Bezchmurne niebo. Mróz. Śnieg migocze milionami diamentów.
A co tam! Wystawiam lustro.
Opatulony na cebulkę zasiadam na krzesełku i lornetką przeglądam niebo. Nade mną Auriga. Odwiedzam jego gromadki. Plejady, Hiady i wreszcie Orion wysuwa się zza drzew. Jeszcze nie teraz. Idę w Bliźnięta. M35 jest przepiękna,choć blada dziś. Jej sąsiadki 2158 nie mogę odnaleźć. Przeglądam Castora i Polluxa. Rak ukryty jest w zamgleniu.
Idę do Oriona. Mgła zawodzi dziś. Nie ma tej rozciągłości skrzydeł co zazwyczaj. Postanawiam zbadać trapez. Do wyciągu SLV 6 mm.
To co widzę przyprawia o zawrót głowy. Niewielkie pole widzenia Vixena wypełnia straszliwą burza! Tło jest czarne jak smoła,w środku lśnią gwiazdy trapezu obramowane niesamowitym Cumulonimbusem. Kłębi się tam wokół,wybrzusza ,ukazując niesamowicie plastyczną strukturę. Ten widok jest tak niesamowity że raz za razem przepuszczam go przez okular...