Skocz do zawartości

Loki

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 061
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Loki

  1. Adamie. Miałem Canona 50D i on szumi solidnie. Na tyle solidnie, że rozważałbym na Twoim miejscu spróbowanie z ISO400. Żeby pozbyć się szumu na ISO 800 potrzebujesz bardzo dużo klatek. Kiedyś robiłem M42, czyli bardzo jasny obiekt, zebrałem 47 klatek po 4 minuty na ISO 800 i nie starczyło ich (przy otworze f5.6) żeby pozbyć się szumu. Im więcej klatek zbierzesz, tym statystyka pracująca w procesie stackowania pracuje skuteczniej.
  2. Pawle, nic specjalnie wypasionego, i5-2500K 3,3Ghz na płycie MSI Z77 G43, 8GB RAM DDR3 1333Mhz i grafika GTX 560. Fakt, że jak mam 100 tiffów do zestackowania, to puszczam proces i mam dwie godziny przerwy.
  3. U mnie, bardzo podobny kadr, wyszedł ciut inaczej http://www.piotrkonopka.pl/2013/08/mniej-lub-bardziej-mleczna-droga.html A co do pytania. Możesz konwertować na tiffy. Ja też tak robię. Poszukaj w moich postach, pisałem o moim sposobie obróbki, ale w skrócie: Rawy do 16-to bitowych tiffów (w LightRoomie wyrównuję balans bieli), potem stack w Maxim-ie, a finalna obróbka w PS-ie. Bez klatek kalibracyjnych.
  4. Jak każda prawda podstawowa, nie zawsze musi być prawdziwa. Tutaj link do zdjęcia: http://astropolis.pl/topic/45369-co-tam-panie-w-jadrze-slychac/ Warunki były fatalne. Trzyminutowa surówka na ISO 800 wyglądała tak: Proponuję, żebyś: - focił z czułością nie wyższą niż ISO 800, - czas naświetlania dobierał tak, żeby histogram wypadał maksymalnie w połowie wykresu. Powinienem napisać "środkowy pik histogramu wypadał w okolicach środka" bo focąc w warunkach LP składowe histogramu się rozjadą i na wykresie będą trzy piki. - zbierać więcej klatek. Im obiekt ciemniejszy, tym więcej. Na powyższą fotkę starczyło 30, ale centrum Galaktyki jest dosyć jasne, a gdybym zebrał więcej, obróbka byłaby łatwiejsza.
  5. Dzień dobry. Oddam w dobre ręce bardzo dobry obiektyw. Szczegóły i zdjęcia w opisie aukcji. Link do aukcji: Cena wywoławcza 5 tys. złotych, ale gdyby ktoś się zdecydował przed końcem aukcji, oddam za 5,5 tys. zł. Serdecznie zapraszam. Na swoje szkła chucham i dmucham, ręczę więc za jakość i sprawność obiektywu.
  6. Marek dobrze radzi. Przy wstępnym podnoszeniu lustra aparat oczekuje dwóch sygnałów: pierwszy do podniesienia lustra, drugi do wyzwolenia migawki zatem klasyczny pilot nie zadziała. Pomoże rada Marka albo APT, bo tam możesz ustawić odstęp między podniesieniem lustra, a początkiem ekspozycji.
  7. W niedzielę lecę na Fuertaventurę. Północna cześć wyspy, parę km na południe od Corralejo. Według mapy sky pollution niebo powinno tam być na poziomie mojej podkarpackiej miejscówki, czyli bardzo dobre. Będę miał mobilny montaż więc tylko krótkie ogniskowe wchodzą w grę, ale powalczę z szerokimi kadrami, polując na Oriona, Wielkiego Psa i Antaresa. Trzymajcie kciuki, żeby coś wyszło.
  8. Trzeba było zrobić 100 zdjęć, zestackować i obrobić. Byłoby całkiem przyzwoite foto. Już na tej klatce widać potencjał. Niski kontrast to IMHO sprawa optyki i użytego Barlowa 2x
  9. Możesz jeszcze jednej techniki spróbować. RAW-y zmieniasz na 16-to bitowe Tiffy w Lightroomie. Ważne: wyłącz odszumianie, wyostrzanie i nie wprowadzaj żadnych korekt (w tym także nie używaj profilera do optyki). Jedyne co możesz zrobić, to wyrównać balans bieli dla każdej z 20 klatek w taki sposób, żeby każda była tak samo ustawiona. Tak zapisane Tiffy pakujesz do Maxima i stackujesz wg domyślnych ustawień. Stacka zapisujesz i śmigasz z nim do Photoshopa, a tam klasyka gatunku, czyli rozciągnięcie histogramu i końcowa obróbka. Spróbuj. Ze wszystkich metod jakie przerobiłem (fotografując Canonem), ta daje moim zdaniem najlepsze rezultaty. Nie używam darków, ani flatów, ani biasów, ale zbieram maksimum materiału. 50D dosyć szumi (miałem i robiłem próby w astro) i żeby się go pozbyć, potrzebujesz sporo więcej niż 20 klatek. Tak co najmniej ze trzy razy więcej.
  10. Daleś czadu. Niesamowity detal.
  11. Policja to pikuś bo w łeb nie dadzą. Mi kiedyś z lasu wyszła ekipa kilkunastu chłopa. Niektórzy w stanie wskazującym. Ukłoniłem się grzecznie, oni się równie grzecznie odkłonili, potem chcieli przez "teleskop" popatrzeć i musiałem im tłumaczyć, że się nie da. Na montażu siedział aparat z obiektywem i sesja już trwała. Innym razem na mojej miejscówce zjawił się samochód, w którym chłop gruchał sobie z jakąś kobitką. W środku nocy, po kilku godzinach "gruchania" przylazł do mnie i zaczął wypytywać czy to drogi sprzęt. Nie po raz pierwszy doszedłem wtedy do wniosku, że dziki zwierz może w ciemności solidnie nastraszyć, ale naprawdę bać się należy innego człowieka.
  12. Mateuszu, Podzielam Twoje zdanie, że start z lustrzanką jest łatwiejszy. Poleciłbym także zakup dobrego obiektywu zamiast teleskopu. Odpada masę problemów w tym jeden z głównych: ostrzenie. Za parę złotych, APT w kombinacji z laptopem daje świetny fokuser.
  13. W moich obliczeniach błędu się nie doszukałem. Stwierdziłem fakt, że w jedną sześciogodzinną, astrofotograficzną noc, matryca aparatu pracuje dłużej niż podczas całego swego (liczonego trwałością migawki) życia w fotografii dziennej. Czy ma to wpływ na jakość obrazowania? Przypuszczam, że jednak ma. Mój 5D mII zaczął się w którymś momencie wyraźnie sprawować gorzej. Zdarzały mi się sesje, podczas których, od pewnego momentu na RAW-y wskakiwały poziomie pasy. Dyskretne, mało widoczne na surowej klatce, na stacku dawały już dosyć wyraźny wzór. Szukałem, żeby pokazać, ale pliki poszły do śmieci. Po prawej stronie kadru i w dolnej części, przy dłuższych czasach wyłazi poświata o zafarbie magenty, która wygląda jak amp glow. Owszem, pojawia się chętniej, gdy noc ciepła, ale porównując klatki do robionych rok wcześniej w podobnych temperaturach, widać było, że wychodzi chętniej i bardziej. Zacząłem podejrzewać, że coś jest na osi. W pewnym miejscu matrycy, po kilku miesiącach zacząłem zauważać to: Jeśli jest, to zawsze w tym samym miejscu. Natężenie bywa różne. Czasami boli, czasami ledwo widoczne. W niektórych przypadkach po lewej stronie widać drugi, mniejszy pik. Kilka miesięcy temu kupiłem 6D i przestałem się tym przejmować. Zresztą, po to kupuję aparat, żeby pracował. Moja piątka najpierw miała urlop, a potem zacząłem zbierać zdecydowanie krótsze klatki, po trzy, cztery minuty zamiast 15, bo pracuje teraz z jaśniejszym szkłem, na mobilnym montażu. Gdy wrócę czynnie do astro (bo na razie brak pogody i nadmiar pracy skutecznie zarżnęły wszelkie hobby), przetestuję raz jeszcze i tym razem nie będę wywalał zepsutych klatek. Sam jestem ciekaw i chciałbym to potwierdzić. IMHO długa praca matrycy przy astro, kiedy sensor często łapie temperaturę ponad 30 stopni, ma wpływ albo na samą matrycę, albo na elektronikę aparatu. Za cienkim w uszach, żeby stawiać naukowe tezy, ale coś jest na osi. Może mam pecha, a może i inni zauważali negatywne zjawiska. Ale przecież nie będą się tym chwalić. Większość aparatów prędzej czy później trafi na wtórny rynek - po co go sobie psuć?
  14. Marku, Nie piszę o żywotności migawki. Piszę o czasie pracy matrycy. Zbyt. Powiedz gdzie się mylę, a odszczekam i przeproszę. A za kąśliwe uwago o teoretykach przepraszam już teraz.
  15. Robert. A dlaczego przesada? Przyjąłem, że przeciętna długość ekspozycji w klasycznej fotografii to 1/100 sekundy. To w sumie dosyć długi czas. Przy odrobinie Słońca częściej przydarzą się krótsze, ale takie sobie założenie przyjąłem. W ciągu 6 godzin nocnego naświetlania, matryca lustrzanki pracuje przez 6x3600 sekund, czyli 21600 sekund. Mnożymy przez 100 i mamy wynik: 2 160 000 ekspozycji. To oczywiście wynik teoretyczny. Przyjmując, że żywotność migawki aparatu szacuje się od 100 do 500 tys. kłapnięć (różne modele różnie mają - kolegów teoretyków zapewniam, że jestem tego świadom) można obliczyć, że matryca naświetla fotki łącznie przez... 5 tys. sekund. (przyjmując to samo założenie, że przeciętny czas to 1/100 sekundy). Jeśli się gdzieś mylę w rachunkach to mnie poprawcie. Oczywiście każdy klasycznie fotografujący będzie miał inny łączny czas pracy matrycy. Jeden używa aparatu głównie w studiu, inny w ciemny lesie, a jeszcze inny robi nocne pejzaże. Mnie interesuje wyliczenie dla zwykłej, dziennej fotografii. Wydłużmy wyliczony czas dwukrotnie. Niech łączny czas pracy matrycy przy przebiegu migawki (niespotykanym) rzędu 500 tys. wyniesie 10 tys. sekund. W dalszym ciągu, wychodzi, że w jedną astrofotograficzną noc matryca przepracuje więcej niż przez całe swoje życie w dziennej fotografii.
  16. Na teoretyków rady nie ma. Każdy będzie miał inne zdanie. Nie chce mi się dzisiaj kłapać. Powiem jeno, że: Jeśli chcesz mieć gówniany aparat zarówno w fotografii nocnej jak i dziennej, nie krępuj się skorzystać z rady, jakiegoś teoretyka. Jeśli koniecznie chcesz wydać większą kasę, skorzystaj z mojej rady. Jak Ci w astro nie wyjdzie, zostanie Ci chociaż porządna lustrzanka. Jeśli nie masz pewności, że astro Cię wciągnie, a fotografia dzienna Cię nie kręci, kup jak najtańszą używkę i spróbuj, czy faktycznie chcesz się bawić w astrofotografię. I nie przejmuj się LiveView. Do ustawiania ostrości i kadru wykorzystasz laptopa ze stosownym softem.
  17. Wiesz, w sumie sporo zależy od doświadczenia. Jeśli masz już doświadczenie w astrofotografii, chcesz robić dobre zdjęcia i z jakichś powodów nie chcesz korzystać z dedykowanej kamery astro, to w dalszym ciągu polecam Ci C6D lub C5mII. Mogą być używane, żeby zaoszczędzić na cenie. Jeśli doświadczenia nie masz, kup używanego Canona 40D a nawet jeszcze starszego 20D. W dalszym ciągu można trafić dobre egzemplarze. Polecam ten model, bo za małe pieniądze będziesz miał szansę spróbować. Astrofotografia to nie jest łatwe hobby. Istnieje duże ryzyko, że zniechęcisz się zanim uda się wypracować jakikolwiek rezultat. Weź też pod uwagę, że bardzo mocno obciąża matrycę aparatu. Po co wyrzucać niemałe pieniądze na nówkę, która już pierwszej nocy dostanie po dupie bardziej, niż przez cały żywot klasycznej fotografii. 6 godzin nocnego naświetlania odpowiada co najmniej dwóm milionom klasycznych zdjęć. Szukając aparatu nie wybieraj tych z malutkim pikselem. Im gęściej upakowana matryca, tym większy problem z szumem. Żeby uzyskać dobrej jakości zdjęcie będziesz musiał zebrać dużo więcej materiału niż aparatem, który szumi mniej.
  18. IMHO najlepszy wybór to 6D. W drugiej kolejności 5D mark II.
  19. Kadr jest też słaby. Chciał złapać wszystko i IMHO przedobrzył. Cholernie zazdroszczę mu miejscówki. Nie odpuściłbym ani jednego startu
  20. Loki

    Ciemne w Byku

    Jeśli 70-200 Canona to tylko w wersji II czyli najdroższej. Jest doskonała, ale należy się spodziewać zarówno komy na rogach jak i delikatnej aberracji. Astro jest bezlitosne dla szkieł. Dlatego przerzuciłem się na 100-tkę macro. Nie ma jak stałka. 70-200 już dawno w astro nie pracowała. A propos po byku Byka, to miał być mój następny kadr, ale potem przyszły niepogody, zmiana lapka, przerażający nawał pracy i sprzęt się kisi. Wszystkie astro plany szlag trafił tej zimy.
  21. Zabrakło spojrzenia z boku na sprawę, bo Darek nie ma skali porównawczej (bo i skąd ma ją mieć). Skoczył na cholernie głęboką wodę i ilość poświęconego czasu, wysiłku i zszarganych nerwów przysłania mu obraz, który jest taki, jak pisze Łukasz. Gdyby nie pomoc (czasami łopatologiczna) kolegów z forum i sesje komputerowe z Maćkiem, to byłbyś nadal w czarnej dupie. Proponuję rzecz puścić w zapomnienie. Darek przeprosił, a ludzi, którzy umieją przepraszać warto szanować, bo to coraz rzadsza umiejętność. Ciuki za Ciebie nadal czymam i sprawdź tego pająka.
  22. Biorąc od uwagę skalę trudności Twojego setup-u versus warunki pogodowe, posuwasz się w całkiem ekspresowym tempie. Dla mnie gwiazdki śliczne. Brawo! A apropos pogodnej nocy, to tam u Ciebie łba nie urywało? U mnie też było ładnie, ale wichura była straszna.
  23. Też widziałem o 17:52. Był niewielki, ale leciał dosyć długo. Wychwyciłem go kątem oka z samochodu i śledziłem aż do zgaśnięcia. Z mojej perpspektywy wyglądał jakby leciał w kierunku pólnocnym z zachodnią odchyłką.
  24. Ta gra to sandbox. Wolność i swoboda. Nie każdemu to pasuje. Przeciętny gracz woli być prowadzony za rączkę przez fabułę, a tutaj... rozczarowanie... fabuły nie ma. Jednym gra się spodoba i wciągnie, innych nie. Jak to w życiu. Gram od pół roku i bywały momenty, że mi się przejadło wykonywanie tego samego w kółko Macieja. Zwykle na początku pożąda się nowych statków, broni, lepszego wyposażenia, to i gra skupia się na robieniu kasy. Teraz, gdym jest średnio zamożny, mam stateczek skrojony do eksploracji i eksploruję. Mnie to kręci. Nie zanadto, nie tak, żeby ślęczeć cały dzień przed monitorem, ale godzinkę dziennie Frontierowego świata lubię posmakować i... wirtualnie dotknąć miejsc, które zdarza mi się fotografować. Nikt z nas nie ma szans odwiedzić np. Veil-a. A tu proszę. Jest. Trzeba się do niego dostać, zajmie to krzynę czasu, ale jest. Można sobie polatać w wodorowych resztkach supernowej. Jest w tym coś magicznego, choć to w pełni wirtualny twór. Układ Słoneczny jest odtworzony starannie. Mój syn (też giercuje) trafił kiedyś na niezidentyfikowany obiekt, leciał do niego przez półtorej godziny. Okazało się, że to jeden z Voyagerów w swej podróży już w zasadzie pozaukładowej. Na obecną fazę gry trzeba patrzeć w sumie jak na kontynuację Bety. Jest wprawdzie stabilna i w szczegółach dopracowana, ale plany programistów są dalekosiężne. Chcą wykreować uniwersum nie tylko w formie układów gwiezdnych, ale i politycznych i ekonomicznych. Co więcej dynamika społeczna jest tworzona przez graczy. Ekonomia jest również interaktywna. Popyt kreuje podaż, ale ani jedno, ani drugie nie jest niewyczerpane. Niewidzialna ręka rynku dba o porządek i wkrótce wzrost/spadek cen przywraca równowagę. Ponieważ gra jest online, jeśli będą gracze, będzie rozwijana w zasadzie w nieskończoność. Żyje z tego solidny zespół programistów to i motywacja do pracy solidna. Jak na razie dotrzymali wszystkich "kickstartowych" obietnic więc ufam, że poprowadzą grę w dobrym kierunku i powyższa ocena na podstawie kilku dni spędzonych we wczesnej Becie jest mało miarodajna i (co oczywiste) bardzo subiektywna.
  25. Pimo, jeśli grałeś we Frontiera, to łezka w oku Ci się zakręci. David Braben jest wierny własnym młodzieńczym fantazjom. Nazwy statków, nazwy stacji kosmicznych - wszystko jak w starym, dobrym Frontierze
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.