Skocz do zawartości

Jarek

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jarek

  1. Może dać odpowiednie frazy (niebo + krajobraz; niebo bez dużych fragmentów krajobrazu) w podtytułach wątków jako swego rodzaju ściślejszą instrukcję? Alternatywnie można by scalić te wątki, choć do końca nie jestem do tego przekonany. Oba podtematy warte kontynuacji, pozwalają się wyżyć prostym i tanim sprzętem, a mają sporą wartość zarówno estetyczną jak i szkoleniową. Pozdrawiam -J.
  2. Gogiel, sprawdź, czy w Twoim budżecie zmieści się zestaw refraktor 90/900 OTA + montaż AZ4. Dla 10-letniej córki tej wielkości refraktor na montażu AZ to jest najlepsze wyjście. Tak na balkon, jak i na wakacje będzie do zabrania, w przeciwieństwie do czegokolwiek na EQ (którego obsługa dla dzieciaka to koszmar). Tyle tylko, że najtańszy zestaw tego refraktora jest na AZ3, a to niej jest zbyt dobry montaż. Nic większego od tego refraktora już na nim nie powiesisz, to jest absolutny maks i w niektórych położeniach i tak będzie kiepsko pracował. A córa będzie (miejmy nadzieję) astro-pasje rozwijać. Jeśli jednak zostaniesz przy AZ3, to warto go trochę zmodernizować. Albo na modłę KrzychaK, albo (lepiej!) na paru grubych kątownikach powiesić tubę w obejmach nie nad głowicą(jak w fabrycznym oryginale), a z boku głowicy, mniej więcej na wysokości osi podniesienia (Alt). To skutecznie zniweluje problemy z pracą mikroruchu w tej osi i opadaniem głowicy w skrajnych położeniach. Po prostu można będzie wyważyć (choćby mniej więcej) środek ciężkości tuby względem osi Alt, co praktykuje się w porządnych montażach klasy AZ, takich jak AZ4 czy... Dobson. Pozdrawiam -J.
  3. To jeszcze jako ciekawostka australijska wersja barn-doora. Jak przystało na chodzących do góry nogami, idea nieco odwrócona: http://www.mpas.asn.au/Astro/Tips/dingaling/dingaling.htm Plusem tego wynalazku jest mechaniczny napęd nie wymagający zasilania. Notabene, na parapecie u mnie leży prototyp wzorowany na tej idei, ale trochę rzecz spartoliłem i też tylko próby na sucho były. Moim zdaniem poważnym problemem tego wynalazku jest kwestia wyważenia aparatu, bo niestety mechaniczne timery od jajek są dość wrażliwe na przeciążenie... Przynajmniej tak wyszło mi w próbach. Kwestię zgrubnego wyważania rozwiązywałem przez wywiercenie całego rzędu otworów do mocowania głowicy kulowej z aparatem w odpowiedniej części ramienia, wystającej poza zawias. To dla tych, którzy chcieliby się bawić w praktyce podobnym pomysłem Pozdrawiam -J.
  4. Przy słabej zorzy będzie przeszkadzał, ale jeśli zjawisko będzie po przeciwnej stronie nieba i w mare intensywne, jego obecność może być pewną zaletą, bo oświetli krajobraz na tyle, że na zdjęciach zorzy będzie widoczny krajobraz ze szczegółami, a nie tylko ciemny zarys sylwetki terenu. Pozdrawiam -J.
  5. Otykarol, dołóż ze stówkę do budżetu i kup lornetę 10x50. Serio. Skoro masz samochód = dostepdo ciemnego nieba, to znika jeden z istotnych argumentów,by zaczynać nie od lornetki, a od jakiegoś b. małego teleskopu a la refraktor 70mm. Przez lornetkę zobaczysz więcej, ale nie to samo. 70 mm refraktor umożliwi Ci obserwacje księżyca, zobaczysz (ledwo) 2 ciemne pasy na Jowiszu, takoż pierścienie Saturna i... to wszystko (pomijam księżyce Jowisza, bo te są widoczne w 10x50też). Żadnych ambitniejszych obserwacji na planetach nim NIE ZROBISZ (myslę otakich rzeczach jak tranzyty cieni księżyców Jowisza, WCP, szczegóły wielkopowierzchniowe na Marsie podczas opozycji, drobne kratery na Księżycu). Do tego potrzebny jest teleskop o sporej aperturze. Lornetka natomiast umożliwi Ci zobaczenie wielu gromad otwartych (część piękne stada gwiazd, część mgiełki), kilku(nastu) gromad kulistych (niezbyt spektakularne w lornetce, po prostu odróżnialne od gwiazd), kilku galaktyk i mgławic. Refraktorem 70mm nie będzie Ci wcale łatwiej ich obserwować, a wręcz trudniej (kwestia znalezienia),co gorsza, nie będą na ogół wyglądać lepiej niż w lornetce. Piszę to z praktyki, bo miałem okazję porównać w polu mały refraktor z lornetką. Tak więc za te pieniądze, które możesz teraz wydać, astronomia lornetkowa da Ci więcej, skoro możesz ze sprzętem dotrzeć pod ciemne niebo. Pozdrawiam -J.
  6. Charnelier, jeśli stać Cię na 6" Dobsona -bierz. On zje pod względem możliwości taki refraktor90/900 na wszystkich obiektach, na planetach też. Osobna sprawą jest logistyka, tzn. gdzie i jak daleko od miejsca składowania teleskopu będzie stanowisko obserwacyjne. Jeśli to będzie podwórko/ogródek przed domem, idealnie. Na balkon Dobsony słabo się nadają, bo niski montaż koliduje z obecnością balustrady. Można jednak temu zaradzić, konstruując jakiś stolik/skrzynkę jako dodatkową podstawę, o ile sam balkon nie jest jakiś mikroskopijny. Gdyby się jednak okazało, że teleskop na miejsce obserwacji musisz transportować gdzieś dalej, w dodatku bez auta, kilka pięter po schodach itp., wtedy potrzebujesz sprzętu mobilnego. Ten refraktor 90/900 byłby wówczas dobrym wyjściem, oczywiście w wersji AZ a nie EQ. Pokaże zdecydowanie mniej niż 150mm, ale nadal jest to poważny sprzęt, a łatwość przenoszenia będzie kluczowa do tego, aby nie stał bezczynnie i się nie kurzył. Pozdrawiam -J.
  7. W isosceles nie chodzi otwór pod kątem, tylko o przegub, na którym wisi nakrętka, w której obraca się śruba. Niektórzy robią to stosując jako nakrętkę poprzecznie przewiercony i nagwintowany wałek w zagłębieniu deski, inni po prostu wydłubują otwór-gniazdo pod nakrętkę lub wieszają ja na dwóch małych śrubkach. Przypomniała mi się jeszcze genialna w prostocie, a bardzo rzadko opisywana modyfikacja "klasyka" z prostą śrubą: Trzeba tylko użyć "grubego" zawiasu, pozwalającego nie tylko na równoległe złożenie ramion, ale także pod kątem nieco "ku sobie". To pozwala bez zbytnich komplikacji rozszerzyć 2-krotnie obsługiwany przez niego czas śledzenia. Po prostu zamiast pracować od zerowego kąta (równoległe ramiona) do umownego kąta alfa (przy którym błąd prowadzenia przekracza wyznaczony limit), pracujemy od -alfa do +alfa, przechodząc przez zero. Zastosowanie tej zasady nie wymaga ŻADNYCH przeróbek podstawowej konstrukcji czy jej komplikacji, poza użyciem odpowiedniego zawiasu i ew. podkładki pod niego. Zgadnijcie, w ilu przypadkach (na kilkadziesiąt oglądanych)stron www opisujących klasycznego barn-doora trafiłem na to rozwiązanie? Raz czy dwa... Czasem najtrudniej jest wymyśleć rzeczy najprostsze. Pozdrawiam -J. P.S. R.ziomber, w niczym nie kwestionuję Twojego zdania o łatwości konstruowania napędu krokowego przy pomocy Arduino. ALE warto mieć świadomość, że nie dla każdego radzenie sobie z programowaną elektroniką, nawet bardzo przyjazną dla użytkownika, jest oczywistością. Ja np. jestem bardzo analogowy, jeśli chodzi o elektronikę. Łatwiej by mi było zrobić napęd DC z prymitywnym regulatorem, albo prosty generator podający okresowo prąd do takiego silnika. Choć jest to oczywiście okrutnie toporne rozwiązanie, czego mam świadomość.
  8. Belhudrys Olderys, jak chcesz robić barn door/Haig/Scotch mount pod aparat, to polecałbym Ci obok wersji klasycznej konstrukcję typu isosceles albo curved rod. Wcięło mi pisanego posta, więc króciutko. Tu masz typologię barndoor-nów: https://en.wikipedia.org/wiki/Barn_door_tracker Chodzi o te grafiki w kolumnie po prawej. Isosceles jest łatwy w wykonaniu tak jak klasyczny, daje się łatwo zmotoryzować, można też go tak samo łatwo złożyć. Ten z wygiętym w łuk gwintowanym prętem też jest niezły, szczególnie w wersji moto,za to nie da się dobrze złożyć i trudno zrobić wersję ultramobilną (gdyby była potrzebna). Istotna różnica jest taka, że klasyk generuje spore błędy systematyczne już po 5-10 min, isosceles po 20, a z giętym sektorem teoretycznie jest perfekcyjny. Jeśli robisz ręczny napęd, to nastaw się na bardzo krótkie ogniskowe, tak aby nie musieć kręcić śrubą częściej niż raz na 4-5s. W innym przypadku motorek, bo przy ręcznym napędzie problemem są błędy operatora. W większości projektów ludzie stosują silniki krokowe, ale jeśli uda Ci się zdobyć specjalny wolnoobrotowy silnik prądu stałego z przekładnią, to nawet zwykły potencjometr do regulacji wystarczy, takie rozwiązanie stosował Gary Seronik: http://www.garyseronik.com/?q=node/52 Może w naszych warunkach da się silnik od wycieraczek zaadaptować, nie wiem. W takim napędzie z silnikiem DC można obyć się bez wiedzy dotyczącej elektroniki. Sam nawet zrobiłem dość prymitywny prototyp ręcznego barn-doora na zawiasie dokładnie takim jak Twój (inspirowała nas ta sama strona G. Seronika, jak sądzę), ale nie wypróbowałem go w boju. Trochę schrzaniłem kwestię napędu śruby, za pomocą cięgła, jakaś elastyczna tarcza jak w oryginalnym projekcie czy duże miękkie pokrętło byłoby lepsze niż to co wymyśliłem. Pozdrawiam i trzymam kciuki -J.
  9. To cały czas jest split-ring (podkowiasty), który polecałem Ci w swoim pierwszym poście, tylko inaczej wykonany. Porównaj to jeszcze raz z tamtym: http://www.dalekeller.net/ATM/newtonians/keller10/keller10b.htm To jest ten sam typ konstrukcji. Różnica polega na innym miejscu zamocowania czopów tuby teleskopu. To istotne, bo narzuca ograniczenia na rozmiar sektora split-ring. Ten wariant z Twojego linku jest dobry dla teleskopów mających środek ciężkości bardzo blisko celi lustra głównego, bo "ogon" tuby jest krótki i ładnie się wpasowuje w ring-podkowę o małej średnicy, całość jest dzięki temu mała i zwarta. W praktyce to są teleskopy typu truss-tube. W przypadku tubusu, którego środek ciężkości jest bliżej środka długości tuby, a więc np. tuby zaadaptowanej z Dobsona od SW czy GSO lepiej się sprawdzi konstrukcja D. Kellera linkowana przeze mnie. Gdybyś chciał zamocować czopy na wysokości split ringu, a nie dalej w połowie ramy, wówczas ring musiałby mieć b. dużą średnicę, nawet 80cm i więcej! To byłaby spora zawalidroga dla obserwatora w dostępie do okularu. Teleskop z Twojego linku ma pełną tubę, ale zobacz, gdzie leży jego środek ciężkości (patrz położenie czopów tuby). Niemal na 100% jest ona dociążona w dolnej części! Widać tam nawet jakieś elementy, ale to raczej system wentylatorów. To jest indywidualnie zaprojektowana konstrukcja, tuby od Dobsa tak nie przerobisz łatwo (przesuwanie czopów...). Da się tak zmodyfikować tubę od paralaktyka, bo jako mocowanie czopów wykorzystasz obejmy i zawsze tył tuby możesz dociążyć. Ale moim zdaniem nie warto, prościej zrobić to a la Keller. To tylko pozornie wygląda na dużą konstrukcję, bo ta podłużna rama jest zawsze tej samej szerokości, ogranicza ją tylko średnica tuby. To znaczy, że nie będzie utrudniać dostępu do teleskopu, jak ring-podkowa o zbyt dużej średnicy. Końcowa zaleta: im krótszy przód tuby względem czopów, tym mniejsze wędrówki wykonuje wyciąg wraz z okularem przy zmianie położenia tuby podczas obserwacji. To tylko moje subiektywne uwagi, pozdrawiam -J.
  10. Tylko jeszcze raz przypominam: w wersji widłowej na oś RA montażu i jej łożyska będą działać ogromne momenty sił. Nie lekceważ tego! Możesz albo dać nieco dłuższą oś z masywnej, grubościennej rury czy wałka, podpartą na dwóch ciężkich łożyskach, albo łożyskować to na szerokiej podstawie w formie tarczy, coś jak podstawa Dobsona. To będzie wymagało (pierwsza wersja) solidnych elementów metalowych (profile, łożyska) które nie będą tanie. W wersji 2 wystarczy oś o dużym przekroju, ale znalezienie szerokiego łożyska a la obrotnica do mebli będzie konieczne. Lub zrobienie systemu rolek wytrzymujących duże naciski. Montaż podkowiasty jest pod tym względem dużo łatwiejszy technologicznie, tak mi się wydaje. Po prostu dwustronne podparcie drastycznie redukuje obciążenia. Także więcej elementów strukturalnych będzie z materiału drewnopochodnego. Warto przedłużyć ramę struktury(długość), aby mocowanie tuby teleskopu (oś DEC, czopy tuby) zrobić na tyle daleko od podkowy, by dolny koniec tubusa nie wchodził lub minimalnie wchodził w światło tej tarczy (przy teleskopie wycelowanym na południe). Wtedy "podkowa" może mieć minimalną średnicę, wynikającą głównie z szerokości wycięcia w sektorze, koniecznej aby zmieścić górę tubusa skierowanego w rejony biegunowe. W innym przypadku promień tego elementu będzie b. duży, utrudniając dostęp obserwatorowi. Pozdrawiam -J.
  11. Jeśli to ma być stacjonarne (np. do ogródka), pomyśl o montażu podkowiastym, tzw. split ring mount (chyba zwany też amerykańskim). Od biedy można w nim zainstalować tubę z Dobsona, choć w niektórych pozycjach będzie trudny dostęp do okularu. Ale istnieją przecież 2 możliwe pozycje tuby zawieszonej na czopach, więc jakoś da się to obejść. Chodzi o coś takiego: http://www.dalekeller.net/ATM/newtonians/keller10/keller10b.htm lub http://www.cloudynights.com/topic/59829-a-split-ring-mount-for-my-dobson/ Może też być jakaś forma montażu widłowego: http://starlightcascade.ca/atm/dobequatorial/ Gdybym robił coś takiego, postarałbym się, aby podstawa była jak najbardziej kompaktowa i zwarta, ułatwiając dostęp do okularu. Ponadto, północną stronę podstawy oparłbym na kółkach (najlepiej takich z hamulcem), zaś południową na zwykłej stopce z gwintowaną śrubą, umożliwiając łatwą regulację kąta podniesienia osi biegunowej. Zestaw z takim podwoziem da się łatwo przetaczać jak taczki z miejsca na miejsce -wystarczy unieść lekko ten koniec ze stopką. Pozdrawiam -J. P.S. W przypadku wersji widłowej pamiętaj, że na oś będą działały bardzo duże momenty sił, to musi być bardzo solidnie wykonane. Split ring kosztem większych gabarytów jest pod tym wględem łatwiejszy konstrukcyjnie, bo podparty z obu stron tuby.
  12. Jarek

    Słońce w WL

    I tak, i nie. Koronograf o dużej aperturze też musiałby mieć jakiś substytut ERF. Ze względu na bezpieczeństwo optyki i samego obserwatora: w razie przypadkowego odsłonięcia fragmentu tarczy zza sztucznego księżyca, z czym zawsze się trzeba liczyć, lepiej nie mieć za dużo energii w ognisku głównym i w okularze. W odróżnieniu od teleskopów H-alfa, wydaje mi się, że nie warto z tego powodu iść w większe apertury. Po prostu to ma sens (potencjalnie, poza byciem b. ciekawą zabawką techniczną) tylko jako tania alternatywa dla małych teleskopów H-alfa, które pod pewnymi względami i tak z definicji pokażą więcej (całą tarcza vs protuberancje na krawędzi). Moim zdaniem to nie przypadek, że spotykane w sieci nieliczne komercyjnie produkowane zestawy koronografów H-alfa były przeznaczone tylko dla małych refraktorków 60 (-70???) mm. Pozdrawiam -J.
  13. Jarek

    Niezwykłe zdjęcia

    Pierwsze byłoby jeszcze fajniejsze, ale pan Marvin G. spartolił kadr, ucinając na dole coś co wygląda na piękną glorię. Pewnie celowo uciął cień fotografa, czyli w tym konkretnym przypadku widmo Brockenu -J.
  14. Jazz, nie chcę się wcinać w cudzą dyskusję, właściwie zakończoną, ale czasem z boku widać lepiej, wiec takie małe podsumowanie: Oczywiście, sklep jest zablokowany, nie ma możliwości składania zamówień,ludzie którzy z niego korzystali wcześniej są poinformowani etc. -O.K. ALE: Coś jednak jest w tym, co pisze Gayos. Po prostu osoba z zewnątrz (jak on), która na stronę Astromarketu trafiła googlem lub w inny przypadkowy sposób, próbuje taki widmowy sklep testować. Dla niego nie musi być oczywiste, tak jak dla Ciebie, że sklep jest nieczynny (mimo informacji gdzieś tam w tle!), bo NIEKTÓRE funkcje działają. Dopiero dalej przekonuje się (ziryytowany),że to jednak faktycznie nie funkcjonuje, po wykonaniu iluś tam zbędnych czynności i przetrawieniu (wreszcie) komunikatu małym (???-nie patrzyłem) drukiem, zupełnie anonimowego dla osób nie znających Was wcześniej i tym samym mogących różnie tę sytuację interpretować, choćby i w sposób absurdalny. Co jakiś czas będzie Wam się trafiać taka sfrustrowana świeżynka, zupełnie niepotrzebnie. Innymi słowy: Skoro ciągle tak się dzieje, to faktycznie spróbujcie bardziej konsekwentnie i czytelnie zablokować działanie strony Astromarketu, to kwestia stricte techniczna, a więc tylko z tego powodu jednak leżąca po Waszej stronie. Pozdrawiam -J.
  15. Jarek

    Słońce w WL

    Dobre pytanie, na które nie mam właściwie odpowiedzi. Z jednej strony wymagania co do filtra H-alfa w koronografie są jednak mniejsze niż w teleskopie H-alfa, z drugiej strony też nie są to te najtańsze zabawki, a jak dołożyć cała skomplikowana optykę koronografu, to i tak się robi masakra. No i najważniejsze -teleskop H-alfa pokazuje cała tarczę ze wszystkimi bajerami chromosfery, a koronograf wyłącznie protuberancje poza tarczą. Nic dziwnego, że koronografy H-alfa to nie jest popularny sprzęt, choć można (było?) kupić gotowe zestawy do refraktorów 60mm. Myślę, ze takie zabawy koronografem (we własnym zakresie) maja sens tylko, jakby się dało to zrobić tanio, czyli mała apertura i z użyciem któregoś z lepszych mgławicowych filtrów H-alfa od Baadera (był taki o kilku-nanometrowym oknie chyba). Znalazłem kiedyś w necie bodaj jedną wzmiankę, że coś takiego jest w ogóle możliwe. By to zadziałało, trzeba ekstremalnie zwiększyć kontrast układu optycznego (baffle na wlocie i w tubie, duża komora-baffle w ognisku pierwotnym, tam gdzie jest sztuczny księżyc itp.) W sumie jest to bardziej zadanie dla cierpliwych eksperymentatorów, niż przepis na gotowy sprzęt. Inaczej trzeba zastosować droższy (i trudno dostępny) filtr H-alfa , tzw. prominence filter, będący czymś pośrednim między typowymi filtrami mgławicowymi, a etalonami z teleskopów słonecznych. Tylko wtedy całość nie wyjdzie tańsza od np. zakupu PST... Pozdrawiam -J.
  16. Jarek

    Słońce w WL

    fizyk5, niestety MateuszW ma 100% rację w tej sprawie. Tak niczego nie osiągniesz, co najwyżej uszkodzisz sprzęt do robienia zdjęć lub oczy. Zrobienie własnym sumptem koronografu to nie taka prosta sprawa. Co więcej, nawet najdoskonalsza konstrukcja w warunkach ziemskich (poza wysokogórskimi obserwatoriami w idealnych warunkach) nie ma technicznego sensu przy pracy w świetle białym. Wynika to z ogromnej jasności tła nieba w pobliżu Słońca. Z kolei koronografy H-alfa, do konstrukcji których podawał linki MateuszW, wymagają wąskopasmowych filtrów, niewiele gorszych jeśli chodzi o rozdzielczość widmową od etalonów, używanych w teleskopach słonecznych H-alfa, które pozwalają zobaczyć nie tylko protuberancje przy krawędzi tarczy, ale całą tarcze bez żadnego koronografu. Ponoć przy odpowiedniej konstrukcji koronografu, dałoby się wykorzystać co lepsze (w sensie najwęższe dostępne na rynku) mgławicowe filtry H-alfa do konstrukcji samego koronografu, ale pod warunkiem bardzo doskonałej (dającej wysoki kontrast) budowy tego ostatniego. Kupno jakiegoś PST czy małego Lunta na jedno wyjdzie... Temat jest dość dobrze opisany, jeśli Cię to interesuje, przegryź się przez podane linki. Pozdrawiam -J.
  17. MateuszW, O.K. Tylko Ty piszesz o teleskopie z ogniskową 1000mm i właśnie to zmienia wszystko...na korzyść 2" w Twoim przypadku. W 150/750 nie będzie już tak różowo. Dodatkowe pole będzie silnie winietowane, widoczna koma itp. Dlatego to dla mnie takie dyskusyjne, zwłaszcza biorąc pod uwagę kwotę na tę zabawę, o której była mowa na początku dyskusji (> połowa ceny Newtona 200/1200). Ale to tylko moja opinia w końcu, każdy z nas ma prawo do swojego zdania... Pozdrawiam -J.
  18. Ci co z bronią (tfu! -aparatem) w polu, nie składajcie broni. Aktualnie wg. aurora-service.eu kp>7.6, ale za >50 min. przewidują kp=8. A Ty siedź człowieku w mieście i zdychaj... -J.
  19. Jarek

    Synta 8 Dobson

    Bellatrix, nie lekceważ kwestii przenoszenia teleskopu. Oprócz wagi bardzo istotne są gabaryty. Nosić kilkaset metrów 16 kg w/na rękach a np. na plecach to są kompletnie różne tematy! Teleskop na Dobsonie składa się z 2 części: tuba i skrzynkowy montaż, rozdział wagi jest (w dużym przybliżeniu) pół na pół. Do tego dolicz jakaś torbę na ramię z niezbędnymi akcesoriami: składany stołeczek ogrodowy/wędkarski, jakieś pudełko na okulary, atlas nieba itp., a musisz też schować tam zdjęty z tubusa szukacz. Skrzynkę montażu da się wziąć do ręki (uchwyt), w każdej chwili można ją postawić na glebie (do tego w końcu jest, nie?). Gorzej z tubą. Ma rozmiary ok. 110-115 cm długości i ok. 24-25 cm średnicy. Trochę spore, prawda? A musi być przenoszone bezpiecznie, bez ryzyka upadku, uderzenia o coś. Wariant minimum to zakup w pasmanterii kilku metrów (5-6) mocnej, nylonowej taśmy (szer. 2.5-3 cm) i zrobienie pasa/szelek do noszenia tuby przez bark lub na plecach. Bardziej wygodni/zaradni kombinują z jakimś workiem wyposażonym w pasy nośne. To musi być na tyle wygodne, by swobodnie pokonać z takim zestawem schody, drzwi a potem przynajmniej kilkaset m terenu, czy choćby dojść na parking do auta. Jako blokowiec z 3-ciego piętra wiem, co piszę. Taszczyłem z mieszkania różne teleskopy, w tym 2 dobsony (130 i 200mm). Mały 130/650 wagi ca 10kg targałem początkowo w całości na rękach za uchwyty i to był dramat totalny, po zrobieniu prymitywnego nosidła na tubę niebo a ziemia. Pozdrawiam -J. P.S. Tak, ta podstawa skrzynki Dobsona jest obrotowa. W ogóle obsługa tego montażu jest prosta jak budowa cepa, a stabilność, tłumienie drgań -miód, malina. Czystego nieba!
  20. Dobry wybór. Podrzucam tylko radę dla autora wątku, jak prawidłowo obsłużyć montaż AZ2: tubus z kątówką i okularem powinien być lekko "ciężki na ogon" (czyli od strony okularowej, tam gdzie przykładamy oko do przyrządu). To zapewni bezluzową pracę mikroruchu w pionie -to ta śruba na tzw. pręcie stabilizacyjnym. Zdarzają się egzemplarze nazbyt dokładnie wyważone i wówczas tuba lata trochę góra/dół. Oczywiście, można też wyważyć na stronę obiektywu (czyli leci do przodu). W razie potrzeby wystarczy jako obciążenie nawinąć trochę drutu miedzianego na wyciąg/tubus i zabezpieczyć taśmą. Aha, do oglądania krajobrazów/przyrody warto dokupić kątówkę 45 st. z pryzmatem odwracającym (ta zwykła do astro daje pewnie lustrzany obraz lewo-prawo), choć być może w zestawie będzie tuleja z tzw. soczewką odwracająca 1.5x, której w tym celu można użyć bez żadnej kątówki, z samym okularem, do patrzenia na wprost. Pozdrawiam -J.
  21. MateuszW, ale zależy jak długie okulary. Nie twórz uproszczonych mitów, że "zawsze lepsze", "na każdą okazję". Powtarzam, zależy do jakiego teleskopu trzeba dany okular.W przypadku rury 150/750 zupełnie wystarczające jest 25-32mm (za względu na źrenicę wyjściową/powiększenie minimalne chociażby, z 25mm okularu masz 5mm) i do tej ogniskowej zupełnie wystarcza 1.25" oprawa. W każdym razie jeśli mówimy o współpracy z Newtonem, nie mówiąc nawet o Makach i SC. Gdybyś miał np. krótkoogniskowy refraktor z 2" wyciągiem i chciał się w nim bawić w "lornetkowe" pola widzenia >2.5-3st., to proszę bardzo, wtedy 2" okular będzie jak znalazł. Ale w Newtonie (małym) to nie ma sensu, bo takich pól nie obsłuży porządnie lustro wtórne (winietowanie!), a obraz na brzegach zeżre koma (chyba, że korektor wstawisz za $$$). Nie przypadkowo np. Newton yfabrycznie dedykowane do astrofoto miewają większe lustra wtórne niż analogiczne (ta sama apertura i ogniskowa) modele do użytku ogólnego/wizuala. Pamiętaj, że moja wypowiedź odnosi się do pomysłu zakupu 2" okularu za grube 700 złociszy do Newtona 150/750. Moim zdaniem to kosztowny nonsens. Miałem małego Newtona F/5 (130/650), przez 150/750 też raz patrzyłem. Pozdrawiam -J. P.S. Policz sobie, jakie teoretycznie maksymalne pole widzenia można uzyskać w Newtonie o danej ogniskowej z wyciągami 1.25"/2". Określają to dwa parametry: ogniskowa teleskopu i maksymalna średnica diafragmy polowej okularu (abstrahując na chwilę od jego konstrukcji optycznej). Ten drugi czynnik zależy wprost od średnicy tulei oprawy. W 1.25" masz maksymalnie jakieś 25-27 mm, w 2" pewnie >45mm. Czyli 25mm okular o odp. konstrukcji wyciągnie z ogniskowej teleskopu 750mm teoretycznie do 2 st. realnego pola widzenia. Co jest dobrym wynikiem dla konstrukcji typu Newton. Gdy spróbujesz wsadzić tam 2", czysto teoretycznie wyciągasz prawie 3.5 st. Tylko, że to fikcja, bo tego pola już nie obsłuży porządnie optyka samego teleskopu. Uwzględnienie optycznej konstrukcji samego okularu jeszcze sprawę komplikuje. W każdym razie wywalanie 700 zł na to jest wg. mnie wątpliwe
  22. Niestety, ale problem ze statywami foto jest taki, że z klasyczną głowicą NIE NADAJĄ SIĘ (bez przeróbek) do obserwacji sprzętem astro przy powiększeniach ponad 50-60x. Wynika to z samej konstrukcji głowicy foto, która nie ma formalnie możliwości wyważenia sprzętu w osi podniesienia (Alt). Powoduje to skokowe opadanie sprzętu o dziesiąte części stopnia po każdej zmianie kąta podniesienia. Przy powiększeniach j.w. skutkuje to ucieczką obiektu (lub np. detalu tarczy Księżyca z pola widzenia Nie ma to nic wspólnego z jakością wykonania statywu, luzami, etc. Ten typ tak ma. Rozwiązaniem są albo mikroruchy, albo głowica z wyważeniem. Pierwsze rozwiązanie zapewnia funkcjonalność montażu typu AZ2, AZ3 (bo tam też głowica niewyważona), drugie takich jak AZ4, Dobson, Porta (w tym ostatnim mikroruchy jako bonus). Sprawa nie jest jednak beznadziejna. Możesz zrobić na 2 sposoby: (a) przeciwwagi (trudne w realizacji i regulacji) ( za pomocą grubego kątownika powiesić tubę z boku głowicy, tak aby środek cieżkosci wypadał na wysokości osi podniesienia Do realizacji będziesz potrzebował kawałka profilu kątownika Al. (gruby, najlepiej ze 6mm przekrój ścianki), gwintownika 1/4"-20 (1/4 cala) oraz 1-2 śrubek 1/4"-20 (do dostania na allegro). Chodzi o przerobienie głowicy statywu foto na coś w rodzaju AZ4. Pozdrawiam -J.
  23. Powiem tak: skoro masz auto, a środki na sprzęt ograniczone, zacznij od zabawy z lornetką i atlasem nieba pod ciemnym niebem (wypady za miasto). To da Ci naprawdę dużo więcej niż namiastka teleskopu na balkonie. Za 500 zł nie dostaniesz sprzętu, który da Ci satysfakcje na dłuższą metę. 80/400 słabo się sprawdzi jako starter z racji b. specyficznej optyki. Do obiektów głębokiego nieba (DS) będzie niewiele lepszy niż lornetka, natomiast z racji dużej aberracji chromatycznej i krótkiej ogniskowej obserwacje księżycowo-planetarne nie są jego mocną stroną. Zostają małe długoogniskowe refraktory na montażach AZ, ale w Twoim budżecie mieści się tylko 70/700, a to strasznie mało. Polecałbym Ci 90/900 na AZ3, ale nowy przekracza minimalnie 600zł. Może znajdziesz taniej używany? Moim zdaniem najlepiej na szybko kupić lornetę 10x50, a jednocześnie oszczędzać na teleskop, np. Dobsona Syntę 150/1200, jeśli ma to być tanie. Pozdrawiam -J.
  24. Nie zawsze musi mieć 2". Nie zapominajmy o optyce samego teleskopu, na ile ona pozwala wykorzystać pole widzenia 2" okularów. W Newtonach mamy np. ograniczenie przez winietowanie na LW (podobnie katadioptryki). No i najważniejsze: sens stosowania 2" zależy od skali obrazu w ognisku głównym, a więc przede wszystkim od ogniskowej samego teleskopu. Dwa Newtony F/5 o różnej aperturze, np. 6" i 12" będą miały zupełnie różne wymagania pod tym względem, właśnie z racji zupełnie innej ogniskowej. Pole, które da się uzyskać w 6" z okularem o tulei 1.25" w 12" będzie nieosiągalne bez 2" okularów. Bo tu faktycznie potrzebny jest znacznie większy fizyczny rozmiar diafragmy polowej okularu. Na początku wątku była wzmianka o pakowaniu 700 zł w 2"okular dla 150/750. Pytanie, czy wystarczającego efektu nie da parokrotnie tańszy szerokokątny 25mm okular w oprawie 1.25". Pozdrawiam -J.
  25. Jarek

    Badania Wenus

    Nie ma takiego ryzyka. Wiesz, to jest jednak orbiter, a nie lądownik Inna sprawa, że przez dekady na Wenus lądowało już trochę sond i przedzierały się przez te chmury. Najgorsze warunki i tak panują na samym dole. Budową te lądowniki przypominają trochę kapsuły lotniczych czarnych skrzynek. Te ostatnie potrafią przeleżeć min. pół godziny w kałuży palącej się nafty lotniczej bez usmażenia zawartości. Odpowiada za to ogniotrwała obudowa i specjalny absorbent ciepła wewnątrz, zwiększający pojemność cieplną. Lądowniki wenusjańskie działają na powierzchni od bodajże 20+ minut do >2 godzin. Pozdrawiam -J.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.