Co tu dużo mówić, należą się sowite gratulacje!
CAE jest uznawany za trudny (choć się nadymałem i naprężałem jak mogłem, zdołałem zdać tylko na "B"), ale tak naprawdę żeby docenić skalę Larsowego sukcesu należy spojrzeć na obrazek, który załączam do postu.
Chciałbym przy okazji nawiązać do sprawy, którą uważam za bardzo ważną. Otóż często odnoszę wrażenie, że w Polsce panuje kult "fałszywej skromności"... No, może "kult" to zbyt mocno powiedziane. W każdym razie za rzecz w dobrym tonie uznawane jest lekkie deprecjonowanie swoich osiągnięć. Dobrze wiecie co mam na myśli - bywa, że osoba która odniesie sukces, wypowiada się w sposób "to nic wielkiego... wielu postąpiłoby na moim miejscu podobnie... miałem(am) szczęście...". To oczywiście tylko subiektywna obserwacja (nie potwierdzona wynikami żadnych badań), ale wydaje mi się, że za Oceanem jest zupełnie odwrotnie. Amerykanin zamiast chować się za "fałszywą skromnością" powie raczej coś w rodzaju: "tak, to duży sukces, długo i ciężko na niego pracowałem" i wcale nie zostanie to odebrane jako samochwalstwo czy pyszałkowatość. To raczej powiedzenie "jak się chce to można", niż pielęgnacja nastawienia "chcieliśmy dobrze a wyszło jak zwykle".
Wielce mi odpowiada takie podejście pełne pewności siebie (choć niedobre jest również przegięcie w drugą stronę: "patrzcie jak mi dobrze idzie w pracy, patrzcie na jaki wspaniały samochód zarobiłem, a jakie mam wspaniałe dzieci! Prawda, że pięknie sobie wybieliłem zęby? A tak naprawdę "w środku" jest wielkie nic )
Dlatego właśnie mam podwójne uznanie dla Larsa - za naukę języka i za odwagę chwalenia się osiągnięciem. Naturalnie, nie jest to żaden Mount Everest lingwistyki - wszakże rok rocznie zdają ów egzamin setki (jeśli nie tysiące) osób. Ba! Jest przecież jeszcze CPE! Ale jestem silnie przekonany (i dlatego piszę tego przydługiego posta), że powinniśmy śmiało dzielić się z innymi wszystkimi osiągnięciami, które uważamy za ważne.
Może warto było by założyć taki osobny temat w Hyde Parku?