Skocz do zawartości

Krzysztof z Bagien

Społeczność Astropolis
  • Postów

    3 112
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez Krzysztof z Bagien

  1. Możesz, wydaje się to uczciwe. Ale obawiam się, że i tak wyjdzie redukcja poziomu marudzenia
  2. Mam taką propozycję: oceń uczciwie o ile jesteś od niego gorszy w astrofoto i proporcjonalnie do tego zmniejsz intensywność marudzenia
  3. To z powodu dość ekstremalnej światłosiły, czy pająka z blachy pancernej z czołgu?
  4. Czyżby rósł nam kolejny Wessel? Ale jeśli w astrofoto osiągnie zbliżony poziom, co w narzekaniu na ZWO, to można mu wybaczyć
  5. Z tego co pisali, jak już osłona będzie całkowicie rozłożona, to zimna strona ma się pasywnie schłodzić (czyli ma wypromieniować energię w kosmos) poniżej 40K - co zajmie kilka miesięcy; aktywne chłodzenie do bodaj 7K ma mieć tylko jeden z instrumentów (MIRI).
  6. Jak znasz angielski, to pooglądaj sobie np. ten kanał: https://www.youtube.com/c/ScienceClicEN Bardzo fajnie gość tłumaczy te w sumie dość zawiłe, a niby podstawowe aspekty relatywistyki i okolic.
  7. Abstrahując zupełnie od tematu wątku, taka ciekawostka - ten wykres nie ma nic wspólnego z faktycznym fenomenem opisanym przez Dunninga i Krugera, naprawdę ich badania dotyczyły czegoś nieco innego, niż opisane na wykresie, a sam wykres sporządzony przez nich wygląda zupełnie inaczej - to nieprawda, że osobom niekompetentnym generalnie wydaje się, że są bardziej kompetentne niż te naprawdę kompetentne A żeby było jeszcze zabawniej: błędna ocena własnego poziomu kompetencji ma różne przyczyny - w zależności od poziomu (nie)kompetencji Podobny do przedstawionego wykres pojawia się w innych badaniach, w których brał udział Dunning (ale już bez Krugera).
  8. Nie musi, ale im bardziej ten manewr jest rozciągnięty w czasie i przestrzeni, tym jest on mniej efektywny. Tak jak pisałem - idealnie byłoby całość wykonać w zerowym czasie, ale to jest oczywiście niewykonalne, więc żeby uzyskać jak najwyższą efektywność, czas musi dążyć do zera. Robi się, o ile dobrze pamiętam to ten ostatni chiński lądownik księżycowy tak właśnie leciał; była też kiedyś np. taka akcja, że jakiegoś tam satelitę umieścili na zbyt niskiej orbicie (bo były jakieś problemy podczas startu) i potem przez kilka(naście?) miesięcy tenże satelita podnosił swoją orbitę tak na raty za pomocą bodajże silników jonowych (które są bardzo wydajne, ale mają znikomy ciąg). Tak, że jest to oczywiście wykonalne, ale takie transfery "low thrust" robione po kawałku generalnie wymagają więcej delta-V, niż takie normalne.
  9. Tak jest Nie mam Cheshire'a, za to kupiłem kiedyś diody laserowe w pakiecie od braci Chińczyków za jakieś tam grosze, to korzystam z tego co jest
  10. Ponieważ niewiele jeszcze napisano o wyznaczaniu środka lustra głównego pozwolę sobie dodać swoje trzy grosze. Założenie jest takie, że lustro główne jest centrycznie ustawione w stosunku do rury (i myślę, że jest, z wystarczającą dokładnością). Wyznaczyłem sobie środek dekla od teleskopu (co jest w sumie dość proste, a w przypadku dekla nie ma się co bać jego porysowania) i w tymże środku uczyniłem małą dziurkę. Następnie w profesjonalny sposób (za pomocą plasteliny) na wierzchu pokrywki umieściłem diodę laserową, tak żeby świeciła przez tę dziurkę. Teleskop ustawiam w pionie, na górę idzie dekiel z laserem; obracając deklem ustawiam laser tak, żeby trafiał zawsze w ten sam punkt na lustrze głównym - to oznacza, że wiązka lasera pokrywa się z osią tuby. No i teraz trzeba wyregulować lustro główne tak, żeby odbita plamka lasera trafiała dokładnie w dziurkę w deklu - mamy lustro główne ustawione tak, że jego oś optyczna pokrywa się z osią tuby. Można teraz ustawić wyciąg tak, żeby jego oś przecięła oś tuby i była do niej prostopadła (albo wcześniej, choć wygodniej jest powyższe robić bez wyciągu). Oczywiście trzeba do tego wyjąć lustro wtórne z mocowaniem.
  11. Dawajcie szybko oferty, żeby Oskar kupił to jeszcze w tym roku
  12. Czy mnie się już w oczach pierdzieli, czy szczególnie na tym drugim obrazku są takie poziome pasy? Fixed pattern noise czy artefakty kompresji? W czym stackowałeś? A w ogóle jak to wygląda: Jeszcze lepsze, niż wtedy z tym małym makiem
  13. Nie, przy czym rozwiązanie optymalne energetycznie niekoniecznie musi być (a pewnie nawet bardzo rzadko jest) najtańsze; jak Patryk napisał, najlepszy byłby pojedynczy impuls w apocentrum, ale wymagałoby to mocniejszego (więc cięższego) silnika, a poza tym im krócej trwa taki manewr, tym większe muszą być przeciążenia z nim związane (musimy osiągnąć jakąś konkretną prędkość, więc im szybciej to zrobimy, tym większe przyspieszenie nam potrzebne), co wymaga większej wytrzymałości, co znów przekłada się na większą masę. Trzeba też pamiętać, że silnik drugiego stopnia, zanim go uruchomimy, jest na dobrą sprawę zbędnym balastem, więc im jest on cięższy, tym trudniej będzie nasza rakieta miała na samym początku lotu. Ile paliwa będzie potrzebne zależy od bardzo wielu rzeczy; w próżni jest trochę prościej, bo interesuje nas tylko masa i prędkość, ale w atmosferze mamy też opór powietrza, który z kolei zmienia się w zależności od prędkości, wysokości npm. i kształtu rakiety, i jeszcze pewnie iluś tam innych rzeczy. Gdyby pominąć atmosferę, to najefektywniej byłoby startować poziomo (równolegle, czy raczej stycznie do powierzchni), powiedzmy z jakiejś góry, żeby w nic nie przywalić. Na Księżycu byłoby to od biedy do zrobienia, ale na Ziemi oznaczałoby to, że rakieta bardzo długo pozostaje w najgęstszej części atmosfery, więc jest to scenariusz bardzo daleki od optymalnego. Jak to bardzo często bywa - dobieranie parametrów jest jakimś tam kompromisem, ale generalnie lepiej jest opuścić te gęste warstwy atmosfery jak najszybciej. Z kolei np. przy lotach załogowych trajektoria jest na początku dużo bardziej płaska, bo trzeba uwzględnić ewentualną konieczność awaryjnego przerwania startu i wtedy nie chcemy, żeby przy lądowaniu przeciążenia były zbyt duże. Jest to mniej optymalne (z punktu widzenia zużycia paliwa) rozwiązanie, ale ważniejsze jest to, żeby dało się to przeżyć W sumie to ciekawe pytanie, ale nie potrafię odpowiedzieć. Myślę, że to bardzo zależy od parametrów danej rakiety, docelowej orbity, masy ładunku i możliwości silników satelity, ale pewnie każda firma ma jakiś tam mniej-więcej optymalny profil startu np. na orbitę geostacjonarną. Samo to obniżanie się wysokości nie ma jakiegoś większego praktycznego znaczenia - wyobraź sobie, że masz satelitę na orbicie eliptycznej, formalnie przez połowę czasu będzie on się wznosił, a przez drugą połowę opadał (na wykresie wysokości będzie coś w stylu sinusoidy) - i co z tego wynika? No nic, tak ma być No właśnie nie. Prędkość jest wielkością wektorową, sama jej wartość nie mówi nam wszystkiego i musi ona jeszcze mieć odpowiedni kierunek, żeby coś umieścić na orbicie. Patryk już wyjaśnił, a ja dodam tylko taki skrajny przykład, żeby to zilustrować: wyobraź sobie, że rakieta startuje pionowo. Nawet jak ją rozpędzisz do powiedzmy 10km/s, czyli teoretycznie będzie to sporo więcej, niż wynosi prędkość orbitalna, to i tak wróci ona w końcu na Ziemię. Nawet jak będziesz tę prędkość zwiększać, to co najwyżej w końcu rakieta opuści ziemskie pole grawitacyjne - ale na orbitę nigdy nie wejdzie, jeśli prędkość nie będzie mieć wystarczająco dużej składowej poziomej.
  14. Wykonałem profesjonalną symulację w KSP - troszkę oszukiwałem, jak to w grze można, np. włączając i wyłączając silnik kiedy mi pasowało (normalnie nie ma aż tak dobrze); ale powinno to dać ogólne pojęcie na temat tego, jak mniej-więcej wyglądał start JWST. A, no i to jest symulowane na planecie Kerbin (tej co jest w grze), nie na Ziemi, więc prędkości, wysokości itp. są nierealistyczne, ale ogólna idea jest taka sama. Na głównym obrazku różowa linia to przewidywana trajektoria, zielona - trasa już pokonana (lepiej to widać, jak się otworzy obrazek w pełnym rozmiarze). Jasnoniebieski znacznik Ap na orbicie oznacza apocentrum (apoapsis, najwyższy punkt orbity), analogicznie Pe - perycentrum (peryapsis, najniższy punkt orbity). Wykres na dole po prawej przedstawia wysokość rakiety nad poziomem morza w funkcji czasu; u góry po lewej są parametry orbity, a po prawej - dane na temat prędkości w pionie i w poziomie (oraz odpowiednich przyspieszeń) i wysokości. W tym widoku (znad płaszczyzny orbity) rakieta będzie okrążać planetę przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Nasz teleskop jest oznaczony takim symbolem: 1. Chwilę po odrzuceniu pierwszego stopnia. Wysokość perycentrum (Periapsis height) jest ujemna i wynosi -581,5km, czyli pod powierzchnią planety - oznacza to, że teleskop jest na trajektorii suborbitalnej, tzn. gdyby nic nie robić, to spadnie na ziemię - co zresztą mamy zwizualizowane. Ciągle się wznosimy - jak widać u góry po prawej prędkość pionowa (vertical speed) jest dodatnia, ale spada (przyspieszenie w pionie jest ujemne). 2. Silnik górnego stopnia rozpoczął pracę, ale pomimo tego pionowa składowa prędkości ciągle spada - a to dlatego, że wektor ciągu skierowany jest nie w górę, tylko prawie poziomo; może to się wydawać nieco nieintuicyjne, ale zależy nam na osiągnięciu odpowiedniej prędkości skierowanej powiedzmy równolegle do powierzchni planety. Teleskop zbliża się do apocentrum, po jego minięciu wysokość będzie się zmniejszać. 3. Silnik górnego stopnia pracuje już jakiś czas i właśnie minęliśmy apocentrum, ale w tym momencie wysokość zaczyna nam się zmniejszać (czyli spadamy!), prędkość pionowa zrobiła się jak widać ujemna. Za to podniosło się nam nieco perycentrum, choć dalej jest pod powierzchnią (wciąż nie jesteśmy jeszcze na orbicie). 4. Lecimy dalej - ciągle jeszcze spadamy i ciągle jeszcze trajektoria przecina powierzchnię planety, ale już niewiele brakuje. Apocentrum jest teraz dość daleko za nami. 5. Perycentrum w końcu wylazło spod powierzchni i w tej chwili jest już nawet powyżej atmosfery - teleskop jest na orbicie i gdyby teraz wyłączyć silnik, to już nie spadnie na ziemię. Orbita nie jest kołowa, ale lekko eliptyczna; apocentryum przesunęło się jeszcze bardziej do tyłu, a perycentrum zbliża się do aktualnej pozycji teleskopu. Formalnie ciągle spadamy (wysokość maleje), ale robimy to na tyle szybko, że nie trafimy w planetę 6. Właśnie minęliśmy perycentrum, jak widać teraz wysokość znów rośnie. Orbita jest wyraźnie eliptyczna, a perycentrum jest teraz po "naszej" stronie planety (tak to właśnie działa - jeśli uruchamiamy silnik "tutaj", to wysokość orbity zmienia się po drugiej stronie). Pozostaje kontynuować manewr aż do momentu, kiedy apocentrum osiągnie pożądaną wysokość (i kiedy skończy się paliwo górnego stopnia, który będzie można odrzucić).
  15. Raczej nie miał i właśnie po to się kręcił. Jakoś wielce się w szczegóły nie zagłębiałem, ale że jestem wybitnym ekspertem do spraw lotów kosmicznych, który to status osiągnąłem po ponad tysiącu godzin spędzonych na graniu w Kerbal Space Program to mogę napisać, co mi się wydaje. A wydaje mi się, że wygląda to tak, że po wypaleniu pierwszego stopnia rakieta jest wciąż na trajektorii suborbitalnej, a górny stopień uruchamia się teoretycznie w apogeum (czyli w najwyższym punkcie trajektorii - wtedy to jeszcze jest parabola). W praktyce, jak było widać, górny stopień chodził kilkanaście minut, więc musiał zostać uruchomiony przed apogeum (jak jeszcze się wznosił) i pracować jeszcze przez jakiś czas po jego minięciu (czyli jak już de facto spadał) - ale podczas pracy silnika cały czas się rozpędza i w końcu ta prędkość powoduje, że przestaje spadać i zaczyna się znów wznosić.
  16. Niee. Wprost mówili, że jeśli Ariane przestrzeli, to będzie po wszystkiemu i że JWST nie może się odwrócić zimną stroną do Słońca. Jak górny stopień już się oddzielił i odpalił silnik, to musiał się "bujać" po to, żeby właśnie teleskopu nie przegrzać, mówili nawet podczas streama:
  17. Nie mówię o Starshipie, tylko o Dragonie i Sojuzie. Wrócić, to by pewnie wróciły, tylko nie jestem pewien, czy w jednym kawałku One są chyba raczej zaprojektowane tak, żeby przeżyć powrót do atmosfery z LEO, a jak będą wracać z L2, to będą mieć dużo większą prędkość, więc nie wiem, czy przeciążenia i/lub temperatura nie byłaby dla nich (albo dla załogi) za wysokie.
  18. Problem z wszelkimi dyskusjami przez neta jest taki (już abstrahując zupełnie od samej krytyki i reakcji na nią), że ludzie pozwalają sobie na dużo więcej niż na żywo - zwyczajnie dlatego, że czują się bezkarni. W końcu przez neta w michę nikt nie dostanie A co do krytyki - trudno mi mówić za innych, więc powiem tylko to, co sam myślę. Jakoś wielce się tu nie produkuję, ale jakieś tam foty czasem wrzucałem. Jak ktoś ma jakieś uwagi do tego i jest w stanie pokazać, co można zrobić lepiej, to ja jestem na to otwarty i staram się z tego korzystać. Konstruktywna krytyka jest wg mnie jak najbardziej pożądana (zgodnie z zasadą, że prawdziwy kretyn cnoty się nie boi czy jakoś tak ); zresztą nawet opinia, że komuś się nie podoba też coś wnosi. Ale z drugiej strony rozumiem, że niektóry podchodzą tak, jak w Rejsie:
  19. Orion to, póki co, pieśń przyszłości; a co do reszty - w sumie to nawet gdyby były w stanie utrzymać załogę przy życiu przez tak długi czas, to nie wiem, czy przetrwałyby powrót do atmosfery z L2.
  20. - Słuchaj, pojawiły się teraz takie fajne, nowe montaże z przekładnią falową... Chyba bym sobie taki sprawił.

    - Nie trzeba, już mamy w domu EQ6, właśnie kupiłam.

     

    EQ-6 w domu:

    eq6.jpg.4bd87ad9a045040143d6a362f06f1512.jpg

     

    :D

     

     

    1. Pokaż poprzednie komentarze  7 więcej
    2. dobrychemik

      dobrychemik

      A co do marki "Siemens" to jedna z najbardziej nieudanych nazw. Co ona dokładnie oznacza? Najpierw "Sie" czyli "ona" po niemiecku, po czym "mężczyżni" w nieudolnym angielskim. W sumie jakoś genderowo. Ale to i tak pół biedy, bo hardcore będzie po przeniesieniu ostatniej litery na sam początek. 

    3. bartolini

      bartolini

      W kategorii najgorsza nazwa firmy, moim faworytem jest Dolfi 1920 - obsługują reklamacje bagaży lufthansy:

      Home page (dolfi1920.de)

    4. isset

      isset

      A nie producent żarówek Osram? :)

  21. Który to już twój ostatni zakup w tym roku? Ale spokojnie, jeszcze dwa dni zostały, więc nie mów "hop"
  22. Jak Hubble poleciał w kosmos, to ja dostawałem 10.000zł kieszonkowego, takżę ten...
  23. Nie ma u nas jako takiego zakazu używania laserów i świecenia nimi w niebo, więc nie widzę przeciwwskazań, żeby dali z laserem. Z tego, co napisali na stronie, to rozumiem, że po prostu w niektórych krajach będzie bez - tam, gdzie przepisy są bardziej restrykcyjne niż na ten przykład u nas. Oczywiście mogą też dać bez lasera i powiedzieć, że nic się nie dało zrobić
  24. A jeszcze takie coś, jak już rozmawiamy o energii: JWST waży nieco ponad 6 ton, a HST - 11 ton. Do tego Hubble'a na orbicie umieścił wahadłowiec Discovery, który sam (pusty) waży coś koło 78 ton. Jak się to uwzględni, to pewnie się okaże, że na wystrzelenie JWST poszło sporo mniej energii, niż na HST - więc jakby coś, to jeszcze mamy zapas na ewentualne dotankowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.