Skocz do zawartości

wimmer

Społeczność Astropolis
  • Postów

    5 007
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez wimmer

  1. Przyznam, że jestem zaskoczony tą wypowiedzią. Czy powinniśmy to uściślić? Astrofotografię oceniają tylko astrofotografowie, a astronomowie, którzy badają obiekty astronomiczne nic o wyglądzie tych obiektów nie wiedzą? Czy sądzisz (chętnie poznam też zdanie innych astrofotografów), że należałoby także uściślić i w pewnym sensie dopuścić do możliwości oceny astrofotografii przez astrofizyków? Mowa o takich przypadkach jak na przykład kolor gwiazd wynikający ze składu chemicznego i temperatury. Czy może: astrofotografię naukową (1) mogą oceniać astronomowie, gdyż z założenia ma ona dać obraz obiektu astronomicznego. Natomiast astrofotografii artystycznej (2) astronomowie nie mogą oceniać, gdyż nic o niej nie wiedzą, bo z założenia ma ona dać obraz obiektu astronomicznego, ale z uwzględnieniem artystycznej wartości dodanej autora. Jeśli napisałeś o fakcie istnienia dwóch odrębnych dziedzin astrofotografii, to chętnie poznam czynniki, które te dwie dziedziny rozróżniają. Serio, jestem bardzo ciekaw. To interesujący temat.
  2. Ja natomiast sądzę, że wyraziłeś bardzo łagodne podejście do tematu "aprobaty". Może to i dobrze, bo lepiej jest widzieć dobre cechy ludzi, niż te złe. Fakty są jednak takie, że aprobata i dezaprobata istnieje i rozrosła się w Internecie do ogromnej skali. W zasadzie prawie niemożliwej do opanowania. Jej wynikiem jest np. zjawisko "hejtu". Brak aprobaty w obecnych czasach potrafi doprowadzić do tragedii. Ludzie z młodego pokolenia, jeśli coś publikują, to najczęściej to, co jest "fajne". A to co jest "fajne" wyznacza im środowisko. Oni zastąpią nas za chwilę i będą publikować to, co jest fajne. Mam nadzieję, że nie przejdzie to do świata astrofotografii, bo jeśli przejdzie, to ci ludzie z młodego pokolenia nauczeni publikować to, co jest fajne nie będą mieli odwagi publikować czegoś, co spotka się z dezaprobatą. Być może będą zdecydowani publikować po prostu to, co się podoba. Niepochwalanie, dezaprobata słabych zdjęć jest obecna w naszej dziedzinie. Chyba, że odwrócisz wzrok To dziwne, ponieważ zawsze wydawało mi się, że astronomowie wyrażali dużą aprobatę w stosunku to pokazywania prawdziwego piękna kosmosu. Oraz wyrażali dezaprobatę w stosunku do pokazywania nieprawdziwego, zakrawąjacego o fałsz obrazu kosmosu. Kto wie, może to się zmieniło, a ja zostałem w tyle? Nie jestem pewien, czy to takie uogólnienie omawianego problemu. Jeśli tak, to ok, zgadzam się. Jeśli natomiast wyrażasz się dosłownie, to owszem, są przypadki, gdy ktoś jest marnym (albo w ogóle) artystą, ale z dobrą promocją staje się wielkim artystą. Co więcej może przez oszustwo stać się znanym artystą. Najlepszy przykład to chyba Walter Keane. To nie on malował "swoje" obrazy. Wspomnę jeszcze, że szałowy, absolutnie lubiany zespół z lat 80-90 Milli Vanilli, to nie są w cale ci dwaj przystojni czarnoskórzy panowie. To modele, a głosy nagrań należą do innych osób. Zatem duet "muzyków" jest całkowicie fikcyjny. O ghostwritingu pewnie słyszałeś. Większość dobrze sprzedających się, popularnych książek muzyków, polityków, sportowców pisze za nich ktoś inny, a na okładce jako autorzy widnieją oni. To zjawisko powszechne. W sumie ciężko wymagać, żeby piłkarz, który na grę w piłkę poświecił całe życie był pisarzem jednocześnie. To właśnie robią te "narzędzia". Jednym z głównych narzędzi są pieniądze. To narzędzie pozwala zaistnieć szeroko w świecie jako pisarz, nawet jeśli nie napisało się książki. Autorzy widmo piszą również piosenki dla wokalistów oraz znane przemówienia znanych osobistości. Takiego czegoś dopuścił się również Mozart. Napisał utwór dla bogatego hrabiego i przyjął za to pieniądze, a hrabia von Walsegg miał uchodzić za muzycznie uzdolnionego. Jednakże ze względu na całkowitą poufność i bardzo restrykcyjne umowy pomiędzy "autorem" a autorem widmo, takiego zajścia nie da się całkowicie i formalnie udowodnić. A więc jestem zmuszony ten argument uznać za niebyły Jakoś tak wyszło, że temat zabrzmiał jak: "kasa nie zrobi z ciebie artysty?". Kończę już off-top, sorki! Nawiązując do tematu: Plagiaty w astrofotografii również się zdarzały. Z tego co pamiętam, to kiedyś nawet tutaj ktoś obnażył takiego "artystę astrofotografika", który kradł cudze prace i wrzucał jako swoje. Czyli jak najbardziej jest możliwe również to, że gość nie ma ani kasy, ani sprzętu, ani warsztatu, a lata po fejsbookach i Internecie jako zdolny astrofotograf Ale teraz chyba poleciałem w zupełnie innym, niepotrzebnym kierunku. Nie to było podstawą dyskusji. Pełna zgoda. Oby. Z obserwatoriów pod dachy zwykłych domów!
  3. Adam, rozumiem. Moja odpowiedź będzie dość prosta (aczkolwiek długa. Niestety, ponieważ czuję, że muszę wyjaśnić każde zdanie, żebyśmy się tu nie pokłócili). (Wzięliśmy Dzikiego i Ciebie za przykład, ale owe zdanie mógłby wyrazić jakikolwiek inny astrofotograf, więc będę pisał o jakimś nieokreślonym astrofotografie). -Jak w każdej dziedzinie, tak i w astrofoto istnieją wielbiciele "innych szkół". To znaczy jedni preferują formę bliską naturalności. To znaczy, że jeśli ciemna mgławica jest zaledwie czarno-brązowo-brunatnym obłokiem przysłaniającym gwiazdy, to tak ją prezentują. Oczywiście poprawnie technicznie. -Inni preferują szkołę "cukierkową", to znaczy, że nie zawahają się aby za mgławicą dać jakiś fiolet, cokolwiek, co na maksa wyeksponuje obiekt. Być może ich zdaniem to ma być "oczojebne", bo wtedy będzie się podobać "publiczności". -Latami astrofotograf zdobywa doświadczenie i serca oglądających, prezentując astrofotografie wyglądające naturalnie. Nie wykluczając tego, że są dopracowane technicznie. -Nagle ktoś prezentuje "twór" podobny do tego wspomnianego z tapety Mac OS. -Ktoś z oglądających lub iluś tam oglądających ma prawo się zdziwić: "Coś ty wyprodukował? Co to za landryna? O Boże! To nie Twój poziom!" -Astrofotograf odpowiada: "A rąbnąłem sobie takie cuś dla zabawy i na pocztówkę. W Applu zaproponowali 100 tysięcy USD. Zarobiłem sobie na lepszy sprzęt, samochód, czy też wyremontuję sobie łazienkę, bo długo się noszę z tym zamiarem" (przy czym to tylko przykład, bo nie musi tłumaczyć na co wyda swoje zarobione pieniądze. Niech choćby i na alkohol i tancerki ) -Ja takie podejście popieram i rozumiem. Oczywiście, Adam, masz tutaj rację: Każdy ma prawo robić to, co mu się podoba. W takim celu, jaki mu się podoba. Cel zarobkowy jest również w moim mniemaniu celem normalnym, rozsądnym i pokazuje również dobrą cechę, jaką jest zaradność życiowa. -Ale to jest jedna osoba, bądź kilka, które znam, i które potrafią wyjaśnić w jakim celu powstają takie landryny. Argument typu: "Nudziło mi się, i takie sobie trzasnąłem landrynkowate dla zabawy" również do mnie przemawia. Ponieważ bez zabawy nie ma zabawy i czasem trzeba się po prostu pobawić -Najważniejsze: Temat wątku: kasa nie zrobi z ciebie astrofotografa" - bez obycia ze sprzętem, bez obycia z dobrą, naturalną, szczerą astrofotografią, bez obycia z godzinami nauki obróbki mogą powstawać zdjęcia słabe, ale "przecurkierkowane", ponieważ osoba nie znająca się, ale rzucająca się z fortuną na najlepszy sprzęt zapragnie robić pod publikę. Skoro nie chce jej się uczyć, a jedynie skrócić drogę poprzez ten hipotetyczny samorobiący zdjęcia sprzęt, na który go przecież stać, to nie ma co wymagać dobrego, precyzyjnego foto, a jedynie barwy na maksa. -osoby z czołówki naszej forumowej astrofotografii, myślę, że długo pracowali na to, żeby pokazać prawdziwy, dobry poziom. -I teraz jeśli dwie osoby z czołówki tego poziomu powiedzą coś, co rozumiem: "Nie widzę problemu. Mogę sobie robić cukierki pod publikę. Czemu nie?" -No to się zdziwiłem i grzecznie poprosiłem o wyjaśnienie, o co chodzi. Się zląkłem, że jest aprobata dla słabych, nieprawdziwych i przecukierkowanych zdjęć. Dlatego zapytałem, czy dobrze zrozumiałem. -To wszystko Ten przykład szczególnie do mnie przemawia. Odpowiem Ci jak najbardziej szczerze: W mojej dziedzinie również “rynek” jest obecny. Co więcej, to “rynek” decyduje o moim być, albo nie być. Mam dwa wyjścia: Mieć to w dupie albo na uwadze. Jeśli będę miał to gdzieś, to mam swobodę w twórczości. Mogę pisać o czym chce, nawet jakieś prywatne filozoficzne wywody w powieści o czymś, ale jednak o czymś innym, bo to “autor miał na myśli”. Wtedy pochwalę się, że robię to co chcę, i co czuję. Może ktoś, dziesięć, czy dwadzieścia osób doceni to i dla nich będę pisarzem wartościowym… ale nieznanym, niewidocznym i w pewnym sensie nieobecnym. Jeśli natomiast będę miał rynek na uwadze, to przyjrzę się temu “rynkowi” (już się przyglądałem) i popełnię coś “sprzedajnego”. Np. kryminał, za którymi osobiście nie przepadam. Albo też miałki erotyk z motywami zboczenia, z nieco-na-siłę wstawioną jakąś tam warstwą niby-psychologiczną-bohatera. Kontrowersja też się dobrze sprzedaje. Myślę, że książka o pedofilii dałaby mi rozgłos i "sprzedawalność". Wiadomo, że temat chodliwy. Dalej w to brnął nie będę, bo równie chodliwy jak brzydki. Odwieczne pytanie jednak pozostaje: Pozbawiłem się artystycznej godności, ale dobrze sprzedałem i zdobyłem rozgłos, czy staram się pisać ciekawie i mądrze, w ramach własnej godności, ale jestem niewidoczny na rynku książki? (to było o mnie. Nie o żadnym z Was) Oczywiście istnieje jeszcze ta dość trudna sztuka, jaką jest umiejętność nie tracenia granicy z oczu i utrzymywanie się pomiędzy “być” i “mieć”. Bardzo szanuję twórców, w każdej dziedzinie, którzy są widoczni, znani, ale między innymi z tego, że trzymają dobry, merytoryczny poziom wykazujący się szacunkiem do tejże własnej dziedziny. To chyba mniej więcej odpowiada temu co napisałeś o tym, żeby trzymać się pomiędzy dobrą, rzetelną astrofotografią, a tą "M31 za 100 tysięcy USD" wytworzoną okazyjnie, na pocztówkę, do sprzedaży itp. Wracając do ścisłego tematu, jak i również do słowa "rynek": Teraz to jest jeszcze nic, ale podejrzewam, że za kilka, co najwyżej kilkanaście lat wielu z nas stanie w obliczu zmiany zdania na temat astrofotografii estetycznej albo "prawdziwej". Temat wątku mówi: "kasa nie zrobi z ciebie astrofotografa". Jeśli astrofotografia spowszednieje (moim zdaniem nadal jeszcze jest wyjątkową dziedziną), a sprzęt stanie się po prostu dobrze dostępny i tani, to więcej ludzi będzie mogło "być astrofotografami". To trochę jak z tym ukrywanym żalem fotografów (mam przyjaciela fachowca, fotografika, z dużym wykształceniem w tej dziedzinie. Zwrócił mi uwagę na to, już dawno). Kiedyś dobrym fotografem był człowiek potrafiący zrobić dobre zdjęcie. Miał dużo pracy, na weselach, fotografując obiekty na zlecenie, sprzedając swoje dobre zdjęcia do czasopism itp. Obecnie aparat na szyi może mieć każdy i może "być fotografem". Co więcej - obecnie zaawansowane aparaty posiadają opcję korekcji ostrości po zrobieniu zdjęcia. Czyli nawet jak ktoś nie ma umiejętności pozwalającej na poprawne ustawienie ostrości i zrozumienia zasad punktu ostrzenia, to sobie rozjechaną na maksa ostrość skoryguje już po pstryknięciu i mu wyjdzie dobre zdjęcie. Mowa jest o warsztacie astrofotograficznym - o godzinach nauki obróbki. Co jeśli za 5 lat zaczną sprzedawać oprogramowanie do astrofoto z predefiniowanymi ustawieniami, gotowymi zestawami ustawień?
  4. Dlaczego tylko na chwilę? Nigdy nie czerpałem żadnego rodzaju przyjemności z dowalania ludziom. Wiem, że tacy ludzie istnieją, sam byłem kiedyś celem takich ataków. Ale nie należę do nich. Mamy tutaj na forum różne osobowości. Jedni owijają w bawełnę, inni mówią co myślą. Jedni myślą, ze wiedzą najlepiej, a inni nie wstydzą się napisać, że czegoś nie wiedzą i zadać ileś tam pytań. Ocenę tego, która forma jest lepsza należy do każdego z nas z osobna. Cenię ludzi, którzy potrafią pisać otwarcie o swoich wątpliwościach, a także tych którzy potrafią otwarcie powiedzieć, że coś się nie podoba. Wszystko pozostaje w kwestii tonu wzajemnej rozmowy. *edit* Ale powinniśmy to zostawić. Im dłużej piszemy do siebie o sobie, tym bardziej w to brniemy. Możemy nawet uznac to za zwykły offtop i wrócić do temu wątku.
  5. Adam, po pierwsze, nie napisałem tego posta do Ciebie, a zacytowałem Ciebie oraz Dzikiego z prośbą o wytłumaczenie mi takiego toku rozumowania przez zaawansowanych astrofotografów człowiekowi na bardzo podstawowym poziomie umiejętności astrofotograficznych. Jak Cię poproszę o to, żebyś mi wytłumaczył jak osiągasz tak nasycony kolor na swoich fotografiach, to też zarzucisz mi agresywny atak? Po drugie, nigdzie nie napisałem nic o opuszczaniu forum. *edit* P.S: O, Dziki już to wcześniej napisał
  6. Adam, czy nie przesadziłeś trochę za mocno? Agresja i irytacja pojawi się tylko i wyłącznie wtedy, gdy albo będziesz chciał ją do siebie dopuścić albo ją komuś zasugerujesz. Zastanawiam się, czy do każdego posta na forum należy dodawać klauzulę "o nie agresji" żebyśmy mogli rozumieć się nawzajem jak ludzie. Nie ma z mojej strony żadnej agresji, picia do Ciebie. Prosiłem grzecznie o wytłumaczenie Waszego punktu widzenia, bo go nie rozumiem. Czy jakoś inaczej łagodnie mogę jeszcze to napisać, żebyś nie odbierał tego jako agresji? *edit* P.S. Cytowałem też Dzikiego, a on jakoś nie odebrał tego jako agresywnego ataku.
  7. Wiesz co? Bałem się, że ktoś użyje w końcu tego słowa. Rynek. Myślę, że użyłeś go właśnie Ty, między innymi ze względu na to, że nie boisz się nazywać rzeczy po imieniu. Ten "rynek" dosięgnął już każdej dziedziny sztuki. Ale i również nauki. Niektórzy mówią, że przypadki pisania prac naukowych pod publikę, na chodliwy, zjadany garściami temat jest już od dawna obecny, nawet jeśli praca ślizga się po granicy nauki i paranauki. Mogę się mylić. Mam nadzieję, że jakiś naukowiec powie, czy to prawda. O nadmiernej "cukierkowości" wiedziałem od dawna, bo widuję takie fotki, ale nie przypuszczałem, że w dziedzinie astrofotografii już zaczął decydować "rynek" i sami astrofotografowie zaczynają o tym mówić.
  8. Mam stary wyciąg do Newtona, chyba z tradycyjnej Synty 8 (sprzed czasów Crayforda). Mogę wziąć.
  9. Serio? Wy tak sobie tylko żartujecie, a tego nie wyłapałem, prawda? Bo jeśli nie żartujecie, to proszę wytłumaczcie mi swój punkt widzenia. Być może go nie rozumiem, bo nie jestem astrofotografem. [Ale w sumie zrobiłem kilka fotografii Jowisza (całkiem nie najgorszych jak na początek chyba), więc jednak jestem astrofotografem. Setupem za 80zł (web kamerka)]. Czyli jak sobie zrobię astrofotografię "inspirowaną kosmosem" - mianowicie wytnę i powiększę czerwoną plamę do wielkości połowy tarczy Jowisza - to nadal jest to astrofotografia? Lub jeszcze inaczej: Zrobię fotkę Jowisza z widoczną Europą, następnie powiększę Europę 30 x. Wywalone piksele rozmyję i rozmażę funkcją smużenia w PS... to jak nazwiecie taką "astrofotografię"? Jestem ciekaw Waszego zdania - kieruję to pytanie do doświadczonych astrofotografów. Żeby było do czego się odnieść, wspomnę ostatnią "słynną" fotkę komety Wirtanen z obszernym i długim ogonem zamieszczoną na Astrobinie. Reakcja astrofotgrafów była dość zdecydowana. Mniej więcej taka: "ta astrofotogarfia jest nieprawdziwa, ponieważ ta kometa nie ma takiego warkocza!". P.S: Powiedzenie "Jak cię widzą, tak cię piszą" działa tylko niestety w jedną stronę w Internecie. Tak, jak u Adama z tym sarkazmem. Zatem nie zrozumcie mnie źle - to nie jest atak, prowokacja itp. Ton powyższego wynika ze zdziwienia. Chciałbym zrozumieć tok rozumowania tej domniemanej przeze mnie (może błędnie) "dowolności" w astrofotografii. Bo chyba nie możemy już pogrzebać granicy między astrofotografią i fotomontażem?
  10. Witaj na forum! Osoby kompletnie zielone są dla zlotów nawet ważniejsze, niż ci starsi stażem. Będziesz mile widziany!
  11. Nad czym się zastanawiasz? Że nie możesz opuścić kolejnej edycji? Tak, edycja będzie czwarta. Pierwsza obrazkowa była na jesiennym poprzednim. Druga obrazkowa na zimowym poprzednim. Trzecia, z podpowiedziami słownymi, na jesiennym zeszłym. I teraz będzie czwarta, z podpowiedziami obrazkowymi. Ciut zmieniona forma.
  12. Aaaaa czekajcie, bo zapomniałem o Astrebusach. Też mogę zrobić. To będzie 4 edycja już.
  13. No i super. Mogę przygotować prelekcję z cyklu "plotek o okularach". Może mieć tytuł: "Z cyklu: Plotki na temat okularów" Czas trwania 1 godzina. Bo mam różne nowe plotki, pogłoski, spostrzeżenia i takie tam pierdółki.
  14. No właśnie w ortoskopach dużego pola widzenia nie uświadczysz Podczas wyboru okularów bież pod uwagę następujące parametry: -Pozorne pole widzenia (zwane polem własnym okularu) to wielkość tej "studni" w okularze, w którą patrzysz. Im więcej ° tym szersze pole widzenia. -Powiększenie wyliczysz oczywiście dzieląc ogniskową teleskopu przez ogniskową okularu. Czyli 900 / 10 = 90x -Rzeczywiste pole widzenia, to faktyczny wycinek kosmosu, który obserwujesz w okularze. Liczy się je dzieląc pozorne pole widzenia okularu przez powiększenie jakie daje. Załóżmy, że kitowy kellner ma te deklarowane 52°. Czyli 90 / 52 = 0,57° Jak nie chcesz dużo wydawać, to zastanów się nad tym. Poczytaj opinie: https://teleskopy.pl/product_info.php?cPath=22_45&products_id=591&lunety=Okular WA 66 9 mm 1 25 Starguider Miałem, i powiem, że trochę denerwowała mnie wrażliwość okularu na nieosiowe patrzenie (trzeba dobrze ustawić oko), ale jednym to przeszkadza, a innym nie. Lub to: https://teleskopy.pl/product_info.php?cPath=22_330&products_id=1587&lunety=Okular TMB 9 mm 1 25 58 PLANETARY II
  15. Witaj na forum. Początki, jak to początki bywają paradoksami: Czyli są jednocześnie ekscytujące, zniechęcające i zachęcające Wyposażyłeś się w niezbyt dobre narzędzie, ale od czegoś trzeba zacząć i ono na pewno pozwoli Ci postawić pierwsze kroki w astronomii. Sam zaczynałem od podobnej "maszynki", tylko marki Nostrus Wyciśnij z tego sprzętu najwięcej ile się da, a potem będziesz się zastanawiał nad czymś lepszym. Sam tak zrobiłem. Wyoglądałem co mogłem, a jak mi zaczęło brakować ekscytacji, to dopiero wtedy myślałem o większym teleskopie. Jak sam już zauważyłeś: Pogoda. To jest najważniejszy czynnik. Ważniejszy nawet od najlepszego teleskopu. Uzbrój się w cierpliwość. W tym czasie postaraj się poznać niebo "na sucho". Polecam książkę "Niebo na weekend" Przemka Rudzia, której nowe wydanie ma tytuł: "Atlas Nieba - Przewodnik młodego astronoma". I koniecznie zainstaluj sobie Stellarium: https://stellarium.org/pl/ Co do okularów. Zastanów się i przelicz pieniądze Wyjścia są dwa: -nie warto inwestować w jakiś szczególnie dobry i drogi okular to niepewnego teleskopu, którego w przyszłości będziesz miał zamiar sprzedać -warto zainwestować w niezły okular, który przecież zostawisz sobie i będziesz używał z następnym, lepszym teleskopem. W programie Stellarium, który Ci podlinkowałem jest taka fajna opcja jak "widok przez okular". Podajesz parametry teleskopu, parametry okularu i możesz zasymulować, czy dany obiekt zmieści Ci się w polu widzenia, czy też nie. Jak na mój gust, to w Twoich 10mm (bez soczewki barlowa) Księżyc powienien mieścić się na styk.
  16. Dzieci modyfikowane genetycznie - sci-fi to już dziś? :O
    Takie coś dziś przeczytałem:
     

    Cytat

     

    W Chinach urodziły się pierwsze na świecie dzieci, których geny zostały zmodyfikowane przez naukowców – poinformował w poniedziałek He Jiankui, badacz z Południowochińskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Shenzhen, którego zespół dokonał zmian.

     

     

     

    1. Pokaż poprzednie komentarze  3 więcej
    2. Fredrixxon

      Fredrixxon

      Brrr ... Pierwsze sens stracą wszystkie dyscypliny sportowe :showoff:

      Żeby stworzyć nowego człowieka, który przeżyje koniec cywilizacji na Ziemi, trzeba będzie dodać więcej genów karalucha :mr.green:

  17. Nie. Jest absolutna masakra. W zasadzie to widać niewiele poza ciemnością.
  18. Nie, ponieważ teleskop faktycznie da takie powiększenie. W moim teleskopie z barlowem 3x i okularem 4mm uzyskam powiększenie 937,5x Absolutnie inną sprawą jest fakt, że takie powiększenie jest bezużyteczne. Nie podali ogniskowej, bo może po prostu zapomnieli / przeoczyli / nie postarali się. Jednak można ją łatwo policzyć z opisu powiększeń, jakie dadzą okulary (lub znaleźć w tym samym produkcie u innych sprzedawców). Wynosi 1000mm.
  19. Problem występował w pierwszych seriach Burgess Planetary oraz TMB Planetary. Niedokładnie wyczerniony albo w ogóle nie wyczerniony pierścień w tulei, gdzie mieści się zestaw ujemnych soczewek dawał odblaski światła, co skutkowało "mydlanym" obrazem lub widocznym brakiem kontrastu. Posiadacze pierwszych serii wyczerniali, czy flokowali to miejsce na własną rękę i zauważali poprawę kontrastu i eliminację "mydlenia". W późniejszych seriach zostało to wyeliminowane. W kolejnych seriach klonów, czyli TMB II, TS HR, Cronus itp również jest to wyeliminowane. Problem mógł też występować w serii spod brandu Sky-Watchera, gdzie tulejka była srebrna i powierzchnia pomiędzy zestawem ujemnym i soczewką pola mogła również dawać odblaski.
  20. Broniłem Adama. Na początku tej ostrej dyskusji. Jak widzę, na pierwszej stronie wątku posty zostały wyedytowane i usunięte przez samego autora. Trochę to niepoważne. Słów się nie cofa. Jak się już coś powiedziało, to się przyjmuje argumenty, ewentualnie zmienia zdanie i przyznaje rację oponentowi, ale nie wymazuje się ich. Adamie, weź dwa głębokie oddechy i przyjmij resztę tej historii na klatę. To dość wytrzymała część ciała. Nie już nic nie usuwaj, nie zmieniaj, nie kombinuj. Jest i plus całej tej historii z usuniętym filmem i szumem wokół niego. Film z wykładu umieszczony na Waszym kanale będzie miał taką oglądalność, o jakiej wcześniej nie mogliście marzyć! Ja również obejrzę. Coś w tym jednak jest. W tym powiedzeniu: "nie ważne co mówią, ważne żeby mówili" Adam z pewnością teraz zyskał większą popularność, na której być może też mu zależało. Ja bym to na jego miejscu dobrze wykorzystał. Odwrócił sytuację, zrobił dobrą prelekcję...
  21. Poluzowany pierścień pod soczewką pola. W Ultimie akurat to jest sprawa banalna. Wystarczy odkręcić srebrną tulejką 1,25" i dokręcić pierścień, np. wykałaczką. Absolutnie nic strasznego.
  22. Błąd moim zdaniem tkwi w braku ustanowienia punktu odniesienia. Trzeba go ustanowić do obserwacji rzeczywistości i ustanowić gdzie będziemy w tej historii my, czyli obserwatorzy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.