Skocz do zawartości

Behlur_Olderys

Moderator
  • Postów

    5 199
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Treść opublikowana przez Behlur_Olderys

  1. Do patrzenia w tym przedziale to najlepiej lornetka:) a za resztę kupiłbym jakiegoś astrotracka i porządny obiektyw 135mm
  2. Czy generacja efemeryd podpada pod numeryczne rozwiązywania równań różniczkowych? Czy co to jest za problem matematyczny?
  3. Ojej, w takim razie któryś z 50-tek Canona sprawuje się lepiej pod tym względem? A jeśli nie, to co byście sugerowali zamiast? pozdrawiam!
  4. Na pełnej klatce, prawda? Bo widzę delikatną komę w rogach, a przecież obiektyw 50mm (rozumiem: f1.8? Czy 1.4? 1.2??? ) ściągnięty do f4.0 powinien być już ostruteńki?
  5. Hej, 1. Bardzo wątpię, raczej w ramach robienia doktoratu, ale może się mylę. 2. Poszukaj tematów prac doktorskich itp. na różnych stronach wydziałowych - to jest bieżaca tematyka, jaką ludzie się w Polsce zajmują Ja osobiście po studiach okołofizycznych na AGH. Jeśli chodzi o naukę we własnym zakresie to trzeba mieć dobre podręczniki, polecam Reysnicka&Holidaya do fizyki. Z matematyką to ciężko chyba samemu się nauczyć, trzeba by pochodzić trochę na ćwiczenia i kolokwia Ale w astronomii najwięcej frajdy daje chyba jednak styczność ze sprzętem i niebem, więc tutaj chyba najlepsza droga to stworzenie własnego obserwatorium i wzięcie spraw w swoje ręce:) Pozdrawiam!
  6. Wydaje mi się, że średnia z tak długiego czasu, który obejmuje nie tylko sam wierzchołek, ale i zbocza krzywej, będzie mniej wyraźnie wybijała się z tła, uśrednienie bowiem nigdy nie spowoduje "wyostrzenie" kształtu krzywej. Z łagodnej górki zrobi się jeszcze bardziej łagodna górka, a nie litera V. Chyba lepszym pomysłem byłoby splatanie sygnału mierzongo z oczekiwanym (lub chociaż przybliżonym, zakładanym) rozkładem jasności w czasie. Nie wiem, jakimi danymi dysponujemy a priori, ale sensownie będzie założyć, że mamy całkowity czas i mniej więcej możemy zgadnąć wartość zmiany jasności (w mag). Najlepszym "szukaczem" tranzytu wśród danych, o których nie wiemy, czy zaszedł, ale możemy sensownie oszacować czas i "głębokość" byłoby splatanie sygnału z całej rejestracji z "kroczącym" co długość jednego pomiaru gaussem (lub inną krzywą - do konfiguracji:) ) o zadanych parametrach. Splatanie w excelu czy podobnym narzędziu sprowadza się do generacji odpowiednio przesuniętego gaussa i przemnożeniu go przez wartości sygnału. Z pewnego punktu widzenia jest to nic innego, jak średnia ważona biorąca punkty "na szczycie" z największą wagą. Tyle teoria, a ja jestem ciekaw, czy rzeczywiście dałoby to lepsze efekty? Sprawdziłem w excelu na szybko - wygląda ciekawie
  7. LibMar, mógłbyś trochę rozwinąć stronę realizacyjną samej metody? Nie do końca rozumiem, na czym polega zastosowanie w praktyce. Myślałem, że właśnie w podobny sposób 'normalnie' rejestruje się tranzyty? Czemu na podstawie tych obserwacji "nie uzyskamy dużej ilości sensownych danych"? W każdym razie moje najważniejsze pytanie jest takie: załóżmy, że podoba mi się ta metoda i chcę ją zastosować, mam lustrzankę i mogę robić ekspozycje powiedzmy 10s. Co teraz?
  8. Definicja podana przez lemarca jest dużo bliższa temu, co określamy przez powiększenie w okularze teleskopu. Dlaczego? Bo wyobraźmy sobie że do teleskopu 100mm f/20 wrzucamy okular 5mm. Powiększenie (400x) jest duuużo większe, niż max. powiększenie użyteczne. Obraz jest zamazany, ale powiększony 400x, nie ma co do tego wątpliwości. Tak samo powinno być z sensorami. Obojętnie od tego, czy wsadzimy matrycę z miliardem pikseli czy z czteroma, to przy tej samej przekątnej powiększenie powinno wynosić tyle samo, bo porównuje się kąt widzenia, a nie rozdzielczość. Przynajmniej wydaje mi się, że tak się dzieje w fotografii. A tak naprawdę to, co proponuje ekolog jako powiększenie, jest odwrotnością skali zdjęcia w pixelach / arcsec pomnożoną przez pewien czynnik. Tak naprawdę więc to skala zdjęcia jest sensownym i wartościowym parametrem przy określaniu szczegółowości zdjęcia, nie powiększenie, a odwracanie jej i mnożenie przez czynnik nie dodaje nowej informacji jakościowo, jest czymś wtórnym.
  9. Dużo mniej niebieskiego, przez co wydaje się bardziej naturalne kolorystycznie - to moja subiektywna ocena drugiej wersji. Tak czy inaczej - super! A czy to jest tak, że skoro piksel większy (6.54 vs 4.3 um w przecietnym Canonie XXXD) to można sobie pozwolić na teoretycznie bardziej szumiące ISO, czy po prostu dopasowujesz je do czasu ekspozycji? Swoją drogą 3h to ile klatek? No bo chyba nie jedna???
  10. Szkoda tylko, że wg ekologa powiększenie, jakie daje oko nie jest równe 1.0 - tak jak powiedział szuu - co podważa w ogóle sensowność tego wzoru. A mój właśnie wymyślony, równie sensowny co ekologa wzór: powiększenie = ogniskowa obiektywu / ogniskowa oka (23mm) daje wynik 33x. I co, też jest spoko? Mam tą przewagę, że w moim wzorze oko ma powiększenie 1x
  11. ekologu: Na pytanie autora można odpowiedzieć konkretnym wzorem, który zawiera: * rozmiary kątowe obiektu widziane na zdjęciu (d) * rozmiary kątowe obiektu w rzeczywistości (D) Moja odpowiedź to: powiększenie (M) = d / D Ale w takim razie proszę Cię o równie klarowną definicje Twojego powiększenia: standardowe oglądanie zdjęcia = ? standardowy ekran = ? standardowa odległość = ? Czy to będzie równie konkretny wzór?
  12. Zdolność rozdzielcza obiektywu nijak się ma do zdolności rozdzielczej detektora. Co z tego, że teleskop rozbije gwiazdę podwójną na dwie plamki, skoro trafią one na ten sam piksel matrycy? Jeśli oko miałoby być obiektywem o ogniskowej 23mm tak, jak powiedział szuu, a komórki światłoczułe w siatkówce mają podaną odległość między sobą (2.5 um) to rozdzielczość kątowa takiego instrumentu jest wyznaczona jednoznacznie. Nie interesuje nas to, jak dobrym teleskopem jest soczewka w oku, tylko jak dobrym rejestratorem jest siatkówka. Kolejna sprawa: zakładanie rozdzielczości oka na 1' i wyliczanie z tego wzoru na powiększenie mija się z celem. Bo wzór już jest i jest bardzo prosty: Popatrz na zdjęcie. Zmierz rozmiar kątowy jakiegoś detalu. Porównaj ją z rozmiarami kątowymi w rzeczywistości. Stosunek tych dwóch liczb to powiększenie z jakim widziane zdjęcie obrazuje rzeczywistość. Np. patrzysz z 2m na ekran w komórce, gdzie całe 3 cm dzielą epsilony z Lutni. Kąt widziany to jakieś 8,5 stopnia. Kąt rzeczywisty to 208 arcsec. Powiększenie z jakim to zdjęcie oglądane z tej odległości na tym ekranie wynosi ok. 150x. Przysuń się do komórki - zwiększysz powiększenie. Zwiększ ekran - zwiększysz powiększenie. Oddal obraz tak, że piksele zaczną się ze sobą zlewać - otrzymasz bardzo nieścisłą, opartą na wielu zmiennych parametrach definicję powiększenia ekologa zależną od monitora (on też ma swoje piksele) obserwatora (lepszy lub gorszy wzrok) otoczenia (światło takie czy inne) i od wielu innych rzeczy. Definicja ta w ogóle nie ma nic wspólnego z aparatem ani obiektywem czy też teleskopem, a raczej z parametrami sprzętu do oglądania i samego obserwatora. Po co komu taka definicja?
  13. 1 pixel na siatkówce nie odpowiada jednemu pikselowi w mózgu? Ja liczyłem ze wzoru: pixel [um] * 206 / f i wyszło mi, że rozdzielczość kątowa oka to około 22.391 arcsec/pix, a nie 1'/pix. Więc to by się zgadzało
  14. Ja nie wiem, że nie można po prostu odpowiedzieć na pytanie koledze, tylko wchodzimy w dziwne dywagacje. Trudno sobie wyobrazić, jak bardzo jest to już teraz zamotane, a ja nie wiem, na ile to pomaga zrozumieć cokolwiek. I tak nikt nigdy na żadnej fotce astro nie napisze: "zdjęcie robione z powiększeniem 100x" ani żadnym innym. Powiększeniem się w astrofoto nie operuje. Być może są jakieś sposoby na porównanie je z powiększeniem uzyskiwanym w okularze teleskopu, ale to droga donikąd (połowa wypowiedzi tutaj). Dlatego, że w aparacie nie ma ani oka ani okularu, jest tylko obiektyw. Mowa o powiększeniu traci zatem sens, bo do tego potrzebne są oko i okular. W astro fotografii mówi się o ogniskowej w połączeniu z rozmiarem sensora (zresztą w fotografii w ogóle chyba też). To jedyne wystarczające parametry do określenia tego, jaki 'kawałek' nieba widać na zdjęciu. Dodatkowo, wielkość piksela mówi o tym, jak szczegółowy będzie to obraz. Jeśli się poogląda trochę zdjęć na forum, to po jakimś czasie sobie wyrobić intuicyjne poczucie: co znaczą różne ogniskowe dla różnych rozmiarów sensora (najłatwiej przez zamontowanie tego samego obiektywu do aparatów z różną wielkością matrycy).
  15. Przemieszczaniem obiektów w kadrze nie musisz się martwić, dopóki nie robisz tyle zdjęć/taką ogniskową, że uciekną w ogóle poza kadr. DSS lub inny program sobie poradzi z niewielkimi przesunięciami przy stackowaniu. Na początek najlepiej zrobić serię zdjęć dla małej ogniskowej (10-20mm?) np. po 10x10s, koniecznie w formacie RAW, wrzucić do DSS i sprawdzić co wyjdzie:) później przydałby się jakiś program w stylu PS żeby ogarnąć manipulacje histogramem. Jeśli wyjdzie coś sensownego - próbuj dalej, więcej, lepiej, już będziesz miał doświadczenie:) tu na forum na pewno dostaniesz odpowiedź na każde sensowne pytanie. A o miejscówkę się nie martw -z miasta też coś widać
  16. Wydaje mi się, że w PS powinna być po prostu opcja 'Apply Image -> Subtract' albo coś w ten deseń. Ale flaty się nie odejmuje tylko chyba dzieli obraz przez nie? Nie wiem na 100%, ręcznie tego nie robiłem, ale powinno się chyba podzielić - ma to sens, bo jeśli róg jest mniej naświetlony, to jak podzielimy go przez flata to wyjdzie jaśniejszy, więc się wyrówna W necie jest wiele tutoriali nt. robienia flatów, tutaj na forum też na pewno ktoś się zna na tym lepiej, niż ja, ale wydaje mi się, że ważne jest zachować te same ustawienia ostrości, przysłony obiektywu i ISO, a zmienić ewentualnie czas naświetlania tak, żeby histogram flata mieścił się gdzieś w połowie zakresu. I koniecznie jak najbardziej jednolite tło. Nie musi być w dzień Ja robię np. przykładając aparat z obiektywem tuż pod monitor komputera z włączonym pustym dokumentem Worda. Gorzej, jak się ma teleskop, wtedy trzeba kombinować
  17. darki - szum termiczny flaty - winieta i brudy optyki biasy - szum odczytu tak w skrócie
  18. Loxley, zabawa z wieloznacznością jak najbardziej udana Aż by się chciało zobaczyć licealistów zgadujących, co autor miał na myśli
  19. Może nie dokończyłem myśli, rzeczywiście. Wg mnie pycha to przegięcie w drugą stronę, oczywiście (bo tak się wychowałem), ale wydaje mi się, że jest trochę potrzebna, żeby uwierzyć w siebie. W USA takie podejście nikogo nie szokuje, i to właśnie w Europie ludzie są bardziej powściągliwi w chwaleniu siebie. A czy któreś z podejść jest lepsze, gorsze? Zależy od kryteriów oceniania. Jeśli ma to być dźwignia biznesu, reklama - to z pewnością jest bardziej skuteczna pycha, niż skromność.
  20. Bardzo klimatyczne te wiersze, naprawdę jestem pod wrażeniem. Sam też kiedyś popełniłem parę takich krótkich - białych wierszy w temacie okołoastronomicznym, może też coś dorzucę (***) Bezkres – tak łatwo pomyśleć, gdy czarna czasza nieba blaskiem swych błękitnych pereł przyćmić chce pomarańczowe korale lamp Życzenie – tak łatwo pomyśleć, gdy wielka iskra bezgłośnie rozcina przyprószony Mlecznym brokatem nocny przestwór jak aksamit tnące – nożyce złote Sen – tak łatwo pomyśleć, gdy wielki, czerwony cekin słońca odrywa się od poszarpanego drzewami horyzontu i gasi swym żarem gwiazdy jedna po drugiej.
  21. Widzę trochę jakby małą głębię kolorów w najciemniejszych partiach, czy to wina monitora/konwersji, czy tak się wyciągnęło? EDIT: widać też parę malutkich galaktyczek w tle. Super widok!
  22. Korepetycje z matmy można udzielać dla dzieci z podstawówki już podczas nauki w liceum, jeśli ktoś ma do tego smykałkę. Nie trzeba czekać, aż się dostanie profesurę, ani wykładać matematyki zaczynając od teorii zbiorów, wyprowadzając z niej całą algebrę, geometrię i rachunek różniczkowy wraz z dowodami. Jeśli ktoś po prostu chce nauczać matematyki, to wystarczy znaleźć kogoś, kto zna się na niej gorzej, i zacząć uczyć. Czy to jest pycha? Czy profesor powinien mieć pretensje do licealistów, że udzielają korków i biorą za to kasę? Że nie uczą do końca poprawnej matematyki? Jeśli komuś będzie potrzebna wiedza na wyższym poziomie, to sam znajdzie dobre źródło.
  23. Jak ktoś chce prowadzić warsztaty, to może. Nie ma licencji na to. Jak ktoś chce brać w nich udział - niech bierze. Wolność mamy. Ocena, czy warsztaty są poprawne czy nie - to kwestia estetyki chyba, bo wątpię, żeby były bezwzględne zasady oceny. Mamy epokę internetu, ludzie wiedzą co chcą oglądać. Moim zdaniem kolega Michał znalazł świetny sposób na biznes i mogę tylko pogratulować. Tak się robi pieniądze. Ktoś uważa że źle? Niech zrobi swoje, lepsze warsztaty. Trochę zazdroszczę pomysłu, bo w dzisiejszych czasach szkolenia, warsztaty itp. rzeczy są bardzo na topie, jest to rozwijający się rynek z mnóstwem potencjału. Ja tam nigdy nie miałem smykałki do samozatrudnienia i dobrze mi na etacie, ale wiem, że tylko własna firma to droga do naprawdę dużych pieniędzy i dużego poziomu wolności. Mam tylko jedną uwagę. Gdybym ja teraz przeskoczył na sprzęt o 3 klasy wyższy, niż mam teraz, to też bym osiągnął podobny postęp. Wydaje mi się, że porównywanie zdjęć z dwóch diametralnie różnych setupów to pomyłka.
  24. Na pewno c nie odejdzie do lamusa. Nie widzę nic złego w tym, żeby wartość c zależała od lokalnego stanu wszechświata. Tak długo, jak w warunkach lokalnych, czyli jakimś sensownie ograniczonym kawałku czasoprzestrzeni c jest w przybliżeniu chociaż stałe, nic we wspołczesnej nauce się nie stanie złego, oprócz kosmologii
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.