Obserwowałem kometę 8 marca, jak większość z nas. Z uwagi na wczesną porę dnia, wiedziałem że nie uda mi się dotrzeć na czas na Koskową Górę (około 800 m npm), którą uważałem za najlepsze miejsce na obserwacje komety nisko nad horyzontem. Ruszyłem więc w przeciwną stronę i dość lekko udało się zdążyć do Dębianów. Po ustawieniu powiększenia 40x (z okularami Morpheus 12.5 mm), obserwacje rozpoczęliśmy już przy Słońcu na -12 stopni i wtedy już pokazał się zaczyn warkocza, jednak w dziwnym kierunku – nie pasował do odsłonecznego, wydawał się bardziej odchodzący w prawo i z dolnej części głowy komety był jaśniejszy. Pół godziny później, gdy niebo ściemniało, a kometa nie zeszła jeszcze zbyt nisko, okazało się że faktycznie warkocz jest tak wygięty i dopiero w tylnej części przechodzi w kierunek odsłoneczny. Niestety przejrzystość nie była dobra, było sporo pyłów przy horyzoncie, przez co jasności obiektów na niebie były stłumione bardziej niż zwykle, a niebo także bardziej łapało resztki LP. Najsłabsze gwiazdy jakie zanotowałem na szkicu miały około 11.7 mag. W tych warunkach warkocz sięgął zaledwie na ¼ pola widzenia, czyli około pół stopnia na niebie, a wiem, że w ten wieczór z przejrzystych miejsc, warkocz był dostrzegalny nawet jednostopniowej długości. Nie było więc sensu stosować mniejszych powiększeń z dwucalowych okularów. Tak czy owak, kometa była znacznie ciekawiej widoczna niż P1 Nishimura sprzed pół roku. SQM przy Słońcu poniżej 16 stopni wskazywało 20.9 mag/"kw (w zenicie, więc raczej nieistotny dla obserwacji komety nisko nad horyzontem). Natomiast po godz 22, gdy zgasła znaczna część lamp, niebo ściemniało do konkretnego poziomu 21.2 mag/"kw.