Skocz do zawartości

Jarek

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jarek

  1. Właśnie chyba nie tak prosto, Piotrze. Taki nadmuchiwany satelita-balon byłby chyba zbyt niestabilny wymiarowo i nietrwały. Poza tym nieprzypadkowo to ma mieć formę kwiatu. Chodzi o minimalizację dyfrakcji na krawędzi takiej tarczy/przesłony. Pozdrawiam -J.
  2. Przy jednorazowym transporcie wejdzie na pewno. Miałem do czynienia z 12" Syntą kolegi. Kwestia złożenia tylnej kanapy i przesuniecia przedniego fotela pasażera do przodu lub także złożenia oparcia. Ogniskowa 12" Dobsona to 1.5m, tuba jest więc tej właśnie długości lub parę cm krótsza. Średnica rury gdzieś miedzy 40-50cm (zapytaj obecnego właściciela). Sprawdź zatem po prostu, czy masz wzdłuż auta 160cm przestrzeni po wykonaniu operacji jak wyżej. W ostateczności wymontowujesz przedni fotel i w drogę po teleskop bez niego. Warto na drogę wziąć ze sobą jakieś kawałki pianki czy koca jako przekładki z przodu i z boku, aby tuba się nie obijała oraz gumy bagażowe z hakami (takie do bagażników rowerowych) do zamocowania ładunku. Dodatkowo pas bezpieczeństwa możesz twórczo wykorzystać. To ostatnie raczej pod kątem własnego bezpieczeństwa, jakby co (tfu, przez lewe ramię!). Sam montaż wejdzie z tyłu po lewej. Hatchback, nawet mały, to chyba idealny typ auta osobowego do transportu teleskopu. Wspomniany kolega od 12" Synty woził ją kiedyś dużym sedanem, ładowanie to była masakra. Skrzynkę Dobsona nawet na składaną przerobił Pozdrawiam -J.
  3. Moje doświadczenia potwierdzają większość wypowiedzi kolegów. Na ogół na otwartym terenie warunki seeingowe są znacznie lepsze niż na balkonie. Co nie znaczy, ze na balkonie się nie trafiają od czasu do czasu. Ale statystycznie jest lepiej w otwartym terenie (jeszcze pytanie, jakim -rodzaj podłoża pod kątem akumulacji i oddawania ciepła). W tym roku Mars, Saturn są bardzo nisko -też z doświadczenia wiem, że ma to wręcz rujnujący wpływ na widoczność szczegółów. Jowisz (kilka miesięcy temu) był wyżej -był...I tyle w temacie. Osobna sprawa to filtry, trochę pomogą gdy tarcza jest za jasna. Stąd również te lepsze efekty na jasnym niebie chyba. Pozdrawiam -J.
  4. el_Błażejo, Dobson 6" (150mm) kosztuje ca 1000zł nowy. Początkującemu starczy to na lata, choć będą tacy, którzy zaklinać się będą, że nie ma sensu brać nic mniejszego niż 8". Wymiarowo te teleskopy są niemal identyczne, ale 6" jest znacząco lżejsze. Kwestie logistyczne (transport/przenoszenie teleskopu na miejsce obserwacji) też trzeba brać pod uwagę. Zwłaszcza, jak się nie miało z tematem do czynienia w praktyce wcześniej, łatwo przesadzić przeżyć rozczarowanie. Dla jednego 8" będzie zaledwie "starterem" w astro-hobby, dla innego sprzętem docelowym. Z racji obiektywnych warunków, ale też osobistych preferencji, możliwości fizycznych, czasowych i poziomu motywacji. Polecam motto Paethera (admina forum) w jego profilu... Pozdrawiam -J.
  5. Piszesz o idei koronografu z tzw. zewnętrznym occulterem. czytałem trochę na ten temat. W skrócie wymaga to "zwykłego" teleskopu kosmicznego o średnicy 4-5m oraz wspomnianego occultera właśnie. Bardzo ciekawa i elegancka koncepcja, niestety trudna w realizacji. Krytyczne są tu wymagane rozmiary owego sztucznego księżyca (kilkadziesiąt do 100 metrów średnicy) przy zachowaniu wysokiej dokładności wymiarowej. Jak to upchnąć w postaci składaka o wymiarach i masie akceptowalnych dla dostępnych rakiet nośnych, to na razie inżynieryjne wyzwanie. Niezależnie prowadzone są prace studialne na koronografami wewnętrznymi, ale tu są gigantyczne problemy ze światłem rozproszonym i dyfrakcją, utrudniające uzyskanie wymaganego kontrastu. Stąd pomysł z przesłona latającą swobodnie. Trzeba ją pewnie będzie ukrywać przed Słońcem w cieniu Ziemi lub Księżyca, ale to się da załatwić doborem orbity. Zainteresowanym polecam poszukanie wspomnianych artykułów, Niestety nie mam bezpośrednich linków do wstawienia tutaj po ręką. Hasło external occulter coronograph i wujek Google... Pozdrawiam -J. P.S. Zastanawiam się, czy w zakresie VIS i NIR nie dałoby się wykorzystać w charakterze owego occultera krawędzi tarczy Księżyca. Oczywiście ciemny brzeg w niskiej fazie "widzianej" z pozycji owego współpracującego teleskopu kosmicznego (np. w któryms z punktów Lagrange'a). Być może zakres dostępnych sektorów obserwacji przy takiej metodzie byłby zbyt ograniczony (płaszczyzna orbity?) -nie wiem. W każdym razie nie trafiłem nigdzie na żadne opracowanie sugerujące/analizujące takie rozwiązanie...
  6. Jeśli kasa nie jest problemem, a montaż tylko pod tego Maka, to może warto zainwestować w Vixen Porta. Tam są mikroruchy, a tuba jest wyważona tak samo jak w AZ4. Mak127mm to lekki teleskop, bez problemu udźwigną go montaże Alt-Az o mniejszej nośności (poza AZ 3, ze względu na specyfikę konstrukcji). AZ4 to solidny sprzęt, także pod znacznie większe tuby. Nie chcę kwestionować opinii poprzedników, że brak mikroruchów nie przeszkadza. To w końcu praktycy. Z drugiej strony, tu mówimy o bardzo krótkiej, zwartej tubie. Przykładowo, Newtona na Dobsonie bardzo łatwo się prowadzi za koniec tuby, ale m. in. dlatego, że ramię przyłożenia siły jest tutaj relatywnie długie, co zwiększa precyzję. W przypadku krótkiego Maczka korzyść z mikroruchów może być już więc istotna (co nie znaczy, że się nie da bez). Kontra z drugiej strony: jeśli kiedyś chciałbyś na tym samym montażu A-Z powiesić coś większego (Mak lub Newton 6", SCT 8"), to AZ 4 (zwłaszcza na stalowych nogach) uniesie to bez problemu, a Porta nie da rady. Pozdrawiam -J.
  7. Tał 1 to fajny sprzęt (maiłem okazję patrzeć przez taki), ale uzysk rozdzielczości i zasięgu w stosunku do refraktora 70/700 będzie nieduży. W dodatku to radziecka konstrukcja, solidna, ale bardzo toporna i ciężka. Jeśli obserwujesz stacjonarnie (balkon), to bez znaczenia, ale jeśli chciałbyś wynieść/wywieźć ten sprzet dalej, to jest z tym tyle zachodu, co ze znacznie większymi teleskopami, o klasę lepszymi pod względem możliwości. Moim zdaniem na Twoim miejscu odkładałbym na sprzęt o większej aperturze. Na balkon fajny jest Mak 127, a jednocześnie da się go czasem wraz z montażem (EQ3-2) wynieść na zewnątrz, nawet mieszkając na 3-cim piętrze w bloku Pozdrawiam -J. P.S. Tał-1 to odpowiednik mniej więcej refraktora 90/900 pod względem możliwości
  8. Bressera raczej odradzam. Miałem kiedyś ich Saturna 15x60. Ten model miał akurat rekordowo niską transmisję w testach optyczne .pl. W granicach do 450 - 600 zł z 10x50 masz DO Silver, Nikon Action CF EX (nieco ponad budżet), Ecotone Kamakura cos tam i sporo innych. Pozdrawiam -J.
  9. Shyshka, koledzy napisali prawie wszystko, ale jedną podstawową radę podkreślę: NAWET NIE PRÓBUJ na tym etapie rozwoju obserwować jakichkolwiek DS-ów przy Księżycu, a już zwłaszcza blisko pełni. Ja też widziałem M31 podczas pełni w lornetce 10x50, tylko co z tego? Początkujący obserwator jest w takich warunkach BEZ SZANS. Teraz M31 jest nisko nad horyzontem, dodatkowo trudne warunki. A Ty jeszcze walczyłeś przy Księżycu, w dodatku przyrządem o małym polu widzenia (teleskop vs. lornetka). Pamiętaj, że w złych warunkach samo podejście do obiektu po gwiazdach jest b. utrudnione. 130/900 ma maleńki szukacz, w którym i tak znacznie mniej widać gwiazd niż w lornetce 40-50mm. Tylko noce bez Księżyca (musi być za horyzontem). Pozdrawiam -J.
  10. Trudny dylemat. Serio. Na balkon na pewno lepszy będzie Mak. Łatwiej też wynieść go z domu, bo mniejszy. Na DS pokaże mniej z powodu mmniejszej apertury. Małe pole wiedznia nie jest wielkim problemem, o ile zaopatrzysz się w porządny szukacz. Wsród DS-ów sporo jest obiektów o małych rozmiarach (<0.5st.), pole nie będzie problemem. Co najwyżej nie zobaczysz w całości takich obiektów jak M31 (żaden teleskop nie obejmie całej -3.5st.) czy razem par typu M81/82 , chichoty itp. Ale większość pojedynczych obiektów bez problemu. Generalnie, to wybór zależy od tego, co jest dla Ciebie priorytetem, DS-y w terenie, czy planety w mieście. Jeśli te drugie, zostałbym przy Maku ze wzgledu na wygodę użycia. Jak DS-owo przestanie wystarczać, kupisz za parę lat drugi teleskop na DS-y. Tylko tu radziłbym nie bawić się w paralaktyk i iść w Dobsona 8", rozwiązując problem transportu (pasy nośne/torba transportowa na tubę). Na dziś masz jeszcze jedną alternatywę, choć nieco ryzykowną. Zobacz, czy na Twoim balkonie zmieści się Dobson 6" (150/1200). To sprzęt uniwersalny w zastosowaniach. Jako przymiarkę możesz obejrzeć w sklepie 8", gabaryty identyczne poza mniejsza średnicą tuby i wagą. Na balkon musiałbyś wykonać podstawę-stolik o wysokości 30-40cm, by nie przeszkadzała w obserwacjach balustrada balkonu. Do wynoszenia teleskopu poza dom wspomniane pasy (wystarczy kilka metrów nylonowej taśmy z pasmanterii) lub torba nośna. Problem tylko w tym, czy będziesz miał dość miejsca na przemieszczanie się wokół teleskopu i dostęp w różnych pozycjach do okularu. Tak więc centymetr w łapę, do sklepu i na balkon. Jako model możesz wykorzystać jakąś zrolowaną matę/dywanik/chodniczek o szerokości 1-1.2m Mozęsz też sprawdzić w ten sposób kwestię załadunku teleskopu do auta (najlepiej hatchback z dzieloną kanapą z tyłu, ale to nie jest warunek konieczny) Pozdrawiam -J.
  11. Wampum, to co obserwowałeś z rozjeżdżaniem się ostrości obrazu, to tzw.seeing -zjawisko charakterystyczne przy dużych powiększeniach. ALE: z opisu objawów to nie był "normalny" seeing atmosferyczny (turbulencje hen, w górze), tylko jakaś całkiem przyziemna masakra. Zgaduję eliminując inne przyczyny, że nie przymknąłeś drzwi balkonu a teleskop stoi naprzeciw nich, prawda? To sposób na zmasakrowanie obrazu w sposób przez Ciebie opisany. Osobną sprawą są drgania montażu, widoczne w okularze. Nawet na dobrym montażu mogą wygasać 1-2s po ostatnim dotknięciu teleskopu. Jak coś jest luźne lub mało sztywne, trwa to dłużej. No i wiatr może być niezłym generatorem drgań, ale to akurat na balkonie rzadko bywa problemem. Pozdrawiam -J.
  12. Art69, masz w sumie rację. Sporo pomogłaby wymiana nóg statywu na stalowe. Tylko takie coś mógłby rozważać ktoś, kto chce na tym powiesić np. Maka 150 czy SC150, a nie Newtona 200/1200. Oczywiście mówimy o wizualu. Z tego co pamiętam, to kiedyś Soligor dawał tubę 200/800 na montażu będącym odpowiednikiem EQ3-2. Ewentualnych naśladowców ostrzegam, że to był ekstremalnie krótki i lekki Newton jak na tę aperturę (tuba nie ważyła nawet 5kg!!!). To istotne, bo każde 0.5kg tuby więcej na paralaktyku ma konsekwencje w postaci większej lub dalej wysuniętej przeciwwagi. A liczy się moment bezwładności całości. Skowronvip, na Twoim miejscu pomyślałbym raczej albo o dorobieniu mikroruchów do Dobsona, albo o platformie paralaktycznej (może być dość prymitywna). Pomijam związane z tym wyzwanie technologiczne, ale w praktyce będą to rozwiązania bardziej eleganckie, w dodatku nie zmniejszające drastycznie mobilności zestawu oraz nie komplikujące jego rozstawiania w polu. To drugie pozostaje ważne, nawet jeśli wynosisz tylko sprzęt do ogródka. Pozdrawiam -J.
  13. Loki, nic mniejszego do Maka 127 nie da Ci satysfakcjonujacych obrazów planet. Przy średnicy 100mm to już lepiej jakiś refraktor ED. Jeśli chodzi o możliwości optyczne to lepszy były Mak 150, ale jest pewne ale. 127 świetnie wspólpracuje z EQ3-2, 150 wymaga już EQ5. Z doświadczenia wiem, jaka barierą w obserwacjach (nawet balkonowych) jest niewygoda (czytaj: codzienne lenistwo) w taszczeniu i składaniu sprzętu. Może wyjściem byłoby zrobienie stałego piera na balkonie. To byłaby rura-słup ze stopką, wolno stojaca na posadzce balkonu, tylko miałaby poprzeczkę stabilizująca przykręconą do balustrady balkonu (jeśli jest solidna, bo inaczej drgania). Na górze tego wynalazku jakiś prosty adapter pozwalający szybko przykręcić głowicę EQ z napędem w jednej osi. Bez napędu to równie dobrze możesz zostać przy AZ z mkroruchami, np. AZ5, Vixen Porta itp. Pierwszy z nich udźwignie Maka 150, drugi tylko 127. Pozdrawiam -J. P.S. Osobnym patentem na balkon jest (wentylowana)skrzynka z tworzywa, do studzenia teleskopu w sezonie grzewczym. W razie braku czasu, niepewnej prognozy pogody itp. możemy wystudzić teleskop na pół dnia przed obserwacjami, a nie w ostatniej chwili. Bez obawy, że na niego np. przelotny deszcz napada albo nie wyrobimy się z przygotowaniem sprzętu przed samymi obserwacjami.
  14. Niestety potwierdzam diagnozę przedpiścy -to się będzie trzęsło jak osika, a próba ustawienia ostrości w tych warunkach będzie graniczyła z cudem. Pomijam już fakt skróconej żywotności mechaniki montażu przy takim obciążeniu. Nawet nie próbuj czegoś takiego. Ta tuba jest za ciężka, za długa i za gruba na ten montaż. Największe, co na EQ3-2 sensownie można powiesić to Newton 150/750. Porównaj sobie wagę i wymiary tuby. Te ostatnie też są bardzo ważne przy podatności na drgania - słowo kluczowe: moment bezwładności. Pozdrawiam -J. P.S. Kiedyś przenosiłem tubę 130/650 wagi 5kg (tubus z rury PCV) z Dobsona na EQ3-2 właśnie. Byłem zaskoczony, jak słabo tłumił drgania paralaktyk (wcale nie przeciążony!) w porównaniu z Dobsonem. Może spróbuj zmodernizować Dobsa o jakiś mikroruchy, albo prostą platformę paralaktyczną?
  15. Tak między przystawka a deserem: skoro już mowa była o 7km, to nie trzeba drona aby dostać się na poziom 8-11 km. W zasadzie wystarczy kupić wiadomy bilet i miejsce przy oknie. Kwestia tego, czy okna samolotowe nie wprowadzają dużych zniekształceń i skonstruowania jakiegoś prostego montażu-statywu pozwalającego na sprawne zrobienie zdjęcia. To musi być specjalna konstrukcja, typu ramka przyssawki/stopki gumowe do oparcia o to okno. warto, by to było coś prostego, czytelnego, bez ostrych elementów i nie za ciężkie, bo mogą być problemy przy wniesieniu na pokład (ZCW dużych statywów foto nie można mieć w podręcznym, muszą w rejestrowanym bagażu lecieć). Pozdrawiam -J.
  16. Krzyśku, w tym wątku napisano już wszystko, nie mam nic szczegółowego do dodania. Więc tylko podsumuję: -Ty chciałbyś w miarę możliwości mieć dwa w jednym, czyli sprzęt jednocześnie optymalny do wizuala i do foto -Koledzy radzą Ci USILNIE, abyś zrezygnował z tego połączenia, bo takie rozwiązanie za rozsądne pieniądze de facto nie istnieje, za wyjątkiem obserwacji i fotografii stricte planetarnej. Osobie stawiającej pierwsze kroki w astro jest to trudno pojąć, ale to prawda. Moja rada: zastosuj się do tych sugestii. Zacznij od sprzętu do wizuala, temat astrofoto zawsze ogarniesz później, jeśli będzie taka chęć i potrzeba. Całkowicie osobnym sprzętem (w przypadku DS do tego nawet teleskop nie jest potrzebny). Tak będzie najbardziej skutecznie, a zapewne najtaniej też. Próba pożenienia obu tematów w jednym sprzęcie, w dodatku przez niedoświadczonego użytkownika to pewna recepta na porażkę. Zostaniesz z niewygodnym i mniej efektywnym sprzętem do wizuala, a temat astrofoto w ogóle będziesz ponownie musiał ogarniać praktycznie od zera. Aha, pamiętaj, że astrofoto planetarne i DS to też dwa zupełnie osobne tematy sprzętowe. Pozdrawiam -J.
  17. Ja powiem tak: Kupując Syntę 8" na Dobsonie zapomnij o wersji rozsuwanej. To tylko utrudni Ci życie, wymuszając częstą kolimację i kłopoty z kurzem. Ośmiocalowa pełna tuba wejdzie do każdego auta, więc w tym przypadku nie ma najmniejszego sensu kombinować ze składakiem. To jest rozwiązanie dla dużo większych sprzętów, które w innej wersji były zupełnie niezdatne do transportu, tak od 12" w górę. Oprócz teleskopu zaopatrz się w atlas/mapkę nieba, z gwiazdami minimum 7-8 mag. Do planet przyda Ci się jeszcze okular o ogniskowej 7-8mm. Niezależnie od tego warto sprawić sobie lornetkę 10x50. To Ci w zupełności wystarczy niemal do wszystkiego. O dalsze etapy rozwoju zadbasz sam, w miarę zdobytego doświadczenia i chęci. Pozdrawiam -J.
  18. Najważnies ze w tym wątku już powiedziano. Ja bym tylko dodał swoje 3 grosze: do tego 70/900 absolutnie nie pakowałbym okularu 5mm, co najwyżej 6mm. To już i tak trochę prekrcza umowne powiększenie maksymalne dla tej apertury. Zyska na ilości szczegółów żaden, bo fizyki się nie oszuka. A początkującemu (wspomniany anonimowy właściciel i użytkownik tego cacka) o wiele łatwiej będzie opanować sprzęt: mniej będą przeszkadzać drgania, łatwiej ustawić ostrość itd. Lepiej nie utrudniać mu życia niepotrzebnie. A wrażenia z obserwacji nic na tym nie stracą. Pozdrawiam -J.
  19. Ten adapter z sąsiedniego forum, choć prymitywny, jest bardzo dobrym i prostym rozwiązaniem. Wystarczy kawałek drewna lub tekstolitu w postaci wałka o średnicy większej, niż otwór w bazie trójnogu. Można ( a nawet trzeba) zrobić przetoczenie wchodzące w ten otwór. Połączenie może zrobić na 2 sposoby: 1) tak jak autor linkowanego rozwiązania -pojedyncza śruba lub nagwintowany pręt z nakrętką 2) dwie osobne śruby, w klejone na mocny klej epoksydowy z obu końców kolumienki; jedna oczywiście statywowa 1/4" lub 3/8", z drugiego końca jakaś metryczna +nakrętka motylowa (i ew. jakaś tarcza-podkładka jeśli wywalisz oryginalna śrubę blokującą z otworem). Dla wzmocnienia można dodać jakieś prostopadłe wkręty blokujące obie śruby, a od dołu zamiast śruby wsadzić nakrętkę wkręcaną w drewno lub przejściówkę wkręt/śruba (są takie w sklepach budowlanych/metalowych). śruby calowe 1/4" i 3/8" są dostępne m. in. na allegro Moim zdaniem bardziej integralny mechanicznie będzie wariant 1). Jego wadą jest tylko konieczność przegwintowania końcówki pręta na odcinku 1cm na gwint calowy, musisz mieć albo narzynkę, albo dostęp do warsztatu z tokarką z gwintami calowymi. Gwint 1/4"-20 ma średnicę zewnętrzną ok. 6.4mm, więc do przeróbki trzeba wziąć śrubę /pręt gwintowany z odpowiednio "grubym" gwintem metrycznym, bo trzeba go lokalnie stoczyć do gładkiego wałka. Pozdrawiam -J.
  20. Ale pojechany (choć ciekawy) wątek. Zmniejszając klasę abstrakcji wrócę do argumentu ekologa sprzed 3 bodajże stron, tj. kości dinozaurów. Ekologu, my znajdujemy takie pamiątki tylko dlatego, że egzemplarzy "źródłowych" były miliardy. To co się zachowało, to tylko statystyczne resztki, przypadkiem zakonserwowane, a nie zniszczone przez biosferę i geologię. Zakładając hipotetycznie Twoją "sondę obcych" na naszej planecie (samo jej istnienie jako spełniony fakt), jej najbardziej prawdopodobny los to: -leży gdzieś w osadach o miąższości kilometrów (gdzie pozostanie przez najbliższe miliony lat lub nawet miliardy) -skończyła /kończy właśnie w jakiejś strefie subdukcji -rozsmarowały ją jakieś procesy górotwórcze czy erupcje wulkaniczne Oczywiście, istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, że w formie nierozdrobnionej odsłoniła/odsłoni ją erozja po kolejnej orogenezie. Szanse wygrania w totka są pewnie sporo większe, w sensie rzędów wielkości... Pozdrawiam -J.
  21. Lolivette, nie szalej za bardzo. Moim zdaniem, nie ma co się rzucać na 10-calową rurę. Optymalny będzie teleskop 6-8 calowy (150-200mm) typu Newtona na montażu Dobsona. Większy czy bardziej skomplikowany nie ma sensu. Mniejszy będzie mocno ograniczał. Proste w obsłudze jak budowa cepa, składa się z 2 części, daje się jeszcze sensownie przenieść np. do ogródka lub na parking do auta (o ile nie mieszkacie gdzieś na n-tym piętrze bez windy). Idealne auto do jego transportu to hatchback (czyli taki 3-5 drzwiowy, z dzieloną najlepiej tylną kanapą). Oczywiście mówię tu o tych małych autkach, bo jakieś większe nie narzuca specjalnych ograniczeń. Ale kolega miał swego czasu niejaki problem z transportem swojej 12-calowej Synty na Dobsie, bo miał duże auto typu sedan i ładowanie tego kloca przez boczne drzwi to była masakra. Dobson jest bardzo uniwersalny w zastosowaniach, da się nim obserwować wystarczająco efektywnie wszystkie rodzaje obiektów -od gromad gwiazd i galaktyk (tzw. DS czy DSO -Deep Space Objects), jak i planety czy Księżyc (pomimo braku montażu paralaktycznego -EQ). Jak Twój tata będzie chciał wejść w jakieś bardzo specjalistyczne aspekty astronomii, to kiedyś sam sprawi sobie sprzęt bardziej specjalizowany. Czy to będzie wielki Dobson-behemot pożerający na kolację małe galaktyczki, czy też jakiś spory Mak lub SC do obserwacji planet, czy zestaw do astrofotografii głębokiego nieba. Na tym etapie nie ma to sensu, utrudni tylko naukę obserwacji nieba, która ma być przyjemnością. To czy wybierzesz 6 czy 8", zależy od logistyki -jak ten teleskop trzeba nosić, za próg tylko czy po schodach. Twój budżet wystarczy jeszcze na zakup jednego okularu , najlepiej takiego do powiększeń planetarnych. Poza tym jakiś atlas mapka nieba o zasięgu minimum 7-9 magnitudo. Gdyby starczyło funduszy, to jakaś lornetka 10x50 też nie zawadzi. Pozdrawiam -J.
  22. jutomi, o ile nie jest to kątówka z pryzmatem dachowym (tzw. odwracająca, sam mam taką) a tylko zwykła diagonalna, to obraz jest prawidłowy góra-dół, ale lewo-prawo masz jak w samochodowym lusterku wstecznym. Skieruj swoje cacko na jakiś szyld albo reklamę uliczną i zobacz litery... Pozdrawiam -J.
  23. Dopiero teraz zobaczyłem. Ma klimat, choć poniekąd to fotomontaż, bo zorzę i wodospad zrobiono osobno (w sensie różnych ekspozycji). Dla mnie tym bardziej interesujące, że byłem przy tym wodospadzie (Seljalandsfoss), nawet parę razy. Jego charakterystyczna cechą jest możliwość wejścia za kaskadę. Co z resztą widać na tej fotce. 500m dalej jest mniejszy, ale równie ciekawy wodospad (Gljufrafoss) ukryty w kominie skalnym. Pozdrawiam -J.
  24. Od razu zapiszę się w kolejce po informacje: 1. waga tuby bez kątówki? 2. minimalna długość całkowita tuby (do transportu, z wsuniętym maksymalnie do przodu wyciągiem)? 3. ostrzy bez kątówki? [mało prawdopodobne, ale a nuż...] Pozdrawiam -J.
  25. Zacznijmy od tego, co aktualnie masz i w jakich warunkach obserwujesz. Tego 114 na EQ1 tak jak Ci piszą omijaj szerokim łukiem. Jeśli nie obserwujesz z balkonu i nie musisz targać teleskopu z n-tego piętra po schodach, to może trochę dozbieraj na Newtona Syntę 6" (152/1200)na Dobsonie (albo kup używany). W innym przypadku w cenie 600zł lub podobnej jest refraktor 90/900 na AZ3. Pozdrawiam -J. P.S. Tego Dobsa da się użyć z balkonu, o ile nie jest b. mały, ale konieczna jest dodatkowa podstawka pod ten teleskop, bo ma niski montaż skrzynkowy (Dobsona właśnie) i bez podwyższenia przeszkadzać będzie balustrada balkonu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.