W końcu udało się wybrać na foty, choć warunki były bardzo dalekie od ideału: porywisty wiatr, księżyc prawie w pełni na niebie stratusy z chwilowymi dziurami, temperatura 3°C i śnieg pod nogami, no ale wiadomo, trzeba się spieszyć bo zaraz kometa wróci do domu.
Sesja miała miejsce 31 stycznia 2023 od ok 2:13 do 3:50 rano. Początkowo księżyc w fazie 73% znajdował się na wysokości 12° i sukcesywnie schodził coraz niżej, aby schować się ostatecznie pod horyzont na koniec sesji.
Tak się złożyło, że okienko pogodowe wypadło akurat na czas największej jasności komety, która tej nocy była szacowana między 4.5 - 5.0 mag. Jakiś plus, ale za to poruszała się najszybciej.
Początkowo chciałem złapać kometę planetarką ASI462MC ale jak zobaczyłem, że jądro z komą wypełnia prawie cały kadr na 750mm to ustrzeliłem kilka minut na pamiątkę i zaraz przerzuciłem się na Canona 5D mk III co dało mi całkiem przyjemne pole.
Sesja pomimo warunków atmosferycznych była całkiem przyjemna bo kometa znajdowała się na wysokości ok 60° w okolicach Polaris a, że klatki planowałem maksymalnie 30 sekundowe to nie ustawiałem nawet guidingu i jak się później okazało słusznie.
Metodą prób i błędów dobrałem czas pojedynczej klatki na 20s (30 sekund to było za długo - jądro było już wtedy kreską a nie punktem). Zostawiłem tak sprzęt i niech się zbiera.
Ostatecznie po odrzuceniu klatek z chmurami zostało 61 zdjęć (a i to nie wszystkie czyste, no ale nie będę odrzucał średniaków przy takiej ilości materiału).
Łącznie zebrało się 20 minut w klatkach po 20 sekund na ISO3200 @ 750mm f/5.
Obróbka: stack w APP na kometę, stack w APP na gwiazdy, połączenie w Photoshopie, korekta kolorystyczna w Lightroomie.
Jak warunki pozwolą w lutym to chciałbym ją jeszcze raz złapać jak będzie się poruszać wolniej z opcją guidingu na kometę z dłuższymi czasami. Zobaczymy...