![](https://astropolis.pl/uploads/monthly_2022_05/LeoTriplet2.jpg.fe20c83d4a1088b26d1d1b95b6c28de9.jpg)
Patryk Sokol
-
Postów
747 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Galeria
Pliki
Sklep
Articles
Market
Community Map
Odpowiedzi opublikowane przez Patryk Sokol
-
-
Nie pomaga poprawnie ustawić LW, najwyżej pozwala ocenić czy offset jest prawidłowy.
Tzn. za jego pomocą można jedynie zrobić punkt 8, czyli sprawdzić czy LW jest prawidłowe.
Samego ustawiania jednak robić nie warto, bo może wyjść krzywo jeśli nie jest LW prawidłowo wklejony.
A jeśli nie jest prawidłowo klejony, to offset nie jest najważniejszą rzeczą, ważniejsze jest, żeby lustro było na prawidłowej głębokości. Jeśli wtedy ustawisz koncentrycznym kolimatorem, to jak już pisałem, osie się względem siebie skoszą.
-
4 godziny temu, Mareg napisał:
@barti1972, lustro wtórne i jego offset ustawiasz do wyciągu i lustra głównego, więc tutaj diody na wejściu tuby nie pomogą.
Szczerze mówiąc, nie widzę za bardzo jak w ogóle takie diody mogłyby pomóc w kolimacji.
Jak martwi Cię offset, można lustro wtórne ustawiać względem wyciągu i lustra głównego nie na jego środek z offsetem, ale na jego obrys, i wtedy na wtórnym nie potrzebujesz żadnych znaczników.
Niestety, do tego potrzebujesz specjalnego narzędzia - kolimatora koncentrycznego.Tu jest wątek o jego używaniu, a tu jest jak taki kolimator zrobił @Patryk Sokol.
Kolimator koncentryczny nie załatwia tematu niestety.
Tzn. jeśli LW jest źle umocowane (z niewłaściwym offsetem), to za jego pomocą w ogóle nie da się ustawić prawidłowo jak głęboko LW ma być w tubusie (jesli offset jest za duży, to kolimatorem koncentrycznym lustro wyjdzie zbyt płytko, a jeśli za mały to zbyt głęboko)
Dodatkowo jak już pisałem - offset jest mniej ważny od tego jak głęboko jest lustro, bo nieprawidłowy offset spowoduje tylko nierówne zaświetlenie pola, a lustro zbyt płytko/zbyt głęboko spowoduje, że oś zwierciadła nie będzie się pokrywać z osią zwierciadła.
-
@Wiesiek1952 - Może coś podpowiesz, wiem, że coś tam w tym stylu kombinujesz
-
Jak najbardziej, Newtony są całkiem wdzięczne do astrofoto, kiedy już się je ogarnie.
Tu masz o kolimacji Newtona do astrofoto:
Od razu tylko zastrzegę - obecne roczniki GSO zdają się być lepiej wykonane niż to co ja posiadam, szczeólnie pod kątem lepszego wyciągu.
Do tego tylko i wyłącznie aplanatyczny korektor komy ( https://deltaoptical.pl/korektor-komy-sky-watcher-aplanatyczny-2 )
I w budżecie zostanie Ci jeszcze na porządny wyciąg.
Ale ostrzegam, on jest wdzięczny jak już poświecisz mu nieco czasu. Nie będzie tak, że wyjmiesz z pudełka i śmiga.
Ale jak już skolimujesz, to powieszony będzie długo wisiał bez żadnego kłopotu.
Jedyne z czym Ci nie pomogę to pokrycie pełniej klatki. Na APS-C było jak najbardziej w porządku, ale nigdy nie miałem tak dużego sensora żeby pomóc.
-
21 godzin temu, dobrychemik napisał:
Fajne, ale nie rozumiem dlaczego szybkość rotacji wyrażono w km/s.
Ciesz się, że nie w milach na godzinę. Wtedy od razu wiadomo by było, że napisał to jakiś płaskoziemca.
-
1
-
-
2 minuty temu, janekosa napisał:
Ale możesz to zrobić na kilka razy. Odpalasz na chwile, robisz jedną rundkę, odpalasz na chwilę, znowu robisz rundkę i tak dalej. Nie wiem czy w praktyce takie manewry się robi, domyślam się że tu wchodzą praktyczne problemy (znaczne wydłużenie czasu misji, szczególnie problematyczne przy misjach załogowych, kilkakrotne zbliżanie się do ziemi i potencjalne kolizje ze śmieciami, wielokrotne odpalanie silników). Ja to praktykuję w KSP. rakieta o masie setek ton i jeden silniczek o malutkim ciągu, także sumarycznie dla transferu na inną planetę wychodzi np 2h ciągu gdzie oryginalna orbita ma 1h
teoretycznie przynajmniej da się zrobić
Nie każdy rzeczywisty silnik rakietowy można odpalić wiele razy, a jeszcze mniej nieskończoną ilość razy
Ale tak stosuje się takie manewry, szczególnie jeśli statki mają słabe silniki
Ale poza tym, nie mogę się powstrzymać, wybacz
-
1
-
-
6 minut temu, Szymon Szozda napisał:
@Patryk Sokol @Krzysztof z Bagien Racja, trzeba działać siłą równoległą i w takim samym kierunku. Ciągle jednak podtrzymuję zdanie że nie trzeba odpalać w punkcie najwyższym paraboli. Tzn. jest to bardziej skomplikowane, bo jeśli mamy wymagania: pierwszy stopień wynosi na 180km i chcemy mieć orbitę 180 km to faktycznie najwydajniej odpalić na 180km i w moment przekształcić parabolę w orbitę. Natomiast ogólnie wcale być tak nie musi.
Ciekawym 'paradoksem' jest manewr dwueliptyczny https://en.wikipedia.org/wiki/Bi-elliptic_transfer gdzie konieczne jest hamowanie, ale cały proces może być wydajniejszy od Hohmana.Ta, tylko wszystkie inne takie manewry wymagają wielokrotnego odpalenia silnika, a to nie każdy silnik jest w stanie zrobić (a te co są to najczęściej nie nieskończenie wiele razy)
Transfer bi-eliptyczny i transfer Hohmana są transferów pomiędzy obiektami kołowymi.
W przypadku Punkt L2 mamy transfer taki jak i na księżyc, gdzie nie potrzebujemy uzyskiwać nowej orbity kołowej, a jedynie podnieść apogeum, tak aby jego wysokość i miejsce odpowiadało położeniu docelowego miejsca.
W tej sytuacji nie ma żadnego kombinowania, najefektywniej jest wykonać całą pracę silnika w przeciwnym punkcie orbity do miejsca, na jak najmniejszej wysokości (żeby wykorzystać efekt Obertha).
Najmniejsza wysokość ma sens dlatego, że wtedy orbita ma największa prędkość. A z racji tego, że prędkość kinetyczna zmienia się w kwadracie prędkości, a zmiana prędkości jest zależna od prawa zachowania pędu, to przy im większej prędkości wykonuje się manewr, tym większa zmiana energii kinetycznej statku (licząc względem orbitowanego ciała oczywiście).
I znów - najniższy punkt orbity jest... punktem. W efekcie im szybciej wykona się pracę w tym punkcie, tym największy zysk ma się z efektu Obertha.
-
1
-
1
-
-
14 minut temu, Kapitan Cook napisał:
Tego Ci nie powiem. To są nieguidowane klatki po 10 sec bo na tyle pozwalało EQ5. Jak dla mnie jest ok . A i zapomniałem dodać to jest bez korektora.
Jeśli jest jak mówię to masz, albo za płytko, albo za głęboko lustro wtórne i przez to oś obrazu nie trafia prostopadle w środek matrycy i masz przez to skoszoną płaszczyznę obrazu.
Szczerze to trochę żal sprzętu, żeby go nie ogarnąć do końca.
Bo o ile pierwsza kolimacja zajmie te parę godzin, tak później poprawki zajmują pojedyncze minuty.
-
-
2 godziny temu, Kapitan Cook napisał:
Jest, olać sprawę. Ja robię Newtonem od 2 lat i niczego nie dotykałem. Ustawiam na laser i nic mnie nie interesuje. Efekty możesz zobaczyć w Księżycowych Zakamarkach. To o czym jest ten temat to końcowe 5-10% jakości.
A masz jakieś zdjęcie zrobione z gwiazdami?
Bo po laserze też miałem spoko obrazy księżyca, a na gwiazdach wyniki były takie:
-
1
-
-
33 minuty temu, Krzysztof z Bagien napisał:
Ponieważ niewiele jeszcze napisano o wyznaczaniu środka lustra głównego
pozwolę sobie dodać swoje trzy grosze.
Założenie jest takie, że lustro główne jest centrycznie ustawione w stosunku do rury (i myślę, że jest, z wystarczającą dokładnością). Wyznaczyłem sobie środek dekla od teleskopu (co jest w sumie dość proste, a w przypadku dekla nie ma się co bać jego porysowania) i w tymże środku uczyniłem małą dziurkę. Następnie w profesjonalny sposób (za pomocą plasteliny) na wierzchu pokrywki umieściłem diodę laserową, tak żeby świeciła przez tę dziurkę.
Teleskop ustawiam w pionie, na górę idzie dekiel z laserem; obracając deklem ustawiam laser tak, żeby trafiał zawsze w ten sam punkt na lustrze głównym - to oznacza, że wiązka lasera pokrywa się z osią tuby. No i teraz trzeba wyregulować lustro główne tak, żeby odbita plamka lasera trafiała dokładnie w dziurkę w deklu - mamy lustro główne ustawione tak, że jego oś optyczna pokrywa się z osią tuby. Można teraz ustawić wyciąg tak, żeby jego oś przecięła oś tuby i była do niej prostopadła (albo wcześniej, choć wygodniej jest powyższe robić bez wyciągu).
Oczywiście trzeba do tego wyjąć lustro wtórne z mocowaniem.
To robisz praktycznie to samo co ja robiłem w punkcie czwartym tak naprawdę.
Jak najbardziej wynik da, ale trzeba mieć laser ,a to kolejne narzędzie.
A i trzeba mieć prosty dekiel, A te potrafią się wygiąć (po obserwacjach słońca, gdzie dekiel od mojego Newtona 10" sobie leżał na stole jest on krzywy jak miska
)
-
10 minut temu, Miesilmannimea napisał:
Zakładasz, że środek krzywizny lustra jest na środku fizycznym lustra z błędem poniżej 0.1mm?
Skąd ten optymizm?
Zacytuję sam siebie:
12 godzin temu, Patryk Sokol napisał:Ostatnimi miesiącami spędziłem wyjątkowo dużo czasu z Newtonem GSO 200/800.
Użyłem podkładki, bo jest okrągła i ma centryczny otwór w środku oraz można ją wielokrotnie przyklejać i odklejać.
I ten krok wymaga cierpliwości – ja trafiłem centrycznie za jakimś 30 razem
I po tym mamy pewność, że znacznik jest w centrum geometrycznym zwierciadła.
Oczywiście środek optyczny może być przesunięty... Ale to dowiemy się później, dużo później...
Czyli nie - nie zakładam.
10 minut temu, Miesilmannimea napisał:Ja jestem zdania, że jak ustawisz z błędem 1mm będzie równie dobrze. Znaczenie ma ustawienie toru
optycznego, a to nie musi wcale znaczyć ustawienia lustra wg. jego środka geometrycznego...
W przypadku tego lustra położenie które wyszło mi z kolimacji na gwiazdach jest położeniem dokładnie na środku zwierciadła.
Być może przypadek, ale w tym przypadku pasuje perfekcyjnie.
10 minut temu, Miesilmannimea napisał:To optyczny ustawiasz po naklejeniu znacznika, który pełni tylko funkcję pomocniczą.
Powiedz mi coś czego nie napisałem w swoim poście wcześniej.
Cały post jest dokładnie o tym...
A tak poza tym - możemy się skupić na innych częściach opisu?
Wyznaczenie środka, jest absolutnie najmniej interesującą częścią tego co napisałem
-
2
-
-
4 minuty temu, Mareg napisał:
Z całym szacunkiem, ale nie wydaje mi się, żeby metoda "na suwmiarkę" też gwarantowała wyznaczenie środka z dokładnością do 0.1 mm...
Bo nie rozumiesz jak metoda działa.
Tu nie chodzi o to, żeby mierzyć odległość znacznika od rantu, tylko żeby zaciągnąć suwmiarkę tak aby jedno ramię opierało się o zewnętrze lustra i celę, a drugie o wnętrze znacznika.
W efekcie można objeżdżać lustro dookoła suwmiarką jak cyrklem i każdą nierówność czuć od razu, bo z jednej strony ma się większy opór na suwmiarce (znacznik dalej od krawędzi lustra), a z drugiej mniejszy (znacznik bliżej do krawędzi lustra)..
Tą metodą wynik jest powtarzalny, niezależnie jak obrócę lustro w celi, czy której strony suwmiarki używam. A 0,1mm przyjmuję bo do tylu różnicę mogę zmierzyć.
4 minuty temu, Mareg napisał:
Pomijając fakt że na pewno nie machałbym suwmiarką nad lustrem za parę tysięcy.Jakie lustro za parę tysięcy. Ta konserwa jak jest nowa to kosztuje 2 200zł, z szukaczem gratis. Nie te progi cenowe
Niemniej - nie mam pojęcia co Wy się tak suwmiarki boicie, to narzędzie nie gryzie. Dużo bardziej niebezpieczne jest zakładanie telepa na montaż.
A to trwa chwilę, w kontrolowanych warunkach i na resztę lustra można nawet mikrofibrę położyć jak to jest aż taki strach.
Największe niebezpieczeństwo to to, że się wypalcuje, bo wtedy mycie zajmuje za dużo pracy.
4 minuty temu, Mareg napisał:Szczerze mówiąc, to wątpię aby w warunkach domowych dokładności rzędu 0.1 mm były możliwe, choćby ze względu na grubość kresek/znaczników nam dostępnych.
Dlatego używam podkładki, nic nie muszę rysować.
Po prostu przyklejam podkładkę i sprawdzam czy jest przyklejona równo, jak nie to poprawka.
Jakbym chciał kółko rysować, czy folię przyklejać, to faktycznie krzyż na drogę
I nawet ewentualna niecentryczność podkładki mnie nie obchodzi, bo interesuje mnie tylko wewnętrzny otwór w podkładce
4 minuty temu, Mareg napisał:
Ale bardzo podoba mi się to co napisał @count.neverest o obracaniu lustra, zwłaszcza że przy szlifowaniu lustro też się obraca, więc to daje pewnie największą szansę trafienia dokładnie w ten sam środek.Może nawet parę kółek Lego i trochę sklejki by wystarczyło żeby taki przyrząd sobie zmajstrować.
Raz nawet coś podobnego robiłem i ogumienie na takich kółeczkach pracujących na docisk wspaniale kasowało wszystkie luzy.Ogumienia raczej być nie może, bo luzy może i kasuje, ale w różne strony.
Zdecydowanie łożyska najlepsze.
Ogólnie ta metoda tak mi się podoba, że przy następnym myciu tego zwierciadła zmienię mu znacznik na taki wykonany tą metodą.
-
1
-
1
-
-
37 minut temu, Szymon Szozda napisał:
Tyle, że silnik nie ma pracować prostopadle do siły grawitacji.
Silnik najwięcej energii kinetycznej dostarcza gdy pracuje dokładnie w kierunku w jakim porusza się rakieta.
Stąd trajektoria.startu jest tak dobierana, żeby całe zakręcanie rakiety do kierunku robiła grawitacja (bo si) a przyłożona prostopadle do kierunku ruchu zmienka kierunek, ale nie zwiększa energii kinetycznej obiektu)
Nalepiej by było jakby cała praca do wejścia na orbitę wykonana była w najwyższym punkcie paraboli, bo wtedy cała praca wykonana jest w kierunku równoległym do kierunku ruchu po orbicie, więc nic nie marnujemy na walkę z grawitacją.
Kiedy rozpędzanie w poziomie trwa dłużej, to w efekcie mamy coraz więcej pracy wykonanej nie w kierunku ruchu na orbitę (pieresza strata), a dodatkowo kiedy rakieta opada, to silnik nie pracuje równolegle do kierunku ruchu, bo zwiększałoby to prędkość radialną ku dołowi (a tego nie chcemy),więc mamy kolejne straty energii kinetycznej.
Więc jal mówię - główny zysk to mniejsza masa silnika, a to przeważa nad mnie efektywną trajektorią.
-
2
-
-
Ech, jak się nie da jak się da.
Pokazałem metodę jaką to zrobić, @count.neverestpokazał kolejną.
Po prostu nie da się tego zrobić tak prymitywną metodą jak Ty mówisz.
-
To głównie kwestia mocy silnika.
Tzn. Teoretycznie najlepiej było by wykonać całą pracę do wejścia na orbitę w najwyższym punkcie paraboli.
Problem polega na tym, że im silnik szybciej pracę musi wykonać, tym musi mieć wyższą moc. A im wyższa moc tym większa waga. A większa waga, to mniej ładunku.
W efekcie bardziej się opłaca mniejszy i lżejszy silnik, nawet mimo pozornie mniej efektywnej trajektorii.
-
1
-
-
1 minutę temu, Mateusz_N napisał:
Jakieś skomplikowane metody wyznaczania środka tu czytam. A nie prościej zwyczajnie wyciąć koło z papieru na średnicę LG potem wyciąć drugie takie samo złożyć je na pół i z tej średnicy wyznaczyć promień. Następnie przyłożyć jedno do drugiego i nawet cyrklem dziurę zrobić w idealnie wyznaczonym środku. Tak przygotowany szablon jedna osoba przykłada delikatnie do lustra a druga robi kropkę markerem i gotowe. Wydaje mi się że na porysowanie lustra jest minimalna szansa bo nie szuramy tym papierem tylko przykładamy i podnosimy a nożyczki i papier chyba każdy w domu ma
Najpierw wytnij dokładne koło z papieru, potem możemy o kolejnych krokach pogadać, bo to płaskie koło trzeba będzie ułożyc na wklęsłym lustrze.
Słuchajcie, cała spina jest o to, żeby znacznik był w środku co do 0,1mm.
Nie wyjeżdżajcie z modelarsko stolarskimi metodami na rozwiązanie tego problemu, bo to nie te progi są.
-
Teraz, Miesilmannimea napisał:
Jaką podziałkę? Żadnej podziałki nie potrzebujesz.
Rysujesz dwie przecinające się linie i wiesz gdzie jest środek okręgu...
Oczywiście na lustrze nie robisz kresek przez całą średnicę tylko kilka mm
długości czyli mieszczące się pod finalnym znacznikiem...
Położenie środka okręgu można wstępnie wyznaczyć choćby kawałkiem sznurka...
Ten przyrząd w ogóle żadnej skali nie potrzebuje.
M.
Powodzenia w stawianiu precyzyjnych kresek na wklęsłym zwierciadle.
Przsciez tyle co flamaster sie pochyli od linijki, to już jest ponad rozsądny błąd.
No i dodatkowo zewnętrzna krawędź jest niekoniecznie równo fazowana, wiec dodatkowo trudniej znaleźć gdzie rysowana linia przecina krawędź lustra.
Ta metoda nadaje sie do stolarki, a nie do znajdowania centrum zwierciadła.
5 minut temu, count.neverest napisał:Bardzo fajnie, że założyłeś taki temat. Poczytam później cały post. Odnośnie wyznaczania centrum LG, zrobiłbym jak Tak robi z Epsilonem. LG trafia między 3 rolki, np. łożyska co 120°, które od spodu zaciśniesz motylkami. Nad LG blokujesz ramię z pisakiem, aby dotknęło LG, a te obracasz i masz zaznaczony okrąg. Podobnie jak na gramofonie
Przygotowanie narzędzia zajmie trochę czasu, trzeba mieć certyfikat z wiertarki, ale warto.
Ta metoda jest git, podoba mi się
-
Teraz, Miesilmannimea napisał:
Wprost przeciwnie. Dokładność dobra, w dodatku możesz sobie ja łatwo sprawdzić.
To elementarz geometrii. M.
No nie, bo masz podziałkę co do milimetra i musisz ma tym bazować.
Suwmiarką z kolei można się zaczepić o krawędź znacznika oraz zwierciadła i zablokować jej rozsuwanie. Wtedy dosłownie czuć jeśli któraś strona znacznika ciągnie bardziej.
Poza tym problemem jest to co już wspominałem, czyli naklejenie znacznika prawidłowo. Zmierzyć jest prosto, przykleić w środku, to już metoda prób i błędów, nawet jak wiesz gdzie kleić to i tak przykleja się tam gdzie złapie.
-
Ale dokładność żadna
Dokładniej jak co do milemtra się tym bajerem nie wyznaczy.
-
15 minut temu, komprez napisał:
To z tą suwmiarką na lustrze to .... no nie żebym wątpił w Twoje umiejętności ale jakby tak to spadło to narobiło by niezłego gówna
Kiedyś długo myślałem nad tą metodą wyznaczeni
E bez przesady.
To nie jest tak delikatne jak się wydaje.
Nie znaczy, że warto lustem rzucac, ale to nie rysuje się aż tak chętnie.
Oczywiście ostrożnoś zalecam, ale prościej teleskop ubić wieszając na montażu niz podczas tych pomiarów.
-
1
-
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Ostatnimi miesiącami spędziłem wyjątkowo dużo czasu z Newtonem GSO 200/800.
A najwięcej czasu na poprawianiu jego niedoskonałości technicznych oraz na jego kolimacji.
O ile o niedoskonałościach technicznych pisałem już całkiem sporo:
https://astropolis.pl/topic/79215-newton-gso-200800-mody-pod-astrofoto-poprawa-paj%C4%85ka-i-celi/Tak o kolimacji wciąż jeszcze nie. I na tym chciałbym się skupić w dwóch celach.
-
Wystawienie metody na krytykę i być może udoskonalenie jej.
-
Być może pomoże to komuś ogarnąć takie Newtona. Bo doświadczenie uczy, że zwyczajnie warto. Bo jeśli mi wychodzą takie fotki:
To ewidentnie warto, bo powiedzmy sobie szczerze – jestem całkowicie lewy od strony obróbki i zdolności plastycznych
A i ta fotka była robiona przed skończeniem mojej metody, stąd jeszcze nie jest perfect. Ale będzie, tylko niech niebo się odsłoni
Niemniej – przejdźmy do rzeczy:
0. Założenia metody i co mnie do roboty skłoniło
Niestety ten teleskop jest jaki jest. Tzn. tubus jest miękki i nicholery nie chce kolimacji trzymać.
Dodatkowo już fabrycznie miał skopaną geometrię (będziemy omawiać po kolei w jakich, gdy będę opisywał metody wyłapywania tych błędów), więc wszystkie metody oparte nawet o rozogniskowaną gwiazdę można było o kant tyłka potłuc.
Stąd – kombinując tę metodę cały czas zależało mi na tym, żeby wykorzystywać optykę teleskopu, a nie kolimować na znaczniki, pałąk, czy inne elementy nie ooptyczne.
One proste być nie muszą i często nie są, a to jak się światło odbija, jest już efektem pracy samej optyki.
Dodatkowo zależało mi żeby metodą była używalna polowo, przy okazji rozkładania sprzętu (bo ten teleskop potrafi zgubić kolimację po wyniesieniu na balkon, a co dopiero po transporcie drogowym. Pod tym względem to autentycznie wole RCki).
Metoda jest oczywiście wspierana metodą Hamala. Ale w niej przede wszystkim nie podoba mi się podejście do kolimacji lustra wtórnego, które jest wg mnie bardzo subiektywne.
I dodatkowo zakłada idealny offset, co regułą być nie musi (i w moim teleskopie nie było).
-Najpierw narzędzia:
Przede wszystkim potrzebujemy okularu typu Cheshire. Osobiście polecam okular od SkyWatchera:
https://deltaoptical.pl/kolimator-optyczny-sky-watcherDlatego, że jest po prostu długi. A to powoduje, że celowniczek na końcu jest dalej odsunięty, więc lepiej widać błędy.
No i jedna uwaga – druciany celowniczek potrafi być fabrycznie krzywy. Warto wybrać się do sklepu z suwmiarką i pomierzyć czy druty są proste.
I to będzie jedyne narzędzie jakie będziemy ze sobą wozić w teren
W domu zaś będziemy potrzebować dodatkowo:
-Suwmiarki – choćby najtańszą METALOWA (jeśli używasz wykonanej z tworzywa to akceptuje Twoje istnienie. Aczkolwiek ledwo...):
https://www.castorama.pl/suwmiarka-1-id-1099992.html
-Hamalowskiego kolimatora:
http://indexhamal.pl/astrofotografia/Kolimacja_teleskopu.htmAcz ja swój zrobiłem z Plossla 4mm od GSO. Wyrzucenie z niego soczewek zdecydowanie poprawiło dawany obraz!
A tak poważnie – nadawał się świetnie – mały, idealnie centryczny otworek – good enough, a jako okular był bezużyteczny
-Papieru milimetrowego (ale on powinien być na wyposażeniu każdego domu, więc na pewno go macie):
https://www.empik.com/blok-milimetrowy-a4-20-kartek-papier-milimetrowy-protos,p1271864225,szkolne-i-papiernicze-pPoza tym polecam pierwszą kolimację prowadzić z teleskopem zawieszonym na montażu w pionie.
Jak wygodnie nie robiłoby się tego na biurku, to LG potrafi przesunąć się pod własnym ciężarem w bok i wtedy kolimacja staje się cierpieniem. No i mój jest tak miękki, że po powieszeniu kolimacja się rozjeżdża
Tyle wstępu – lecimy z robotą
1. Znacznik centrum lustra
Niestety – to jest jedyna rzecz która nie jest bezpośrednio optyczna, a na której musimy bazować.
W przypadku mojego Newtona znacznikiem był pierścień samoprzylepny naklejony na lustro, który NIE BYŁ NAKLEJONY CENTRYCZNIE!
Był przesunięty o 2mm od centrum geometrycznego lustra (i stąd powyższej Rozecie lecą lekko gwiazdki w rogu)
Metoda na sprawdzenie jest z grubsza taka:
Mierzymy tak z kilku stron i sprawdzamy czy się zgadza. Pamiętajcie, żeby obie szczęki suwmiarki się opierały o coś o znanej wysokości. U mnie ta niewidoczna szczęka opiera się o celę lustra.Jak już mówiłem – u mnie się nie zgadzało, więc musiałem nakleić własny znacznik.
Jako znacznika użyłem podkładki M4, lakierowanej na biało i klejonej do lustra na taśmę dwustronną.
Użyłem podkładki, bo jest okrągła i ma centryczny otwór w środku oraz można ją wielokrotnie przyklejać i odklejać.
I ten krok wymaga cierpliwości – ja trafiłem centrycznie za jakimś 30 razem
I po tym mamy pewność, że znacznik jest w centrum geometrycznym zwierciadła.
Oczywiście środek optyczny może być przesunięty... Ale to dowiemy się później, dużo później...
A i na pociechę – macałem już trzy lustra z nowszych roczników GSO. W nich znacznik jest już piaskowany, a nie naklejany i trzyma środek
2. Justowanie wyciągu.
Tak naprawdę cały układ luster kolimujemy pod ułożenie wyciągu okularowego.
Z doświadczenia wiem, że niezależnie od tego czy teleskop będzie ustawiony z prostopadłym wyciągiem:
Czy odwalimy coś takiego (ja tak miałem na początku, zanim się zabrałem za wycią):
To możemy uzyskać prawidłowy obraz i równe gwiazdki, tak długo jak oś LG jest prostopadła do osi wyciągu.
Problem polega na tym, że po pierwsze zepsuje nam to offset (wyciąg pochylony tak jakby kamera ciągnęła go w stronę lustra zwiększa nam offset, a w przeciwną stronę nam ten offset zmniejsza).
Dodatkowo – jeśli wyciąg jest solidnie krzywo, to tubus zacznie wycinać część światła. A tego zawsze szkoda
Moja metoda prezentuje się tak:
I jest bardzo prosta, acz wymaga nieco cierpliwości.
Tzn. Mierzę jak daleko od wlotu tubusu znajduje się środek geometryczny draw tube'y, a następnie odznaczam tę odległość na papierze milimetrowym (z uwzględnieniem tego wzmocnienia na wlocie oczywiście), a następnie przyklejam na słabą taśmę klejącą arkusz wewnątrz tubusu.
Osi pionowej pilnuje zaś otwór nakrętki mocującej pałąk (znajduje się dokładnie naprzeciwko wyciągu, mierzyłem to dla pewności).
Samo ustawienie polega na włożeniu Cheshire'a w wyciąg i zobaczenie w które miejsce na papierze milimetrowym celuje krzyż w Cheshirze.
Jeśli nie celuje dokładnie w punkt który oznaczyliśmy na papierze, to tilt wyciągu trzeba skorygować.
Jeśli mamy regulację w wyciągu (mój Baader np. ma) to kręcimy regulacją do skutku, a jeśli nie mamy regulacji, to trzeba ładować podkładki pod mocowanie wyciągu.
Wbrew pozorom nie jest to wcale takie straszne, wystarczy zluzować śrubę mocującą wyciąg, wsunąć po łoże podkładkę i zacisnąć. Mi udawało się tak tilt bez problemu ogarniać zanim zmieniłem wyciąg, a mam solidnie krzywy tubus, gdzie korekta spokojnie lata już w okolicach stopnia.
Po tym etapie mamy gotową pierwszą z osi w Newtonie.
3. Ustawienie pałąka w centrum tubusu.
To jest akurat całkiem przyjemna robota
Bierzemy po prostu suwmiarkę i mierzymy odległość od skraju tubusu do środka pałąka.
U mnie wygląda to tak:W GSO reguluje się to nakrętkami mocującymi pałąk. Tam gdzie za daleko tam dokręcamy, gdzie za blisko luzujemy.
4. Centrowanie osi lustra głównego
W tym celu musimy zacząć od wymontowania lustra wtórnego, tak aby przez pałąk był widok na przestrzał.Następnie patrzymy przez ten otwór na lustro główne i powinien pokazać się mniej-więcej taki widok:
ustawienie LG.I co tutaj widzimy:
-Najmniejsze czarne kółko – odbicie źrenicy kolimującego teleskop w LG – pozwala się upewnić że patrzymy dokładnie centrycznie-Biały pierścień – znacznik centrum LG
-Czarny pierścień – odbicie pałąka od tyłu.
Warto sobie też przyświecić latarką pałąk od dołu. Dużo lepiej wtedy widać obraz pałąka na lustrze.
Kręcimy LG tak długo, aż znacznik będzie perfekcyjnie centryczny z obrazem pałąka.
No i pamiętać trzeba o trzymaniu źrenicy wewnątrz znacznika – to pilnuje nam żebyśmy sami patrzyli w tej osi.
Po tym zabiegu mamy oś LG równoległą do tubusu oraz prostopadłą do osi wyciągu.
Oczywiście to, że obie osie są (mniej-więcej) prostopadłe do tubusu, nie znaczy że są idealnie prostopadłe względem siebie, bo tubus nie jest najbardziej precyzyjnym elementem świata (u mnie np. jest precyzyjny jak stara konserwa).
Ale dzięki temu gwarantujemy sobie, że gdy będziemy zgrywać już ostatecznie ze sobą osie to odchyłki od tubusu będą nieznaczące.
5. Ustawienie głębokości lustra wtórnego
Tutaj dochodzimy momentu, gdzie zaczynam się mocno nie zgadzać z Hamalem i będę proponował swoją metodę, która ma to do siebie, że jest całkowicie nie czuła na offset i jest dużo mniej subiektywna niż centrowanie obrazu LG na środku LW.
Najpierw jednak trzeba zacząć od odnalezienia jak głęboko powinno być lustro. W tym celu musimy je zamontować z powrotem w tubusie i spojrzeć do środka przez Cheshire'a.
Jeśli zobaczymy taki obraz:
To możemy otworzyć balkon i iść latać jak Superman, to przecież i tak tylko sen
A poważniej – to jest opcja perfekcyjna i raczej nie ma opcji, żeby zdarzyło się to za pierwszym razem.
Jeśli tak nie jest, to musimy ustawić LW (i tylko LW – łapki precz od LG póki co !) tak aby znacznik środka LG zgrał się z odbiciem otworu w Cheshirze, używając do tego trzech śrub do kolimacji.
Wtedy najpewniej uzyskamy taki obraz:
Czyli znacznik środka lustra i odbicie otworu w Cheshirze będą przesunięte względem celowniczka, a obraz fazki wokół elementu odblaskowego będzie przycięty.
Zasada jest teraz taka.
Przesuwamy lustro w przeciwną stronę niż odsunięty jest znacznik od krzyża celowniczego.
Czyli jeśli mamy teleskop ustawiony pionowo do góry i znacznik znajduje się pod krzyżem celowniczym, to wyciągamy lustro bliżej wylotu tubusu. Jeśli znajduje się ponad krzyżem to wpuszczamy lustro głębiej.
Oczywiście po każdej regulacji głębokości ustawiamy, śrubami kolimacyjnymi, zgodność znacznika na zwierciadle z obrazem otworu Cheshire'a
No i warto pilnować obrotu zwierciadła wtórnego (patrzeć czy jego obraz jest symetrycznie po obu stronach celowniczka). Bo później się okaże, że narobimy się przy ustawianiu, a lustro będzie solidnie obrócone
Na żywo (lepsze zdjęcie mi nie wyszło
) wygląda to u mnie tak:
Widać, że otworek zgadza się ze znacznikiem, ale całość jest grubo poniżej krzyża celowniczego. W tym wypadku LW jest zdecydowanie zbyt głęboko.
Całość powtarzamy do skutku, aż znaczniki się zgodzą z krzyżem.
Po tym wszystkim mamy zgraną głębokość LW oraz obie osie prawie perfekcyjnie względem siebie.
6. Dogranie osi LG i wyciągu
Teraz czas na ostatni szlif i dopasowanie obu zwierciadeł pod wyciąg (bo ten mamy już nieruchomy).
Wróćmy do obrazu perfekcji:
Tak będziemy mieli wtedy kiedy spełnimy dwa warunki:
-
Oś LG będzie przechodzić przez środek wyciągu okularowego
-
Oś po odbiciu od LW będzie prostopadła do osi wyciągu
Warunek 1 regulujemy za pomocą kręcenia LW, ustawiając (znów otworek względem znacznika środka), a warunek 2 regulujemy jednocześnie za pomocą LG i LW.
Tutaj wyrobiłem sobie takie algorytm:
1. Ściągam otworek Cheshire'a do środka znacznika
2. Sprawdzam która strona obrazu fazki w Cheshirze, jest obcięta
3. Tak kręcę LG, aby ZWIĘKSZYĆ obcięcie fazki
4. Ustawiam LW tak aby obraz otworka był w centrum znacznika
I powtarzać do skutku.
Po czasie na pewno załapiecie o co chodzi.
Kiedy obraz jest perfekcyjnie koncentryczny to wiemy następujące rzeczy:
-Oś LG jest równoległa do osi wyciągu po odbiciu od LW – gdyby tak nie było to rura Cheshire'a zaczyna obcinać nam obraz samego zewnętrza Cheshire'a (czyli właśnie tej ciemniej, nieświecącej paski)-Środek LG patrzy prosto w środek wyciągu – gdyby tak nie było to znacznik nie pokrywałby się z obrazem otworku
Po tym zasadniczo Newton powinien dać DOBRY obraz.
Teraz czas na sprawdzenie innych rzeczy w geometrii Newtona.
7. Test ustawienia układu względem tuby
Tutaj to jest prosta sprawa – sprawdzamy czy dobrze ustawiliśmy wyciąg względem tuby (bo w tej metodzie lustra ustawialiśmy do wyciągu).
Sprawdzamy to w prosty sposób – jeśli LG patrzy wprost z tuby, to celownik pokryje się z ramionami pałąka LW.
Dodatkowo polecam sprawić sobie kołową maskę na LW:
W moim przypadku jest to po prostu kawałek HIPSu wycięty tak, żeby można go było założyć na śruby kolimacyjne.
Taka maska pozbawia nas widoczności offsetu. Jeśli jest koncentryczna względem rury Cheshire'a to wiemy, że teleskop patrzy prosto.
A co jeśli całość nie jest równo?
To zależy – jeśli ustawienie wyciągu jest problematyczne, a błąd nie jest duży (a co znaczy nie duży?) to można to testować. Osie się zgadzają, więc obraz raczej będzie OK, a nierówna winieta tragedią nie jest, po coś te flaty robimy
Jeśli jednak regulacja wyciągu jest łatwa, to do roboty leniu. Szkoda reszty pracy na olanie tego.
8. Test offsetu
W tym celu wkładamy w wyciąg kolimator Hamala i ustawiamy wysuw mniej więcej w okolicach ogniska teleskopu i patrzymy do środka
I teraz jeśli obraz LG jest dokładnie pośrodku LW to super – offset jest prawilny.
Jeśli zaś LG będzie miało obraz obcięty od strony LG to offset jest za mały, jeśli zaś obcięty od strony wylotu to jest za duży.
A jaki jest prawidłowy offset?
Sam napisałem coś takiego
CytatZacznijmy od wyliczenia offsetu. Kanonicznie - jest to:
Offset = d/(4*F)
gdzie:
Offset - odsunięcia LW w osi wyciągu.
d - mniejsza średnica LWF - odwrotność światłosiły (czyli jak światłosiła to F/4, to wstawiacie tam 4)
U mnie wyszło to:
68mm/(4*4) = 4,25mmTeraz jeszcze warto to policzyć po powierzchni zwierciadła, czyli przemnożyć, przez pierwiastek z dwóch (bo Pitagoras) - u mnie 1,41*4,25 = 6mm
I choćbym na głowie stawał to nie chciało się to dobrze ustawić przy tym offsecie.
Stwierdziłem więc,że użyje Solidworksa (czyli parametrycznego CADa, gdzie na rysunkach można dodawać wymiary, relację itp. między liniami) i zrobię podstawowy ray tracing
Narysowałem swojego Newtona:
I co wyszło? 12mm (55,61-43,46) offsetu, licząc po powierzchni LW.
DWA RAZY WIĘCEJ niż z tamtego wzorku który biega wszędzie po internetach!
Nie mam pojęcia o co chodzi i czemu tamten wzorek jest tak popularny.
Dopiero z tym offsetem mam LG w środku LW.
I teraz – co jeśli masz zły offset?
Nie jest to tragedią. Przy metodzie kolimacji na Hamala skopało by to kąty między lustrami i wyciągiem (za mały offset robi kąt rozwarty między osią wyciągu, a LG i vice versa). W naszym przypadku bazujemy na obrazie odbicia Cheshire'a więc kąty są OK.
W efekcie geometria obrazu będzie całkowicie prawidłowa, to co prawidłowa nie będzie to zaświetlenie pola. Przy złym offsecie, szczególnie przy dużym sensorze, jeden skraj pola będzie lepiej doświetlony, niż drugi.
Po mojej Rozecie nie widać, że offset był zły, a na pojedynczych klatkach widać to już bardzo wyraźnie.
Jeśli więc przerobienie wymaga zbyt agresywnych kroków (ja musiałem rozciąć brzeszczotem mocowanie LW. Ale kto nie chce spędzić nocy na rżnięciu teleskopu?) i nie czujesz się pewnie – olej, zdjęcia będą OK
I to jest nasza kolimacja na przyrządzie.
Z doświadczenia mogę powiedzieć, że jedyne co poprawiam pod niebem to ustawienie LW. Po moich przeróbkach LG kąt trzyma bardzo dobrze i przy nim nie dłubie. W efekcie całość zajmuje parę minut.
Problem jednak się pojawia, gdy znacznik LG nie pokrywa się z jego centrum optycznym, wtedy trzeba się uciec do marnowania pogody na kolimacje.
9. Kolimacja na rozogniskowaną gwiazdę
I teraz będzie kontrowersyjnie – w Newtonie ta metoda się nadaje najwyżej do visuala i mało światłosilnego teleskopu.
Obraz rozogniskowanej gwiazdy zależy od zgodności osi LG z środkiem obstrukcji centralnej!
Kto nie wierzy – niech rozogniskuje gwiazdy i przystawi rękę – od razu widać że obraz się zmienił.
I teraz co z tego wynika – po pierwsze do tej metody potrzeba koniecznie mieć maskę zakładaną na pałąk (taką jak pokazywałem wcześniej). Inaczej LW jest ustawione nieosiowo (bo offset) i próba wycentrowania jego cienia w obrazie gwiazdy jest skazana na niepowodzenie.
Dodatkowo, jeśli teleskop nie patrzy centralnie z tubusu (a to jest możliwe, jeśli mamy nieodpowiedni kąt wyciągu) to próba wycentrowania obrazu obstrukcji, nawet z założoną maską, skończy się grubym astygmatyzmem (tzn. obraz rozogniskowanej gwiazdy może i będzie centryczny, ale eliptyczny).
Innymi słowy – pół biedy jak znamy teleskop i wiemy, że i wyciąg, i LW są z grubsza OK, to wtedy z maską można coś tą metodą ugrać.
Ale jeśli chcemy tą metodą sprawdzać nieznany sprzęt to możemy skończyć tak samo jak liżąc ten teleskop na mrozie – przyklejeni do niego na całą noc, przemarznięci i niezadowoleni z życia.
Stąd ja mam inną propozycję:
10. Analiza wyostrzonego
Tutaj od razu będzie GRUBE zastrzeżenie:
-Jeśli chodzi o analizę obrazu mam doświadczenie jedynie z Newtonem o światłosile F/4 pożenionym z aplanatycznym korektorem komy od SkyWatchera (czyli to samo co GPU coma corrector). Nie widzę powodu, żeby inne Newtony miały być zasadniczo różne, ale nie mogę obiecać, że tak będzie (szczególnie co do innych korektorów)
Dodatkowo – nie używam maski Bahtinova. Ostrze DreamFocuserem na pomiar FWHM z całego pola, więc jeśli mam tilt, to wady się powinny równać (bo będzie dążyć do najmniejszego średniego
FWHM na całym obrazie)
Niemniej do rzeczy, jakie mamy możliwe wady obrazu (okręgi i elipsy to oczywiście gwiazdki):
Matryca jest za daleko od korektora. I to dużo za daleko. Ale obraz jest symetryczny, więc jest naprawdę dobrze, wystarczy przybliżyć i będzie git.
Tak zdeformowane gwiazdki nazywać będziemy gwiazdkami rozciągniętymi obwodowo
To samo co wyżej, ale matrycę trzeba odsunąć.
Takie gwiazdki nazywać będziemy rozciągniętymi radialnie
I to taki idealny, nigdy niewidziany scenariusz.
Tzn. w przypadku tego korektora to nie wygląda jak w przypadku flattenera w refraktorze. Tzn. 0,5mm potrafi nie zrobić jakiejś olbrzymiej różnicy. To co jest istotne to to, że im dystans bardziej się różni od perfekcyjnego, tym bardziej wychodzą wady nieosiowe.
Tzn. to co ze złą odległością wygląda jak tragicznie rozkolimowany, niesymetryczny obraz po dodaniu/usunięciu podkładek potrafi stać się naprawdę małą wadą.
Więc dystans to pierwsza rzecz do roboty i nie trzeba się bać go ustawiać.
Szczególnie, ze po powyższej procedurze obraz nie powinien być bardzo odległy od co najmniej dobrego, więc jeśli jest bardzo źle, to zaczynać trzeba od dystansu.
W tym wypadku sprawa jest stosunkowo prosta.
Kręcimy śrubami LG tak aby obraz przesunąć w stronę gwiazdek wydłużonych radialnie, a odsunąć od gwiazdek wydłużonych obwodowo.
Najprościej znaleźć sobie jakąś jasną gwiazdę, ustawić fotografię na loopa z krótkim czasem, i tak kręcić śrubami, aby ta gwiazda przesuwała się w kierunku rogu z radialnymi gwiazdkami.
Oczywiście możliwy jest np. taki przypadek:
W tej sytuacji algorytm jest taki sam - przesuwamy w stronę radialnie wyciągniętej strony.
Tylko, że w takiej sytuacji można też rozważyć delikatne odsunięcie matrycy od korektora (a jak jeden róg jest wyciągnięty obwodowo to zbliżyć) potrafi załatwić taką wadę.
Kiedy jednak kręcimy ciągle LG to potrafi zacząć dziać się coś takiego
Czyli gwiazdki rozjeżdżają się w kwadraty, a później w krzyżyki.
To wynika z tego, że dla każdego położenia LG jest tylko jedno położenie LW które gwarantuje równoległość odbitej osi LG i osi wyciągu.
Innymi słowy – kiedy kolimujemy samym LG to powinniśmy wykonać też korekty LW (czyli wracając do Cheshire'a chcielibyśmy wciąż mieć równiutkie koncentryczne odbicie wnętrza Cheshire'a, a przesunięty tylko znacznik względem odbicia otworku Cheshire'a).
Od biedy można to zrobić przesuwając obraz LW w kierunku strony z krzyżykowatymi gwiazdkami. W praktyce często prościej zdjąć kamerę, włożyć Cheshire'a i wyrównać lustrem wtrónym odbicie fazki elementu odblaskowego w Cheshirze. Na szczęście – jedyny Newton który tykałem, a który tego wymagał to mój, bo miał niecentryczny znacznik środka zwierciadła głównego – z reguły zmiany są tak niewielkie, że taka wada się nie pojawia.
Jeśli więc uda się wyeliminować wady bez dotykania LW, to warto jednak jeszcze raz wycentrować LW Cheshirem (bez tykania LG) i sprawdzić czy obraz dalej jest OK, jeśli tak, to wiemy, że mamy prostopadłe osi zwierciadeł do siebie, a znacznik LG nie jest w centrum optycznym zwierciadła.
I to tyle wad jakie widywałem
11. Idź i nie kolimuj pod gwiazdami więcej
I teraz najważniejsze – po kolimacji pod gwiazdami najlepiej nigdy więcej tego nie robić.
W tym celu warto włożyć Cheshire'a w teleskop i zrobić fotkę, albo szkic w którą stronę znacznik na LG jest przesunięty względem otworku w Cheshirze.
Dzięki temu będzie wystarczyło w przyszłości skolimować wg procedury na Cheshire'a, tak jakby znacznik znajdował się w innym miejscu niż jest naklejony.
Dodatkowo polecam obrócić zwierciadło w celi, tak aby to przesunięcie znajdowało się bezpośrednio w kierunku śruby kolimacyjnej LG, która jest w kierunku wyciągu.
Tą śrubą po prostu najprościej się reguluje
I to tyle – jak coś pytajcie, wskazujcie błędy, czy potencjalne problemy. U mnie ta metoda dała wyniki na trzech Newtonach, czwarty się właśnie robi (ale już nie jest mój
), liczę że przyda się komuś jeszcze
ps. Jutro poszukam literówek i ewentualnych błędów gramatycznych, dziś już nic mądrego nie znajdę
-
16
-
5
-
4
-
12 minut temu, Niki napisał:
W żadnym wypadku nie mógłby. Webb ma tylko silniki odrzutowe po ciepłej, zwróconej ku Słońcu stronie obserwatorium. NASA nie chciała , aby gorące silniki strumieniowe zanieczyszczały zimną stronę obserwatorium niepożądanym ciepłem lub spalinami rakietowymi, które mogłyby skraplać się na zimnej optyce. Oznacza to, że silniki mogą jedynie odpychać Webba od Słońca.
OK, w takim razie mój błąd, nie doczytałem.
-
5 minut temu, MateuszW napisał:
No to w takim razie po co rakieta celowała w zbyt małą prędkość, jeśli teleskop mógłby skorygować nadmiar w pierwszej korekcie kursu? Wg mnie on nawet złożony nie może się odwrócić, choć wydaje się to dziwne. Ale może czegoś nie rozumiem
Dlatego, że jak jesteś 20m/s pod idealną prędkością to potrzebujesz wywalić 20m/s dV na samą poprawkę, a jak 20m/s nad to potrzebujesz 20m/s dV poprawki i zużyć paliwo na obrócenie się.
Dać się da, ale strata większa.
Kolimacja Newtona z użyciem okulara Cheshire - krok po kroku z poprawkami na gwiazdach :)
w Dyskusje o sprzęcie
Opublikowano
Nie, nie pozwala, bo kolimator koncemtryczny widzi tylko przesunięcue wzdłuż osi tuby, ale jest ślepy na przesunięcie w osi wyciągu.
Zrobie Ci późnien rysunek co pomijasz, bo tak będzie najprościej