Skocz do zawartości

Loki

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 057
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Loki

  1. A ja bym polecał taki zestaw: - montaż - za kolegami NEQ6 - rozsądna tuba (Newton) za małe pieniądze do wizuala (najlepiej używka z forum, żeby zaoszczędzić), - dobry obiektyw typu 200 f2.8 lub 300 f4 lub 400 f5.6 do astrofoto - zakładam, że korpus masz. Chcesz popatrzeć, założysz na montaż Newtona. Chcesz pofocić, posadzisz aparat z obiektywem. Z czasem sprzedaż Newtona lub obiektyw, w zależności co wygra: wizual czy astrofoto.
  2. Pięknie wyszło. Gratuluję!
  3. A tak w ogóle, to po usunięciu zieleni, gdyby nie te paski od zielska i plamy na matrycy, to całkiem sympatyczna wyszła fotka.
  4. Mimo wszystko HLVG wprowadziło zmianę. Nieznaczną, ale korzystną:
  5. Mnie raczej zdziwił rozmiar dołka. IMHO zdecydowanie zbyt duży.
  6. Matrycę też by się przydało wyczyścić i krzaków nie pakować w kadr. Obecnie potrzebujesz funkcji HLVG - dodatek do Photoshopa - usunie zielony i zdjęcie od razu zyska.
  7. Z załączonej mapki wynika, że faktycznie wyszukałem miejsce, które jest najbliżej Przemyśla. Jeszcze młodzieńcem byłem, gdy słyszałem opowieści, że są w okolicy górki, z których przy dobrej widoczności widać Tatry. Byłem przekonany, że na południe od Przemyśla, ale góry Słonne niestety przeszkadzają. Znalazłem jeszcze z jedno, czy dwa miejsca, ale w lesie, a ja na czubek sosny nie wlezę...
  8. Gdzie tam. Dokładne współrzędne podane są przecież na symulacji. To góreczka niedaleko Babic (za wsią Polanki). Znajdują się tam dwa, czy trzy maszty telefonii komórkowej. Dojazd jest łatwy, potem z buta 300 metrów, piękne miejsce, pod lasem.
  9. Jestem cichym czytelnikiem tego wątku od dość dawna. Jakiś czas temu, korzystając ze strony udeushle wyszukałem miejscówkę, która dawała nadzieję na dostrzeżenie Tatr. Pierwsza wizyta skończyła się fiaskiem, ale dzisiaj, mimo kiepskiej widoczności, udało się chwycić zarysy gór. Odległość, wg udeushle 186 km. Głupi byłem, nie chciało mi się statywu rozłożyć, ISO wskoczyło wysokie i zdjęcie jest marniutkie, ale to zachęta, żeby się tam jeszcze wybrać.
  10. Mateuszu, w zasadzie (i w kwasie) zgadzamy się w większości tez. Tej studni nie jestem pewien. Nie czuję się fachowcem, ale intuicja podpowiada, że mniejszy piksel łatwiej przepełnić. Może ktoś lepiej obeznany w tych sprawach zechce się wypowiedzieć. Przydałby się Marek_N. Zgadzam się też z marnowaniem pola widzenia, ale tu zaś jest drugie dno. Jeśli kolegi nie stać na zakup drogich szkieł, matryca APS-C zbiera śmietankę, czyli ten fragment obrazu, który jest przez obiektyw przetwarzany najlepiej - centrum i bliższe obrzeża. Z trzeciej strony - pełna klatka daje większe możliwości, a kadr zawsze można przyciąć. Gdyby to był mój wybór, decydowałbym się na FF, bo robię też dzienne zdjęcia i wychowałem się na formacie 24x36 (analogowym) więc i sentyment przeze mnie przemawia
  11. Jaki tam medal, skoro zapomniałem o koronnym argumencie. Łukasz dobrze gada. Jak się fotografuje, to szkoda każdej minuty. Wyścig z czasem (bo zaraz Słońce wzejdzie) i z chmurwami... Paweł też ma rację. Kasiorę zainwestować w sprzęt do astro, a ułamek kwoty wydać na używanego, dużego dobsona. Co większe regularnie trafiają na giełdę po obowiązkowym, roku albo dwóch stania na strychu.
  12. Można by dodać "praktycznie nie używana." Sorki Renims, nie mogłem się powstrzymać... Dawno nie zaglądałeś...
  13. Bartku, Do nowoczesnych zoom-ów nie trzeba mnie przekonywać, bo do astro używałem 70-200 f2.8L w wersji drugiej. Wybitne szkło. Nie mam doświadczenia z Twoim Nikkorem, ale jeśli wierzyć tej stronie: http://www.the-digital-picture.com/Reviews/ISO-12233-Sample-Crops.aspx?Lens=687&Camera=453&Sample=0&FLI=3&API=0&LensComp=624&CameraComp=614&SampleComp=0&FLIComp=3&APIComp=0 to różowo nie jest. W dziennej fotografii to są pewnie rzeczy trudno dostrzegalne, ale gwiazdy są bezlitosne. Jeśli powyższe porównanie (Canon 70-200 f2.8 L IS II USM do Nikkora 80-200 f2.8D AF) jest poprawne to dla ogniskowej 200: - na pełnej dziurze jest mydło, szczególnie na rogach kadru (co może wynikać np. z komy, czyli w narożnikach kadru, zamiast punktów będą przecinki) - obiektyw ma sporą aberrację chromatyczną aż do f8. Nikkory zawsze miały problem z aberracją. Jeśli szedłbyś w stronę Canona, zapomnij o 60Da. To kiepski chwyt marketingowy. Szukaj używanego Canona 5D mark II. Świetny sprzęt do astro, obecnie dostępny w rozsądnych pieniądzach. Z takim zaczynałem swoją astrofotograficzną przygodę i nie widzę różnic między 6D a 5D mII w astrofotografii. I jeszcze słówko na temat softu do obsługi aparatu. Największą, gigantyczną i nie do przecenienia korzyścią jaką odnosisz z fotografowania obiektywem z autofokusem jest możliwość automatycznego ustawienia ostrości na gwiazdę. Żeby jednak być dobrze zrozumianym, nie ma to nic wspólnego z systemem AF korpusu. Aparat sam nie wyostrzy na gwiazdę. Do tego potrzebny jest soft. Mateusz przywołał kilka, które potrafią obsłużyć akwizycję klatek, ale żaden z wymienionych przez niego programów nie ustawi ostrości na gwiazdy. Program APT (Astro Photography Tool) o którym wspomniałem, który na pewno obsługuje Canona, a może i Nikony - warto sprawdzić - potrafi wykorzystać silnik AF obiektywu do ustawienia ostrości, ale działa jak klasyczny fokuser, czyli dla wybranej gwiazdki robi szereg "najazdów" ostrości mierząc FWHM gwiazdy (poszukaj, poczytaj co to za parametr) i po wykonaniu iluś tam kroków, ustawia pierścień ostrości w tym miejscu, dla którego FWHM gwiazdy było najmniejsze. Trwa to kilkanaście, kilkadziesiąt sekund, ale ostrość jest żyleta. Ręką takiej nie ustawisz, bo potrzebne są super mikroskopijne ruchy pierścienia. Jeśli dla NIkonów takiego softu nie ma, a na poważnie myślisz o astrofotografii, to IMHO jest to koronny argument przesiadki na Canona + dobra stałka. A propos dobrych stałek, na bazie własnego doświadczenia polecam dwie, obydwie relatywnie tanie: 1. Canon 100mm f2.8L macro - do wyrwania w okolicach 2 tys. pln 2. Canon 400mm f5.6L - używka za ok. 3,5 tys. pln Z tych dwóch korzystałem i ręczę, że się sprawdzą. Korzystałem też z zooma, ale na f2.8 aberracja, choć śladowa, to jednak była. Wiem, że koledzy korzystają z sukcesami także z obiektywu 200mm f2.8L, który też jest w rozsądnych pieniądzach dostępny. Zanim jednak wyskoczysz z kasiory i zmienisz stajnię, zrób tak: - kup montaż. Najlepszy, na jaki Cię stać. Dobry montaż to podstawa astrofotografii. - kup najtańszą, najlepszą stałkę do NIkona o ogniskowej między 50 a 135 (albo skorzystaj ze swojego zooma nie zrażając się na razie wadami). - ostrość ustaw za pomocą AF aparatu na bardzo odległym, jasnym obiekcie (np. odległa latarnia, dalekie światła samochodu), następnie przełączasz obiektyw na MF i nie dotykając pierścienia ostrości mocujesz do wcześniej ustawionego montażu (po pierwszej klatce musisz sprawdzić ostrość, najlepiej zrzucając fotkę na laptopa, bo ekranik aparatu nie pozwoli dobrze ocenić). Działając w ten sposób, zrób trochę szerokich kadrów, pamiętając, żeby zebrać godną ilość klatek (co najmniej 40, 60 rekomendowane, 100 też będzie fajnie). Mając materiał, naucz się stackowania i obróbki. Jak to opanujesz i dalej będziesz czuł głód astro, przyjdzie czas na poważniejsze decyzje finansowe. Czy Canon, czy może jednak jakiś refraktor i dedykowana kamerka astro. Tak będzie IMHO bezpieczniej finansowo. Obróbka jest na tyle trudna, że możesz się zrazić do nocnego fotografowania i wtedy szkoda będzie poniesionych nakładów.
  14. Dodać należy, że im mniejsza skala tym większe wymagania co do montażu. Jak pisał Mateusz, na skalę ma wpływ kąt widzenia obiektywu (czyli ogniskowa) i wielkość piksela. Im mniejszy piksel, tym dokładniejszy obrazek, ale tym trudniej go uzyskać, bo montaż musi dokładniej prowadzić. Tłumacząc łopatologicznie: gwiazdy to punkty, zatem teoretycznie, obraz jednej gwiazdki nie powinien wylewać się poza jeden piksel matrycy (zakładamy, że to słaba gwiazdka, bo duże, mocne gwiazdy i tak się wyleją). Żeby tak się stało, błąd prowadzenia montażu musi być mniejszy od skali. Jeśli wynosi ona np. 3 sekundy łuku (np. kombinacja canona 6D z obiektywem 400 mm daje taką skalę) to maksymalne wahnięcie montażu podczas prowadzenia może wynosić +/- 1.5 sekundy łuku. Mnie to na początku szokowało, że już 400mm ogniskowej jest tak wymagające. Jeśli nie zapewnisz dokładności prowadzenia wynikających z posiadanego sprzętu, to zamiast zyskać, stracisz. Innymi słowy, teoretycznie mniejszy piksel dać Ci większą dokładność fotki, ale łatwo jest stracić tę przewagę niedokładnym prowadzeniem. Dodatkowo - poprawcie mnie jeśli się mylę - większy piksel = pojemniejsza studnia kwantowa, a to jest spora zaleta. Moim zdaniem, lepiej jest jednak celować w matrycę o większym pikselu, (powyżej 6 mikronów).
  15. IMHO, klasyczny przykład, kiedy wypowiedź nie daje się zamknąć podsumowaniem typu "masz rację" lub "nie masz racji." Sprzęt do astrofoto nadaje się do wizuala, ale nakłady finansowe niezbędne, żeby mieć efekty fotograficzne, nie przełożą się na jakość obserwacji wizualnych. IMHO albo będzie dobry do astro i słaby do wizuala, albo odwrotnie. Dodam jeszcze, że jak już uzbroisz system do astrofotografii, te wszystkie koła filtrowe, fokusery, grzałki i wiaderko kabli, zapewniam, nie będzie Ci się chciało rozbebeszać zestawu, żeby sobie na Księżyc czy jakąś kulistą gromadkę polukać. I "wice wersja", próba okazjonalnego uzbrojenia sprzętu wizualnego pod potrzeby astro wpędzi Cię w taką frustrację, że szybko dasz sobie spokój. Wiem, trudno w to uwierzyć, ale IMHO tak jest. Jak ktoś z kolegów ma inne zdanie, niech pierwszy rzuci kamieniem
  16. Wyszukaj sobie posty kolegi o nicku MarcinPc, używa Canona z obiektywem 135mm. Popatrz ile kadrów zamieścił w ciągu ostatniego roku fotografując takim zestawem. A jakość Panie taka, że szczękę z podłogi trzeba zbierać.
  17. Mateuszu, Masz zapewne rację, że D800 może mieć przewagę nad 40D. W sumie, obydwa mają dość małe piksele. IMHO, do Canona łatwiej jednak dokupić dobre szkło w rozsądnej kasie, podczas gdy wiele NIkkorów ma problem z aberracją na pełnej dziurze. Nie można też zapomnieć o wsparciu softu. Do zestawu Canon z obiektywem AF wystarczy za grosze kupić APT i jest zabójcza maszyna do astrofoto z fokuserem włącznie. Czy jest podobny soft do Nikona? To nie retoryczne pytanie, jeno szczerze, bo naprawdę nie wiem. Bkfoto: Jeśli lubisz ładny obrazek, a nie byle bohomazy, zapomnij o leczeniu obiektywu z komy i aberracji przez przymykanie do f8 czy f10. Na f2.8, do dobrego zdjęcia, potrzebujesz łącznego czasu powiedzmy rzędu 3 godzin. Zmieniając przysłony, wydłużasz ten czas: f4 - 6 godzin, f5.6 - 12 godzin, f8 - 24 godziny. Oczywiście czasy zależą od jasności obiektu, ale zasada jest poprawna. Każdy pełny skok przysłony, to 2 razy mniej światła. Musisz brać pod uwagę, że gwiazdy tworzą w kadrze punkty świetlne, które bezwzględnie obnażą wszelkie niedoskonałości szkła (koma, aberracje). Zatem, żeby pogodzić rozsądne czasy naświetlania z rozsądną jakością, potrzebujesz szkieł z górnej półki. Uwierz na słowo, nie ma najmniejszego powodu, żebyś gonił za małymi obiektami, wymagającymi długich ogniskowych, bo niebo wielkie jest i tajemnicze. Możesz zacząć astrofoto od 100mm i masz co najmniej rok lub dwa fotografowania, przy okazji ucząc się naprawdę trudnych rzeczy, czyli opanowania zestawu, stackowania i obróbki. Astrofoto na ogniskowych powyżej 600mm to IMHO wyższa szkoła jazdy. Lepiej kupić znakomity, krótki obiektyw, niż długi, ale badziewny.
  18. Miałem kiedyś schizę na punkcie zakupu teleskopu. Miotałem się jak potłuczony między Shmidtem a Newtonem. Jeden poręczny, drugi jaśniejszy, a każdy (z tych lepszych) drogi... Poszedłem po rozum do głowy, napisałem na któreś forum (bardzo możliwe, że na wcześniejszej wersji Astropolis - to było wiele lat temu) i udało się umówić z chłopakami z okolicy na wspólne oglądanie nieba. Fuksa miałem jak diabli, kolega z Jarosławia (niestety, nie ma go już wśród nas) miał kolosa, Newtona z lustrem 60cm. Popatrzyłem na różne obiekty, przez różne sprzęty i wizual mi odszedł jak ręką odjął. Niczego kolegom wizualowcom nie ujmuję. Wręcz przeciwnie, podziwiam ich romantyczne dusze, bo wizual to tak pół na pół - pracuje wzrok i wyobraźnia. Proponuję postąpić podobnie. Zanim z kasiory wyskoczysz usiłując zbalansować między wizualem i astro (czyli tu źle, tam niedobrze) - dogadaj się z kimś, popatrz przez jakiś przyzwoity sprzęt i przekonaj się, czy szare kłaczki Cię kręcą. Piszesz, że planety Cię nie ruszają, a tymczasem planety, w wizualu, oferują dużo więcej niż kłaczki. Widok Saturna w moim refraktorku (czyli obiektyw 400mm f5,6 z podpiętym byle okularem) był przepiękny w porównaniu z taką ślicznotką jak Galaktyka Andromedy. (Nie zapomnę, jak w epoce kamiennej, gdy miałem lat 15, wydarłem ze szkoły teleskop Maskutova 10/1000. Odpaliłem w M31 oczekując widoków jak z książki i... dupa Panie. Dupa). A propos pracy wzroku i wyobraźni, to chyba najlepsze efekty da lornetka, bo szerokie pole (w porównaniu do telepa) i dwuoczne patrzenie działa na psychikę. Czuć ten ogrom, na który wzrok ośmielamy się podnosić.
  19. Ja tam Nikonowiec nie jestem, ale D800 ma zdaje się 36Mpix, a mały piksel w astrofoto się średni sprawdza, raz, bo rosną wymagania co do prowadzenia (mała skala), a dwa, rosną szumy. Inne powody też by się pewnie znalazły. Dodatkowo, co jest tajemnicą poliszynela, Nikon grzebie w RAW-ach i są problemy ze stackowaniem. Zdaje się, że trzeba NEF-y do Tiffów i dopiero stackować Tiffy - nie jestem pewien. Nikkora 500mm do tego z telekonwerterem i na cropie proponuję z głowy sobie wybić jak najszybciej. Jeśli już to goła 500-tka maks. Zajrzyj do mnie na stronę, przewiń się ze dwa lata wstecz, bo obecnie mam przestój w astro i pooglądaj moje fotki. Arcydzieła to nie są, ale zobaczysz co może dobra lustrzanka z dobrym szkłem. Najdłuższa ogniskowa jakiej używam to 400mm. A przy okazji zobaczysz jaka miernota wychodzi na początku. Żeby wypracować jakieś efekty, trzeba włożyć sporo wysiłku. Powszechnie wiadomo, że w zakresie teleobiektywów nie ma lepszych szkieł jak Canon. Równie powszechnie wiadomo (a nasz nowy kolega właśnie się dowiaduje), że astrofoto z lustrzanką wymaga wielu subklatek. Dolna granica przyzwoitości to 60, górnej nie ma. Składałem już 187 subklatek i gdybym miał dwa razy tyle i Cray-a, to bym chętnie skorzystał Sęk w tym, że 60 klatek na ciemnym szkle to powiedzmy 600 minut łącznego czasu czyli 10 godzin, ale jeśli szkło jasne, to 60 klatek może oznaczać 240 minut czyli 4 godziny. Różnica kolosalna, bo 10 godzin to dwie, trzy noce, w zależności jak chmurwy się ułożą, a 4 godzinki w ciągu jednej nocy wypracujesz prawie zawsze. Biorąc powyższe pod uwagę IMHO Dziki radzi najrozsądniej. Używany Canon 400D lub 40D za grosze, do tego Canon 200 f2.8, który da się kupić za rozsądne piniondze, posadzić to na HEQ5 i zabawy jest na kilka lat do przodu. W zakresie mocowania aparatu i obiektywu do montażu chętnie pomogę, gdzieś są na forum zdjęcia jak to wszystko połączyłem, poszukam, podeślę. Zestaw marzenie: Canon 6D + Canon 400mm f2.8. IMHO killer w lustrzankowym astro. 4 razy więcej światła niż moja obecna 400-tka f5,6. Mnie kręcą ciemne, pyłowe mgławice, które wymagają sterty materiału...
  20. Zimą często biegam po lesie z aparatem. Po takiej wycieczce (3 - 5 godzin) wychłodzony jest maksymalnie. Gdy wsiadam do auta, aparat wrzucam do plecaka (który jest też wychłodzony). Plecak targam do domu, stawiam z dala od grzejników i nie otwieram. Aparat dochodzi do siebie w środku, bardzo powoli osiągając temperaturę otoczenia. Tak samo robiłem, gdy aparat po sesji astro ociekał wodą. Przecierałem przed włożeniem do plecaka i tam dochodził do siebie. Nigdy mnie ta metoda nie zawiodła.
  21. A literki w postach oddalone od siebie o lata świetlne
  22. Szczerze mówiąc, teraz jest bardzo estetycznie. IMHO zdjęcie w tle uroku nie doda.
  23. Szczerze mówiąc, wycieczkę powinna sponsorować ASA...
  24. Star Adventurer wyposażony w złączkę L ma obydwie osie, tylko ta druga jest nienapędzana, ale złączka L pozwala na obrót w osi DEC. Potwierdzam, że obrót w tej osi jest średnio wygodny, bo po poluzowaniu sprzęgła - przynajmniej w moim egzemplarzu - i tak obraca się dość ciężko i po kadrowaniu należy się liczyć z koniecznością korekty ustawienia polarnej. Jeśli do złączki L zamocowany jest obiektyw z obejmą statywową (np. jakiś o dłuższej ogniskowej), to w zupełności taki zestaw jest wystarczający, fotografujący ma pełną swobodę kadrowania, bo złączka statywowa obiektywu pozwala dodatkowo na obrót aparatu. Brak dodatkowej głowicy powoduje, że masa jest bardziej skupiona - mniejsza dźwignia - mniejsze ryzyko ugięć - szczególnie z przeciwwagą. Rzekłbym odwrotnie jak kolega powyżej. Głowica kulowa raczej do lżejszych, krótkich obiektywów. Do ciężkich, zdecydowanie złączka L z przeciwwagą i bez głowicy. Ot różnica zdań. Powyższe opieram na doświadczeniach z obiektywem 500g i 1.5kg, obydwa ze złączką statywową. A Paweł nas zaraz opieprzy, że się w jego wątku szarogęsimy...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.