • Haha 1
  5. 6 minut temu, Szymon Szozda napisał:

    @Patryk Sokol @Krzysztof z Bagien Racja, trzeba działać siłą równoległą i w takim samym kierunku. Ciągle jednak podtrzymuję zdanie że nie trzeba odpalać w punkcie najwyższym paraboli. Tzn. jest to bardziej skomplikowane, bo jeśli mamy wymagania: pierwszy stopień wynosi na 180km i chcemy mieć orbitę 180 km to faktycznie najwydajniej odpalić na 180km i w moment przekształcić parabolę w orbitę. Natomiast ogólnie wcale być tak nie musi.

    Ciekawym 'paradoksem' jest manewr dwueliptyczny https://en.wikipedia.org/wiki/Bi-elliptic_transfer gdzie konieczne jest hamowanie, ale cały proces może być wydajniejszy od Hohmana.

    Ta, tylko wszystkie inne takie manewry wymagają wielokrotnego odpalenia silnika, a to nie każdy silnik jest w stanie zrobić (a te co są to najczęściej nie nieskończenie wiele razy)

    Transfer bi-eliptyczny i transfer Hohmana są transferów pomiędzy obiektami kołowymi.

     

    W przypadku Punkt L2 mamy transfer taki jak i na księżyc, gdzie nie potrzebujemy uzyskiwać nowej orbity kołowej, a jedynie podnieść apogeum, tak aby jego wysokość i miejsce odpowiadało położeniu docelowego miejsca.

    W tej sytuacji nie ma żadnego kombinowania, najefektywniej jest wykonać całą pracę silnika w przeciwnym punkcie orbity do miejsca, na jak najmniejszej wysokości (żeby wykorzystać efekt Obertha).

    Najmniejsza wysokość ma sens dlatego, że wtedy orbita ma największa prędkość. A z racji tego, że prędkość kinetyczna zmienia się w kwadracie prędkości, a zmiana prędkości jest zależna od prawa zachowania pędu, to przy im większej prędkości wykonuje się manewr, tym większa zmiana energii kinetycznej statku (licząc względem orbitowanego ciała oczywiście).

     

    I znów - najniższy punkt orbity jest... punktem. W efekcie im szybciej wykona się pracę w tym punkcie, tym największy zysk ma się z efektu Obertha.

    • Lubię 1
    • Dziękuję 1
  6. 14 minut temu, Kapitan Cook napisał:

    Tego Ci nie powiem. To są nieguidowane klatki po 10 sec bo na tyle pozwalało EQ5. Jak dla mnie jest ok . A i zapomniałem dodać to jest bez korektora.

    Jeśli jest jak mówię to masz, albo za płytko, albo za głęboko lustro wtórne i przez to oś obrazu nie trafia prostopadle w środek matrycy i masz przez to skoszoną płaszczyznę obrazu. 

     

    Szczerze to trochę żal sprzętu, żeby go nie ogarnąć do końca. 

    Bo o ile pierwsza kolimacja zajmie te parę godzin, tak później poprawki zajmują pojedyncze minuty. 

     

  7. 2 godziny temu, Kapitan Cook napisał:

    Jest, olać sprawę. Ja robię Newtonem od 2 lat i niczego nie dotykałem. Ustawiam na laser i nic mnie nie interesuje. Efekty możesz zobaczyć w Księżycowych Zakamarkach. To o czym jest ten temat to końcowe 5-10% jakości. 

    A masz jakieś zdjęcie zrobione z gwiazdami? 

    Bo po laserze też miałem spoko obrazy księżyca, a na gwiazdach wyniki były takie:

    ryba.jpg

     

     

    • Lubię 1
  8. 33 minuty temu, Krzysztof z Bagien napisał:

    Ponieważ niewiele jeszcze napisano o wyznaczaniu środka lustra głównego :P pozwolę sobie dodać swoje trzy grosze.

    Założenie jest takie, że lustro główne jest centrycznie ustawione w stosunku do rury (i myślę, że jest, z wystarczającą dokładnością). Wyznaczyłem sobie środek dekla od teleskopu (co jest w sumie dość proste, a w przypadku dekla nie ma się co bać jego porysowania) i w tymże środku uczyniłem małą dziurkę. Następnie w profesjonalny sposób (za pomocą plasteliny) na wierzchu pokrywki umieściłem diodę laserową, tak żeby świeciła przez tę dziurkę.

    Teleskop ustawiam w pionie, na górę idzie dekiel z laserem; obracając deklem ustawiam laser tak, żeby trafiał zawsze w ten sam punkt na lustrze głównym - to oznacza, że wiązka lasera pokrywa się z osią tuby. No i teraz trzeba wyregulować lustro główne tak, żeby odbita plamka lasera trafiała dokładnie w dziurkę w deklu - mamy lustro główne ustawione tak, że jego oś optyczna pokrywa się z osią tuby. Można teraz ustawić wyciąg tak, żeby jego oś przecięła oś tuby i była do niej prostopadła (albo wcześniej, choć wygodniej jest powyższe robić bez wyciągu).

    Oczywiście trzeba do tego wyjąć lustro wtórne z mocowaniem.

    To robisz praktycznie to samo co ja robiłem w punkcie czwartym tak naprawdę.

    Jak najbardziej wynik da, ale trzeba mieć laser ,a to kolejne narzędzie.

    A i trzeba mieć prosty dekiel, A te potrafią się wygiąć (po obserwacjach słońca, gdzie dekiel od mojego Newtona 10" sobie leżał na stole jest on krzywy jak miska :D )

  9. 10 minut temu, Miesilmannimea napisał:

     

    Zakładasz, że środek krzywizny lustra jest na środku fizycznym lustra z błędem poniżej 0.1mm?

    Skąd ten optymizm?

    Zacytuję sam siebie:
     

    12 godzin temu, Patryk Sokol napisał:

    Ostatnimi miesiącami spędziłem wyjątkowo dużo czasu z Newtonem GSO 200/800.

    Użyłem podkładki, bo jest okrągła i ma centryczny otwór w środku oraz można ją wielokrotnie przyklejać i odklejać.

    I ten krok wymaga cierpliwości – ja trafiłem centrycznie za jakimś 30 razem :D

     

    I po tym mamy pewność, że znacznik jest w centrum geometrycznym zwierciadła.

    Oczywiście środek optyczny może być przesunięty... Ale to dowiemy się później, dużo później...

    Czyli nie - nie zakładam.

    10 minut temu, Miesilmannimea napisał:

    Ja jestem zdania, że jak ustawisz z błędem 1mm będzie równie dobrze. Znaczenie ma ustawienie toru

    optycznego, a to nie musi wcale znaczyć ustawienia lustra wg. jego środka geometrycznego...

     

    W przypadku tego lustra położenie które wyszło mi z kolimacji na gwiazdach jest położeniem dokładnie na środku zwierciadła.

    Być może przypadek, ale w tym przypadku pasuje perfekcyjnie.

    10 minut temu, Miesilmannimea napisał:

    To optyczny ustawiasz po naklejeniu znacznika, który pełni tylko funkcję pomocniczą.

    Powiedz mi coś czego nie napisałem w swoim poście wcześniej.

    Cały post jest dokładnie o tym...

     

    A tak poza tym - możemy się skupić na innych częściach opisu?

    Wyznaczenie środka, jest absolutnie najmniej interesującą częścią tego co napisałem

    • Lubię 2
  10.  

    4 minuty temu, Mareg napisał:

     

    Z całym szacunkiem, ale nie wydaje mi się, żeby metoda "na suwmiarkę" też gwarantowała wyznaczenie środka z dokładnością do 0.1 mm...

    Bo nie rozumiesz jak metoda działa.

    Tu nie chodzi o to, żeby mierzyć odległość znacznika od rantu, tylko żeby zaciągnąć suwmiarkę tak aby jedno ramię opierało się o zewnętrze lustra i celę, a drugie o wnętrze znacznika.

    W efekcie można objeżdżać lustro dookoła suwmiarką jak cyrklem i każdą nierówność czuć od razu, bo z jednej strony ma się większy opór na suwmiarce (znacznik dalej od krawędzi lustra), a z drugiej mniejszy (znacznik bliżej do krawędzi lustra)..

    Tą metodą wynik jest powtarzalny, niezależnie jak obrócę lustro w celi, czy której strony suwmiarki używam. A 0,1mm przyjmuję bo do tylu różnicę mogę zmierzyć.

    4 minuty temu, Mareg napisał:

     


    Pomijając fakt że na pewno nie machałbym suwmiarką nad lustrem za parę tysięcy.

    Jakie lustro za parę tysięcy. Ta konserwa jak jest nowa to kosztuje 2 200zł, z szukaczem gratis. Nie te progi cenowe

    Niemniej - nie mam pojęcia co Wy się tak suwmiarki boicie, to narzędzie nie gryzie. Dużo bardziej niebezpieczne jest zakładanie telepa na montaż.

    A to trwa chwilę, w kontrolowanych warunkach i na resztę lustra można nawet mikrofibrę położyć jak to jest aż taki strach.

    Największe niebezpieczeństwo to to, że się wypalcuje, bo wtedy mycie zajmuje za dużo pracy.

    4 minuty temu, Mareg napisał:

    Szczerze mówiąc, to wątpię aby w warunkach domowych dokładności rzędu 0.1 mm były możliwe, choćby ze względu na grubość kresek/znaczników nam dostępnych.

    Dlatego używam podkładki, nic nie muszę rysować.

    Po prostu przyklejam podkładkę i sprawdzam czy jest przyklejona równo, jak nie to poprawka.

    Jakbym chciał kółko rysować, czy folię przyklejać, to faktycznie krzyż na drogę

    I nawet ewentualna niecentryczność podkładki mnie nie obchodzi, bo interesuje mnie tylko wewnętrzny otwór w podkładce

    4 minuty temu, Mareg napisał:

     


    Ale bardzo podoba mi się to co napisał @count.neverest o obracaniu lustra, zwłaszcza że przy szlifowaniu lustro też się obraca, więc to daje pewnie największą szansę trafienia dokładnie w ten sam środek.

    Może nawet parę kółek Lego i trochę sklejki by wystarczyło żeby taki przyrząd sobie zmajstrować.
    Raz nawet coś podobnego robiłem i ogumienie na takich kółeczkach pracujących na docisk wspaniale kasowało wszystkie luzy.

    Ogumienia raczej być nie może, bo luzy może i kasuje, ale w różne strony.

    Zdecydowanie łożyska najlepsze.

    Ogólnie ta metoda tak mi się podoba, że przy następnym myciu tego zwierciadła zmienię mu znacznik na taki wykonany tą metodą.

    • Lubię 1
    • Dziękuję 1
  11. 37 minut temu, Szymon Szozda napisał:

    Tyle, że silnik nie ma pracować prostopadle do siły grawitacji. 

    Silnik najwięcej energii kinetycznej dostarcza gdy pracuje dokładnie w kierunku w jakim porusza się rakieta. 

    Stąd trajektoria.startu jest tak dobierana, żeby całe zakręcanie rakiety do kierunku robiła grawitacja (bo si) a przyłożona prostopadle do kierunku ruchu zmienka kierunek, ale nie zwiększa energii kinetycznej obiektu) 

    Nalepiej by było jakby cała praca do wejścia na orbitę wykonana była w najwyższym punkcie paraboli, bo wtedy cała praca wykonana jest w kierunku równoległym do kierunku ruchu po orbicie, więc nic nie marnujemy na walkę z grawitacją. 

    Kiedy rozpędzanie w poziomie trwa dłużej, to w efekcie mamy coraz więcej pracy wykonanej nie w kierunku ruchu na orbitę (pieresza strata), a dodatkowo kiedy rakieta opada, to silnik nie pracuje równolegle do kierunku ruchu, bo zwiększałoby to prędkość radialną ku dołowi (a tego nie chcemy),więc mamy kolejne straty energii kinetycznej. 

     

    Więc jal mówię - główny zysk to mniejsza masa silnika, a to przeważa nad mnie efektywną trajektorią. 

    • Lubię 2
  12. To głównie kwestia mocy silnika. 

    Tzn. Teoretycznie najlepiej było by wykonać całą pracę do wejścia na orbitę w najwyższym punkcie paraboli. 

    Problem polega na tym, że im silnik szybciej pracę musi wykonać, tym musi mieć wyższą moc. A im wyższa moc tym większa waga. A większa waga, to mniej ładunku. 

    W efekcie bardziej się opłaca mniejszy i lżejszy silnik, nawet mimo pozornie mniej efektywnej trajektorii. 

    • Lubię 1
  13. 1 minutę temu, Mateusz_N napisał:

    Jakieś skomplikowane metody wyznaczania środka tu czytam. A nie prościej zwyczajnie wyciąć koło z papieru na średnicę LG potem wyciąć drugie takie samo złożyć je na pół i z tej średnicy wyznaczyć promień. Następnie przyłożyć jedno do drugiego i nawet cyrklem dziurę zrobić w idealnie wyznaczonym środku. Tak przygotowany szablon jedna osoba przykłada delikatnie do lustra a druga robi kropkę markerem i gotowe. Wydaje mi się że na porysowanie lustra jest minimalna szansa bo nie szuramy tym papierem tylko przykładamy i podnosimy a nożyczki i papier chyba każdy w domu ma :D

     

    Najpierw wytnij dokładne koło z papieru, potem możemy o kolejnych krokach pogadać, bo to płaskie koło trzeba będzie ułożyc na wklęsłym lustrze. 

     

    Słuchajcie, cała spina jest o to, żeby znacznik był w środku co do 0,1mm.

    Nie wyjeżdżajcie z modelarsko stolarskimi metodami na rozwiązanie tego problemu, bo to nie te progi są. 

     

  14. Teraz, Miesilmannimea napisał:

    Jaką podziałkę? Żadnej podziałki nie potrzebujesz.

    Rysujesz dwie przecinające się linie i wiesz gdzie jest środek okręgu...

    Oczywiście na lustrze nie robisz kresek przez całą średnicę tylko kilka mm

    długości czyli mieszczące się pod finalnym znacznikiem...

    Położenie środka okręgu można wstępnie wyznaczyć choćby kawałkiem sznurka...

     

    Ten przyrząd w ogóle żadnej skali nie potrzebuje.

     

    M.

    Powodzenia w stawianiu precyzyjnych kresek na wklęsłym zwierciadle. 

    Przsciez tyle co flamaster sie pochyli od linijki, to już jest ponad rozsądny błąd. 

    No i dodatkowo zewnętrzna krawędź jest niekoniecznie równo fazowana, wiec dodatkowo trudniej znaleźć gdzie rysowana linia przecina krawędź lustra. 

    Ta metoda nadaje sie do stolarki, a nie do znajdowania centrum zwierciadła. 

     

    5 minut temu, count.neverest napisał:

    Bardzo fajnie, że założyłeś taki temat. Poczytam później cały post. Odnośnie wyznaczania centrum LG, zrobiłbym jak Tak robi z Epsilonem. LG trafia między 3 rolki, np. łożyska co 120°, które od spodu zaciśniesz motylkami. Nad LG blokujesz ramię z pisakiem, aby dotknęło LG, a te obracasz i masz zaznaczony okrąg. Podobnie jak na gramofonie :) Przygotowanie narzędzia zajmie trochę czasu, trzeba mieć certyfikat z wiertarki, ale warto.

    Ta metoda jest git, podoba mi się :)

     

  15. Teraz, Miesilmannimea napisał:

    Wprost przeciwnie. Dokładność dobra, w dodatku możesz sobie ja łatwo sprawdzić.

    To elementarz geometrii. M.

    No nie, bo masz podziałkę co do milimetra i musisz ma tym bazować. 

     

    Suwmiarką z kolei można się zaczepić o krawędź znacznika oraz zwierciadła i zablokować jej rozsuwanie. Wtedy dosłownie czuć jeśli któraś strona znacznika ciągnie bardziej. 

     

    Poza tym problemem jest to co już wspominałem, czyli naklejenie znacznika prawidłowo. Zmierzyć jest prosto, przykleić w środku, to już metoda prób i błędów, nawet jak wiesz gdzie kleić to i tak przykleja się tam gdzie złapie. 

  16. 15 minut temu, komprez napisał:

    To z tą suwmiarką na lustrze to .... no nie żebym wątpił w Twoje umiejętności ale jakby tak to spadło to narobiło by niezłego gówna :D Kiedyś długo myślałem nad tą metodą wyznaczeni

     

    E bez przesady. 

    To nie jest tak delikatne jak się wydaje. 

    Nie znaczy, że warto lustem rzucac, ale to nie rysuje się aż tak chętnie. 

     

    Oczywiście ostrożnoś zalecam, ale prościej teleskop ubić wieszając na montażu niz podczas tych pomiarów. 

    • Lubię 1
  17. 12 minut temu, Niki napisał:

    W żadnym wypadku nie mógłby. Webb ma tylko silniki odrzutowe po ciepłej, zwróconej ku Słońcu stronie obserwatorium. NASA nie chciała , aby gorące silniki strumieniowe zanieczyszczały zimną stronę obserwatorium niepożądanym ciepłem lub spalinami rakietowymi, które mogłyby skraplać się na zimnej optyce. Oznacza to, że silniki  mogą jedynie odpychać Webba od Słońca.

    OK, w takim razie mój błąd, nie doczytałem.

  18. 5 minut temu, MateuszW napisał:

    No to w takim razie po co rakieta celowała w zbyt małą prędkość, jeśli teleskop mógłby skorygować nadmiar w pierwszej korekcie kursu? Wg mnie on nawet złożony nie może się odwrócić, choć wydaje się to dziwne. Ale może czegoś nie rozumiem :) 

    Dlatego, że jak jesteś 20m/s pod idealną prędkością to potrzebujesz wywalić 20m/s dV na samą poprawkę, a jak 20m/s nad to potrzebujesz 20m/s dV poprawki i zużyć paliwo na obrócenie się.

    Dać się da, ale strata większa.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.