Skocz do zawartości
  • 0

Lutowanie w astronomii i astrofotografii.


stfn

Pytanie

tl;dr od dawna chciałem wejść w rzeczy bardziej fizyczne niż klikanie w komputer, i moja najlepsza z połówek ufundowała mi na urodziny stację lutowniczą :) O elektronice jak na razie wiem tyle co przerobiłem na kursach Forbota (https://forbot.pl/blog/kurs-elektroniki-dla-poczatkujacych-id5151). Szukam sobie czegoś na początek przygody z budowaniem układów i naszła mnie myśl żeby znaleźć proste projekty elektroniczne które połączą elektronikę i astronomię. Dlatego też chciałem się zapytać szanownego Forum co polecacie do zrobienia? Na razie myślę o pójściu we własne zasilanie montażu, i po przeczytaniu tego wątku uznałem, że zamówię sobie akumulator plus to https://sklep.avt.pl/avt1748.html i zacznę kombinować. Chciałbym też kiedyś wzorem @Behlur_Olderys kupić silnik krokowy i spróbować zbudować własny mikromontaż równikowy z napędem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 odpowiedzi na to pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

A jak z umiejętnością lutowania samą w sobie? Jeśli ją opanowałeś, pomiń dalszy ciąg:). Ten kurs z Forbota chyba tego nie obejmuje. Pamiętam, w szkole na pierwszych zajęciach praktycznych związanych z elektroniką uczyliśmy się cynować przewody i lutować je do takich miedzianych złączek ew. do płytek drukowanych. Myślę, że dobrze będzie poświęcić parę chwil na takie ćwiczenie zanim zabierzesz się za montaż nawet najprostszego urządzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Skoro kupujesz akumulator żelowy, wpierw zbuduj do niego ładowarkę do akumulatorów żelowych jeśli w ogóle o takich tutaj mowa np AVT2309. Jeśli już rozumiesz zasadę działania elementów elektronicznych aktywnych i biernych to na początek złóż proste układy na płytkach uniwersalnych i na tym nauczysz się lutować. Samo złożenie kitów nawet dla początkującego jest proste o ile nie popełnisz błędów przy montażu elementów z polaryzacją ale przede wszystkim trzeba rozumieć ich zasadę działania. 

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jak zaczynałem swoją przygodę z elektroniką to szukałem gratów na śmietnikach i tam pozyskiwałem elementy. Siedziałem w piwnicy i wylutowywałem całe płyty od Tv i innych elektrośmieci. Płytki to były kartoniki i przewlekane elementy. Potem weszły 51', Atmegi i Bascom:) Powstawały pierwsze programowalne urządzenia. Prasowane płytki i pierwsze lutowanie Atmegi 128. oczywiście lutownicą transformatorową. O mało nie zawaliłem szkoły średniej bo jak dopadłem się do biblioteki (Technikum Elektryczne) to myślałem że zwariuję ze szczęścia. Potem już Arduino to i gotowe moduły, stacje meteo, analizatory wyświetlacze, Nextion i inne czarodziejskie moduły. 

Dzięki tej drodze wiele się nauczyłem i rozumiem to co robię. Polecam zacząć jak najniżej jeżeli chcesz na poważnie się w gryźć w tematykę, chociaż w obecnych czasach możesz już lecieć po gotowych modułach. 

 

Edytowane przez radoslawo
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja zaczynałem od układów z Atmegą ale nie żadnego Arduino, bo to niczego nie uczy. Płytkę od Arduino można kupić ale polecam programować w Atmel Studio, w C, i w oparciu o dokumentację układu. Nie tylko nauczysz się jak on działa ale i napiszesz kod, który będzie wydajny i wykorzysta wszystkie funkcje uc, przerwania itp. Mikrokontrolery 8bit wbrew pozorom potrafią wiele. 
Poza tym dobrze byłoby poznać podstawowe układy elektroniki analogowej, filtry, wzmacniacze itp. To jest fascynujący świat. Możesz takie układy symulować np. darmowym LTspice i potem zobaczyć jak się ma rzeczywistość do symulacji. 

 

Żeby połączyć astronomię z elektroniką najpierw powiedz nam jaki masz sprzęt i do czego go chcesz wykorzystywać (wizual/foto).
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeśli chcesz wszystko robić samemu i rozumieć to droga wcale nie jest prosta.

Dawno temu były zestawy Młody Elektronik ;) oraz seria książek Elektronika łatwiejsza niż przypuszczasz łopatologicznie tłumacząca wiele zagadnień. Teraz jest bardzo dużo gotowych opisów dostępnych w czeluściach Internetu i często kontakt z autorem co zapewnia tylko sukces :) . Lutowanie (i rozlutowywanie) jest sztuką samą w sobie, straty początkowe trzeba wliczyć w koszty. Czysta elektronika jest do opanowania. Kolejny krok to już powiązanie z programowaniem. Uruchamianie gotowych kitów lub składanie zestawów na pewno jest dobrym kolejnym krokiem. Prawdziwym wyzwaniem jest już samodzielne zaprojektowanie od podstaw skomplikowanego układu a w powiązaniu z programowaniem oraz mechaniką to sztuka.

Jako nagroda satysfakcja gwarantowana i radość jak zrobisz coś przydatnego dla rodziny - dawniej były to dzwonki-pozytywki do drzwi, sterowniki świateł na choinkę itp. Teraz takie drobiazgi załatwia jeden układ.

Trzymam kciuki :) 

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
19 minut temu, apolkowski napisał:

Czyżby?

Tak, znam z autopsji. IDE Arduino i biblioteki które dostarczają, niczego nie uczą bo ludzie je bezmyślnie wykorzystują i nawet nie wiedzą o istnieniu dokumentacji uC ani nie zdają sobie sprawy jak łatwo (szczególnie przy 8-bitowcach) jest wykorzystać funkcje mikrokontrolera opierając się o tą dokumentację, samodzielnie rozumiejąc jakie wartości wpisać w rejestry itp. To do czego Arduino ma biblioteki często można zrobić kilkoma linijkami kodu i przypisaniami wartości do rejestrów. 
Miałem kolegę na AGH, który na Arduino budował i nawet pojęcia nie miał, że Atmel dostarcza IDE i jak można w oparciu o dokumentację pisać programy w C bez żadnych bibliotek. 
Ostatnio też miałem nieprzyjemność pracować z manipulatorami uArm Swift Pro. Małe manipulatory paletyzujące, które zainstalowaliśmy na platformach mobilnych, żeby przygotować zajęcia dla studentów magisterskich w Gironie. Chodzą na Arduino i zaprogramowane zostały tak jak uczy ta platforma, komendy lecą tekstem i są przetwarzane funkcjami scanf i printf - zgroza. Takie funkcje to można na PC używać a nie mikrokontrolerze. Efekt był taki że manipulator nie był w stanie przyjąć komend i odesłać pozycji szybciej niż w 1s. Przy dobrej implementacji to by zajęło 1ms :D 

Reasumując, jestem w stanie zrozumieć użycie Arduino do bardzo szybkiego prototypowania i nauki dzieci (u nas dzieciaki budują np. proste pojazdy podwodne na Ardu) ale nie do nauki elektroniki na poważnie czy tworzenia jakiegokolwiek projektu na serio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
41 minut temu, RMK napisał:

Jeśli chcesz wszystko robić samemu i rozumieć to droga wcale nie jest prosta.

Dawno temu były zestawy Młody Elektronik ;)

(...)

 

Na 12. urodziny dostałem od kolegi z klasy zestaw "Młody Elektronik 1" i tam po raz pierwszy przeczytałem o prawie Ohma, złączach p-n, dziurach i elektronach.
Dla zainteresowanej Młodzieży poniżej wrzucam w PDFie "dokumentację" do tego zestawu,  wraz z opisem działania i schematami układów, które ten zestaw umożliwiał zbudować.

Ten prezent wpłynął jak chyba nic innego na całe moje życie, które tak mi się potoczyło, że dziś mam nie mniejszą frajdę z elektroniki niż wtedy jako uczeń 6. klasy szkoły podstawowej.
A kolega od którego dostałem ten brzemienny w skutki prezent jest teraz Wielkim Profesorem i jak zajmujecie się elektroniką zawodowo, to pewnie czytacie jego książki.

 

Sorry za off-top, ale jak doszło do Młodego Elektronika, to nie mogę siedzieć cicho.
 

Mlody Elektronik 1.pdf

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dla mnie Arduino jest totalną drogą na łatwiznę, nie zaczynałbym od tego. Ja rozumiem ogromne możliwości tej platformy, próbowałem do tego podejść i nie rajcuje mnie wpinanie kabelków z modułu do modułu. Wolę samodzielnie pcb w programie zaprojektować, wytrawić, złożyć i cieszyć się że układ działa że jestem w stanie go zrozumieć albo i nie działa, analizować błędy, zrobić pomiary. 

Pierwszy raz lutownicę trzymałem w ręku jak miałem 4 latka i tą samą Lutole po ojcu mam do dziś rozbierałem wtedy wszystko co miało w sobie cząstkę elektroniki. Zdobądź jakieś stare nawet niesprawne sprzęty rtv, od znajomych czy na giełdzie i wydłub z nich płyty, zasilacze-przetwornice impulsowe, na samych płytach są cenne elementy elektroniczne niekiedy sprawne i dość cenne ewentualnie naprawiaj z tego też jest ogromna satysfakcja. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
1 godzinę temu, zbuffer napisał:

Tak, znam z autopsji. IDE Arduino i biblioteki które dostarczają, niczego nie uczą bo ludzie je bezmyślnie wykorzystują i nawet nie wiedzą o istnieniu dokumentacji uC ani nie zdają sobie sprawy jak łatwo (szczególnie przy 8-bitowcach) jest wykorzystać funkcje mikrokontrolera opierając się o tą dokumentację, samodzielnie rozumiejąc jakie wartości wpisać w rejestry itp. To do czego Arduino ma biblioteki często można zrobić kilkoma linijkami kodu i przypisaniami wartości do rejestrów. 
Miałem kolegę na AGH, który na Arduino budował i nawet pojęcia nie miał, że Atmel dostarcza IDE i jak można w oparciu o dokumentację pisać programy w C bez żadnych bibliotek. 
Ostatnio też miałem nieprzyjemność pracować z manipulatorami uArm Swift Pro. Małe manipulatory paletyzujące, które zainstalowaliśmy na platformach mobilnych, żeby przygotować zajęcia dla studentów magisterskich w Gironie. Chodzą na Arduino i zaprogramowane zostały tak jak uczy ta platforma, komendy lecą tekstem i są przetwarzane funkcjami scanf i printf - zgroza. Takie funkcje to można na PC używać a nie mikrokontrolerze. Efekt był taki że manipulator nie był w stanie przyjąć komend i odesłać pozycji szybciej niż w 1s. Przy dobrej implementacji to by zajęło 1ms :D 

Reasumując, jestem w stanie zrozumieć użycie Arduino do bardzo szybkiego prototypowania i nauki dzieci (u nas dzieciaki budują np. proste pojazdy podwodne na Ardu) ale nie do nauki elektroniki na poważnie czy tworzenia jakiegokolwiek projektu na serio.

Zawsze można schodzić niżej do asemblera ale po co skoro są narzędzia wysokiego poziomu i zasoby sprzętowe. W Arduino można samemu pisać biblioteki w C i wtedy wiesz co się dzieje. To jest wygodne, może nie bardziej optymalne ale szybsze i wygodniejsze. Ale nie żebym Cię negował bo sam kiedyś byłem zagorzałym zwolennikiem prostych narzędzi żeby mieć kontrole. Tylko nie zawsze warto się męczyć. Do nauki podstaw elektroniki faktycznie się nie nadaje bo pokazuje leniwe rozwiązania ale jak już masz pojęcie to pozwala na szybkie tworzenie złożonych projektów.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A kto pamięta takie pisemko „Młody elektronik”? Tam na trzeciej stronie były Radioklocki :) Na kawałku sklejki montowało się np. głośnik na drugiej bateria płaska ( wiecie co to jest?)na kolejnej tranzystor itd itp . Połączenia były na gniazdach i wtyczkach bananowych . Na tym zbudowałem swoje pierwsze radio AM odbierające Warszawę 1 na falach długich. Miałem wtedy 8 lat …

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
2 minuty temu, Gość na chwilę napisał:

A kto pamięta takie pisemko „Młody elektronik”? Tam na trzeciej stronie były Radioklocki :) Na kawałku sklejki montowało się np. głośnik na drugiej bateria płaska ( wiecie co to jest?)na kolejnej tranzystor itd itp . Połączenia były na gniazdach i wtyczkach bananowych . Na tym zbudowałem swoje pierwsze radio AM odbierające Warszawę 1 na falach długich. Miałem wtedy 8 lat …

Ja pamietam w 96” kupiłem pierwszy raz numer Elektroniki praktycznej i Elektroniki dla wszystkich:) i do dzisiaj pamietam pierwszy kupiony nowy element. To był triak i dostałem opierdziel bo kasa była na bilet:) a u mnie za dziecka z kasą było krucho ale dzięki temu właśnie nauczyłem się kombinować:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dzięki wszystkim za odpowiedzi, bardzo się cieszę że nie ma tutaj Elektrody i nikt nie zamknął tematu i odesłał do lupki :D Książkę Elektronika łatwiejsza niż przypuszczasz mam, czeka na półce i zamierzam do niej przysiąść. Wczoraj zrobiłem pierwsze ćwiczebne luty i jest to znacznie trudniejsze niż się wydaje z oglądania filmików na YT, paćki cyny wyglądają koszmarnie, ale wszystko pewnie przyjdzie z czasem. Co do innych tematów które przewijały się w odpowiedziach, można powiedzieć że podchodzę do tematu od końca, bo już trochę zajmowałem się mikrokontrolerami, mam RPi zero, RPi Pico, ESP32 i napisałem na nich parę rzeczy w Micropythonie, typu monitorowanie temperatury i wilgotności przez MQTT, ale to wszystko było na breadboardach i teraz chcę zejść o poziom niżej.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wg mnie najlepszą uniwersalną książką wszechczasów o elektronice jest "Sztuka elektroniki" napisaną przez panów Horowitz'a i Winfield'a.

Teraz do kupienia jest polskie tłumaczenie 3. wydania.
A jest najlepsza, bo mogą z niej korzystać i początkujący samoucy, i zawodowcy z wieloletnim stażem, i każdy znajdzie tam coś odpowiedniego dla siebie.

Zaraz za nią jest U. Tietze, Ch. Schenk, "Układy półprzewodnikowe", też do kupienia w polskim tłumaczeniu.
Ta jest już troszkę stara - ale cały czas jara.
Do starszego wydania zaglądam od ponad 25 lat.

 

Żadna z tych książek nie uczy lutowania, bo tego nie można się nauczyć z książki, tak jak jazdy na rowerze.
Do tego najlepszy jest osobisty instruktarz, tak aby nauczyciel zobaczył co uczeń robi źle i poradził jak robić lepiej.

Wtedy też nauczyciel może dobrać etapy treningu do indywidualnych predyspozycji ucznia.
Znam osoby, które po godzinie nauki lutowały bardzo dobrze, a inni nie byli w stanie osiągnąć takiej techniki po miesiącach.

Dlatego @stfn najlepiej jakbyś polutował z kimś, kto już ma tu trochę doświadczenia.

 

W lutowaniu oprócz lutownic, nie mniej ważne jest też lutowie.
Dla początkujących zdecydowanie polecam zacząć od dobrej jakości tradycyjnego cynowo-ołowiowego z rdzeniami topnika.
Wg mnie najbardziej uniwersalna średnica lutowia to około 0.5 mm i taka też jest dobra do nauki.
Rolą nauczyciela lutowania jest też zapewnienie, że uczeń używa dobrego lutowia i grzeje go do odpowiedniej temperatury.
Początkującemu będzie bardzo ciężko stwierdzić, czy ma problem ze swoimi umiejętnościami, czy po prostu słabym lutowiem o złej temperaturze.
Dlatego samonauka lutowania nie jest prosta i często wymaga sporo czasu, zacięcia i cierpliwości.
Dobry nauczyciel może znacznie skrócić męki.

 

W celach edukacyjnych wrzucam zdjęcie przykładu jak lutuje się u mnie w robocie, często bez prawdziwej drukowanej płytki, bo czasem szkoda na to czasu przy prototypach, a czasem aby zmniejszyć pojemności pasożytnicze w układach wysokich częstotliwości.
Z uwagi na zakres częstotliwości pracy, praktycznie używa się u mnie tylko elementów SMD, dlatego płytki uniwersalne w ogóle nie wchodzą w rachubę.
Tak jak widać na zdjęciu, ostrym rylcem można wycinać prostokątne kształty, które używa się na przykład do zrobienia wysp zasilania.
Dwa regulatory napięcia w TO-263 są z drugiej strony płytki, tak że odwrotna strona też jest wykorzystana.

Z lewej widać trzy końcówki jednego z regulatorów wychodzące na powierzchnię.
 

artystyczne_lutowanie_2.jpg.39915af2cf9a55c656a5c1a8c384289d.jpg

 

Edytowane przez Mareg
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.