Skocz do zawartości

Behlur_Olderys

Moderator
  • Postów

    5 199
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Treść opublikowana przez Behlur_Olderys

  1. Czy jest jakikolwiek cel dla AI, który powstrzyma ją od samobójstwa (vide zniszczenie Ziemi)? Dlaczego AI ma patrzeć na świat w kategoriach ekonomiczności lub samozachowania? Równie dobrze może patrzeć na świat w dowolnie innych, wewnętrznie wytworzonych kategoriach (o ile dopuszczamy samo-świadomość) i zdecydować, że samobójstwo (plus ewentualne jednoczesne zniszczenie świata) jest jedyną logiczną, konieczną opcją.
  2. Krakus, jakie masz światło w tym obiektywie? Focisz na max. otwartej przesłonie? No i najważniejsze: gdzie jest takie niebo?
  3. dj_peterka, myślę, że niepotrzebnie wdajesz się w szczegóły. Szukasz różnicy ilościowej, ale nie widzę, żebyś znalazł różnicę jakościową. Dla większości ludzi pojęcie próżni to brak materii. Dla fizyka próżnia to brak materii w satysfakcjonującym przybliżeniu. Wydaje mi się, że różnica pomiędzy podejściem "popularnym" a "naukowym" jest tylko ilościowa, a nie jakościowa. Podobnie wszystkie inne podane przez Ciebie przykłady - polegają na wygodnym przybliżeniu zamiast dokładnego opisu ilościowego, ale jakościowo wciąż jest to samo. Wydaje mi się, że mylnie przypisujesz próżni jakąkolwiek siłę sprawczą. Ona niczego nie "oddala", nie wywiera żadnej siły. Cząsteczki gazu rozlatują się w próżni, bo po prostu mają niezerową energię kinetyczną, lecą przed siebie tak samo, jak lecą w obecności materii. Rozrzedzanie się gazów w próżni nie ma żadnego związku przyczynowego z gęstością materii. Jest jednak pewna właściwość, która może podzielić nam ogólne pojęcie próżni na dwie jakościowe definicje. Próżnia materialna - bez fizycznych, realnych cząstek. Lub przynajmniej w zadowalającym przybliżeniu. Próżnia energetyczna - bez jakichkolwiek form energii, w tym cząstek, ale też fotonów, innych oddziaływań czy pól. Lub przynajmniej w zadowalającym przybliżeniu. Takie rozróżnienie ma sens w kosmologii, gdzie interesuje nas gęstość energii, a nie tylko materii.
  4. Z próżnią związany jest ściśle problem ciemnej energii i niezgodności przewidywań kwantowej teorii pola z obserwacjami. Polecam choćby pobieżny artykuł w wikipedii na zapoznanie się z tematem (wiem, wiki to nie książka, ale można tam znaleźć linki do dobrych źródeł) https://en.wikipedia.org/wiki/Zero-point_energy Krótko mówiąc: Szczególna teoria względności wzięta jako poprawka do klasycznej mechaniki kwantowej sugeruje, że w każdym miejscu istnieje pewna możliwość stworzenia pary cząstka-antycząstka. Istnienie takiej możliwości wiąże się z pewną określoną, niezerową energią w tym miejscu. Skoro jednak w każdym miejscu w przestrzeni istnieje ta niezerowa energia, to znaczy, że nawet najpustsza próżnia powinna mieć określoną energię proporcjonalną do jej objętości. Z drugiej strony obecność takiej energii wg ogólnej teorii względności powinno spowodować określone zakrzywienie przestrzeni. Obserwacja tego zakrzywienia to popularna "ciemna energia" przyspieszająca rozszerzanie się wszechświata. Jest dużo informacji na ten temat, a nawet związana z tymi obserwacjami nagroda Nobla (2011). Okazuje się, że przewidywania natury kwantowej nijak nie mają się do obserwacji, i to nie jest jakieś małe przeoczenie w rodzaju czynnika 1/2, tylko kilkadziesiąt rzędów wielkości.
  5. Taką chmurkę ostatnio udało mi się złapać, ktoś wie co to za mgiełka się zrobiła? (Zdjęcie trochę fotoszopowane na potrzeby fejsbuka ) Czy to taka sama chmura kondensacyjna jak np. przed samolotem przekraczającym prędkość dźwięku? Pozdrawiam!
  6. Czy to jest tylko kwestia: większe światło - mniejszy czas naświetlania? Czy jest coś jeszcze, co w astrofoto daje sama przesłona? Pytam, bo sprawdziłem z ciekawości cenę: 40tys. za nowy obiektyw to więcej, niż zamierzam kiedykolwiek wydać na samochód Czy 400mm f10 albo f20 to po prostu trzeba będzie dłużej "palić" zdjęcie czy coś jeszcze na minus? (dziwne wymiary tuby, jasne... )
  7. Ostatnio kupiłem właśnie Pentacona 200 f/4, tak, żeby sprawdzić jak to wygląda, i z najtańszą przejściówką działa spokojnie do nieskończoności. Przy czym wiem, że jakby się uprzeć, to można "zacząć" mocowanie obiektywu w trzech różnych pozycjach, ale tylko jedna na końcu da "klik" taki, jaki byłby, gdybyśmy zaczynali od białej kropki z normalnym obiektywem. Warto pójść gdzieś (np. do komisu) z aparatem i obiektywem i od razu sprawdzić, czy wszystko działa, a jak nie, to się zapytać sprzedawcy, z reguły ci ludzie trochę się znają na rzeczy (im mniejszy sklep, tym bardziej się znają )
  8. Nie odchodź od tematu, ekologu, bo brzmi on: definicja nieważkości. Twoje pytania są ciekawe, ale w innym wątku. Ja proponuje kontynuować pracę nad ustaleniem definicji nieważkości i mikrograwitacji, co do której wszyscy się zgodzimy
  9. A gdyby poruszali się dookoła Słońca w punkcie Lagrange'a, to wpływ innych planet, galaktyk i wyższe momenty multipolowe od jajowatości Ziemi czy słońca też objawiałyby się jakimś tam mikroskopijnym przyspieszeniem. Podobna sytuacja. Powiedzieć, że to nieważkość to błąd rzędu 0.000001. Większy błąd mówi ktoś, kto upiera się, że jego teleskop ma lustro paraboliczne (na pewno kształt jest dużo bardziej skomplikowany). Ciekawa analogia tego rozumowania do wykrycia fal grawitacyjnych. Właśnie w tych eksperymentach po odjęciu wszystkich innych możliwych drgań pozostał tylko sygnał od fal grawitacyjnych. Na orbicie, po odjęciu wszystkich wpływów hamowania, innych czynników nie związanych z Ziemią, samograwitacji astronautów i stacji zostanie czysta nieważkość. Czy takie rozróżnienie jest satysfakcjonujące, czy raczej widzisz jakąś głębszą różnicę?
  10. JaLe, czy dobrze rozumiem, że po prostu warunki na stacji kosmicznej to mikrograwitacja, a nie nieważkość? Super, zgadzam się. Ale jak już mówiłem, jest to przesadna dokładność na zasadzie: butelka z kropelką wody w środku nie jest pusta. Zerowanie się przyspieszenia grawitacyjnego, jakie jest np. w punktach libracyjnych, to jednak w żadnej mierze nie jest odmienna sytuacja niż zerowanie się tegoż przyspieszenia w stacji kosmicznej. Po prostu są to przykłady układów współrzędnych, w których lokalnie zerują się pochodne potencjału grawitacyjnego, co nie znaczy, że potencjał ten jest tam równy zeru. W jednym i drugim przypadku idealnie mówiłbym o lokalnej nieważkości a będąc przesadnie dokładny czy też realistyczny - o mikrograwitacji. To że jeden z tych układów jest w ruchu a drugi nie to tylko ułomność trzech wymiarów - bo w czterech wymiarach oba są w ruchu, w spadku swobodnym. Przypadek w którym nie ma w ogóle ciał będących źródłem grawitacji można odróżnić od układu swobodnie spadającego w zakrzywionej czasoprzestrzeni tylko badając siły pływowe. Będą one obecne w punkcie libracyjnym, i na orbicie, ale nie w pustym wszechświecie. Cieszę się, że masz tak mocną wiarę w autorytety naukowe, ale o ile z dr Stolarskim się zgadzam, to z Twoją interpretacją - nie. Jak chcesz, to zdefiniuj swoimi słowami stany, które Ty rozróżniasz jako nieważkość i mikrograwitację, jakościowo oraz ilościowo, i w dalszej rozmowie będę brał poprawkę, że rozumiesz przez te pojęcia coś innego, niż ja. Pozdrawiam.
  11. Masz rację, ja policzyłem potencjał, a nie siłę a po drugie w środku słońca potencjał już nie jest opisany wzorem GM/R, więc i tak byłoby źle Szkoda tylko, że to wciąż są znikome wartości w teorii względności i właściwie z dużą dokładnością można używać klasycznych wzorów... A taka niby tajemnicza czarna dziura:)
  12. JaLe, nie wiem, w jaki sposób patrzysz na te sprawy. Dla mnie jest to bardzo proste. Ruch stacji kosmicznej jest trajektorią ciała swobodnie spadającego w obecności potencjału grawitacyjnego. Potencjał ten jest równy GM/r. Jedyne, co powoduje ruch stacji dookoła Ziemi to jej prędkość na orbicie i siła grawitacji Ziemi, Jeśli ktoś znajduje się w układzie swobodnie spadającym, to lokalnie odnosi wrażenie, jakby przebywał z dala od jakichkolwiek źródeł grawitacji. Nazywamy to zasadą równoważności. Przebywanie w takim układzie nazywamy przebywaniem w stanie nieważkości lub w środowisku mikrograwitacji. Mikrograwitacja / nieważkość to tylko nazwy, określenia na stan, w którym spada się swobodnie i odczuwa lokalnie płaską przestrzeń. Nie są mechanizmami, które mogą cokolwiek powodować. Pozdrawiam
  13. Wydaje mi się, że poradzą sobie tutaj najprostsze obliczenia proporcjonalne: (ze wzoru GM/r) 17h świetlnych (2^13 metrów) od tak masywnej CD (4310000 * Ms) to tak, jakby ~4260km od środka Słońca (promień Schwarzschilda Słońca to tylko ~3km) Głęboko w jądrze, patrząc z zewnątrz praktycznie w samym środeczku.
  14. Przepraszam, JaLe, ale jestem bardzo słaby w czytaniu w myślach / między wierszami / domyślaniu się. Być może to upośledzenie, nie wiem, ale żonie sprzedaję taką wersję Chyba że coś dopisałeś, ale ja tylko widzę mój post i chyba pierwszy z tematu. Nie mam pojęcia, jak to się łączy ze sobą? Przepraszam za być może napastliwy ton czy też upierdliwość, ale lubię ścisłość, a ścisłość wymaga posługiwania się pojęciami przez wszystkich rozumianymi dokładnie tak samo. A mam wrażenie, że każdy rozumie nieważkość / mikrograwitację w inny sposób, czego nie ułatwia wysługiwanie się wikipedią.
  15. Stacja krąży po orbicie ze względu na mikrograwitację? Nie zgadzam się. Co miałeś na myśli?
  16. Jedna uwaga: Moim zdaniem różnica między nieważkością (idealną) a mikrograwitacją, o ile jakakolwiek jest (bo przecież to właściwie synonimy) jest jedynie ilościowa. W nieważkości mówimy, że siła = dokładnie 0, a w mikrograwitacji że siła jest zaniedbywalnie mała. Nie zmienia to faktu, iż jedno i drugie opisuje zarówno stan pozbawiony źródeł grawitacji jak i układ spadający swobodnie. Mówi o tym zasada równoważności. Obydwie sytuacje opisują w lepszym lub gorszym przybliżeniu warunki na stacji kosmicznej. Jakościowa różnica istnieje jedynie pomiędzy globalnie płaską przestrzenią, a wewnętrznie zakrzywioną przestrzenią z układem, w którym lokalnie znikają siły (układ swobodnie spadający). W pierwszym wypadku siły zerują się obojętnie od układu odniesienia, a w drugim - jedynie w szczególnym wypadku swobodnego spadku. Różnicę tę można odkryć jedynie badając siły pływowe - gradient pola. W przypadku nie tylko braku pola grawitacyjnego, ale nawet braku jego gradientu (czyli pole jednorodne) nie jesteśmy w stanie odróżnić w żaden sposób czy jesteśmy w pobliżu źródła grawitacji czy w płaskiej, pustej przestrzeni. Przynajmniej dopóki nie zaczną działać inne siły czy oczywiste ograniczenia które bardziej namacalnie dadzą nam poznać, że np. właśnie spadliśmy na źródło grawitacji
  17. szuu, co konkretnie masz na myśli? EDITED: aha, ok, już widzę
  18. Poza tym angielski to ten język jest tylko z nazwy. GB to "tylko" 64mln mieszkańców. Angielski jako oficjalny język jest używany przez miliardy ludzi. Proponuję rzut oka tutaj https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_territorial_entities_where_English_is_an_official_language
  19. Nie można tego zdania uznać za prawdziwe. W angielskiej wikipedii łatwo znaleźć stwierdzenie, że te dwa pojęcia sa właściwie w dużej mierze synonimami. Moim zdaniem niepotrzebne jest szukanie między nimi pojęciowej różnicy. Mikrograwitacja to po prostu realistyczna nazwa, zamiast mówić że grawitacji w ogóle nie ma mówimy, że jest zredukowana do pomijalnych (mikro) wartości. Nieważkość to stan podczas idealnego spadku swobodnego punktu materialnego, lub braku siły grawitacyjnej w ogóle. Mikrograwitacja to realistyczna sytuacja możliwa do doświadczenia, ze względu na fakt, iż człowiek nie jest punktem, i że zawsze czujemy grawitację jeśli nie od Ziemi to od Słońca, Księżyca, i galaktyk. W związku z tym zaproponowane zdanie miałoby tyle sensu co: "Pustość butelki nie jest wykluczana przez obecność kilku kropelek wody w środku"
  20. Przebywanie w stanie nieważkości to najprościej rzecz ujmując przebywanie w miejscu, gdzie wszystkie siły się znoszą. W przypadku sił grawitacyjnych jest to możliwe tylko w dość małym otoczeniu punktu spadającego swobodnie. Jest tak dlatego, że siła grawitacyjna po prostu (w ogólnym przypadku) zależy od położenia punktu, na który działa. Jeśli ciało, na które działa siła jest duże (większe, niż punkt ), to znaczy że na różne jego punkty działa różna siła. Powstająca różnica sił pomiędzy różnymi punktami ciała - to właśnie napięcia, lub jak kto woli - siły pływowe. (***) Można to też wyjaśnić geometrycznie korzystając z konceptów ogólnej teorii względności: W zwykłej, płaskiej przestrzeni, jeśli dwa punkty poruszają się wspólnie (np. dwa punkty należące do tego samego ciała) to zawsze pozostaną w tej samej odległości do siebie. Ich trajektorie będą po prostu dwiema prostymi równoległymi do siebie. Grawitacja jest zakrzywieniem przestrzeni. W zakrzywionej przestrzeni takie - początkowo - równoległe linie nie będą cały czas równoległe, lecz krzywizna w końcu spowoduje, że się "rozjadą". Łatwo to sprawdzić obierając jabłko czy ziemniaka, lub przyglądając się południkom na kuli ziemskiej. To "rozjechanie" w przypadku punktów należących do jednego ciała - to właśnie siły pływowe. Ciało będzie "rozciągane", gdyż porusza się w zakrzywionej czasoprzestrzeni.
  21. Wg tej publikacji Wide Field & Planetary Camera 3, który obecnie używa Hubble, ma 15 mikronowe piksele. No to można spokojnie założyć, że skombinują mniejsze piksele (ja mam w Canonie 4.3um) i będzie git
  22. Wiadomość z pierwszej ręki: http://www.nasa.gov/press-release/nasa-extends-hubble-space-telescope-science-operations-contract Czyli kolejne 5 lat obsługi będzie kosztowało dodatkowe ~200 mln $ składając się całkowitego kosztu łącznie ~2 mld $. 40 mln rocznie - to nie aż tak dużo
  23. I o to chodzi! Teraz wygląda super, jestem pod wrażeniem! Coś tak czułem, że materiał ma w sobie większy potencjał, niż w pierwszym poście
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.