No udało mi sie zobaczyć całe zaćmienie. Około 1.00 wyszedłem na łąkę z Syntą 8", refraktorkiem 60/700, lornetką 10x50. Niebo było bezchmurne, przeszkadzała tylko duża wilgoć - lornetka i refraktorek szybko zaparowały. Więc obserwowałem głównie Syntą. Tylko okulary musiałem ciągle czymś przykrywać, aby nie zaparowały, i aparat gdy nie używałem zawijałem w folię bąbelkowa. Początek - czyli zaćmienie półcieniowe na początku było prawie, że niedostrzegalne. Więc mozna było w międzyczasie popatrzeć chwilę na Saturna. Seeing był dość dobry i można było dojrzeć pas równikowy, pociemnienie biegunowe i przerwę Cassiniego na obrzeżach. Ale dość szybko powróciłem do Ksieżyca. Po pewnym czasie lekkie pociemnienie zrobiło się już bardziej widoczne. Potem pojawił się już konkretny cień z lewej strony dość szybko przesuwający sie w prawo. Z czasem cień zaczął przybierać lekkie pomarańczowe barwy od lewej strony. Tutaj przy częścoiwej fazie prawie ciągle pstrykałem zdjęcia, że baterie dość szybko siadły, no ale miałem drugie. Dość szybko cień zakrył cały Ksieżyc, który przybrał już w całości pomarańczowo-czerwonawy kolor. Fajnie się prezentował na już dość ciemnym niebie. Gdyby nie ta wilgoć, można by było na DSy popatrzeć - bo Ksieżyc już nie przeszkadzał . W Syncie najlepiej prezentował sie w najdłuższym moim okularze Q70 32mm. Przy dużych powiększeniach już te kolory jakoś uciekały. Z foceniem tutaj było ciężko, bo już za ciemny ten Ksieżyc trochę był jak na mój kompakt. Po niespełna godzinie skończyła się już faza całkowita i prawy brzeg Ksieżyca zaczął świecić jasnym światłem. Cień zaczął równie szybko zanikać co wcześniej nachodzić, najszybciej zniknęła jego pomarańczowo - czerwona barwa.
Po 6.00 zakonczyła się faza częściowa i pozostał już tylko półcień. Ksieżyc był już nisko nad horyzontem gdzie wkrótce się "rozpłynął" we mgle parę stopni nad horyzontem. I to był koniec obserwacji. Nie przypuszczałem, ze uda mi się wogóle zobaczyć to zjawisko, no ale tym razem dopisało szczęście. Niedługo potem niebo ponownie pokryło się chmurami tak jak dzień wcześniej.