Wszyscy zebrani tutaj dają dobre rady. Lepiej na początek zainwestować w jakiś podstawowy teleskop i trochę poobserwować, oswoić się z montażem paralaktycznym, ustawianiem na Polarną itd. W niewielkim teleskopie nie będzie bardzo spektakularnych widoków.
Każdy na początku przekonany jest, że zobaczy masę szczegółów (niczym ze zdjęć z Hubbla), kolory, jakieś niesamowicie zmieniające się zjawiska, a tak naprawdę to długie minuty rozstawiania sprzętu, wpatrywania się w mgiełki i kulki, żeby wyłuskać szczegóły.
Tuba, którą podesłałeś to armata na planety. Wrzucając okular 30mm dostajesz aż 90x powiększenia. Długa ogniskowa powoduje, że nie jest to dobry wybór na mgiełki. Pomyśl o tym jak o przysłonie w aparacie - na f/2.8 wszystko jest bardzo jasne, a na f/20 musisz zwiększać czas naświetlania albo ISO, bo na zdjęciu nic nie będzie widać. Oko nie jest w stanie tego zrobić.
Montaż byłby fajny, ale pod jakiś refraktor typu 80/400 (albo niewielkiego Newtona), gdzie można nawet porobić trochę fotek. Pod prawie 8 kg obciążeniem ciężko osiągnąć zadowalający czas naswietlania, a na 400 zdjęć po 20s szkoda migawki, bo może paść bardzo szybko.
Dochodzi tu inny czynnik ludzki - najciemniejsze noce są w zimę (o ile nie ma śniegu). Ciężko będzie zachęcić 20 osób, które są zaciekawione, żeby spędziły parę godzin w ujemnych temperaturach.
Wybierz się na jakiś zlot albo dogadaj z kimś, kto wybiera się na obserwację. Zobaczysz jak to wygląda i będziesz mógł stwierdzić, czy Ci się w ogóle podoba. Najgorsza sytuacja byłaby gdyby zrzutka się zakończyła, a z nią zapał. Później sprzęt za kilka tysięcy złotych kurzyłby się na strychu przez długie miesiące, a ostatecznie pewnie skończył na giełdzie.