Skocz do zawartości

Behlur_Olderys

Moderator
  • Postów

    5 199
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Treść opublikowana przez Behlur_Olderys

  1. Co wg Ciebie zakłada doświadczenie z rękami? Proszę o odpowiedź. A teraz moje kontrargumenty: Jest to płaszczyzna wyznaczana przez ręce w moim doświadczeniu.Tutaj się oboje zgadzamy co do początkowej płaszczyzny. Jeśli będziesz stosował translację, czyli podnoszenie wzdłuż prostej środek Ziemi-Księżyc, to płaszczyzna będzie oświetlona od dołu, ale nie będzie już na niej Słońca, ani Ziemi. Będzie ona ok. 384tys. km ponad Słońcem. Dlatego popełniasz błąd. No bo na jaką wysokość podnosisz tą płaszczyznę? Podniesienie tej płaszczyzny do poziomu Księżyca wymaga podniesienia jej wzdłuż tej osi o odległość Ziemia-Ksieżyc, dużo większą, niż średnica Słońca. Przez to Słońce jest poza tą płaszczyzną. Jest ona pod kątem i przesunięta względem płaszczyzny orbity Księżyca i Ziemi. To jest twój błąd w rozumowaniu. Stosujesz złą transformację.
  2. Poważne podejście do tej prośby polega na próbie uświadomienia Ci, że to, co uważasz (terminator powinien być nachylony w inną stronę) jest błędne. Więc w pewnym sensie jest to wmawianie Ci, że nie masz racji. Klarowna logiczna odpowiedź brzmi: nie masz racji co do kąta, jaki terminator powinien tworzyć z horyzontem. Dlaczego? Wyjaśnień jest sporo, większość sprowadza się do tego samego: perspektywa, z której oglądasz układ Księżyc-Słońce nie zachowuje kątów pomiędzy odległymi wektorami przy obrotach układu. Nie odniosłeś się ani razu do tego argumentu. Pomocą w zrozumieniu, nawet bez wycieczki do planetarium, jest doświadczenie z rękami. Jest tak proste, że każdy je może wykonać. Do tej analogii też się nie odniosłeś ani razu. To kto tutaj podchodzi do sprawy poważnie?
  3. Ten 135 f/2.2 VDSLR jest do filmowania, więc zdecydowanie do astrofoto polecałbym 135 f/2.0
  4. Wydaje mi się, że nie można prościej, niż mój przykład z rękami parę postów wcześniej. Czasami zapomina się, że obserwując układ Słońce-Ziemia-Księżyc nie patrzymy na całość z boku, tylko z pozycji Ziemi. Doświadczenie z rękami wyjaśnia ten pozorny paradoks natychmiast, bo umieszcza nas-obserwatorów w pozycji Ziemi. Pokazując to samo na piłeczkach trzeba by wyobrazić sobie, że stoi się na jednej z nich, a to już dość trudne.
  5. Widać to wyraźnie (pozornąniezgodność kątów) najlepiej po pierwszej kwadrze, ale przed pełnią, bo tylko wtedy przy zachodzie słońca będzie jeszcze widać księżyc, ewentualnie po pełni, ale przed 3. kwadrą, o wschodzie słońca. Na zwrotniku w dniu przesilenia, albo na równiku w dniu równonocy kąt między terminatorem a horyzontem będzie dokładnie 180 stopni.
  6. Szuu, dłuższy filmik trzeba:) Wyobraźmy sobie, że jedną ręką wskazujemy na zachodzące właśnie słońce. Drugą wskazujemy pod kątem 135 (licząc przeciwnie do wskazówek zegara) do pierwszej, na wysokości horyzontu i wyciągamy kciuk, tak jak w geście "jest super". Kciuk jest w tym momencie prostopadły do horyzontu. Mamy to? Innymi słowy, rysujemy na podłodze zegar tak, żeby 12 wskazywała na zachodzące słońce, a nasze ręce wyciągamy tak, by były ułożone w płaszczyźnie horyzontalnej: prawa na godz.12, a lewa pomiędzy 7 a 8. Mamy to? Kciuk lewej ręki udaje linię terminatora, więc jest na razie ok: prostopadły do promieni słońca, prawda? Teraz wystarczy wyobrazić sobie sztywny obrót całego ciała wzdłuż osi wyznaczonej przez prawą rękę zgodnie z ruchem wsk zegara np. o 45 stopni. Jaki kąt ze słońcem tworzy teraz kciuk? A jaki z horyzontem?
  7. Błędem w tych trzech linijkach jest "podnoszenie". Transformacja, jaka łączy koło zataczane przez horyzont i linię, po której porusza się Księżyc nie jest "podnoszenie" (czyli translacja w osi z) ale obrót o kąt, pod jakim nachyleni jesteśmy do płaszczyzny ekliptyki. Brak zrozumienia transformacji pomiędzy układami współrzędnych to jeszcze żaden kontrprzykład. To też żaden wstyd, bo to skomplikowana sprawa. Dlatego radzę się nie martwić.
  8. Myślę, że ta strona i ilustracja wyjaśniają wszystkie wątpliwości: http://chrisjones.id.au/MoonIllusion/ W skrócie:
  9. Pytanie jest (chyba?) proste, łatwo na nie odpowiedzieć (dla astrowyjadaczy?), więc po co uprzedzenia, uniesienia? Kąt, jaki widać na zdjęciu (zakładając ułożenie aparatu normalnie, w poziomie) tworzy się pomiędzy linią lokalnego pionu, a linią terminatora. Kierunek w którym - względem gwiazd - wyznacza lokalny pion zależy od pozycji na kuli Ziemskiej i danego czasu obserwacji. Tymczasem linia terminatora jest prostopadła do orbity Księżyca, a więc z grubsza i Ziemi, wokół Słońca, która względem gwiazd się nie zmienia znacząco (ekliptyka). A zatem, w zależności od czasu obserwacji / pory roku / położenia na powierzchni Ziemi kąt będzie bardzo różny. Wymaga to odrobiny wyobraźni, i najlepiej byłby zademonstrować to na modelu z piłeczkami i latarką PS Trochę mi wstyd, że koledzy (ale i ja sam) nie potrafią tego prosto wytłumaczyć. Wynika to z immanentej dla człowieka trudności w wyobrażaniu sobie rzeczywistości trójwymiarowej - powiem na swoją, i wszystkich tutaj obronę.
  10. Ta linia powinna być prostopadła do płaszczyzny orbity Ziemi, a nie do lokalnego pionu.
  11. Ja też wierzę bardzo mocno, że Ziemia jest w przybliżeniu kulą, i że nauka się nie myli w tej kwestii, że jest grawitacja i prawa Newtona. Ale jakoś - dziwne! - nie czuję potrzeby każdego napotkanego uświadamiać i udowadniać, że tak jest, prawda? Nie wchodzę na fora o UFO/FlatEarth/Fraktale i nie szukam zaczepki. Dlatego wnioskuję o tym, że ich motywacją nie jest sama wiara w ten czy inny model fizyczny. Rozumiem np. religię - nawracając kogoś na moją robię dobry uczynek dla drugiej osoby, i w ogóle być może nawet religia nakłada na mnie obowiązek nawracania innych, OK. Jest to pewien system, nie wchodźmy w szczegóły, ale zasadniczo jest to na ogół spójne wewnętrznie i oparte o objawienie, a nie doświadczenie, więc albo się wierzy albo nie. Ale w przypadku fizyki czy modelu świata - skąd to przekonanie, że trzeba wszystkich oświecić jedynym słusznym modelem? Niestety, wszyscy zwolennicy teorii spiskowych wpadają w ten wspólny mianownik.
  12. Jaki cel? Żeby zaistnieć. Żeby z kimś nawiązać kontakt. Żeby umocnić swoją paranoję. Żeby zyskać szacunek innych paranoików. Powodów jest pewnie wiele, ale raczej żaden z nich to miłość bliźniego czy ewangelia zbawienia przez Płaską Ziemię.
  13. Myślę, że niektórzy - normalni, ale trochę pogubieni w nauce - mogą przyjąć rzeczowe argumenty, najlepiej wyłożone w sposób "na zdrowy rozsądek", jak najprostszym językiem, jakoś korzystnie zilustrowane. Wymaga to żelaznej konsekwencji argumentacji, cierpliwości, trzymania się jednego tematu i wysokiej precyzji wypowiedzi. Wierzę, że jeśli ktoś nie ma poważnych problemów psychicznych, to można go przekonać, lub chociaż nakłonić do krytycznego podejścia, do zgody w kluczowych sprawach. Co innego osoby z różnymi zaburzeniami psychicznymi. Niestety, są też tacy ludzie w internecie. Tutaj już nic nie pomoże, chyba oddział zamknięty. A oni zamiast izolacji znajdują naśladowców utwierdzających ich, że są Napoleonami...
  14. Można to rozumieć: przez 30 mln lat Słońce zajmuje miejsce wśród normalnych gwiazd, a po zajęciu tego miejsca nie zwalnia go przez następne 12 miliardów
  15. Wydaje mi się, że karły i gwiazdy ciągu głównego to w zasadzie synonimy. A ciąg główny, to jak nazwa wskazuje, po prostu najdłuższa i najgrubsza krecha na diagramie HR Ten diagram powstał dużo wcześniej, zanim dowiedziano się, że gwiazdy spalają wodór.
  16. Możesz zhackować sygnał dcf na podobnej zasadzie, jak mp3 można puścić w radiu FM? Tylko to mnóstwo zabawy...
  17. Skoro byt jest, a niebytu nie ma, to próżnia rozumiana jako brak bytu nie istnieje, wnioskuję z Twojej wypowiedzi? Bo próżni rozumianej jako brak bytu nie można scharakteryzować, sklasyfikować ani wykorzystać. Tutaj poczytałbym o tożsamości ontologicznej którą zaprezentował jako pierwszy Parmenides. Jeśli natomiast uważasz, że próżnia, która wydaje się nam pusta w rzeczywistości jest jakimś bytem, czymś dającym się opisać, to - z mojego punktu widzenia - nie mówisz już o próżni, tylko o jakimś ośrodku. Kontynuując, jeśli mówiąc "próżnia" masz na myśli przestrzeń wypełnioną nieustannie kreującymi się i anihilującymi wirtualnymi cząstkami, to jest już większe pole do popisu. Spotyka się określenie "próżni kwantowej" jako stanu kwantowego o najniższej energii. Polecam na dzień dobry artykuł w angielskiej - niestety - wikipedii: https://en.wikipedia.org/wiki/Vacuum_state Może bez dotykania Boga, utraty zmysłów ani czucia podskórnego spróbuj zgłębić temat znany w fizyce od dawna, a powinieneś znaleźć odpowiedzi na większość pytań, i znajdziesz nowe, równie interesujące pytania. Weź tylko pod uwagę, że bez gruntownego dokształcenia na poziomie kwantowej teorii pola można złapać się na tym, że snujemy różne scenariusze oparte na "zdrowym rozsądku" i "przeczuciu", które w nowoczesnej nauce zwykle zawodzą. Już nie wystarczy być filozofem, żeby odkryć coś w nauce. Musisz przewidzieć, obliczyć, zmierzyć i poddać wyniki analizie, jeśli chcesz, żeby ktoś inny nie podprowadził Ci choćby najgenialniejszego pomysłu.
  18. Patrzę na pierwszą fotkę... co to za mgławica taka jasna? Wygląda trochę jak Carina, no ale przecież.... później widzę obłok magellana i już wiem Proszę, poopisuj trochę zdjęcia, żeby poznać trochę tego południowego nieba i gwiazdozbiorów, niedużo tego na forum...
  19. Oczywiście. Trudno jednak opowiadać o fizyce tak, żeby było dla każdego jasne, że operujemy modelem. Jednym z modeli rzeczywistości jest przypisywanie zdarzeniom współrzędnych czasoprzestrzennych. Mowimy: coś się stało w punkcie xyz o czasie t. Każdy intuicyjnie posługuje się tym abstrakcyjnym modelem o ile skończył licealny kurs fizyki. W tym modelu zakładane jest że odległości pomiędzy wydarzeniami liczymy tak, jakby czasu nie było, droga z wydarzenia A do B to po prostu odcinek w kartezjańskiej przestrzeni 3D. (Dygresja: jeśli mamy punkty A i B i ustalamy ich współrzędne na A.x,A.y i B.x, B.y, to jaka jest odległość między nimi? Jeśli rozpatrujemy przestrzeń 3D, to wszystko zależy od współrzędnej z!) Zerwanie z tym modelem i dodanie czasu tak, jakby był 4tym wymiarem - to pomysł STW. Nieeuklidesowym, tylko tworzącym z resztą wymiarów płaszczyznę hiperboliczną. Teraz odległość też jest odcinkiem, ale już w 4D, więc jego długość zależy od następnej, oprócz xyz współrzędnej, t. Tak samo jak krótsza jest droga w prostej linii z parkingu na 1. piętro a dłuższa na 10te, tak samo inna jest droga z A do B jeśli pokonamy ją w 1sekundę a inna w 10s. A tym samym znaczy to, operując prędkością jako stosunkiem odległości przestrzennej do odległości czasowej, odległość w 4D (czas i przestrzeń) zależy od prędkości. Ten model- warto zaznaczyć - nie wnika w ogóle w fizykę, jest czysto geometryczny. Nie mówi co to są za zdarzenia ani dlaczego tak się dzieje. Po prostu mówi o sposobie obliczania odległości pomiędzy punktami w pewnej przestrzeni. Jeszcze bardziej ogólny model (stąd nazwa OTW) dodaje możliwość dowolnej lokalnej deformacji naszego - jak na razie prostego - układu współrzędnych. Najprostszym przykładem jest ruch po kuli. Lecąc cały czas przed siebie samolotem o dużym zapasie paliwa dolecimy do punktu wyjścia. Pilot zaprzeczy, że kiedykolwiek skręcał na boki, albo nurkował czy wznosił maszynę. A patrząc z boku zrobił właśnie wielkie koło! Leciał prosto, a jednak zakrzywił tor, bo sama powierzchnia Ziemi jest zakrzywiona. Tak samo np. foton lecąc koło Słońca skręci nieco, mimo że światło poruszać się powinno w liniach prostych. Czy to Słońce magicznie zauważa nadlatujące fotony i ciągnie je niewidzialną nicią w swoją stronę? Łatwiej wyobrazić sobie jednak, że to przestrzeń jest wokół Słońca (albo czarnej dziury) krzywa, i foton, jak samolot, leci cały czas prosto, tylko w krzywej przestrzeni. To jest model, w którym po prostu skromnie zakładamy, że nie żyjemy w świecie, który można narysować na płaskiej tablicy. Tak samo jak godzimy się z tym, że jednak Ziemia nie porusza się po idealnym kole, ale po pofalowanej elipsie wokół Słońca
  20. 1. Ośrodkiem, w którym "rozchodzą się" fale grawitacyjne, jest czasoprzestrzeń (podobnie, jest to odpowiedź na pytanie nr 3.) Tak naprawdę są to fale czasoprzestrzenne, ale jako że grawitacja odgrywa rolę czynnika zakrzywiającego tą czasoprzestrzeń, to zwyczajowo mówi się o falach właśnie grawitacyjnych. Co to znaczy? W przypadku najprostszym fala grawitacyjna to sinusoidalne zaburzenie metryki czasoprzestrzeni postępujące w przestrzeni tak, że zaburza pomiary odległości w pewnym kierunku. Nie potrzebuje żadnego ośrodka, bo równania Einsteina mówią, że same zakrzywienie przestrzeni generuje gęstość energii, która z kolei generuje krzywiznę i tak w kółko, podobnie jak zmienne pole magnetyczne generuje zmienne pole elektryczne co prowadzi do wytworzenia fal elektromagnetycznych. 2. Cząstki wirtualne i ich istnienie to temat prawie filozoficzny. Istnieją, bo oddziałują i mają realny wpływ na materię. Są wirtualne, bo teoretycznie nie mogą istnieć, ale zasada nieoznaczoności Heisenberga pozwala im łamać zasadę zachowania energii na krótki czas (delta E * delta t ~ h). 3. Zakrzywia się czasoprzestrzeń. Światło zawsze porusza się po liniach najprostszych. Czarna dziura zakrzywia samą przestrzeń. W krzywej przestrzeni proste linie, po których podróżuje światło, wydają się krzywe, patrząc z perspektywy naszego prostego, trójwymiarowego, kartezjańskiego świata, gdzie kąty w trójkącie zawsze dodają się do 180 stopni, a równoległe linie nigdy się nie przecinają (jeśli miną czarną dziurę, to mogą się już przeciąć )
  21. Może kręcisz na obiektywie w złą stronę? Większość parametrów optycznych obiektywu: ostrość, koma, CA, winieta zmniejsza się wraz z przymykaniem przesłony, przynajmniej do okolic f/8, f/11 gdzie parametry pogarszają się ze względu na dyfrakcję na coraz mniejszej dziurze. Wątpię, żeby ten Sonnar był jakimś dziwnym wyjątkiem
  22. Niestety, spora abberacja chromatyczna wyszła No i 3s na równiku niebieskim to już wychodzą jajowate gwiazdki
  23. Słyszałem tu na forum, że fotki najlepiej palić tak długo, jak się da a w razie przepalania raczej zmniejszać iso, niż skracać czas. Ale z iso jest - wydaje mi się - tak, że zbyt duże nie potrzebne, a zbyt małe szkodzi
  24. Większości ludzi z trudem przychodzi trzymanie się postawy pozytywnej moralnie nawet w bardzo ograniczonym zbiorze możliwości: teraźniejszość wobec drugiej osoby. Innymi słowy, ludzie mają problem z wyborem moralnie pozytywnej postawy nawet w sytuacji "tu i teraz" wobec bliźniego obok. Nawet w tak prostych sytuacjach istnieją bardzo skomplikowane dylematy moralne nie do rozwiązania w sposób ogólny, dla wszystkich jednakowy. Co dopiero podejmować decyzję na czas bliżej nieokreślonej przyszłości, bazując na przewidywaniach, i o możliwych konsekwencjach dotyczących wiele osób (całą ludzkość). Według mnie iluzją jest stwierdzenie, że dla każdego człowieka walka z globalnym ociepleniem jest postawą moralnie pozytywną (lub na odwrót). Ja powstrzymuję się od oceny moralnej tego typu decyzji, i uważam za lekkomyślność graniczącą z ignorancją podejmowanie próby takiej oceny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.